„Po ostatnim opadnięciu kurtyny zerwała się burza oklasków i głośne wywoływanie Idy Kamińskiej i jej zespołu na proscenium. Aplauz nasilił się, kiedy stało się wiadome, że na widowni zasiada autor sztuki. On również został owacyjnie uczczony” – tak w maju 1938 roku, Erwin Lichtenstein, gdański korespondent berlińskiej „Central-Verein Zeitung”, relacjonował przyjęcie przez żydowską publiczność Warszawy sztuki „Glückel Hameln – żądam sprawiedliwości”. Spektakl zrealizował zespół Teatru Nowego pod kierownictwem słynnej Idy Kamińskiej w scenografii równie słynnego Iwo Galla. Kim był autor sztuki tak „owacyjnie uczczony” przez warszawską publiczność?
Sztukę, którą z takim powodzeniem wystawił zespół Kamińskiej, napisał gdański... notariusz, Max Baumann, człowiek nie związany zawodowo z teatrem, choć głównie teatrowi oddający swój talent pisarski. W wywiadzie dla krakowskiego „Nowego Dziennika”, we wrześniu 1937 roku, powiedział wprost, choć może nazbyt skromnie: „Nie należę do »cechu«, nie jestem literatem”, a w jednym z rymowanych epigramów (ich zbiór wydał w Lipsku w 1928 roku) napisał o sobie ironicznie: „Poeta za jednym zamachem / jest i adwokatem: / i to jest w rzeczy samej / mieszanka podejrzana”. Jednak to jemu: prawnikowi z wykształcenia, notariuszowi z zawodu, scena żydowska zawdzięcza jeden z największych „hitów” teatralnych lat trzydziestych XX wieku: sztukę „Glückel Hameln – żądam sprawiedliwości”.
Syn krawca
Max Baumann urodził się w Gdańsku 10 czerwca 1877 roku, w zasymilowanej, dawno osiadłej w mieście rodzinie żydowskiej. Jego dziad, Selig Pincus (1797-1847), szanowany mistrz krawiecki, był członkiem cechu, a ojciec, Izrael Isidor (urodzony 1838), szył i wypożyczał w swojej pracowni przy Breitgasse 36 fraki, surduty i „całe ubrania”, ale też handlował starzyzną. Rodzina należała do żydowskiej gminy reformowanej i na modły zbierała się w nieodległej synagodze „gdańskiej” przy Breitgasse 130, a później w nowej, Wielkiej Synagodze przy Reitbahn. Rozrywki szukano zaś w Miejskim Teatrze na Kohlenmarkt, na którego scenie aż do lat dwudziestych pojawiały się dzieła również z żydowskiego repertuaru.
Po ukończeniu w roku 1895 Gimnazjum Państwowego w Gdańsku Baumann rozpoczął studia prawnicze najpierw na Królewskim Uniwersytecie Fryderyka Wilhelma w Berlinie, później na Królewskim Uniwersytecie Alberta w Królewcu. W roku 1899 otworzył własne biuro notarialne w Gdańsku. Prowadził je aż do listopada 1938 roku. Był uznanym i poważanym prawnikiem. Jego pasją był jednak teatr, pisanie dużych sztuk teatralnych, ale również drobnych scen i dialogów publikowanych w gdańskich gazetach.
W roku 1923 ukazała się drukiem pierwsza sztuka Maksa Baumanna „Kampf um Danzig”. Wcześniej pojawiła się jednak na scenie Teatru Miejskiego. Młode „państwo” gdańskie poszukiwało własnej tożsamości, utwierdzenia swojej – iluzorycznej przecież – niezależności. Sztuka Baumanna wychodziła naprzeciw tym oczekiwaniom. Mówiła bowiem o walce, jaką stoczył Gdańsk z królem Zygmuntem Augustem w roku 1569. Powołana przez króla komisja Karnkowskiego poważnie ograniczyła wolności miasta, które – w odwecie – wypowiedziało posłuszeństwo władcy. Ta właśnie „bitwa o Gdańsk” stała się tematem pierwszej sztuki Maxa Baumanna.
Rok później gdański notariusz zaprezentował kolejne dzieło. „W dniu 16 bm. główny reżyser Hermann Merz odczytał małemu kręgowi zaproszonych słuchaczy nowe dzieło dramatyczne znanego już poprzez swą sztukę historyczną »Bitwa o Gdańsk« gdańskiego pisarza Maksa Baumanna. »Oko za oko« przedstawia w sposób skoncentrowany, z równoczesną wielką siłą stopniowania napięcia, akcję toczącą się w Hamburgu u schyłku XVII wieku, która rozwija się bardzo żywo na tle rodzinnej kroniki” – donosił „Danziger Rundschau” w marcu 1924 roku. Ta właśnie sztuka stała się później źródłem teatralnego sukcesu Baumanna. Musiała jednak czekać na zainteresowanie tak wielkiej artystki, jak Ida Kamińska. Sceny niemieckie były już bowiem dla żydowskiego autora zamknięte. Lata całe kolejne utwory Baumanna grzęzły w szufladzie.
Na skrzyżowaniu dróg
5 kwietnia 1932 roku z krótką wizytą zawitał do Gdańska Adolf Hitler. Ten kilkudziesięciominutowy pobyt przyszłego wodza III Rzeszy spowodował prawdziwą histerię wśród gdańskich nazistów. Już od rana tłumy podnieconych ludzi z hitlerowskimi flagami podążały w kierunku wrzeszczańskiego lotniska, by choć z daleka zobaczyć führera. Kilka dni później przywódca gdańskiej NSDAP Albert Forster wygłosił na wiecu hitlerowców przemówienie pod znamiennym tytułem: „Dlaczego my, hitlerowcy jesteśmy antysemitami?”. W swojej mowie zapowiedział wprost przyszłe losy gdańskich Żydów, gdy do władzy dojdzie partia narodowo-socjalistyczna. Na realizację gróźb nie trzeba było długo czekać. Już w maju 1933 roku naziści wygrali wybory w Gdańsku i rozpoczęli systematyczne „odżydzanie” Wolnego Miasta.
W tej atmosferze niepewności i zagrożenia Max Baumann próbował szukać jakiegoś racjonalnego rozwiązania ówczesnej sytuacji, próbował sformułować jakiś logiczny program na najbliższy czas. W styczniu 1936 roku wygłosił w Klubie Żydowskim przy Hansagasse wykład pod wiele mówiącym tytułem: „Kultura gdańskich Żydów na skrzyżowaniu dróg”. W tej wypowiedzą jeszcze raz pokazał się jako humanista, człowiek wierzący w siłę prawdziwych wartości, które potrafią obronić się przed falą barbarzyństwa. „Czy przeżyjemy, czy przetrwamy kryzys, w jaki zostaliśmy wepchnięci, (...) zależy (...) od tego, czy utrzymamy ową intelektualną i duchową elastyczność, od której wszystkie ciosy z zewnątrz będą się odbijać, która pozwoli się wyprostować, gdy nas powali jeszcze silniejszy atak. Miarodajne czynniki dały nam jasno i zwięźle do zrozumienia, że nie mamy żadnej legitymacji, aby nadal uczestniczyć w niemieckiej kulturze. Dzisiaj mamy bez wątpienia prawo, a stąd również obowiązek, iść naszymi własnymi drogami. (...) Największe niebezpieczeństwo dla nas, Żydów, nie polega na tym, że gdzieś w świecie będą nas prześladować. Ono tkwi w tym, że będzie się usiłowało odebrać nam poczucie naszej wartości, to, co jest najważniejsze w życiu, co nazywamy kulturą” – mówił Baumann.
A na koniec dodał: „Być Żydem dzisiaj jest z pewnością ciężkim losem, ale jest to również wielka moc”. Słowa te w brutalny sposób zweryfikowała za kilka lat historia.
Teatr żydowski
Mimo dramatycznej sytuacji politycznej w Gdańsku, w latach trzydziestych poczęli zjeżdżać do Wolnego Miasta z Krakowa i Warszawy żydowscy artyści teatralni. Paradoks historii sprawił, że w tym małym „państwie” pod władzą nazistów istniał aż do 1938 roku zawodowy teatr żydowski, dysponujący zespołem znanych i uznanych aktorów i reżyserów.
Pierwszy kierownik artystyczny teatru, Symcha Wajnsztok, zainteresował się twórczością Baumanna, m.in. dramatem „Glückel Hameln” (wcześniej pod tytułem „Oko za oko”). „Za pośrednictwem znajomych dowiedział się o nim aktor żydowski p. Weinstock. A gdy go przeczytał, przybiegł do mnie pełen wzruszenia, wołając już na samym progu: Tylko Idą Kamińska może grać Gluckel! (...) Potem stał się naprawdę cud, bo na całym świecie jest tylko jedna artystka, która mogła obudzić do życia bohaterkę mego dramatu, a jest nią Ida Kamińska. (...) Teraz dramat żyje i budzi do życia społeczeństwo żydowskie wszędzie, gdzie go wystawia Ida Kamińska” – wspominał Baumann.
Sama Ida Kamińska tak wspominała swoją pracę nad „Glückel Hameln – żądam sprawiedliwości”: „W roku 1938 udało mi się wynająć Teatr Nowości [w Warszawie - przyp. MA] położony w centrum miasta, w dzielnicy częściowo zamieszkanej przez Żydów. Tam wystawiliśmy »Glikl Hameln« Maksa Baumanna, w której zagrałam tytułową rolę. (Wystawiłam tę sztukę również w Nowym Jorku w 1972 roku.) Sztuka była oparta na pamiętnikach Glikl, pierwszej zachowanej żydowskiej autobiografii pochodzącej z siedemnastego wieku. Ten debiutancki dramat Baumanna, napisany przez niego w wieku sześćdziesięciu lat, był niezbyt teatralny i wymagał moich przeróbek. Ale przyjęcie, jakie zgotowała mu publiczność, było wprost nadzwyczajne. Glikl miała swą premierę w Łodzi [jesienią 1937 roku - przyp. MA]. Autorem scenografii był słynny polski artysta i reżyser teatralny Iwo Gali. Nie będąc Żydem, zaofiarował nam swe usługi jako wyraz hołdu dla żydowskiego teatru. Sztuka opowiadała o wydarzeniach z życia Żydów w Hamburgu w siedemnastym wieku, ale można było doszukać się w niej wyraźnych aluzji do prześladowania Żydów we współczesnych Niemczech. Główna bohaterka, żądająca sprawiedliwości od burmistrza Hamburga, występowała w imieniu Żydów na całym świecie, a zwłaszcza w rejonie wpływów Hitlera”.
I tak dramat gdańskiego notariusza trafił na deski jednego z najwybitniejszych teatrów żydowskich ówczesnej Europy. W swojej sztuce oparł się Baumann na pamiętnikach XVII-wiecznej żydowskiej mieszczki hamburskiej Glückel von Hameln. Wbrew wrogiej postawie chrześcijańskich mieszkańców miasta, wbrew „dobrym radom” własnych współbraci walczy ona niezwykle odważnie o zagrożoną sprawiedliwość; zabójca jej męża, młodzieniec z szanowanej, bogatej rodziny chrześcijańskiej, może ujść karze tylko dlatego, że ofiarą był Żyd. Dumna i odważna Glückel stacza samotną, lecz zwycięską walkę ze wszystkimi, nie w imię zemsty, lecz w imię elementarnej sprawiedliwości, która musi być również udziałem Żydów.
Prapremiera sztuki odbyła się latem 1937 roku w Łodzi. Po premierze spektakl grano na miejscu przez dwa miesiące „przy nie słabnącym powodzeniu”, a następnie ruszył on w tournée po Polsce.
„Sukcesowa sztuka”
Pod koniec października 1937 roku zespół Kamińskiej dał kilka przedstawień „Glückel Hameln” w Krakowie na scenie przy ulicy Bocheńskiej. Henryka Stillerowa, recenzując spektakl, zwróciła uwagę na „ważkie czynniki” powodujące niezwykłe powodzenie sztuki w Krakowie: „Pierwszy – to czasy obecne, w których każde słowo tej sztuki nabiera życia i aktualności, gdzie każdy praktyczny okrzyk staje się krzykiem współczesnych, cierpiących i skrzywdzonych dusz żydowskich. (...) Drugim jeszcze ważniejszym czynnikiem jest wspaniała, niezrównana gra Idy Kamińskiej, która jest artystką na wielką miarę i umie środkami pełnymi umiaru wywoływać najgłębsze wrażenia”.
Podobnie we Lwowie, dokąd z Krakowa udał się zespół Idy Kamińskiej, ta „ciekawa i sukcesowa” sztuka spotkała się z gorącym przyjęciem publiczności i krytyki. W jednej z kilku prasowych zapowiedzi przed pierwszym występem zespołu Kamińskiej dziennikarz pisał o entuzjastycznym przyjęciu „Glückel” w Krakowie, w innej – nazywając sztukę „perłą repertuaru Idy Kamińskiej” – o sławie daleko wykraczającej poza granice Polski. Po lwowskiej premierze (5 listopada 1937 roku na scenie Teatru Nowości przy ulicy Słonecznej) recenzent podpisujący się H-n pisał: „Autor zajmuje zdecydowane stanowisko wobec (...) wydarzeń (...), wyrażające się aktywnym żądaniem bezkompromisowej sprawiedliwości. Nie polityka »mniejszego zła«, ale »większego dobra« – oto idea Baumanna. Nie dziw tedy, że po opadnięciu kurtyny zrywa się burza oklasków ludzi, którzy walkę Glückel Hameln o sprawiedliwość przeżywają dzień w dzień na przeróżnych odcinkach”.
Sztuka – dzięki tematowi, jak i niezrównanej grze Idy Kamińskiej – spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem żydowskiej publiczności. Grana była nieprzerwanie w całej Polsce aż do wybuchu wojny. W tytułach recenzji w gazetach łódzkich, lwowskich, krakowskich i warszawskich pojawiały się nieodmiennie takie określenia, jak: „wspaniały sukces”, „nadzwyczajny sukces”, „sztuka naprawdę świetna”, „powodzenie »Glückel« wzrasta z dnia na dzień”, „należy zobaczyć!”, „sensacja teatralna Krakowa”. Rada Artystyczna Związku Artystów Scen Żydowskich nagrodziła zespół Kamińskiej specjalną nagrodą finansową, uznając wystawienie „Glückel” „za najlepszy wyczyn teatralny w teatrze żydowskim w Polsce za ostatnie lata”.
Po pobycie we Lwowie zespół Idy Kamińskiej odwiedził jeszcze kilka innych miast, by w końcu, wiosną 1938 roku, zjechać do Warszawy. Tu, na scenie teatru przy ulicy Bielańskiej, odbyła się w kwietniu 1938 roku warszawska premiera „Glückel”. Wtedy też sztuką zainteresował się słynny teatr hebrajski Habima, który postanowił włączyć ją do swojego repertuaru, premiera miała odbyć się w sezonie 1938/1939. Skromny notariusz z Gdańska stał się za sprawą swojego pióra i kunsztu wielkiej aktorki sławnym i cenionym pisarzem. Trochę wbrew sobie, nie potrafił bowiem uporać się z rozgłosem, który stał się jego udziałem.
Owocem sukcesu „Glückel Hameln” stała się kolejna realizacja sztuki Baumanna. Tym razem w Gdańsku. W marcu 1938 roku wybitny reżyser i aktor żydowski, Jonasz Turkow, który w tym czasie objął kierownictwo artystyczne teatru żydowskiego w Gdańsku, zrealizował sztukę Baumanna „Morgengrauen”. Ta –również oparta na zdarzeniach historycznych – sztuka opowiada o sporze słynnego niemieckiego humanisty Johannesa Reuchlina z wychrzczonym Żydem, dominikaninem Johannesem Pfefferkornem. Prowadzona w 1511 roku polemika przekształciła się w ogólnoniemiecki spór humanistów ze zwolennikami scholastyki. „Przy całym krytycyzmie wykształconej publiczności żydowskiej sztuka przyniosła godny uwagi efekt. Wzięło się to głównie stąd, że żydowskie, ponadczasowe przeznaczenie, które z niej przemawia, uzyskane zostało efektami czysto teatralnymi. Dlatego było charakterystycznym, że sztuką została najgłębiej poruszona młodzież, kobiety i zwykli widzowie teatralni. (...) Spektakl pod kierownictwem Jonasza Turkowa osiągnął wysoki poziom. (...) Dekoracje i kostiumy odtworzono z historyczną wiernością”.
Spektakl spotkał się z dobrym przyjęciem gdańskiej publiczności. Był wielokrotnie powtarzany i mógłby być grany jeszcze dłużej, gdyby nie codzienne napaści hitlerowskich bojówkarzy na lokale żydowskie. Dalsza praca teatru stała się niemożliwa, aktorzy wyjechali z Wolnego Miasta, a sale zamknięto.
Tułaczka
Wkrótce Maxa Baumanna spotkał kolejny cios: decyzją Senatu w listopadzie 1938 roku zlikwidowano wszystkie żydowskie notariaty, a kilka dni później wprowadzono na terenie Wolnego Miasta „ustawy norymberskie”. Życie żydowskich mieszkańców Gdańska zostało zagrożone. Jedyną szansą ratunku stała się pospieszna emigracja.
Max Baumann i jego żona Martha wyjechali do Kopenhagi jednym z ostatnich statków, który odpłynął przed wybuchem wojny z Gdyni. Później dotarli do Anglii, gdzie spędzili lata wojny w niepewności i poczuciu stałego zagrożenia. Na cichej farmie w południowej Anglii Baumann próbował rekonstruować z pamięci swoje stare sztuki (manuskrypty pozostały w Gdańsku) i pisać nowe (między innymi „Neuen Ägypten”, która wraz z „Glückel Hameln” i „Morgengrauen” tworzy „Trylogię ku pamięci niemieckich Żydów”).
Po wojnie Baumannowie przenieśli się do mieszkającej w Szwecji córki Ewy. Tam 26 lipca 1953 roku Max Baumann zmarł. Pochowano go na cmentarzu żydowskim w Sztokholmie.
Do ostatnich dni wspominał swoje ukochane miasto. Cierpiał nad jego wojennym losem i nad losami swoich bliskich i przyjaciół. W czerwcu 1946 roku pisał do przebywającego w Palestynie przyjaciela, Erwina Lichtensteina: „Wielu moich krewnych zginęło, w tym cała rodzina Szemionów. Bardzo ucieszyła mnie Pańska wiadomość, że Jonas Turkow z żoną żyją. Czy są jakieś wiadomości o Idzie Kamińskiej i jej ludziach? Miasto Gdańsk jest całkowicie zniszczone. Wielu naszych znajomych straciło życie, bardzo liczni wraz z żonami popełnili samobójstwo: Nichterlum, Dumont, Wächter, Lörden, Ancker, prof. Klose, prof. Kaufmann, prof. Van der Kamp, dyrektor Bechler. To jest tak okrutnie bolesne...”.
Miasto Baumanna nie istnieje. Coraz bardziej zaciera się nawet jego wspomnienie. Ale przetrwała Glückel Hameln, dumna żydowska matrona. Sztuka, która w latach 1937 i 1938 odniosła taki wielki sukces, była w repertuarze wszystkich zespołów Idy Kamińskiej. Artystka wznawiała ją wielokrotnie; na uczczenie 35-lecia swojej pracy artystycznej w roku 1952 wybrała właśnie „Glückel Hameln”, a i później często powracała do niej, prezentując spektakl nie tylko na scenach polskich, ale również podczas licznych tournées zagranicznych Teatru Żydowskiego z Warszawy. Również po wyjeździe z Polski po haniebnym Marcu 1968 roku Kamińska powracała do „Glückel Hameln”, realizując sztukę między innymi w Nowym Jorku i w Izraelu.
Sztuką Baumanna zainteresował się również Bertold Brecht. Tylko względy polityczne spowodowały, że Berliner Ensemble nie zrealizował dramatu gdańskiego notariusza. Kilka lat temu „Glückel” powróciła do teatru za sprawą hamburskiego Thalia Theater. 27 czerwca 1994 roku na ulicach dawnego miasta żydowskiego w Hamburgu, tam, gdzie żyła przed wiekami autentyczna Glückel, odbyła się premiera plenerowego widowiska „Angst vor dem Pogrom” według sztuki Baumanna w reżyserii Christiane Richers (przy współpracy Eriki Hirsch).
Tak oto za sprawą gdańskiego notariusza dzielna Glückel von Hameln wróciła do swojego miasta, w którym przed wiekami stoczyła zwycięską walkę o godność i sprawiedliwość.
Mieczysław Abramowicz
Pierwodruk: „30 Dni” 6/2000