PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Giełdziński i jego kolekcja

Giełdziński i jego kolekcja
10 stycznia 1904 roku Lesser Giełdziński podarował Wielkiej Synagodze w Gdańsku bogatą kolekcją żydowskich obiektów sakralnych.
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Lesser Giełdziński
Lesser Giełdziński
Fot. Zbiory Muzeum Gdańska

Ja, Lesser Giełdziński, przekazuję w testamencie moją kolekcję starożytnych i obrzędowych przedmiotów Synagodze i Gminie Żydowskiej w Gdańsku na ich wieczną własność.

Testament został spisany 10 stycznia 1904 roku i przekazany Wielkiej Synagodze w Gdańsku wraz z bogatą kolekcją żydowskich obiektów sakralnych

 

Kim był ten hojny donator? I skąd taki wspaniały gest?

Lesser Gieldziński urodził się w roku 1830 we Włocławku w rodzinie zamożnego kupca zbożowego Michaela Giełdzińskiego. Pierwsze nauki kupieckiego fachu pobierał u ojca, a głęboką wiarę i tradycyjną religijność przekazała mu matka, Lea z domu Thorner, o której do śmierci mówił „meine liebe Mutter”. Wielonarodowe środowisko Włocławka spowodowało, że Lesser Giełdziński od dziecka poruszał się swobodnie w krainie pogranicza kultur, języków i religii. Mówił po hebrajsku i – to oczywiste – w jidysz, znał doskonale język niemiecki i, chyba nie najgorzej, rosyjski i polski. Zachowane do dziś w archiwach dokumenty z jego podpisem pokazują, że często kładł autograf „po polsku”, z polskimi literami „1” i „ń”.

Takie wychowanie pozwoliło mu na szybkie zaaklimatyzowanie się w Gdańsku, do którego przybył po pieniądze i sławę w roku 1860. Był już zapewne zamożnym człowiekiem i niezłym kupcem zbożowym. Szybko stał się postacią znaną i szanowaną, członkiem gdańskiej Korporacji Kupieckiej (z czasem jednym z członków jej zarządu). O jego szybkim zakorzenieniu w Gdańsku zdecydowały nie tylko umiejętności handlowe, ale również uczynność, prawość charakteru i – bardzo często podkreślane we wspomnieniach tych, którzy się z nim zetknęli – poczucie humoru. Odwiedzającym go gościom nieodmiennie prezentował zbiór swoich wycinków prasowych z zabawnymi anonsami: o „pieprznej wdowie z dzielnicy Pfefferstadt”, o tym, że „młody pan znajdzie przyjemne i tanie mieszkanie u pewnej wdowy-katoliczki” lub: „Józefie wracaj – albo daj żonie plenipotencyą”.

Jednak przede wszystkim był kolekcjonerem „starożytności i rzeczy kształtnych”, które z wielką przyjemnością i satysfakcją prezentował każdemu.

 

Zbiór pana Giełdzińskiego ma znowu inny charakter. Pełno rzeczy, i bardzo pięknych, ale z tych pewną liczbę tylko wyjmuje właściciel dla siebie, ogromna większość może być sprzedaną i nabytą za wysoką, rozumie się, cenę. Amator i znawca niezaprzeczony, podszyty spekulantem.

Stanisław Tarnowski, „Z wakacyj”, t. II: „Prusy Królewskie”, Kraków 1888

 

Lesser Giełdziński zbierał wszystko: gdańskie meble, obrazy, porcelanę, polskie pasy kontuszowe, srebra, grafiki. Wśród dzieł wysokiej klasy, które kupował od gdańskich mieszczan, w kolekcji znajdowały się też nic nie warte bibeloty i to, co wśród polskich Żydów zwano „szundem” – kicz. Niemniej jednak szybko kolekcja Gieldzińskiego zyskała sławę i uznanie wśród licznie odwiedzających Gdańsk pierwszych turystów, poszukiwaczy przygód i rzeczy niezwykłych, jak i wśród kupców odwiedzających miasto nad Motławą. Opisy kolekcji Giełdzińskiego znalazły się więc w pierwszych przewodnikach po mieście, jako rzeczy wartej zobaczenia, tym bardziej, że właściciel zbiorów prowadził dom otwarty i gościł wszystkich, którzy zechcieli go odwiedzić. W jego pierwszym gdańskim mieszkaniu przy ulicy Długiej 38 powstało więc zupełnie dobrze wyposażone prywatne muzeum.

W latach osiemdziesiątych XIX wieku Giełdziński zaczął już na poważnie gromadzić zabytki żydowskiej sztuki ceremonialnej. Część eksponatów przywoził z głębi Polski, kupując często całe, pełne wyposażenia synagog. W Gdańsku, w związku z budową Wielkiej Synagogi (została otwarta w roku 1887) i likwidowaniem kilku mniejszych, odkupywał świeczniki, modlitewniki, żyrandole, a nawet zwoje Tory wraz z ich bogatymi strojami.

 

W mieście zachowały się różnorakie zabytki ze wszystkich jego historycznych okresów. Dotyczy to też wnętrz wielu domów z ich rzeźbionymi schodami, szafami, meblami, plafonami i obrazami, choć domów, które w pełni oddawałyby ideał minionych czasów nie pozostało wiele; większość została ogołocona, w niemałej części przez handlarzy lub entuzjastów sztuki. Wiele z tych skarbów rozeszło się po szerokim świecie, ale niektóre trafiły do rąk gdańskiego kolekcjonera L. Giełdzińskiego. Brak słów, aby opisać wspaniałe prywatne muzeum, utworzone przez niego przy Długim Targu 18. Dość powiedzieć, że nie ma bez mała takiej dziedziny sztuki, której wspaniałe dzieła nie byłyby tu reprezentowane. Zbiory, których niejedno muzeum mogłoby pozazdrościć, prezentowane są przez pana Giełdzińskiego z życzliwą gościnnością.

„Ilustrowany przewodnik po Gdańsku i okolicy”, napisał Ph. Rothstein, Gdańsk 1894

 

W1901 roku Giełdziński, wówczas już bez wątpienia jeden z najbogatszych mieszkańców Gdańska, postanowił część swych zbiorów przekazać miastu. Kamienicę przy Długim Targu 43 (w bezpośredniej bliskości Dworu Artusa) wyremontował na własny koszt, instalując w niej historyczną, tak charakterystyczną dla Gdańska, sień mieszczańską. W kamienicy znalazły się więc ręcznie rzeźbione schody kręcone z antresolą, barokowe drzwi i wykończenia, kamienny kominek, kute żyrandole, modele okrętów żaglowych.

W tym małym, ale niezwykłe bogatym muzeum, znalazły się najlepsze eksponaty kolekcji Giełdzińskiego. Barokowe gdańskie szafy i kufry, emblematy cechowe, część sreber (głównie świeczniki i misy) i porcelany, obrazy (częściowo pochodzące ze zbiorów Wilhelma Stryowskiego, najbardziej wówczas znanego malarza gdańskiego), kolekcje sztychów i rysunków. Kamienica przy Długim Targu od czasów Giełdzińskiego zwana jest Sienią Gdańską. Po rekonstrukcji z lat dziewięćdziesiątych XX wieku jest ponownie otwarta dla zwiedzających.

 

Jednym z najznakomitszych oryginałów byt kolekcjoner-antykwariusz p. Leon Giełdziński, rodem z Włocławka. (...) Muzeum przy Langenmarkt (Giełdzińskiego) przyciągało gości z daleka, bo było niezwykłą placówką sztuki. To prywatne muzeum miało światową sławę mimo wielu falsyfikatów. Wchodziło się do mieszkania jak w krainę czarów – wszystko tam było niezwykle. W licznych salach rozmieszczone szafy gdańskie, holenderskie, biurka francuskie i sekretarzyki, przepełnione cenną porcelaną i szkłem. Pasy słuckie, porcelana saska, ryciny, sztychy, dokumenty, rysunki, miniatury z dawnego życia Gdańska i miast polskich. Najcenniejszy zbiór odznak cechowych, skrzyń, łańcuchów, bractw, korporacyj ofiarował dla giełdy przy Artushofie. Pan Giełdziński był ogólnie lubianym dla prawego charakteru, uprzejmości, humoru i zalet towarzyskich.

Maria Wicherkiewiczowa, „Opowieść o moim Gdańsku (1894-1897)”

 

Sława gdańskiego kolekcjonera szybko wykroczyła poza Gdańsk. W dobrym tonie było odwiedzić prywatne muzeum Giełdzińskiego. W roku 1901, krótko przed otwarciem Sieni Gdańskiej, kolekcjonera odwiedziła para cesarska, a kilka dni później następca tronu. Cesarz odznaczył Lessera Giełdzińskiego krzyżem Orderu Orła Czerwonego, a cesarzowa z uwagą zwiedziła muzeum. Sień Gdańska i prywatne muzeum kupca zbożowego były od tego czasu stałym punktem programu wizyt dostojnych gości, którzy po zwiedzeniu Kościoła Mariackiego, Ratusza Głównomiejskiego i giełdy w Dworze Artusa nieodmiennie wstępowali do Sieni Gdańskiej.

Fragment wystawy w domu Giełdzińskiego
Fragment wystawy w domu Giełdzińskiego
Fot. Zbiory Krzysztofa Gryndera

Około godziny 15:30 Cesarz [Wilhelm II] przybył do Kościoła Mariackiego, gdzie już przebywała Cesarzowa [Augusta Victoria], Po wysłuchaniu krótkiego koncertu organowego w wykonaniu dyrektora muzycznego Kisielnickiego para cesarska wróciła do Dworu Artusa. Następnie wszyscy udali się do kamienicy Langermarkt 43, gdzie pan Giełdziński przygotowuje Gdańską Sień. Po krótkim zwiedzaniu Cesarz udał się wraz ze świtą do ratusza. (...) Cesarzowa złożyła jeszcze wizytę w kolekcji pana Giełdzińskiego w Domu Sebastiana przy Langgasse, gdzie spędziła około pół godziny. Cesarzowa okazała bardzo duże zainteresowanie tym bogatym zbiorom prywatnym; opisała własnoręcznie swoje wrażenia w księdze gości pana Giełdzińskiego, przy pożegnaniu podała mu, ze słowami podziękowania, dłoń do pocałowania i obiecała, przy następnej wizycie w Gdańsku, ponowne odwiedziny, ponieważ chciałaby kolekcję obejrzeć bardziej dokładnie, ku czemu teraz czas byt niedostateczny.

„Kaisertage in Danzig”, „Danziger Zeitung” 16 IX 1901

 

W swoje siedemdziesiąte piąte urodziny Lesser Giełdziński podarował Wielkiej Synagodze i Gminie Żydowskiej w Gdańsku „na ich wieczną własność” pokaźny zbiór żydowskich zabytkowych obiektów sakralnych. Zawierał on 168 przedmiotów często o wielkiej randze artystycznej. Były wśród nich srebrne, wysadzane drogimi kamieniami korony na Torę, kryształowe kielichy na święto Paschy, porcelanowe talerze sederowe, świeczniki i lampy chanukowe, koszulki na Torę czy niezwykle kunsztownie haftowane parochety (zasłony z szafy ołtarzowej synagogi). Większość obiektów pochodziła z północnych Niemiec i Polski, wiele wykonanych zostało w warsztatach złotniczych Gdańska w XVII i XVIII wieku.

Cały zbiór został dokładnie opracowany i skatalogowany w roku 1904 przez rabina gdańskiego doktora Maksa Freudenthala, katalog wydano nakładem gminy pod koniec roku. Zgodnie z wolą fundatora w Wielkiej Synagodze (jeszcze wówczas zwanej Nową) wyznaczono specjalne pomieszczenie (sala ślubów), w którym kolekcja została umieszczona. Pomieszczenie to odtąd nazywano Pokojem Giełdzińskiego. Wszystkie przewodniki po Gdańsku polecały to miejsce jako godne odwiedzenia.

Jednak nie tylko dar Giełdzińskiego wchodził w skład zbioru judaików gdańskiej synagogi. Drugą, równie cenną częścią kolekcji były przedmioty kultu przeniesione z czterech zamkniętych, starych synagog gdańskich: z ulicy Szerokiej, z Winnicy, z Wrzeszcza i Starych Szkotów. Były to głównie przedmioty z wyposażenia tych świątyń: świeczniki, żyrandole, parochety, często XVIII-wieczne. Katalog zbiorów z roku 1933 pokazuje je we wnętrzu głównej hali synagogi.

 

Jedną całość z Dworcem Artusa stanowi sąsiedni Dom Ławników (Schöffenhaus), niegdyś siedziba sądu, obecnie część giełdy. Został on odnowiony w r. 1901, a na parterze urządzono sień gdańską (Danziger Diele), gdzie umieszczono wiele starożytności gdańskich ze zbiorów L. Giełdzińskiego i uczyniono zeń jedną z większych osobliwości miasta. Mamy tu sporo starych artystycznie rzeźbionych mebli gdańskich, odznak honorowych dawnych cechów, zegarów gdańskich, skrzyń, obrazów i sztychów oraz przedmiotów codziennego użytku. Na suficie malowidła Stryjowskiego ze scenami z biblji. Orzeł polski z bronzu na drzwiach Dworca Artusa jest kopją orła z urzędu pocztowego w Elblągu. Pięknie rzeźbione schody ślimakowe prowadzą stąd na górę do lokalu Izby Handlowej. Wstęp tak tu jak i do Dworca Artusa wolny, zwiedzanie trwa godzinę. Za objaśnienia przez „kasztelana giełdowego” napiwek. W czasie godzin giełdy od 12-1 nie mają wstępu kobiety do budynku. W razie zamknięcia zgłosić się do odźwiernego p. Steina, Langermarkt 43.

Mieczysław Orłowicz, „Przewodnik po Gdańsku, Oliwie i Sopotach (z planem miasta)”, Warszawa 1921

 

Lesser Gieldziński zmarł 5 maja 1910 roku w Gries koło Bolzano w trakcie kuracji we włoskim Tyrolu. Pochowano go na gdańskim cmentarzu żydowskim na Chełmie. Już wkrótce po jego śmierci pozostałe w prywatnym muzeum zbiory zaczęły ulegać rozproszeniu. Część eksponatów zakupiło gdańskie Prowincjonalne Muzeum Rzemiosła Artystycznego – do dziś z tych obiektów zachowało się jedynie kilka w zbiorach Muzeum Narodowego w Gdańsku.

Większość zbioru została sprzedana na wielkiej aukcji w Berlinie w grudniu 1912 roku. Katalog aukcyjny mówi nam o 2381 obiektach, które wystawiono na sprzedaż. Były wśród nich gdańskie meble, lustra i zegary, rzeźby, rzeźbione figurki i puchary, porcelana chińska, japońska i miśnieńska, srebro (wisiory, brosze, puzderka, lampki chanukowe), japońskie wachlarze, obrazy i portrety. Z wielkiej kolekcji liczącej w najlepszym okresie około dwudziestu tysięcy obiektów pozostały jedynie te zgromadzone w Muzeum Prowincjonalnym, Sieni Gdańskiej i – najcenniejsze – w Wielkiej Synagodze. Można je było podziwiać aż do wiosny 1939 roku.

 

Wejście do Dworu Artusa wiedzie przez sąsiedni dom No. 43., na którego drzwiach znajduje się mosiężny, na ciemno pomalowany orzeł polski, kopja orła z urzędu pocztowego w Elblągu. Na parterze tego domu urządzona jest piękna Sień gdańska (Danziger Diele), w której się mieszczą starożytności gdańskie, zebrane przez L. Giełdzińskiego. Widzimy wśród nich stare meble gdańskie, znaki cechowe, oraz wiele starych sztychów, z których jeden jest o tyle ciekawy, że przedstawia Wieżę więzienną i stojącego pod pręgierzem skazańca. Rzeźbione schody kręcone prowadzą na galerję, na której rozmieszczone są znaki, puhary i berta cechowe. Obrazy na suficie z r. 1860, malowane przez Stryowskiego, przedstawiają sceny biblijne z akcesorjami nowożytnemi; z dwóch starych obrazów nad wejściem do sali Dworu Artusa jeden przedstawia Adama w raju wśród różnych zwierząt, drugi bożka Bachusa, depcącego winne grona. Dolna część ścian obłożona jest kaflami gdańskiemi. Przez drzwi, nad któremi widnieje dewiza gdańska: „Nec temere nec timide”, wchodzi się do ogromnej sali Dworu Artusa, służącej obecnie za giełdę.

„Przewodnik po Gdańsku", Gdańsk 1929

Sień Gdańska wyposażona przez Lessera Giełdzińskiego
Sień Gdańska wyposażona przez Lessera Giełdzińskiego
Fot. Zbiory ‘Millenium Media’

Po dojściu do władzy nazistów w Wolnym Mieście Gdańsku w roku 1933 wzmogły się wystąpienia antysemickie. Ograniczano prawa gdańskich Żydów (również obywateli polskich), napadano na ich sklepy, domy i świątynie. W1938 roku, w „noc kryształową” z 12 na 13 listopada, grupy nazistów napadły na synagogi w Sopocie, we Wrzeszczu i przy ulicy Szopy. Synagogę sopocką podpalono i doszczętnie zniszczono. Wielka Synagoga w Gdańsku uniknęła wówczas podobnego losu dzięki bliskości Prezydium Policji i zdecydowanej postawie oficera dyżurnego, który pozytywnie zareagował na żądania Żydów, by chronić budynek przed nazistowskim atakiem. Dużą zasługę w uratowaniu w listopadzie 1938 roku Domu Bożego przy Reitbahn mieli żydowscy weterani I wojny światowej, którzy zaciągali warty wokół synagogi.

Pod koniec 1938 roku hitlerowskie władze Gdańska różnymi sposobami zaczęły wywierać nacisk na zarząd gminy żydowskiej, by wymusić na niej jak najszybszą emigrację Żydów z Wolnego Miasta. Prezydent policji Helmut Froboess obiecał nawet ukrócenie nasilających się napaści w zamian za szybkie opuszczenie miasta. Jednak nie wszystkich było na to stać, koszt podróży jednej osoby do Palestyny wynosił wówczas kilkaset dolarów, co dla wielu rodzin było sumą nieosiągalną. W tej sytuacji zarząd gminy przyjął „propozycję” Senatu dotyczącą likwidacji gminy i sprzedaży jej majątku. Uzyskane tą drogą pieniądze miały być przeznaczone na emigrację, szczególnie dzieci i członków uboższych rodzin. Przez nazistów akcja ta została szyderczo nazwana „popieraniem żydowskiej emigracji”.

17 grudnia 1938 roku w Wielkiej Synagodze zwołano zebranie ogólne Żydów gdańskich, w którym udział wzięło ponad dwa tysiące osób. Po dramatycznych przemówieniach członków zarządu gminy (między innymi Kurta Itziga i Hermanna Segala) zgromadzeni udzielili zgody na podjęcie wszystkich koniecznych kroków dla ratowania życia członków gdańskiej społeczności żydowskiej. Uczestnicy zebrania wyrazili swoją aprobatę na likwidację gminy przez milczące powstanie z miejsc. Jak pisze Samuel Echt, izraelski historyk badający dzieje gdańskiej społeczności żydowskiej, wielu mdlało i płakało, zdając sobie sprawę z tego, że oto nadszedł kres wielowiekowej obecności Żydów w Gdańsku.

Günter Grass tak opisał te wydarzenia w powieści „Z dziennika ślimaka”: „Jako że wyjazd gdańskich Żydów na emigrację trzeba było opłacić w dewizach, zaczęto szacować nieruchomości i grunta: żydowskie cmentarze we Wrzeszczu i w Chełmie, uszkodzone synagogi przy Mirachowskiej, przy Szopach, w Sopocie, ocalałą synagogę Przy Ujeżdżalni, Lożę Borussi koło Bramy Oliwskiej i posiadłość przy Huzarskiej 7 oszacowano na około 500 000 gdańskich guldenów; jednakże po rokowaniach z kreisleiterem NSDAP Kampem, w których musiał również uczestniczyć młody syndyk Erwin Lichtenstein – »Mój mąż, jak wrócił, był blady!« – powiedziała w Tel-Awiwie pani Lichtenstein – pozostał skromny ekwiwalent w wysokości 330 000 guldenów. Uzgodniono, że synagogi nie będą używane do celów świeckich, lecz zostaną zburzone. Podobno po podpisaniu umowy byli przewodniczący gminy i kantor wielkiej synagogi, Leopold Schufftan, płakali. – Tedy sprzedali swoje synagogi i uzyskaną kwotą opłacili koszta niepewnej emigracji”.

Gmina uzyskała również zgodę na sprzedaż lub wywiezienie z Gdańska części majątku ruchomego. Dzięki temu archiwum gminy z Wielkiej Synagogi znalazło się w Jerozolimie (do dziś można z niego korzystać w Bibliotece Uniwersytetu Hebrajskiego), drewniane ławy w ewangelickim kościele w Nowym Porcie, organy ze słynnej firmy Terleckiego w Krakowie, a świeczniki w Warszawie. Bogata biblioteka gminy synagogalnej wywieziona została do Wilna, gdzie zasiliła zbiory Żydowskiego Instytutu Naukowego. Podobny los spotkał wielką kolekcję judaików i przedmioty sakralne. W wyniku negocjacji i porozumienia z amerykańskim „Jointem” kolekcja Giełdzińskiego trafiła do Nowego Jorku.

W lutym 1939 roku, gdańskie zbiory, zapakowane do dziesięciu skrzyń, wyruszyły w podróż za ocean. Należało się spieszyć, bowiem – zgodnie z umową zawartą z hitlerowskim Senatem Wolnego Miasta Gdańska – już w kwietniu miały się rozpocząć (i rozpoczęły się) wyburzenia gdańskich synagog. Ostatnie modły w Wielkiej Synagodze odprawiono 14 kwietnia 1939 roku. „Światło wpada przez piękne okna, wnętrze oddycha nastrojem spokoju – odczuwa to każdy. Tutaj stawali głosiciele Słowa, rabini, kantorzy, by w mowie i modlitwie kierować ku nam słowa pociechy” – tak żegnał się z Wielką Synagogą publicysta gdańskiej gazety synagogalnej „Jüdisches Gemeindeblatt”. Jednak to nie spokój i nostalgia towarzyszyły gdańskim Żydom w agonii ich wielowiekowego życia w tym mieście: w świątyni dochodziło do dramatycznych scen, ludzie nie wytrzymywali napięcia, mdleli, głośno zawodzili, rwali włosy z głowy, rozdzierali swoje ubrania, jak podczas żydowskiej żałoby. W tych dniach doszło do co najmniej kilku aktów samobójstwa. Żydowski świat Gdańska umierał, choć to, co najgorsze miało dopiero przyjść.

2 maja 1939 roku Wielka Synagoga, odarta ze swojego sakralnego wystroju, pusta i martwa, otoczona została wysokim, drewnianym parkanem, na którym Niemcy umieścili złowieszczy napis: „Komm liebe Mai und mache von Juden uns frei” („Przybądź kochany maju i uwolnij nas od Żydów”). Rozpoczęto systematyczną rozbiórkę świątyni.

Senacka ustawa „o popieraniu żydowskiej emigracji” stanowiła, że ci gdańscy Żydzi, którzy nie zdołają opuścić miasta umieszczeni zostaną w getcie na Wyspie Spichrzów. Tak też się stało: dawny spichlerz okazał się dla wielu Żydów „etapem” w drodze do Stutthofu i komór gazowych Treblinki i Auschwitz. Według powszechnego spisu ludności z 18 sierpnia 1929 roku wśród 407 517 mieszkańców Wolnego Miasta Gdańska było 10 448 osób wyznania mojżeszowego, w sierpniu 1939 roku na terenie Wolnego Miasta było 1666 Żydów, do marca 1945 roku przetrwały w getcie przy Mausegasse na Wyspie Spichrzów – 22 osoby. Żydowski Gdańsk przestał istnieć.

16 lipca 1939 roku kolekcja Giełdzińskiego dotarła do Nowego Jorku. Zasiliła tam zbiory Muzeum Żydowskiego działającego przy Żydowskim Seminarium Teologicznym Ameryki. Warunkiem przekazania kolekcji do nowojorskiego muzeum był zapis, że, jeśli gmina żydowska w Gdańsku – pozostająca ciągle prawnym właścicielem zbioru – powróci do swego miasta w ciągu piętnastu lat, kolekcja zostanie zwrócona. Jeśli nie – pozostanie w Nowym Jorku „dla pouczania i inspirowania reszty świata”.

Przez długie lata gdańska kolekcja leżała zapomniana w magazynach muzeum. Przypomniano sobie o niej dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku, kiedy w wyniku pożaru w magazynach, zniszczeniu uległy święte zwoje Tory przywiezione z Gdańska. Interwencja wnuczki Lessera Giełdzińskiego, Rity Palester, spowodowała ponowne „odkrycie” kolekcji. Zabytki wydobyto z piwnic i strychów, częściowo opracowano i umieszczono w stałej ekspozycji muzeum. Dziś na kolekcję Giełdzińskiego składa się 288 obiektów żydowskiej sztuki sakralnej.

W latach osiemdziesiątych przystąpiono do szczegółowej inwentaryzacji i naukowego opracowania zbioru. Ich wynikiem jest okazały katalog prezentujący wszystkie obiekty daru Giełdzińskiego, również te dzieła, które znajdują się poza stałą ekspozycją Muzeum Żydowskiego. Poza stałą ekspozycją, czyli w niezgodzie z wolą fundatora. Lata osiemdziesiąte, to również czas pierwszych, szerszych prezentacji gdańskiej kolekcji: zbiory Giełdzińskiego pokazywano na wystawach w Niemczech i Izraelu.

 

Mieczysław Abramowicz

 

Pierwodruk: „30 Dni” 3/2006