Gdzie zrobiono to zdjęcie? Aby precyzyjnie odpowiedzieć, trzeba odnotować widoczną po lewej stronie, na murze, kartkę z napisem „Wahlbezirk Nr 33” (Obwód wyborczy nr 33) – i to powinno wystarczyć jako trop do dalszych poszukiwań. Wszakże u góry fotografii, ponad wejściem, na którego stopniu tkwią socjaldemokrata i centrysta, konkretyzuje się jeszcze jedna informacja, mianowicie numer posesji: 45.
Zaopatrzeni w powyższe wytyczne, siadamy do przeglądania mikrofilmów z przedwojenną prasą gdańską. Gazety polskojęzyczne nie zawierają tego, czego szukamy, za to w „Danziger Neueste Nachrichten” z l kwietnia 1935 roku odnajdujemy kompletny spis obwodów wyborczych. Lokal wyborczy „naszego” Wahlbezirku Nr 33 mieści się przy Tischlergasse 45 (Stolarskiej), w restauracji „Zur Freien Stadt Danzig”. Rozradowani biegniemy w to miejsce, by sprawdzić, czy może przypadkiem... i wówczas okazuje się, że cała nieparzysta strona Stolarskiej to rachityczny skwer przykrywający powojenne gruzowisko. Zresztą parzysta strona ulicy też przestała istnieć, tyle że na miejscu dawnych kamienic postawiono kilkupiętrowe socrealistyczne bloki mieszkalne ze ścianami o dziwnie dobranych kolorach.
Kto zrobił frapujące zdjęcie? Tu akurat odpowiedź jest prosta: Witold Kledzik (1906 -1988), urzędnik socjalny Biura PKP w Gdańsku, aktywny działacz kilku organizacji polonijnych, pasjonat fotografii. W zbiorach Biblioteki Gdańskiej PAN znajduje się tzw. album Kledzika, a w nim – między innymi – sporządzona ze szczególną pieczołowitością dokumentacja fotograficzna dotycząca największej przedwojennej manifestacji gdańskich Polaków, czyli przemarszu ulicznego w dniu 31 marca 1935 roku, na tydzień przed wyborami do Volkstagu VI kadencji.
Aby zrozumieć zapał, z jakim przybywano na ten zlot, trzeba sobie przypomnieć kilka wcześniejszych faktów. Z chwilą powstania Wolnego Miasta (1893 km kw.) mieszkała w nim ponad 30-tysięczna grupa Polaków, stanowiąca około 9 procent ogółu ludności. 26 listopada 1921 roku, na fundamencie wcześniejszych inicjatyw, powołano do życia Gminę Polską w WM Gdańsku, stawiającą sobie za cel reprezentowanie interesów ogółu tutejszych Polaków. W 1927 roku, obok istniejącego zarządu Gminy, powstał drugi zarząd z innym prezesem. Rozbicie to miało niekorzystne skutki polityczne, albowiem podczas wyborów do Volkstagu w 1927 roku Polacy uzyskali tylko trzy spośród 120 mandatów poselskich (wobec siedmiu w 1920 roku i pięciu w 1923 roku). Jesienią 1928 roku, dzięki ks. Leonowi Miszewskiemu, udało się załagodzić wewnętrzne konflikty, ale w 1930 roku doszło ponownie do rywalizacji o prezesurę, wskutek czego w wyborach do Volkstagu znów zgłoszono dwie listy polskie, uzyskując łącznie dwa mandaty spośród siedemdziesięciu dwóch. Sytuacja taka powtórzyła się trzy lata później.
13 czerwca 1933 roku powstał Związek Polaków, deklarujący zjednoczenie wszystkich gdańszczan narodowości polskiej. Zaistnienie owej drugiej powszechnej organizacji – zresztą wyraźnie faworyzowanej przez Komisariat Generalny RP w WM Gdańsku – rychło wznieciło walkę o przewodzenie całej gdańskiej Polonii. Walkę tę prowadzono głównie na łamach prasy, ale także na zebraniach i w sądach – ku uciesze gdańskich nacjonalistów. Na szczęście w gorących momentach pojawiały się po obu stronach przebłyski zdrowego rozsądku, umożliwiające konsolidację sił. Podczas przedwiośnia 1935 roku, w obliczu zbliżających się kolejnych (przyspieszonych przez NSDAP) wyborów, Gmina Polska i Związek Polaków odłożyły na bok partykularne swary. 7 marca przedstawiciele obu ugrupowań postanowili stworzyć jednolity front polski w Wolnym Mieście, a pierwszym rezultatem ugody było powołanie wspólnego Polskiego Komitetu Wyborczego.
Trzy dni później, 10 marca 1935 roku, o godz. 14.30, w mieszczącej 5 tysięcy osób Messehalle (Hali Targów) przy ulicy Wałowej (Wallgasse), rozpoczął się uroczysty wiec przedwyborczy gdańskich Polaków. Przybyło ich tak wielu, że nie wszyscy zdołali wejść do środka. Wiec poprowadził Tadeusz Wejchert, przewodniczący Polskiego Komitetu Wyborczego. Przemówienia wygłosili trzej czołowi kandydaci z 60-osobowej listy polskiej: Bronisław Budzyński, Antoni Lendzion i ks. Bernard Wiecki. Ten ostatni powiedział miedzy innymi: „Nie uświadomionych rodaków należy zapytać, w jakim języku matka uczyła ich pacierza, w jakim języku przemawiał do nich ksiądz przy pierwszej Komunii świętej”. Zebranie zakończono odśpiewaniem „Boże, coś Polskę” przy akompaniamencie orkiestry kolejarskiej z Tczewa.
Manifestacja w Messehalle nie mogła się oczywiście równać liczebnie z organizowanymi przez NSDAP mityngami hitlerowskimi, na które zjeżdżało do Gdańska po 30 tysięcy osób, niemniej tłumny wiec Polaków był bardzo wyrazistym i krzepiącym akcentem przedwyborczym. Zachęceni tym niewątpliwym sukcesem działacze Polskiego Komitetu Wyborczego postanowili urządzić jeszcze jedną masówkę, tym razem połączoną z przemarszem głównymi ulicami Gdańska. Cel był jasny: utwierdzić w propolskiej opcji tych spośród chwiejnych rodaków, którzy mogli ulec butnej i zastraszającej propagandzie nazistowskiej.
31 marca 1935 roku na dziedzińcu Gimnazjum Polskiego zgromadziła się 11-tysięczna rzesza gdańskich Polaków, przybyłych tu ze wszystkich powiatów Wolnego Miasta. O godzinie 11.30, „za zezwoleniem Przewielebnego Duchowieństwa”, odprawiona została uroczysta msza św. O godzinie 12. czoło pochodu manifestacyjnego ruszyło w stronę Messehalle wytyczoną trasą: Fleischergasse (Rzeźnicka), Hundegasse (Ogarna), Reitbahn (Bogusławskiego), Kohlenmarkt (Targ Węglowy), Holzmarkt (Targ Drzewny), Elisabethwall (Wały Jagiellońskie), Stadtgraben (Podwale Grodzkie), Kassubischer Markt (Targ Kaszubski – dziś nie istnieje), Faulgraben (Gnilna), Sammtgasse (Aksamitna), Wallgasse (Wałowa). Demonstracja była legalna, toteż nad jej porządkiem czuwali gdańscy policjanci.
Pochód trwał godzinę. Gdy czoło docierało do Meesehalle, z gimnazjalnego dziedzińca ruszały dopiero ostatnie grupki manifestantów. Brunon Zwarra napisał w pierwszym tomie swoich „Wspomnień gdańskiego bówki” (Gdańsk 1984, str. 175): „Za powiewającym na wietrze wielkim sztandarem narodowym kroczyli członkowie Polskiego Komitetu Wyborczego z Tadeuszem Wejchertem na czele, obok którego szli dwaj czołowi kandydaci na posłów do Volkstagu: Antoni Lendzion i Bronisław Budzyński. Za nimi maszerowali działacze organizacji politycznych i zawodowych, potem ciągnęły się długimi szeregami starsze roczniki polskich szkół, liczne zastępy harcerzy, członkowie różnych organizacji młodzieżowych, grupy sportowców, kolarze [raczej cykliści – Z.G.], członkowie »Sokoła«, szły zwarte szeregi pocztowców i kolejarzy, grupy młodzieży akademickiej, członkowie wielu chórów, organizacji kościelnych, księża i siostry zakonne oraz ubrani na granatowo portowcy i berlinkarze”.
Pogoda dopisała. Poruszano się zwolnionym krokiem, na wpół marszowym, co ułatwiały trzy grające polskie orkiestry (dwie z Gdyni i jedna z Tczewa), idące w dużych odstępach. Kiedy manifestanci mijali kamienicę przy Reitbahn 4, machał ku nim ze swojego mieszkania na trzecim piętrze dr Kazimierz Papée, Komisarz Generalny RP w WM Gdańsku. Na zdjęciach Witolda Kledzika widać dziesiątki pocztów sztandarowych, a także transparentów opatrzonych przeróżnymi hasłami, np.: „Nie ma zgody Gdańska z Polską bez ponoszenia praw ludności polskiej”, „Kaszubi głosują na listę nr 7”, „Brońmy młody, brońmy stary – Ojców mowy, Ojców wiary”, „Precz z drożyzną żywności w Gdańsku”.
Gdańscy Polacy zrzeszeni w filiach terenowych nieśli tablice informacyjne, u dołu których widniały dwie litery: „e.V”, oznaczające „eingetragen Verein”, a więc stowarzyszenie zarejestrowane (czyli działające zgodnie z prawem). Obok przedstawicieli poszczególnych miejscowości, maszerowały pod swoimi emblematami delegacje związkowe, np. robotników drzewnych, pracowników budowlanych, transportowców, służby domowej. Wyjątkowo strojnie, bo we frakach-„jaskółkach” i białych czapkach z daszkiem, prezentowali się członkowie stowarzyszeń studenckich.
Na wiecu w Messehalle, przystrojonej biało-czerwonymi szarfami, za stołem prezydialnym usiedli: Bronisław Budzyński, Antoni Lendzion, Bolesław Paszota, Franciszek Sędzicki, Aleksander Schiller, Tadeusz Wejchert i ks. Bernard Wiecki, a także przybyły z Warszawy, po cywilnemu, przedstawiciel rządu polskiego – generał Roman Górecki. Spośród kilku mówców największe brawa otrzymał Lendzion.
***
Ambicją Polskiego Komitetu Wyborczego było zdobycie w Volkstagu trzech miejsc poselskich, lecz celu tego nie udało się osiągnąć. Grupa polska, przy 8311 otrzymanych głosach (3,7 procent ogólnej liczby), musiała zadowolić się w 1935 roku dwoma tylko mandatami, które przypadły Lendzionowi i Budzyńskiemu. Równocześnie gdańscy socjaldemokraci otrzymali 13 mandatów, centryści 10 mandatów, partia niemiecko-narodowa 3 mandaty, komuniści 2. Hitlerowcy, mimo licznych nadużyć wyborczych, wzięli 42 mandaty (57,2 procent głosów), a wiec nie osiągnęli upragnionej granicy dwóch trzecich miejsc poselskich, które miały im umożliwić legalna zmianę konstytucji Wolnego Miasta.
Dalekosiężnym skutkiem przedwyborczego zwarcia szeregów przez gdańskich Polaków było podpisanie w maju 1937 roku – po osiemdziesięciu spotkaniach ugodowych – uroczystej deklaracji o połączeniu się Gminy Polskiej i Związku Polaków w jedną organizacje, która przyjęła nazwę: Gmina Polska Związek Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku.
Zbigniew Gach
Pierwodruk: Kwartalnik „Był sobie Gdańsk” 1(4)/1998