Historia festiwalu sięga 1947 roku. Dwa lata po zakończeniu II Wojny Światowej przedsięwzięcie takie jak Fringe miało na celu łagodzenie podziałów w poszarpanym wojną świecie. Położony na północy Wielkiej Brytanii Edynburg został wybrany na siedzibę festiwalu, ponieważ był w stosunkowo dobrym stanie po zakończeniu działań wojennych.
Idea zbliżania ludzi do siebie, która przyświecała imprezie w jej początkach jest wciąż mocno zakorzeniona w jej duchu. Tegorocznej edycji przyświecało hasło: „Into the unknown”, czyli „W nieznane”. Szeroki wachlarz form artystycznych prezentowanych podczas festiwalu oraz różnorodność środowisk, z których pochodzą artyści pozwalają przez kilka tygodni, w jednym miejscu odbyć niezwykłą kulturalną podróż w nieznane i przekonać się, że to co inne wcale nie musi być gorsze.
Każdego roku program festiwalu zawierający tylko podstawowe informacje o poszczególnych wydarzeniach wraz z ich krótkimi opisami, ma formę katalogu formatu A4 i grubości podobnej do grubości katalogu IKEA. Zawiera on bowiem informacje o kilkuset, jeśli nie kilku tysiącach wydarzeń odbywających się na przestrzeni nieco ponad 20 dni. Przy tak dużej liczbie, wzięcie udziału w każdym przedstawieniu, koncercie czy wystawie jest niestety niemożliwe. Dokładne przestudiowanie katalogu jest również dosyć trudne.
Koniec końców, wybierając się na jakiekolwiek festiwalowe wydarzenia trzeba liczyć na trochę szczęścia, że spośród kilkudziesięciu podobnych akurat to wybrane przez nas okaże się warte uwagi.
Poza różnorodnością form artystycznych, wybór urozmaica również bardzo różnorodna tematyka podejmowana przez artystów. Na przykład podczas tegorocznej edycji udało mi się obejrzeć komedię pt. „First dates” („Pierwsze randki”), opowiadające o zabawnych i często niezręcznych początkach związków. Kilka dni później wybrałam się na przedstawienie pt. „Dr Korczak’s example” („Przykład dr Korczaka”) podejmujące tematykę życia w getcie warszawskim podczas II Wojny Światowej. Jak wskazuje tytuł, produkcja ta skupiała się na sylwetce Janusza Korczaka i rzucała światło na jego dokonania w pracy na rzecz praw dziecka.
W tym roku nie zabrakło też szerokiej gamy satyr politycznych skupiających się przede wszystkim na zbliżającym się Brexicie oraz prezydenturze Donalda Trumpa w USA.
We wstępie wspomniałam, że co roku w sierpniu stolica Szkocji zmienia się w ogromną scenę teatralną. Stwierdzenie, że cały Edynburg staje się sceną wcale nie jest przejaskrawieniem.
Podczas festiwalu część sztuk jest oczywiście wystawiana w teatrach, ale Fringe de facto przejmuje kontrolę nad całym miastem. W niemal każdym barze można oglądać improwizowane komedie albo posłuchać muzyki na żywo. W sale teatralne zamieniają się uniwersyteckie sale wykładowe czy sale konferencyjne w hotelach. Wielu artystów ma też pokazy na ulicach – głównie na starym mieście.
Niektórzy mieszkańcy Edynburga kochają Fringe, inni go nienawidzą – prawdopodobnie podczas festiwalu populacja miasta zwiększa się dwukrotnie, co wiąże się z pewnymi komplikacjami. Jednak niezależnie od ogólnych sympatii czy antypatii mieszkańców, Fringe jest wydarzeniem unikatowym na skalę światową.
Malwina Strugała