PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Bar na szynach tramwajowych

Bar na szynach tramwajowych
W 1956 roku na gdańskich ulicach pojawił się nietypowy wagon tramwajowy – mieścił się w nim bar. Był to pierwszy i bodaj jedyny w kraju miejski mobilny punkt gastronomiczny, który poruszał się po torach.
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
W pierwszomajowe święto na alei Zwycięstwa; za szyldem z napisem „BAR” widoczny głośnik, który zapewne bywał wykorzystywany do celów propagandowych
W pierwszomajowe święto na alei Zwycięstwa; za szyldem z napisem „BAR” widoczny głośnik, który zapewne bywał wykorzystywany do celów propagandowych
Fot. Archiwum GAiT

Żartem można powiedzieć, że był dalekim protoplastą współczesnych food trucków, a na pewno wyprzedził o dekadę ówczesne Niemcy Zachodnie z ich wagonami barowymi w Düsseldorfie.

Tak to bywa, że wysłużone wagony tramwajowe najczęściej trafiają na złom. Ale nie wszystkie. Nieliczne po remoncie są zachowywane jako egzemplarze historyczne. W 1956 roku jeden z takich wyeksploatowanych wagonów w gdańskiej zajezdni został przystosowany do funkcji dosyć nietypowej, bo – gastronomicznej.

Adaptacja tego wagonu, by pełnił rolę baru, była wspólną inicjatywą pracowników z dwóch przedsiębiorstw – Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego Gdańsk-Gdynia (WPKGG, dzisiaj po różnych przekształceniach: Gdańskie Autobusy i Tramwaje) i Gdańskich Zakładów Gastronomicznych (GZG, dziś nie istnieją). Podjęto ją, by uczcić obchodzone 1 maja święta pracy, które w ówczesnej, „socjalistycznej” Polsce należało do triady największych świąt, obok czczonych bardzo uroczyście dwóch rocznic: wybuchu rewolucji październikowej (7 listopada) i ogłoszenia manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (22 lipca). Przy takich okazjach załogi państwowych przedsiębiorstw i instytucji podejmowały liczne (często wykonywane ponad plan) zobowiązania produkcyjne, a także o innym charakterze, jak np. rozmaite prace porządkowe. W trybie takiego zobowiązania tramwajarze przebudowali wóz w swoich warsztatach przy alei Wita Stwosza we Wrzeszczu i zapewnili obsługę techniczną, natomiast stroną „barową” zajęły się zakłady gastronomiczne.

***

Bar został urządzony w wozie, który ponad pięćdziesiąt lat jeździł po naszych ulicach, i należał do serii czteroosiowych dwusilnikowych wagonów o numerach 104-125. W 1900 roku dwadzieścia dwa takie wozy gdańszczanie zamówili w kolońskiej fabryce Wagonfabrik A. G. vorm. Paul Herbrand & Cie., Köln-Ehrenfeld. Były to pierwsze prawdziwie nowoczesne wozy tramwajowe, które pojawiły się w Gdańsku po elektryfikacji linii tramwajowych, co nastąpiło – przypomnijmy – w 1896 roku.

Zamówione w 1900 roku „Herbrandy” miały całkowicie obudowane platformy, które były na tyle obficie przeszklone, że bez względu na warunki pogodowe motorniczy mógł wygodnie kierować pojazdem. Innym ułatwieniem dla obsługi tych wozów było umieszczenie na dachu nie jednego obrotowego pantografu pałąkowego, ale dwóch nieobrotowych, które wykorzystywano zależnie od kierunku jazdy.

Nowe wozy wyróżniały się też niemałą długością i masą (dwanaście metrów i dwie i pół tony). W kabinie pasażerskiej na ławkach umocowanych wzdłuż bocznych ścian mogło wygodnie usiąść trzydzieści osób (było też więcej miejsca dla pasażerów stojących). Podwozia tych dwunastometrowych wagonów były osadzone na dwóch wózkach typu „Maximum”, które miały po dwie pary kół o różnych średnicach – większe koła znajdowały się na osiach skrajnych wagonu i były zespolone bezpośrednio z silnikiem jako koła napędowe, a mniejsze (te bliżej środka wagonu) pozwalały na łagodne przeprowadzanie pojazdów po łukach torowiska. Jak podaje Sebastian Zomkowski, eksploatacja tych wozów wymagała starannie utrzymanego torowiska, ponieważ na drobnych zapadnięciach i deformacjach wysłużonych szyn, gdzie występował nierównomierny rozkład sił na osie wózka, dochodziło do wykolejeń.

Wozy tej serii sprowadzono w związku z planowaną odbudową linii tramwajowej z Wrzeszcza do Oliwy, na której prognozowano dużą liczbę podróżnych. Taka linia funkcjonowała – jako linia tramwaju konnego – w latach 1873-1875, jednak została zamknięta jako nierentowna.

***

Wagon, który w 1956 roku wytypowano do przebudowy na mobilny bar, znalazł się w Gdańsku w 1904 roku. W latach 1926-1930 został poddany modernizacji (jak wszystkie wagony tej serii) i zapewne wtedy na dachu pojawił się odbierak nożycowy. Wagon ten miał na karoserii numer 115. Wiosną 1945 roku podczas walk o miasto uległ częściowemu uszkodzeniu, ale już w 1946 roku powrócił do służby.

O tym, że mamy do czynienia z wozem o specjalnym przeznaczeniu, informowały podłużne szyldy biegnące wzdłuż części dachu. Widniał na nich napis „BAR SAMOOBSŁUGOWY TRAMWAJARZ”. Dodatkowo na okrągłych tablicach numerowych nad przednim i tylnym oknem pojawił się napis „BAR”. Od innych wozów odróżniała go też kolorystyka. Poniżej dolnej linii okien miał kolor niebieski, reszta zaś była żółta (w tamtym czasie wagony pasażerskie były czerwone, a techniczne – ciemnozielone).

Wnętrze baru „Tramwajarz” z widokiem na zaplecze gastronomiczne
Wnętrze baru „Tramwajarz” z widokiem na zaplecze gastronomiczne
Fot. Zbigniew Kosycarz / Archiwum KFP

Podczas przebudowy do nowej funkcji zachowano jedno stanowisko dla motorniczego (w ten sposób z pojazdu dwukierunkowego zamienił się na jednokierunkowy), a na tylnej platformie urządzono zaplecze gastronomiczne. Jadalnia zajęła całą kabinę pasażerską. Wejście i wyjście wyznaczono wyłącznie przez przednią platformę. Było to ewenementem, ponieważ w tamtym czasie do tramwajów wchodzono tylnymi drzwiami, gdzie znajdowało się stanowisko konduktora, natomiast wychodzono tylko przednimi drzwiami. Tutaj drzwi na tylnej platformie były przeznaczone wyłącznie dla obsługi baru.

W części pasażerskiej zniknęły ławki dla podróżnych i wzdłuż lewej burty stanęło pięć stolików z dziesięcioma siedziskami dla konsumentów. Natomiast po prawej stronie, na wysokości dolnej linii okien, umocowano długi pulpit, na tyle szeroki, by umożliwiał wygodną konsumpcję na stojąco (pod nim była szeroka półka na podręczny bagaż) i ustawiono przy nim dziesięć stołków barowych.

Od części konsumenckiej zaplecze kuchenne oddzielała przeszklona ściana z okienkiem i ladą, przy której osoba obsługująca bar przyjmowała i realizowała zamówienia. W miejscu zdemontowanego pulpitu motorniczego znalazła się kuchenka elektryczna, zmywak z ciepłą wodą (spływała ze zbiornika umieszczonego na dachu) oraz podręczny magazynek z naczyniami, sztućcami i innym niezbędnym wyposażeniem. Część artykułów na sprzedaż wystawiano na półkach po bokach okienka – były to paczkowane słodycze, a wśród nich czekolady, cukierki itp. Pod względem estetycznym wystrój tego wagonu nie odróżniał się od tego, co można było spotkać w ówczesnych barach mlecznych.

Obsługa baru była jednoosobowa. „Pani barowa” przyjmowała zamówienia, kasowała pieniądze i sama wszystko przyrządzała, co nie było skomplikowane, gdyż ograniczało się do zaparzenia herbaty lub kawy, podania butelki z kefirem, lemoniadą lub piwem czy odgrzania bigosu przygotowanego w kuchni GZG albo wydobycia z pojemnika gorącego serdelka. „Pani barowa” była jednocześnie osobą sprzątającą, czyli – jak byśmy dzisiaj powiedzieli – „stała na zmywaku”.

Bar „Tramwajarz” wyruszył w pierwszy rejs 1 maja 1956 roku, czyli w dniu obchodzonego uroczyście święta pracy. Tego dnia kursować miał szlakiem popularnej „dwójki” między śródmieściem i Oliwą. Jego pojawienie się nie wszystkich zaskoczyło, ponieważ w ostatnich dniach kwietnia został zapowiedziany w „Głosie Wybrzeża”. W kolejnych dniach jeździł już po całym mieście, zatrzymując się na dłuższe postoje przy pętlach tramwajowych i na martwych torach. Opuszczał zajezdnię o piątej rano i wracał o dwudziestej pierwszej trzydzieści.

5 maja 1956 „Dziennik Bałtycki” zamieścił opatrzony zdjęciem wywiad z Marią Adamkiewicz, która obsługiwała bar „Tramwajarz”. Według niej bar cieszył się dużym powodzeniem i zabierał na przystankach każdego, kto miał ochotę przekąsić coś podczas jazdy.

W letnim sezonie tramwajowy bar kursował na „plażowych” liniach do Brzeźna, Jelitkowa i na Stogi. Często był też widywany na trasie z plaży na Stogach do pętli w Sopocie. Kiedy przystawał blisko plaż bywał niemałą atrakcją, gdyż w tamtych latach oferta gastronomiczna była w tych miejscach bardzo ograniczona.

Wagon barowy zamieniony na mobilną świetlicę TPPR w zajezdni we Wrzeszczu; 1958-1959
Wagon barowy zamieniony na mobilną świetlicę TPPR w zajezdni we Wrzeszczu; 1958-1959
Fot. Archiwum GAiT

Barowy wagon pojawiał się podczas pochodów pierwszomajowych na ulicy Grunwaldzkiej, a także tam, gdzie zbierano się, by realizować czyny społeczne. W 1960 roku został przekształcony w mobilną świetlicę, która służyła Towarzystwu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej (świadczą o tym, między innymi, dekoracje, które są widoczne na jednym ze zdjęć). Kilka miesięcy później, w połowie 1961 roku wagon skierowany został do kasacji.

 

TTG

 

Wykorzystano:

Dziennik Bałtycki 1956-05-05 nr 107;

„Gdańsk w tramwajach i autobusach”, Gdańsk 2015;

Głos Wybrzeża 1956-04-27 nr 100;

Bufe Siegfried, „Strassenbahnen in Ost- und Westpreussen”, Egglham 1987;

Zomkowski Sebastian, „Tramwajem przez Gdańsk”, Gdańsk 2015;

https://www.gait.pl/ktualności/tramwaj-bar/.

 

Tekst powstał i jest publikowany dzięki wsparciu: Gdańskie Autobusy i Tramwaje Sp. z o.o.

 

Pierwodruk: „30 Dni”  6/2018