Gdański portret Rakoczego
Gdyby wygrał swoją wojnę z Habsburgami, zostałby zapewne królem Węgier.
Był bez wątpienia postacią wybitną. Urodził się w jednym z największych węgierskich rodów, miał otwarty charakter, pańskim gestem z łatwością zjednywał sobie ludzi. Wysokiego wzrostu, postawny, zaliczany był do najprzystojniejszych mężczyzn swojej epoki. Jest na to dowód, w postaci obrazu, namalowanego w Gdańsku, w 1712 roku, przez Adama Manyoki’ego - jednego z czołowych portrecistów europejskich I połowy XVIII wieku.
Nic dziwnego, że Franciszek Rakoczy podobał się kobietom. Można powiedzieć, że miał niemal wszystko: bogactwo, charyzmę, powodzenie i magnacki status.
Czego zabrakło, by mógł sięgnąć po koronę Madziarów? Węgry znajdowały się pod panowaniem potężnych austriackich Habsburgów. By ich pokonać, trzeba było mieć dużo szczęścia na polu bitwy i w polityce.
Już w latach 1678-1685 Węgrzy stanęli do walki z dominacją Habsburgów, ale bezskutecznie. Tamte wydarzenia są dziś znane historykom jako powstanie Thökölyego. Wkrótce Habsburgowie uzyskali od sejmu węgierskiego gwarancję dziedziczenia korony. Franciszek Rakoczy nie zamierzał tego respektować. Osiemnaście lat po klęsce powstania Thökölyego, postanowił rozpalić wśród Węgrów ogień nowego zrywu przeciw Habsburgom. Miał wówczas 27 lat.
Od Garnizonu Gdańskiego do Hobbita. Bezpośredni przodkowie Tolkiena żyli w Gdańsku
O Węgry bez Habsburgów
Zapewne najważniejszą kochanką Franciszka Rakoczego była Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska, najbogatsza i najbardziej wpływowa kobieta Rzeczypospolitej. Była od niego starsza o sześć lat i podobno bardzo zazdrosna. Posiadała swoje ambicje polityczne, wzmacniane kontaktami na dworze króla Francji.
Dość powiedzieć, że 6 maja 1703 roku na zamku Sieniawskich, w Brzeżanach na dzisiejszej Ukrainie, ogłoszono manifest „Do każdego prawdziwego Węgra”. Latem pierwsze oddziały jazdy, około 400 Madziarów i 200 Polaków, przekroczyły węgierską granicę.
Szeregi powstańców zaczęły rosnąć, zasilane głównie przez chłopstwo. Ogłoszono detronizację Habsburgów, sejm w Szécsény uznał Rakoczego księciem Siedmiogrodu i przywódcą narodu.
Franciszek wszystko postawił na jedną kartę. Miał po swojej stronie nie tylko Polaków, ale i Francuzów. Zabiegał o poparcie cara Piotra I.
W 1707 r. sejm w Ónod ogłosił proklamację niepodległości Węgier. Franciszek był u szczytu powodzenia. Wkrótce jednak powstanie zaczęło się załamywać. Najpierw była klęska w bitwie pod Trenczynem, w roku 1708, w której Rakoczy osobiście dowodził. Następnie - seria przegranych bitew i potyczek, a w konsekwencji kapitulacja twierdz, opanowanych przez Węgrów. Powstanie upadło.
Rakoczy nie ufał polubownym deklaracjom ze strony dworu Habsburgów w Wiedniu - zdecydował się na ucieczkę z ojczyzny. Nigdy nie było mu dane wrócić na Węgry.
Trzynaście gdańskich miesięcy
Swój emigracyjny los rozpoczął od ponad rocznego pobytu w Gdańsku. Do miasta dotarł na początku października 1711 roku. Cel podróży nie był przypadkowy: w Gdańsku rezydował Jean Victor baron de Beseneval, nowy poseł - dziś powiedzielibyśmy, że ambasador - króla Ludwika XIV. Węgierski emigrant bardzo liczył na wsparcie Francuzów.
W Gdańsku książę Rakoczy stał się atrakcją towarzyską: były uczty, bale, miłostki, przyjaźnie. Była też polityka: spotkania z posłem króla Francji, korespondencja z węgierskimi współpracownikami i nadzieje na zorganizowanie nowego powstania Madziarów przeciwko Austriakom.
Jako katolik regularnie uczestniczył w uroczystościach religijnych - wiadomo gdzie: w prowadzonym przez polskich dominikanów kościele św. Mikołaja.
Kilkunastomiesięczny pobyt węgierskiego bohatera w Gdańsku opisał na łamach magazynu “30 Dni” popularyzator historii Waldemar Borzestowski:
Lament i płacz nad Motławą
Franciszek Rakoczy szybko przekonał się, jak gorzkie jest życie politycznego emigranta, pozbawionego pieniędzy, ziemi i armii. Zadłużał się błyskawicznie, tym bardziej, że w Gdańsku żył na wysokiej stopie, a towarzyszył mu cały dwór podkomendnych z powstania.
30 kwietnia 1712 roku książę zmuszony był odesłać sześćdziesięciu członków Szlacheckiego Towarzystwa, którzy dobrowolnie byli z nim w Gdańsku, na emigracji. Teraz szli na poniewierkę, bowiem w domu czekały na nich surowe represje za bunt przeciwko Austriakom. Najbliższy współpracownik księcia, który osobiście ich żegnał, zapisał: „Ja nie widziałem nawet pogrzebu odbywanego z większym lamentem i płaczem”.
Następne miesiące przyniosły Franciszkowi Rakoczemu pogorszenie sytuacji finansowej i politycznej. Habsburgowie szukali sposobu, by go dopaść. Polski monarcha, August II Mocny, poinformował, że może być kłopot z zapewnieniem mu bezpieczeństwa. Rakoczy doszedł do wniosku, że tylko we Francji będzie w stanie skutecznie zabiegać o wsparcie sprawy węgierskiej.
Pożegnalny obiad odbył się w małym wiejskim domku gdzieś na przedmieściach Gdańska. Gospodarzem był marszałek koronny Kazimierz Ludwika Bieliński.
Z historii Gdańska: jak i dlaczego poległ francuski hrabia
Do Francji, do Turcji
9 listopada 1712 roku, książę w towarzystwie najbliższych współpracowników wszedł na pokład angielskiego żaglowca „Święty Jerzy”. Do 16 listopada czekali na redzie gdańskiego portu na dobrą pogodę, po czym ruszyli w drogę. Król Francji Ludwik XIV powitał księcia Siedmiogrodu jak najlepszego sojusznika, zaoferował wszelką pomoc. Los nie sprzyjał jednak przybyszowi z Węgier. Ludwik XIV zawarł w marcu 1714 roku pokój z Austrią, ostateczny cios nadziejom Franciszka Rakoczego przyniosła śmierć francuskiego monarchy w maju następnego roku.
W 1717 roku Austriacy wymusili na Francji, by przestała dawać schronienie weteranom powstania Rakoczego.
Węgrzy stali się banitami, pozbawionymi ochrony największego sojusznika. Szczęśliwie z ich usług postanowił skorzystać Ahmed III, sułtan imperium osmańskiego, który w tym czasie prowadził wojnę z Austrią. Grupa węgierskich emigrantów z księciem Rakoczym na czele przybyła do Turcji, ale konflikt wkrótce zakończył się, więc niewiele wskórali. Zamieszkali wspólnie w mieście Tekirdağ (Redestos) nad Morzem Marmara. Na tureckiej ziemi śnili o wolnych Węgrzech. Sto lat później w tej samej sytuacji znaleźli się liczni polscy emigranci, wśród nich Adam Mickiewicz, Józef Bem vel Murad Pasza, Michał Czajkowski vel Sadyk Pasza.
Książę Rakoczy zmarł pośród węgierskich towarzyszy broni, w kwietniu 1735 roku. Miał wówczas 59 lat. Dziś zaliczany jest w swej ojczyźnie do największych bohaterów narodowych.