Kiedy uzbrojony w szkło powiększające siadłem do lektury książki, ogarnęło mnie zdumienie. To zdjęcie znałem już z wcześniejszych publikacji. Fascynowało mnie, jakimś dziwnym magnetyzmem do siebie ciągnęło. Może powodował to tłum ludzi zgromadzonych przed wejściem do jarmarcznej budy „orientalnego teatru”, może, nigdy przeze mnie niewidziane, stosy drabin, a może zatrzymane gesty spieszących gdzieś ludzi w niedzisiejszych strojach? Ale dopiero w wielkim powiększeniu zobaczyłem coś, czego nieuzbrojone oko nawet nie mogło się domyślać: zobaczyłem tętniące życiem bogate miasto oferujące swoim mieszkańcom nie tylko dobra doczesne, ale też pouczającą rozrywkę i zabawę. I jeszcze ta data: „ok. 1890 r.”. Dlaczego około? Czy nie można ustalić bardziej dokładnej? Postanowiłem zatem sam dojść do tego kiedy zdjęcie zostało zrobione.
Topografia
Zdjęcie przedstawia tę część Targu Drzewnego (Holzmarkt), przy której wylot ulicy Kowalskiej (Schmiedegasse) spotyka się z początkiem – a raczej końcem – Podwala Staromiejskiego (Altstadtischer Graben). To z prawej strony fotografii. Lewa pokazuje siedem kamienic przy Targu Drzewnym. Na pierwszym planie, z kolei, widoczne są kramy oferujące drabiny, krzesła. pudła i inne wyroby z drewna. Obok na przedłużeniu ulicy Kowalskiej, rozłożyły się jarmarczne teatry, spoza których widać górną cześć, udekorowanego chorągiewkami, diabelskiego młyna. Wszędzie widać zaaferowanych ludzi, szczególnie duża ich grupa skupiła się przy wejściu do Th. Scherff 's Theater-Oriental, zapewne za chwile rozpocznie się tu przedstawienie.
Pogoda
Jest pogodny, słoneczny dzień, cienie ludzi i przedmiotów są ostre i niezwykle wyraźne, wiele kobiet chroni się przed promieniami pod parasolami. Również wokół restauracji u wylotu Podwala Staromiejskiego rozstawiono kolorowe, wielkie parasole. Na pewno jest bardzo ciepło. Moda i dobre obyczaje nie pozwalają dorosłym na zbytnie „roznegliżowanie się” nawet w upalny dzień, ale nie dotyczy to przecież dzieci. Dlatego też kilkuletnia dziewczynka idąca z matką w kierunku, niewidocznej na zdjęciu ulicy Szerokiej (Breitgasse), ubrana jest w jasną sukienkę z krótkimi rękawkami, przed promieniami słońca chroni ją gustowny, słomkowy kapelusik. Na szczęście wieje lekki wiatr, który leniwie porusza wielką flagę cesarską umieszczoną na szczycie domu Holzmarkt 5. Dzięki temu nie jest aż tak gorąco.
Czas
Na żadnym z widocznych na zdjęciu budynków nie umieszczono zegara. Ale nie jest on nam potrzebny dla ustalenia momentu, w którym nieznany nam jeszcze fotograf nacisnął guzik migawki. Zegary mechaniczne zastąpi nam zegar słoneczny, który przecież na tej fotografii jest umieszczony. Jeśli od słomkowego kapelusika (o którym była mowa przed chwilą) poprowadzimy linię wprost na róg ostatniej kamienicy przy Podwalu Staromiejskim, to linia ta wyznaczy nam kierunek północny. Cienie ludzi i przedmiotów skierowane są nieco na zachód, trudno ocenić ile stopni, ale śmiało chyba – bez obawy popełnienia grubszego błędu – możemy zaryzykować twierdzenie, że zdjęcie zrobione zostało około godziny 11., może kilka minut wcześniej. Większość przedstawień w teatrach jarmarcznych rozpoczynała się wówczas, jak donosiła prasa gdańska (m. in. „Danziger Zeitung” i „Danziger Intelligenz Zeitung”), właśnie o godzinie 11. Być może więc tłum pod „teatrem orientalnym” stanową ci widzowie, którzy nie zdążyli na pierwszy pokaz.
Data
Skoro wiemy już – a przynajmniej tak nam się wydaje – o której godzinie zostało zrobione zdjęcie, zastanówmy się, którego dnia fotograf ustawił swój cenny sprzęt na Targu Drzewnym. Zacznijmy od roku. Zastanawiałem się, jak tego można dokonać. Miałem nadzieję, że być może ,,orientalny teatr” Scherffa umieszczał w gdańskich gazetach reklamy zapowiadające kolejne występy. Niestety, nie robił tego. Być może zbyt dobrze był znany w Gdańsku, by tracić pieniądze na drogą publicity. Reklamowały się przeróżne cyrki pcheł, teatry lalek, połykacze ognia i siłacze, a nawet włoski sprzedawca drogich kamieni Spirito Sangiorgio z Mediolanu. Teatr Orientalny Scherffa oszczędzał na reklamie. Zresztą słusznie, bowiem, jak pokazuje nasze zdjęcie, na brak widzów nie musiał narzekać.
Skoro nie udało się z teatrem, spróbowałem gdzie indziej. Okazało się, że pomocy udzielił Nicolaus Pindo, który 15 września 1889 roku otworzył w kamienicy przy Targu Drzewnym 3, na pierwszym piętrze, swój Waaren- und Möbel-Credit-Geschaft. Sklep jest bardzo wyraźnie widoczny na zdjęciu. A więc migawka naciśnięta została najwcześniej w roku 1890.
Szukajmy dalej. Niedaleko sklepu Pindo, z tyłu teatrów jarmarcznych, widać górną część diabelskiego młyna. Zapewne jest to fragment większego wesołego miasteczka, które było tak charakterystyczne dla Jarmarków Dominikańskich. Już w 1872 roku Hieronim Gołębiewski pisał, że „tylko podczas dominiku (...) pozwolą sobie [rybacy] raz przejechać się na karuzelu albo zajrzeć do jakiej wędrownej budy, by potem w domu o tym dowcipnie opowiadać”, a Stanisław Tarnowski w roku 1881 wspominał, że „jeżeli właśnie odbywa się sławny jarmark św. Dominika, wszystkie ulice zawalone są kramami, wszystkie place bazarami, karuzelami, cyrkami, menażeriami i naturalnie tłumem ludzi” (oba cytaty za: Irena Fabiani-Madeyska, „Odwiedziny Gdańska w XIX wieku”, Gdańsk 1957). Rzeczywiście, karuzele ustawiano wszędzie. Z czasem jednak pojawiły się bardziej wymyślne zabawy: kolejki górskie i diabelskie młyny. Taki właśnie diabelski młyn w roku 1891 przywiózł do Gdańska po raz pierwszy H. Salveter i ustawił go na Targu Drzewnym podczas „dominiku”.
Dzięki temu wiemy, że zdjęcie mogło być zrobione najwcześniej właśnie wtedy, w sierpniu 1891 roku. Jeśli jednak zaopatrzymy się w solidną lupę i dokładniej przyjrzymy fotografii znajdziemy jeszcze inne informacje. Oto po prawej stronie, ponad płóciennymi dachami bud „drabiniarzy” ujrzymy szczyt słupa ogłoszeniowego, a na nim ogłoszenie lanoliny, substancji, która wówczas, pod koniec XIX wieku zaczęła robić prawdziwą karierę. Jest to rodzaj wosku będącego, jak podaje Wielka Encyklopedia Powszechna PWN, „składnikiem tłuszczopotu owiec”. Nie brzmi to może zbyt zachęcająco, ale czego się nie robi dla piękności. A właśnie do wyrobu maści i kremów kosmetycznych służy lanolina, bowiem jest dobrze wchłaniana przez skórę i stanowi doskonały środek zmiękczający. Podobno wszystkie panie o tym wiedzą. W Gdańsku po raz pierwszy dowiedziały się o lanolinie w 1892 roku. Wtedy to w gazetach gdańskich pojawiły się pierwsze reklamy cudownego środka. W gazetach i na słupach ogłoszeniowych. Wiemy już więc, że zdjęcie mogło być zrobione w roku 1892.
Szukajmy dalej, może jeszcze bardziej zbliżymy się do XX wieku. Nic z tego! Zdjęcie przedstawia bowiem kilka domów przy Podwalu Staromiejskim, a te mają swoją konkretna historię. Na przykład, budynek na rogu z ulicą Kowalską (Podwale nr 112) zamieszkiwały w roku 1892 panny Rosa i Maria Kumm, które były nauczycielkami gry na fortepianie. Również panna Wolff, mieszkająca w tym samym domu, uczyła muzyki. Wszystkie trzy panny prowadziły coś w rodzaju szkoły muzycznej – Danziger Musik-Börse. Jednak już w następnym, 1893 roku szkoła przestała istnieć w tym miejscu. Przeniesiono ją na Heilige-Geist-Gasse 23 (ulica Św. Ducha). Być może dlatego, że i panna Wolff się wyprowadziła. Może wyszła za mąż i poświeciła się prowadzeniu domu? W końcu jest to zajęcie, które bardziej przystoi młodej mężatce, niż nauka gry na fortepianie. Przynajmniej w 1892 roku w Gdańsku.
Wiemy więc, że zdjęcie przedstawiające „Targ Drzewny w czasie Jarmarku Dominikańskiego, ok. 1890 r.” zostało zrobione w roku 1892. A gdyby tak jeszcze ustalić dokładnie dzień...
Jasne niebo
Okazało się to dosyć łatwe. Choć bardzo pracochłonne. Musiałem bowiem przejrzeć dokładnie wszystkie zapisy stanu pogody z pierwszej połowy sierpnia 1892 roku. Codziennie zapisy te publikowały gdańskie gazety. Okazuje się, że sierpień 1892 roku nie był łaskawy dla gdańszczan. Temperatura była co prawda dość wysoka (średnio około 20 stopni), ale przez większość dni niebo było zachmurzone i wiał silny, zimny wiatr, 10 sierpnia nawet sztormowy. Był jednak jeden dzień w trakcie owego jarmarku wprost wymarzony na rodzinny spacer po mieście. Wiał lekki, południowo-zachodni wiatr, niebo było jasne, a temperatura w południe sięgnęła ponad 24 stopni. Było to 17 sierpnia 1892 roku.
Autor
Tu nie trzeba żadnych specjalnych poszukiwań, dociekań i przypuszczeń: 17 sierpnia 1892 roku zdjęcie Targu Drzewnego zrobił mieszkaniec Sopotu, John Faltin. Skąd to wiadomo? To proste: autor postawił na odwrotnej stronie fotografii swoją pieczątkę. A szkoda. Bo i poszukiwanie fotografa byłoby rzeczą ciekawą.
***
Rozszyfrowywanie tego zdjęcia było ciekawą zabawą, ale też pozwoliło pozyskać wiele informacji o życiu codziennym w Gdańsku. Czy doszedłem do właściwych wniosków, czy prawidłowo umieściłem w czasie wykonanie zdjęcia? Oczywiście, zawsze pozostają jakieś wątpliwości.
Mieczysław Abramowicz
Pierwodruk: Kwartalnik „Był sobie Gdańsk” 1/1997