Elastyczny program
Po rozpoczęciu pierwszego semestru zapoznałem się z listą przedmiotów. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że nie istnieje tu plan zajęć na każdy kolejny semestr, tylko wykaz zajęć do zaliczenia w ciągu całych studiów licencjackich. W praktyce oznacza to, że istnieje możliwość dowolnego doboru zajęć w zależności od liczby wyjazdów z Salzburga na konkursy i koncerty, czy też stopnia opanowania języka niemieckiego, w przypadku egzaminów, które wymagają znajomości słownictwa fachowego.
Szybka ścieżka
Zdecydowałem się na zaliczenie większości egzaminów podczas pierwszego i drugiego roku studiów ponieważ wiedziałem, że liczba moich gitarowych wyjazdów, i tym samym absencji na Uniwersytecie, będzie z każdym rokiem coraz większa i nie będę w stanie przystąpić do niektórych testów i zapisać się na niektóre zajęcia w terminie późniejszym.
Podczas pierwszego studiów roku również wyjeżdżałem z Salzburga na kilka dni, jednak były to najczęściej kilkudniowe nieobecności, łatwe do odrobienia z innymi grupami w ramach danych zajęć. Mam jeszcze w pamięci koncert w Polsce, po którego zagraniu wracałem nocnym pociągiem do Salzburga tylko po to, by zdążyć na zajęcia na 8:30 rano i podpisać listę obecności, co było warunkiem przystąpienia do egzaminu. Sporym zaskoczeniem było też dla mnie to, że na większości wykładów i zajęć nie sprawdza się obecności.
Korzystne różnice programowe
W krajach niemieckojęzycznych nie ma szkół muzycznych podobnych do tych w Polsce, co sprawia, że większość wiedzy, którą Polak posiada po ukończeniu szkoły średniej, Niemiec lub Austriak musi nauczyć się od początku na uniwersytecie - dotyczy to takich przedmiotów jak na przykład kształcenie słuchu, historia muzyki czy formy muzyczne. Dzięki temu na początku studiów przy kilku nieobecnościach na wyżej wymienionych zajęciach również nie miałem większego problemu z zaliczeniem egzaminu, a większą trudnością niż samo przyswojenie wiedzy był fakt pisania go w obcym języku.
Dzięki takiemu ułożeniu planu studiów nie stanowiło to żadnego problemu, by w ubiegłym, ostatnim roku moich studiów licencjackich wyjechać na przykład na trwający ponad tydzień konkurs, czy półtoratygodniową sesję nagraniową, a moim głównym zobowiązaniem na uniwersytecie było pisanie dwóch prac naukowych i przygotowywanie się do recitalu dyplomowego. Zdecydowanie poleciłbym te studia każdemu instrumentaliście, ponieważ możliwość planowania jest bardzo pomocna i sprawia, że naukę teorii można łatwo pogodzić z częścią praktyczną.
Daniel Egielman