Początki pandemii
Tadek: Jeszcze zanim wirus dotarł do Szkocji, na uniwersytecie pojawiły się ulotki zalecające kwarantannę po przylocie z rejonów o podwyższonym ryzyku. W wielu miejscach pojawiły się też środki do dezynfekcji rąk. Uniwersytet zareagował dosyć wcześnie, podejmując decyzję o zamknięciu kampusu w okolicach połowy marca, jeszcze przed wprowadzeniem przez rząd brytyjski jakichkolwiek regulacji.
Aby pozwolić na sprawną zmianę trybu pracy całej uczelni, semestr został wydłużony o tydzień, podczas którego pracownicy uczelni zajmowali się przystosowywaniem do nowej rzeczywistości uczelnianej.
Wiola: Pamiętam, że wstrzymanie prowadzenia zajęć ,,twarzą w twarz” i przejście do nauczania online było dla mnie i dla moich znajomych z medycyny ogromnym zaskoczeniem. Jeszcze na dwa tygodnie przed zawieszeniem normalnych zajęć koronawirus nawet nie był tematem naszych rozmów! Cała ta epidemia (tak, wtedy to jeszcze była epidemia…) rozgrywała się gdzieś z dala od nas, gonionych przez deadline’y, próbujących odrobić wszystkie ćwiczenia i jeszcze zdążyć pójść na wykłady. Nawet kiedy słyszeliśmy o COVID-19, puszczaliśmy to częściowo mimo uszu, co dość paradoksalnie uwarunkowane było naszym ,,medycznym” spojrzeniem na świat. Mało to takich epidemii już było? Przecież uczyliśmy się takich wirusach jak Zika, Ebola, H7N7 i H1N1 (odpowiednio: wirus ptasiej i świńskiej grypy), SARS-Cov oraz MERS-Cov, dwa ostatnie z których też są nawet koronawirusami! O co więc tyle hałasu z nowym koronawirusem? Przez właśnie takie myślenie daliśmy się zaskoczyć i, kiedy przyszedł czas na naukę online, nikt nie był na to przygotowany - ani pod względem umiejętności, ani pod względem nastawienia.
Zdalne nauczanie
Magda: W naszym przypadku przejście na zdalne nauczanie nie miało znaczącego wpływu na przebieg semestru. Wpływ pandemii na życie w UK zaczął przejawiać się dopiero tuż przed końcem roku szkolnego, więc w moim przypadku jedynie ostatni tydzień nauki przeszedł na tryb online i straciłam zaledwie jedne/dwa zajęcia praktyczne w laboratorium.
Uniwersytet Edynburski ma bardzo dobrze przygotowany system edukacji online, nawet przy normalnym trybie nauczania. Wykłady są nagrywane i udostępnianie studentom do specjalnego portalu uniwersyteckiego. Dzięki temu, w razie, gdy opuścimy jakieś zajęcia, bądź nie uda nam się wyłapać wszystkich cennych informacji podczas samej lekcji, z łatwością możemy nadrobić pominięty materiał w wygodnym dla nas czasie. Jest to, naprawdę świetnym system, który znacznie usprawnił sposób w jaki uniwersytet wraz z końcem marca zareagował na wybuch pandemii koronawirusa.
Cały kwiecień, jest zwykle okresem przeznaczonym do odpoczynku i czasu na naukę przed egzaminami, które odbywają się w maju. Z tego też względu, uniwersytet nie musiał dokonywać znaczących zmian pod względem programu edukacji, gdyż i tak każdy student wykorzystywałby ten miesiąc w dowolnie wybrany sposób, tak aby jak najlepiej przygotować się do nadchodzącej sesji. Jednakże, uniwersytet musiał podjąć odpowiednie działania wobec studentów przebywających w akademikach, tak aby zapewnić im bezpieczne miejsce zamieszkania.
Egzaminy
Tadek: Tutaj zapewne każdy student mógłby opowiedzieć inną historię, jednak w zdecydowanej większości przypadków egzaminy odbyły się w trybie zdalnym. Spora część studentów pierwszego i drugiego roku w ogóle nie musiała pisać egzaminów - projekty i oceny z poprzedniego semestru często były wystarczające, aby wystawić końcowe oceny. Jednak dla pozostałych studentów, sesja egzaminacyjna była wyjątkowo stresująca. Wydziały humanistyczne często przeprowadzały egzaminy 24- lub 48-godzinne polegające na napisaniu eseju, jednak kilka wydziałów technicznych i medycznych zdecydowało się po prostu przeprowadzić regularne egzaminy, dodając trochę czasu na wstawienie skanów lub zdjęć naszych odpowiedzi do odpowiedniego systemu. Przydarzały się okazjonalne problemy techniczne, jednak ogólnie wszystko odbyło się dosyć sprawnie. Zdecydowanie największym problemem były strefy czasowe w przypadku egzaminów odbywających się w konkretnych godzinach - studenci, którzy wrócili do Chin, Australii czy zachodnich Stanów zjednoczonych mieli nieco utrudnione zadanie.
Wiola: Studenci pierwszego i drugiego roku medycyny nie mieli tyle szczęścia, jeśli chodzi o anulowanie egzaminów. Jako, że na koniec studiów otrzymujemy nie tylko dyplom ukończenia uczelni, ale i zgodę na wykonywanie zawodu, niemal wszystkie nasze egzaminy musiały odbyć się tak, jak zaplanowano (tyle, że online). I nie było tutaj żadnego ,,zmiłuj” - zamiast standardowych 24 czy 48 godzin na napisanie testu w warunkach pandemii, nam przyznano jedynie 15 dodatkowych minut na, jak to określono, ,,nieprzewidziane problemy z połączeniem sieciowym”. Oprócz tego, że nasze egzaminy były bardzo napięte czasowo, więcej nie bardzo mogliśmy na nie narzekać. Po podaniu dokładnych terminów i godzin już w pierwszym lub drugim tygodniu lockdownu nic nie było zmieniane. Od początku byliśmy poinformowani, w jaki sposób testy będą przeprowadzane - wysłano nam nawet krótki e-egzamin próbny, abyśmy mogli zaznajomić się z systemem. Pod tym względem byliśmy dość uprzywilejowani.
Plany na następny rok
Magda: Uniwersytet Edynburski nie ogłosił jeszcze oficjalnie obranej strategii na przebieg przyszłego roku akademickiego. Wstępnie poinformował nas - swoich studentów, że zamierza wprowadzić „hybrid system”, w którym to wykłady będą odbywały się online, a zajęcia praktyczne, których nie da się w taki sposób przeprowadzić być może będą prowadzone w mniejszych grupach. Jednakże ich pozycja jest wciąż płynna i może zmieniać się w zależności od postanowień rządu brytyjskiego.
Ja osobiście planuję, wrócić do Edynburga i kontynuować moją edukację tam. Rozpoczynam teraz swój ostatni rok studiów licencjackich, który zdecyduje o klasyfikacji mojego dyplomu, a więc i dalszej drodze akademickiej. Myślę, że tylko w takim sposób będę mogła dać z siebie wszystko i w pełni skupić się na nauce i pisaniu tezy. Ponadto, przez ten 3-letni okres studiów zawarłam wiele wspaniałych znajomości, którymi pragnę nasycić się póki jeszcze mam na to szansę :) Uroki studiowania zagranicą są takie, że większość poznanych przyjaciół jest z różnych zakątków świata, co znacząco wpływa na częstotliwość z jaką możemy być blisko siebie.
Natomiast mam przyjaciółkę (na innym kierunku i etapie edukacji niż ja), która postanowiła na ten semestr przeprowadzić się do innego kraju i podjąć się pracy tam, by już zdobywać doświadczenie zawodowe i zdalnie odbywać naukę na Uniwersytecie. Więc jak widać… opcje są różne. Jest to bardzo niepewny czas, w którym wszystko bardzo szybko się zmienia. Także nie warto za bardzo do żadnych postanowień się szczególnie przywiązywać i dać ponieść się też chwili.
Wiola: Studentom medycyny również zaproponowano wspomniany ,,hybrid model”. Choć w przypadku innych kierunków coś takiego faktycznie może nie do końca się udać, na latach klinicznych medycyny (czyli na 4., 5. i 6. roku) już w poprzednim semestrze się udało (w miarę możliwości). Studenci tych lat po prostu nie mają innej możliwości kształcenia. Kontaktu z pacjentem nie da się przecież przenieść do świata wirtualnego. Nie wiadomo do końca jednak, jak model hybrydowy będzie się sprawdzał na latach przedklinicznych - tutaj priorytetem jest zdobywanie wiedzy książkowej i nauka rozumowania ,,jak lekarz”, co w większości może (od biedy) odbywać się zdalnie. Pomimo, że będę teraz rozpoczynać swój kolejny rok nauki przedklinicznej, podobnie jak Magda zdecydowałam się na powrót do Edynburga. Jak niejeden student zdążyłam już się stęsknić za kampusem, jego główną biblioteką, parkiem czy starą szkołą medyczną z prosektorium. Nawet jeśli wiele zajęć nadal będzie odbywać się online liczę, że przynajmniej będąc na miejscu znów poczuję atmosferę ,,bycia na studiach”.
Autorzy:
Wioletta Borkowska
Tadeusz Janik
Magdalena Kalinowska