Historia zaczyna się w 1983 roku, kiedy to Shigemi Yoshida, biznesmen, jeden z dyrektorów firmy Memorido podróżując japońskimi kolejami JR, natknął się na rozdawane tam pismo poświęcone kolejnictwu na świecie („Sekai no shaso”, czyli w wolnym tłumaczeniu: „Świat z okna pociągu”). Wśród wielu artykułów i zdjęć, jedno przedstawiało Dworzec Główny w Gdańsku, jako przykład ciekawych rozwiązań i interesującej architektury. Nie wiemy – niestety – czy pan Yoshida jest pasjonatem kolei, czy też pismo czytał dla urozmaicenia podróży. Pewne jest natomiast, że na gdański dworzec zwrócił szczególną uwagę i uznał, że taki budynek doskonale mógłby się nadawać na pałac ślubów. Jego firma zajmuje się w Japonii właśnie pałacami ślubów, które są w tym kraju przedsięwzięciem prywatnym i przynoszą niezły dochód. W tym czasie Memorido miała już trzy takie obiekty i właśnie planowała budowę następnego.
Shigemi Yoshida zwrócił się do zaprzyjaźnionego malarza o nazwisku Kazuyuki Oyama o wyjazd do Polski i wykonanie szkiców i fotografii dworca. Oyama do Gdańska rzeczywiście przyjechał, ale zrobienie zdjęć okazało się niemożliwe: na budynku tym, tak jak zresztą na wszystkich innych dworcach w Polsce wisiały wówczas tabliczki „zakaz fotografowania”. W zamian artysta naszkicował budynek i zakupił wszystkie dostępne albumy, w których go uwieczniono. Na tej podstawie architekt Hiro Shirakawa przygotował projekt pałacu, nazwanego Imari Stations Bell. Budynek jest wykonany w nowoczesnych technologiach i ze współczesnych materiałów, a jego wnętrze jest przystosowane do roli jaką pełni.
Imari jest kilkudziesięciotysięcznym miastem japońskim, podlegającym prefekturze Saga. Leży na zachodnim krańcu wyspy Kiusiu, jednej z czterech dużych wysp, na południu Kraju Kwitnącej Wiśni. Stąd do osławionego miasta Nagasaki jest niecałe siedemdziesiąt kilometrów, a do Tokio około dziewięciuset. Dotrzeć do Imari nie jest prosto i w grę wchodzi wyłącznie droga lotnicza z kilkoma przesiadkami. |
Imari Stations Bell otwarto w 1984 roku, a w uroczystości wziął udział prezes Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Japońskiej, członek parlamentu Tokuo Yamashita oraz ówczesny ambasador PRL w Japonii.
W 1998 roku wśród gości pałacu przeprowadzono ankietę, w której pytano miedzy innymi o opinię o budynku. Na 250 badanych osób, dobrą opinię o nim wydało 150 gości. 74 odwiedzających uznało, że niczym się nie wyróżnia i jest po prostu zwykły, a dla 10 osób budynek jest jednoznacznie zły.
Podobno, w okolicach Imari pochodzenie pierwowzoru pałacu jest powszechnie znane, zaś budynek cieszy się dobrą sławą.
LP
Dziękujemy ambasadzie Japonii za pośrednictwo w kontaktach z Imari.
Pierwodruk: „30 Dni” 1/1999