Dwie lochy i 21 warchlaków udało się odłowić na gdańskim osiedlu Niedzwiednik. Zwierzęta zostały przetransportowane do zagrody w Leśnictwie Gołębiewo, dzięki czemu nie będą stanowić zagrożenia dla mieszkańców, a i same unikną „miejskich” niebezpieczeństw.
- Dzicze rodziny weszły do odłowni w środę 21 maja. Pracownicy Nadleśnictwa Gdańsk i Urzędu Miejskiego w Gdańsku przewieźli je na teren Leśnictwa Gołębiewo - mówi Tadeusz Bukontt, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego.
Choć widok dzików na obrzeżach Gdańska nie jest niczym niezwykłym, to warto pamiętać, że zwierzęta te mogą być dla ludzi bardzo niebezpieczne. Zwłaszcza wiosną, kiedy doglądające młodych lochy mogą potraktować ludzi jako zagrożenie i zaatakować.
- Z drugiej strony takie szybko rosnące „stadko” to również utrapienie dla administracji i służb porządkowych, bo zwierzęta uwielbiają ryć i buszować na osiedlowych trawnikach. Co więcej - młode, niedoświadczone zwierzęta spacerujące po osiedlowych uliczkach narażone są na różnego rodzaju wypadki i kolizje - dodaje dyrektor Bukontt.
W tym roku (wliczając przeprowadzoną w środę akcję) na terenie Gdańska odłowiono 31 dzików. Przypomnijmy - do humanitarnego odłowu dzików służby miejskie wykorzystują specjalne odłownie, które rozlokowane są w różnych częściach miasta. Nie tylko na obrzeżach, ale również m.in. w Parku Reagana, czy na Westerplatte. Co roku dzięki odłowniom chwytanych jest i wywożonych poza miasto kilkadziesiąt dzików. Ale nie tylko - do odłowni trafiają czasem również sarny, kuny, bobry i borsuki, które również transportowane są w bezpieczne miejsce.