Ostatnie dziesięciolecia XIX wieku to dla Gdańska czas ożywienia gospodarczego, które spowodowało znaczny przyrost ludności, a to z kolei nakręciło koniunkturę budowlaną, której skutki dały się zauważyć nie tylko na rozrastających się przedmieściach. Także w obrębie historycznego centrum, gdzie tradycyjna kamienica mieszczańska, zamieszkiwana przez właściciela z rodziną i czeladzią, zaczęta przekształcać się w kamienicę czynszową.
Większa część kamienic XIX-wiecznego Gdańska liczyła sobie po sto, dwieście i więcej lat. Stan techniczny tych budynków byt nieraz opłakany. Wykorzystując koniunkturę, właściciele przebudowywali je lub wyburzali i na miejscu starych „ruder” stawiali nowe domy. Przy takich okazjach zazwyczaj zmieniano tradycyjny układ pomieszczeń domu frontowego oraz oficyn, adaptując jedne i drugie na lokale do wynajęcia. Partery przerabiano na działalność handlową, usługową lub biurową. A kiedy pojawiły się sklepy, stare portale najczęściej przesuwano z osi środkowej na skrajną, by dać miejsce zupełnej nowości – wielkim oknom wystawowym.
Aby uprościć dostęp do sklepów i ułatwić komunikację na wąskich uliczkach likwidowano przedproża. Dawne ozdobne szczyty zaczęto zastępować poziomymi gzymsami, a kryte ceramiczną dachówką spadziste dachy spłaszczały się i bywały oklejane papą bitumiczną. Nowym elementem fasad stały się wykusze, które wcześniej w Gdańsku prawie nie występowały. Zmian takich nie dokonywano wbrew prawu, przeciwnie – jak pisze Zofia Maciakowska – wszystko to „działo się w oparciu o stale modyfikowane przepisy policji budowlanej, której główną troską było zapewnienie odpowiednich warunków życia w mieście”.
Elity północnoniemieckich miast nie pozostawały obojętne wobec tego procesu. Zaczęły powstawać towarzystwa, które miały za cel ochronę zabytków. 13 września 1900 roku w Gdańsku zawiązało się Stowarzyszenie na rzecz Zachowania Zabytków Budownictwa i Sztuki. Skupiało głównie architektów i historyków sztuki zajmujących się zawodowo ochroną zabytków. Jego celem była, między innymi, ochrona gdańskiej starówki przed nieuzasadnionymi wyburzeniami i wprowadzaniem tandety budowlanej.
To właśnie stowarzyszenie, w kwietniu 1902, ogłosiło pierwszy w dziejach Gdańska konkurs architektoniczny na projekty fasad oraz szkice rzutów poziomych dla siedemnastu budynków mieszkalnych, handlowych i biurowych na parcelach wskazanych w obrębie historycznego centrum oraz na terenach uzyskanych po rozbiórce fortyfikacji miejskich. Był to konkurs studialny, skierowany do wszystkich niemieckich architektów.
Projekty miały posłużyć jako wzorce dla inwestorów i architektów, którzy chcieli budować w mieście. Bryły i fasady miały nawiązywać do stylów obecnych w Gdańsku od XIV do XVIII stulecia. Wyłączono rozwiązania posługujące się murem pruskim. Na elewacjach należało wskazać miejsca na ewentualne szyldy. Jako pomoc (by nie powiedzieć: wzornik) oferowano pracę „Alt Danzig”. Opisano wszystkie dziatki wskazane w warunkach konkursu, podano przewidywane funkcje i gabaryty zabudowy.
Pomysł ogłoszenia konkursu znalazł w mieście przeciwników. Wystąpili oni do ministra kultury, by nie przyznał dofinansowania na nagrody w wysokości 4 tysięcy marek, o co do Berlina zwróciło się stowarzyszenie. W opinii oponentów, by dobrze budować, trzeba dobrze kształcić architektów i rzemieślników, którzy przyswoją sobie miejscową tradycję (postulat ten spełniła otwarta w 1904 roku politechnika).
Ale konkurs ogłoszono, a najliczniej zareagowali architekci spoza Gdańska, głównie berlińczycy, co dało mu ponadregionalny charakter. Zauważono, że prace architektów niegdańskich w małym stopniu nawiązywały do miejscowej tradycji.
Na konkurs napłynęło sto dziesięć prac. Rozstrzygnięcie nastąpiło w październiku 1902 roku. Nagrodzono trzynaście projektów. Najliczniej reprezentowane były prace eklektyczne i historyzujące. Rozwiązania wnętrz potraktowano marginesowo, ważniejsze były elewacje fasad.
Zniszczenia ostatniej wojny i świadome późniejsze rozbiórki udaremniają dzisiaj odszukanie obiektów, które zostały zaprojektowane z wykorzystaniem prac z konkursu z 1902 roku. Nie można wykluczyć, że takimi budowlami są zachowane gmachy PKO BP i delegatury ABW przy ulicy Okopowej.
Tadeusz T. Głuszko
Pierwodruk: „30 Dni” 3/2005