Reakcje uczelni na pandemię
O reakcji Uniwersytetu Oksfordzkiego i Uniwersytetu w Edynburgu na pandemię pisaliśmy już wcześniej, ale trzeba pamiętać, że sytuacja jest rozwojowa, a działania uczelni znacząco się od siebie różnią. Uniwersytet w Cambridge już w maju ogłosił, że wszystkie zajęcia do lata 2021 będą się odbywać zdalnie, natomiast Uniwersytet Oksfordzki nadal działa stacjonarnie, chociaż niektóre zajęcia przeniesione zostały na platformy online, a życie społeczne w akademikach jest mocno ograniczone. Moja obecna uczelnia, The University of Law, pozwala studentom zdecydować, czy chcą zapisać się do grup mających zajęcia zdalne, czy stacjonarne. Ja zdecydowałam się na to drugie, w związku z czym na terenie kampusu nie pojawiłam się jeszcze ani razu.
Oficjalne ograniczenia
Pomimo wprowadzonego w Anglii lockdownu, uczelnie nadal mogą funkcjonować stacjonarnie. Studenci mieszkający w akademikach są zachęcani do pozostania w nich nawet, jeśli uczelnia zdecyduje się na tymczasowe zajęcia online – wizyty u rodziny są stanowczo odradzane. Co więcej, rząd wprowadził specjalny program testów na koronawirusa, którym powinni poddać się studenci podróżujący do domu na święta. Ma to być kompromis, pozwalający na rodzinne Boże Narodzenie, ale jednocześnie ograniczający ryzyko zakażeń.
Jak wyglądają zajęcia?
Na The University of Law liczba zajęć pozostaje taka sama jak w przypadku uczniów stacjonarnych. Zgodnie z planem, o wyznaczonej godzinie studenci klikają w podany link i łączą się z platformą Collaborate, która pozwala nie tylko na słuchanie wykładu, ale też na zgłaszanie się, podział na mniejsze grupy czy edytowanie interaktywnej tablicy. Chociaż kamerki i mikrofony są wyłączone podczas słuchania instrukcji, kolegów i koleżanki z roku można zobaczyć podczas pracy w grupie, która jest elementem większości zajęć. Prowadzący starają się uniknąć usypiania uczniów, zadając pytania i oczekując odpowiedzi przez mikrofon, a w razie problemów za pośrednictwem czatu. Co ciekawe, platforma uwzględnia też funkcję czatu prywatnego, można więc korzystać z niej, aby rozmawiać z innymi studentami podczas wykładu.
Jak wyglądają egzaminy?
Jako świeżo upieczona absolwentka studiów licencjackich, mam już za sobą dwie tury egzaminów online. W Oksfordzie były one oparte na dość prostej zasadzie – o określonej godzinie udostępniane były pytania, na które trzeba było odpowiedzieć w formacie esejów, przy możliwości korzystania ze wszystkich źródeł poza pomocą osób trzecich. The University of Law, regulowany przez Urząd Nadzoru Prawników (Solicitors Regulation Authority), miewa bardziej surowe wymagania. Pisząc egzaminy z niektórych przedmiotów, trzeba korzystać z autoryzowanej platformy zabraniającej kopiowania. Co więcej, w czasie rzeczywistym śledzi nas i nagrywa osoba odpowiedzialna za pilnowanie prawidłowego przebiegu egzaminu, której trzeba też tymczasowo udostępnić możliwość sterowania naszym ekranem. Nieco łatwiejsze są natomiast egzaminy ustne „rozprawa sądowa” i „rozmowa z klientem”, ponieważ siłą rzeczy usunięto z nich podlegające ocenie elementy takie jak zachowanie po wejściu do sali.
Plusy i minusy
Zdecydowaną zaletą jest brak dojazdów, pozwalający na zaoszczędzenie czasu i pieniędzy, a także pewna swoboda, taka jak możliwość picia kawy czy jedzenia śniadania bez rozpraszania pozostałych uczestników wykładu. Plusem jest też dowolność w wyborze miejsca zamieszkania - pierwszy miesiąc studiów (lipiec) spędziłam więc w Polsce, a dopiero później przeprowadziłam się do Londynu. Wiele osób ograniczyło wydatki, pozostając w domu przez cały semestr – chociaż nie wszyscy mieli w tej kwestii pełną dowolność, w związku z wynajętymi już mieszkaniami czy kwestiami imigracyjnymi.
Minusem jest na pewno mniejsza ilość kontaktów towarzyskich, ograniczone możliwości zwiedzania miasta, uczestnictwa w ciekawych wydarzeniach i prowadzenia typowo studenckiego trybu życia. Ten aspekt studiów, w tym studiów zagranicznych, zdecydowanie ucierpiał. Jeśli jednak chodzi o naukę, to chociaż niektórzy narzekają na gorszą jakość nauczania online, ja osobiście tego nie doświadczyłam. Moim zdaniem zajęcia zdalne mogą być równie dobre jak te stacjonarne. Problemem może być jednak motywacja. Chociaż prowadzący starają się upewnić, że wszyscy słuchają, ignorowanie wykładu jest dużo łatwiejsze w domu niż na uczelni.
Czy warto?
Na to pytanie rzecz jasna trzeba sobie odpowiedzieć samodzielnie. Chociaż najpewniej nie wybrałabym zdalnych studiów z własnej woli, odkryłam, że mają one wiele zalet. Trudno powiedzieć, czy zdalne studia na wymarzonej uczelni są zawsze lepsze niż te stacjonarne bliżej domu. Warto jednak pamiętać, że uniwersytet wybieramy nie tylko do końca pandemii, ale na stałe. Osobiście zdecydowałam, że nie chcę tracić roku na czekanie, co będzie – ale w dobie drogich czesnych i powszechnych gap year’ów, wiele osób będzie prawdopodobnie innego zdania. Zdalne czy stacjonarne, polskie czy międzynarodowe? Najważniejsze, żeby studia odpowiadały temu, kto je wybiera.
Autorka: Justyna Frankowska