Pomysłodawcą tego przedsięwzięcia był Marian Skomro, ówczesny wicedyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku, dziś już nieżyjący, postać niezwykle barwna. Ten aktywny działacz Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, dobrze znany w środowisku, kilku latach po zainicjowaniu owej nagrody literackiej stał się orędownikiem nadania bibliotece imienia Józefa Konrada Korzeniowskiego – Josepha Conrada i zorganizowania przy niej Polskiego Towarzystwa Conradowskiego, co udało się spełnić.
W zamyśle bibliotekarzy nagroda nie miała być plebiscytem na najpoczytniejszą książkę wybrzeżowych autorów, ale wypromowaniem publikacji może niezauważonej przez czytelników, czasem niedocenionej przez recenzentów, a zasługującej na odkrycie. Przynajmniej w kilku przypadkach odstąpiono od tej zasady, np. nagradzając album „Był sobie Gdańsk”, czy publikację „Kurort w cieniu PRL-u”. Celem „Pro libro legendo” było także (jak głosił zapis w regulaminie) „powiększenie środowiska opiniotwórczego o grupę zawodową bibliotekarzy oraz rozszerzenie działalności bibliotek w zakresie kształtowania kultury czytelniczej społeczeństwa”.
Autorzy uhonorowani tym wyróżnieniem otrzymywali okolicznościowe medale, a biblioteka podejmowała wobec ich dzieł rozmaite działania promocyjne. Nagradzaną książkę wybierano spośród książek wydanych w roku kalendarzowym poprzedzającym obrady jury, a te miały się odbywać w drugim kwartale każdego roku począwszy od roku 1990. Pierwszą laureatką została wydana w 1989 praca Romana Wapińskiego „Świadomość polityczna w Drugiej Rzeczypospolitej”, ostatnią – „Szklanka na pająki” Barbary Piórkowskiej z 2010 roku. Dwukrotnie na listę laureatek trafiały książki Aleksandra Jurewicza i Stefana Chwina.
Wraz z reformą administracyjną nagroda stała się wyróżnieniem przyznawanym przez bibliotekarzy województwa pomorskiego. Po latach zmieniła się także jej forma. Oprócz działań zapewniających promocję książki-laureatki, autor otrzymywał „pamiątkowe dzieło sztuki”, ufundowane przez bibliotekę (zwykle była to grafika wybrzeżowego plastyka), a od 2003 roku nagroda przybrała postać pieniężną (początkowo 2 tysiące złotych, następnie jej wysokość ustalano co roku).
„Pro libro legendo” istniała więc do 2011 roku. Nagrodzono dwadzieścia dwie publikacje. Werdykt jury ogłaszano w regionalnych mediach, a uroczyste wręczenie nagrody odbywało się zwykle przy udziale telewizji. Częstym gościem imprez była Anna Sobecka z Radia Gdańsk. Niekiedy uzasadnienie werdyktu przybierało formę laudacji. Tak stało się np., gdy w 1998 roku uhonorowano Brunona Zwarrę. Rok wcześniej ukazał się piąty, zamykający cykl, tom „Wspomnień gdańskiego bówki”, a w 1996 trafił do księgarń tom czwarty.
Profesor Andrzej Chodubski przygotował wtedy wystąpienie zatytułowane: „Odsłaniana tożsamość Gdańska. Wspomnienia bówki”. Wiele z jego spostrzeżeń wartych jest zacytowania. Oto niektóre: „»Wspomnienia gdańskiego bówki« przekonują, że odsłanianie prawdy o przeszłości, zwłaszcza tej niedawnej, nie znajduje akceptacji ani u architektów współczesnego życia politycznego, ani też nie jest ona przedmiotem większej uwagi instytucji do tego powołanych. Instytucje społeczno-kulturalne zaś przedkładają przed nią mit, który ugruntowują różnymi odznaczeniami, honorowym wyróżnieniem itp. Gdańsk głęboko osadzony jest w stereotypie i micie”. A dalej: „Cykl wspomnień Brunona Zwarry zasługuje na dużą uwagę szerokich kręgów odbiorców, zainteresowanych dziejami Gdańska oraz stosunkami polsko-niemieckimi w XX wieku. Cykl ten jest subiektywnym oglądem rzeczywistości, co jest istotą literatury wspomnieniowej. Jest też jednak wykładnią wiedzy obalającej wiele mitów, wskazaniem, że Gdańsk sprzyja tylko ludziom twardym, niespokojnym i twórczym”.
Uroczystość wręczenia medalu „Pro libro legendo” w 1998 roku różniła się od ośmiu poprzednich. Ze względu na wiek laureata przedstawiciele jury zostali zaproszeni do oliwskiego domu Brunona Zwarry. Towarzyszyła nam ekipa gdańskiego ośrodka telewizji i zapewne w jej archiwach zachował się reportaż z tego wydarzenia. Oczywiście, w uroczystości brała udział rodzina pisarza. Ugoszczono nas wspaniale.
Pan Brunon był uszczęśliwiony, co wydaje się szczególnie zrozumiałe w kontekście jego postawy wobec honorowania w Gdańsku Güntera Grassa. Sprzeciw wobec „Blaszanego bębenka” znalazł się już w wydanej w 1984 roku jego pracy „Gdańsk 1939” oraz w piątym tomie „Wspomnień”. Ale w czasie tej uroczystości nie rozmawialiśmy o tym.
Podziwiałam Zwarrę za odwagę, by przeciwstawić się chórowi gdańskich pięknoduchów i to w czasie, gdy nie tylko z autentycznych zachwytów nad magicznym piórem niemieckiego pisarza, ale także z naszych kompleksów, rodził się swoisty kult Grassa (a później nastąpiła nawet pewna idealizacja Wolnego Miasta). Goszczący wtedy u Brunona Zwarry otrzymali od niego autograf złożony jako podpis pod znamienną maksymą: „Świadomość słuszności triumfuje nad fałszywą sławą! (Wpis po łacinie Jana Kazimierza w specjalnej księdze Bractwa Rajnolda w gdańskim Dworze Artusa)”.
W traktowaniu przeszłości Zwarra przypominał mi mego ojca. Pamiętam jak ten przedwojenny podoficer walczący nad Bzurą (w czasie sporu Zwarry o Grassa już nieżyjący) niechętnie oglądał w telewizji (bo do kina na pewno by się na takie obrazy nie wybrał) filmy wojenne, a zwłaszcza te, ukazujące Wrzesień 1939. Ojciec oczekiwał (może naiwnie), że dzieło filmowe będzie zgodne z tym, co przeżył, zapamiętał – że będzie prawdziwe! Pewne sytuacje, sceny oceniał jako nieprawdopodobne, zafałszowane. Wojenna bolesna przeszłość dla nich obu: Danzigera – jakim był Zwarra, i „nowego gdańszczanina”, a właściwie przybysza – jakim był ojciec, wciąż jeszcze pozostawała nieodległa. Nie wolno było przedstawiać jej kłamliwie. Toteż odmawiali artystom prawa do fantazjowania na jej temat.
Warto też przypomnieć, że 20 października 1995 roku Wojewódzka Biblioteka Publiczna była współorganizatorem (wraz Muzeum Poczty i Telekomunikacji w Gdańsku oraz Kołem Byłych Pracowników Poczty Polskiej w Gdańsku) promocji książki Dietera Schenka „Die Post von Danzig. Geschchte eines deutschen Jusstizmordes” – „Poczta Polska w Gdańsku. Dzieje niemieckiego zabójstwa sądowego”. Książka nie była wtedy jeszcze przetłumaczona na język polski. Dzięki staraniom Dietera Schenka w maju 1998 roku sąd krajowy w Lubece przeprowadził rewizję nadzwyczajną procesu obrońców Poczty Polskiej. Pocztowcy, o których dobre imię tak zabiegał Brunon Zwarra, zostali formalnie uniewinnieni i zrehabilitowani.
Czesława Scheffs
Dziękuję panu Andrzejowi Facowi z Bibliotecznego Ośrodka Informacji WiMBP w Gdańsku za pomoc w zebraniu materiałów.
Od redakcji:
Pani Czesława Scheffs przez wiele lat pracowała w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej, w latach 1993-1996 był jej dyrektorem.
Pierwodruk: „30 Dni” 3/2019