„Podstawy sukcesu tej potężnej i bardzo wpływowej familii” (znów słowa Jerzego Sampa) stworzył Jan, żyjący w latach 1430-1501, który też sięgnął po godność burmistrza. Miał dziesięciu synów, z których zwłaszcza Eberhard ugruntował pozycję rodu. Barwne i dramatyczne chwilami koleje jego losu mogłyby być kanwą wcale udanego scenariusza filmowego.
To właśnie Eberhard pasowany był dwukrotnie na rycerza. Raz przez księcia Bogusława w Ziemi Świętej, u Grobu Pańskiego, a po raz wtóry w Gdańsku przez króla Aleksandra w 1504 roku. Wtedy przyjął własny herb „Trzy Głowy Dzika”. I od tego momentu trzy łby zaczęły się pojawiać w różnych miejscach, a zwłaszcza na rodowych nieruchomościach.
Ale z herbem wiąże się legenda, która opowiada – jak to streszcza Jerzy Samp – „o jakimś roztropnym antenacie rodu, który w obleganym mieście sprawiedliwie dzielił żywność, aż do jej całkowitego wyczerpania. W obliczu grożącego głodu, nakazał załadować lufy trzech wielkich dział armatnich łbami ostatnich już wieprzy, po czym osobliwy ładunek polecił żołnierzom wystrzelić z wałów obronnych w stronę armii, od wielu miesięcy oblegającej gród. Fortel udał się znakomicie. Wróg widząc rozrzutność przeciwnika, zwątpił zupełnie w skuteczność głodowej blokady miasta, porzucił zamiar jego zdobycia i odstąpił na zawsze od murów. Ferber zaś z dumą nosił odtąd herbową tarczę z trzema świńskimi łbami”.
Okazuje się jednak, że nie jest to jedyna opowieść o pochodzeniu herbu Ferberów. Paul Behrend, w wydanych w 1909 roku „sagach” zachodniopruskieh (dziękujemy panu Edwardów Zimmermannowi za wskazanie i udostępnienie tego tekstu) podaje taką wersję legendy:
„Słynny patrycjuszowski ród Ferberów z Gdańska, spośród którego wywodziło się wielu burmistrzów i rajców, miał w swym herbie trzy świńskie głowy. Przodek owego rodu, Eberhard Ferber, który w 1415 roku przybył do Gdańska, posiadał w północnej części miasta ogród. Biegnąca obok ogrodu niebrukowana droga była, przy utrzymujących się dłużej deszczach, bardzo błotnista i prawie nieprzejezdna.
Gdy pewnego dnia Eberhard wraz z rodziną wypoczywał w ogrodzie, drogą obok wieśniak pędził swe świnie, z których wiele utknęło w głębokim błocie. Widok ten rozbawił nie całkiem dorosłego jeszcze syna Ferberów, który, niewiele myśląc, chwycił za szpadę i chcąc popisać się męstwem uciął łby trzem uwięzionym w błocie świniakom. Obserwujący to ojciec ucieszył się z tak zdecydowanej akcji swego potomka; wypłacił hojne odszkodowanie wieśniakowi i za pozwoleniem księcia włączył wizerunek świńskich głów do swego herbu.
Herb Ferberów do dziś podziwiać można w wielu punktach miasta, a także na rodowej siedzibie Ferberów w Guteherberge niedaleko Gdańska; tam też, w parku Ferberów, istnieje lokal noszący nazwę »Pod trzema świńskimi głowami«” – kończy opowieść Paul Behrend (tłum. Sonia Tusk). Lokal w Guteherberge (Dobry Zajazdy w Lipcach) przetrwał przez dziesięciolecia, był popularny jeszcze w czasach Wolnego Miasta.
Pierwodruk: „30 Dni” 5/2002