Dietrich Scheelje, urodzony w 1923 roku w Gdańsku, marzył jako chłopiec, by zostać maszynistą tramwaju, czyli panem motorniczym. Tak się nie stało, bo został, jak jego ojciec, dyplomowanym kupcem czyli – jak powiedzielibyśmy dzisiaj – ekonomistą. Młody Scheelje w pewnej mierze zrealizował te marzenia, a materialny ślad tego spełnienia przechowujemy dziś w Gdańsku. Cóż to takiego? To kolekcja siedemnastu tekturowych modeli przedwojennych gdańskich tramwajów, którą Scheelje wykonał po wojnie.
Te modele to osobliwy rodzaj opowieści o tramwajach, które jeździły po naszym mieście od chwili uruchomienia pierwszej linii, co nastąpiło 21 czerwca 1873 roku (była to linia tramwaju konnego, w 1896 roku zaczęła powstawać trakcja elektryczna) do 25 marca 1945 roku, kiedy – a było to tydzień przed Wielkanocą – wszystkie wozy motorowe zostały nagle unieruchomione z powodu awarii elektrowni na Ołowiance. Elektrownia została zniszczona przez alianckie naloty. Trzy dni później miasto zdobyła Armia Czerwona. A tramwaje ruszyły ponownie 28 czerwca. Wtedy należały już do taboru Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Gdańsku, a nie do firmy Danziger Elektrische Strassenbahn AG (Gdańskie Tramwaje Elektryczne SA), która miała w Gdańsku długą tradycję. Właśnie te dawne tramwaje, które woziły gdańszczan do marca 1945 roku, odnajdujemy w wykonanej z tektury „flocie” Dietricha Scheelje.
Dietrich Scheelje do dwunastego roku życia mieszkał w Gdańsku przy dzisiejszej ulicy Korzennej 71a. W 1935 roku przeprowadził się z rodzicami do Königsbergu, czyli Królewca, gdzie zamieszkali przy ulicy Schleusenstrasse 2. Tam w kwietniu Dietrich podjął naukę w średniej szkole dla chłopców (Hufenschule zu Königsberg), z której 10 lutego 1942 roku został odwołany – jako dziewiętnastolatek – do służby w Wehrmachcie. Po wojnie zamieszkał najpierw w Darmstadt w Hesji (tam zapewne dokończył naukę), następnie w Hamburgu, gdzie zmarł w 2013 roku w wieku dziewięćdziesięciu lat.
Dietrich Scheelje mieszkał w Gdańsku stosunkowo krótko, ale czuł się z nim silnie związany. Przedstawiał się jako gdańszczanin, Gdańsk był jego ojczyzną, przystąpił do stworzonego w powojennych Niemczech Związku Gdańszczan (Landsmannschaft der Danziger). Kiedy kilka lat po wojnie nieco „rozszczelniono” „żelazną kurtynę”, zaczął przyjeżdżać nad Motławę.
W wolnym czasie Scheelje chętnie oddawał się swojemu hobby – modelarstwu; konstruował głównie modele statków i samolotów. Pod koniec lat pięćdziesiątych, będąc już mężczyzną po trzydziestce, postanowił wybrać się w swoistą podróż po Gdańsku z dzieciństwa, wykorzystując swoje modelarskie uzdolnienia. Nie chciał jednak otaczać się – jak inni – modelami ikon gdańskiej architektury. W tamtym czasie oferowano w Niemczech zeszyty modelarskie z kartonowymi miniaturami Kościoła Mariackiego i Żurawia (do wycięcia i sklejenia). On postanowił tworzyć modele tego, co było mu szczególnie bliskie, czyli gdańskich tramwajów, które podziwiał na ulicach rodzinnego miasta.
*
Scheelje nie miał wtedy dostępu do dokumentacji technicznej, czyli oryginalnych rysunków konstrukcyjnych gdańskich tramwajów, ani ich kopii, by na takiej podstawie przygotować poszczególne elementy modeli. Ów brak wypełniły mu fotografie, o które też nie było łatwo. Potrzebował przecież takich zdjęć, które pokazywały tramwaje – jeśli można tak powiedzieć – „z profilu” i „en face” (a więc zarówno z boku jak i od czoła) i na których byłyby dobrze widoczne wszelkie załamania oraz obłości karoserii.
Kiedy to wszystko skompletował, rozpoczął tworzenie rysunków w skali 1:50. Taki przelicznik był korzystny co najmniej z dwóch powodów. Przede wszystkim pozwalał łatwo wyznaczać wymiary. I druga korzyść: w skali 1:50 oferowano w handlu gotowe modelarskie wózki tramwajowe, czyli charakterystyczne elementy podwozia z kołami. To jedyne wykonane fabrycznie części niektórych jego modeli. Cała reszta jest rękodziełem.
W 1959 roku w Darmstadt powstała większa część eksponowanej obecnie w Gdańsku „floty tramwajowej” Scheeljego. Wyczarował ją z plastiku, kartonu, celofanu i drutu, i tylko niektóre wózki – przypomnijmy – są wyrobem fabrycznym. Zbudował wtedy pięć wagonów motorowych i sześć wagonów przyczepnych. Średnia długość każdego wynosi około 20 centymetrów (pozostałe wymiary odpowiadają rzeczywistym proporcjom). Wszystkie powstały z godną podziwu dbałością o detal. Wagony motorowe mają ruchome odbieraki prądu (można je podnosić i składać), podobnie można poruszać kierunkowskazami i wycieraczkami do szyb, a drzwi dają się rozsuwać i zasuwać. Bardzo prawdziwie wyglądają reflektory, w których Scheelje zamontował wklęsłe zwierciadła, czyli takie, jakie posiadają oryginalne pojazdy.
Modele otrzymały taką kolorystykę, jak rzeczywiste wagony jeżdżące po ulicach. Na wielu burtach znajdujemy nazwy przewoźnika, również gdańskie herby, niekiedy też dawne reklamy, natomiast na czołach – szyldy z numerami linii i tablice z wypisanym kierunkiem jazdy, jak: Langfuhr, Oliva, Heubude, Neufahrwasser (Wrzeszcz, Oliwa, Stogi, Nowy Port) i inne. Te tablice nie zostały w trwały sposób przyklejone do modeli, ale można je wymieniać, jak w prawdziwych wozach.
Modelarz zadbał też o wnętrza. Można do nich zajrzeć. Wszystkie wyglądają prawie jak prawdziwe. To zastrzeżenie – „prawie” – jest uzasadnione, gdyż Scheelje przyznawał, że przy swoich rekonstrukcjach posługiwał się głównie pamięcią, bo zdjęcia, którymi wtedy dysponował, pokazywały wagony tramwajowe z zewnątrz.
Również w Darmstadt Scheelje stworzył małą zajezdnię dla swojej tramwajowej floty. Niektórzy dopatrują się w niej podobieństwa do obecnie nieczynnej hali tramwajowej na Dolnym Mieście, ale w istocie nie jest ona miniaturą żadnej gdańskiej zajezdni. Jest to pięciotorowa hala garażowa z ruchomymi wrotami wyprowadzającymi na nieduży dziedziniec. Szyny są – jak być powinno – zatopione w nawierzchni, którą tworzy odpowiednio gruba tektura. Scheelje skonstruował ją tak przemyślnie, żeby łatwo dawała się demontować. Kiedy przeprowadzał się do Hamburga, zmieścił ją razem z trzema wagonami w jednym pudełku po butach. Obecnie nie jest eksponowana, jednak mamy ją w Gdańsku i niewykluczone, że kiedyś będzie pokazywana razem z wagonami.
Scheelje skrupulatnie odnotowywał czas, jaki poświęcał na budowę swojej kolekcji. Stąd wiemy, że na stworzenie każdego z najbardziej skomplikowanych wozów motorowych potrzebował średnio stu pięćdziesięciu godzin pracy, mniej skomplikowane wozy motorowe wymagały po około sto godzin i około sześćdziesiąt godzin poświęcił każdemu wozowi przyczepnemu.
*
Zmiana miejsca zamieszkania (z Darmstadt do Hamburga) łączyła się z podjęciem nowej pracy. W Hamburgu Scheelje został planistą w firmie HHA czyli w Hamburskiej Kolei Nadziemnej (Hamburger Hochbahn AG), która zarządza miejską komunikacją autobusową i metrem. Niezmiennie gromadził literaturę z opisami i zdjęciami gdańskich tramwajów. Dużo takich materiałów znajdował w dwutygodniku niemieckiego Związku Gdańszczan „Unsere Danzig” oraz w innych źródłach (zachowała się teczka z zebranymi przez niego wycinkami prasowymi i światłokopiami rysunków technicznych kilku wagonów). Po przeprowadzce nie zarzucił modelarskiej pasji i rozbudował tramwajową flotę do co najmniej dwudziestu wozów.
Duża część jego modeli to miniatury wozów, które od 1925 roku powstawały w Gdańskiej Fabryce Wagonów (Wagonnfabrik Danzig, obecnie Gdańska Stocznia Remontowa im. J. Piłsudskiego SA). Ale są też pojazdy starszej daty, jak choćby modele dawnych wagonów tramwaju konnego o numerach seryjnych 13 i 27, które zakupiono do Gdańska w 1873 roku (Scheelje wykonał je w wersji po przebudowie z 1896 roku, kiedy zmieniono trakcję konną na elektryczną i wozy tramwaju konnego były wykorzystywane jako wagony przyczepne). Natomiast model najmłodszego wagonu, to miniatura wyprodukowanego w 1940 roku w Gdańsku wozu doczepnego o numerze seryjnym 380. Scheelje wzbogacał też wyposażenie zajezdni. Pojawiła się w niej brygada remontowa (stworzył figurki robotników, wykonał również figurki motorniczych) i samochód techniczny z podnoszonym koszem do napraw nadziemnej linii przesyłu prądu.
Swoją kolekcję tramwajową Scheelje prezentował na wystawach. Bodaj najbardziej prestiżowa miała miejsce w 1991 roku w hamburskim hotelu „Marriott”, była firmowana przez Związek Gdańszczan, a Scheelje wygłosił przy tej okazji dwa referaty o gdańskich tramwajach. Informacje o jego kolekcji zamieszczały lokalne, branżowe i inne czasopisma, jak „Darmstädter Tagblatt”, „Das Warnkreuz”, „Unsere Danzig”, „Danziger Hauskalender”.
*
Z całego gdańskiego taboru tramwajowego sprzed 1945 roku (mówimy o taborze w wymiarze 1:1) zachowały się do dzisiaj raptem cztery wozy (jeden konny i trzy motorowe). Dlatego kolekcja modeli, którą wykonał Dietrich Scheelje, ma istotną wartość kulturową jako modelarska opowieść autentycznego świadka, który nie był może wybitnym znawcą gdańskich tramwajów (na co wskazywać może porównanie jego modeli z dokumentacją dotyczącą wagonów w książce Siegfrieda Bufe), ale na pewno był ich miłośnikiem i pasjonatem.
Warto oglądać te modele z bliska, przypatrywać się detalom, zaglądać do środka, podziwiać kolorystykę. Są tam miniatury wagonów wyprodukowanych w Wagonnfabrik Danzig, których już dzisiaj chyba nigdzie nie zobaczymy. Jakie to wagony? Są to trzy wagony przyczepne (z 1925 roku z seryjnym numerem 358, z 1927 roku z numerem 365 i z 1940 roku o numerze 380) oraz dwa wagony motorowe (z 1928 roku o numerze 287, ten tramwaj obsługiwał niegdyś linię „8” między Żurawiem i Nowym Portem, wagon z 1930 roku z numerem 308, który obsługiwał dwie linie: „1” między Gdańskiem i Wrzeszczem oraz „2” między Gdańskiem i Oliwą).
Do „tramwajowej” spuścizny po Dietrichu Scheelje należą nie tylko modele z zajezdnią i wycinki z gazet. Znajdujemy w niej także dokumenty różnej wartości oraz – bilety, a najcenniejszy z nich, to karnet miesięczny na tramwaj konny z 1890 roku na trasie Wrzeszcz-Gdańsk, na którym widnieje podpis długoletniego dyrektora gdańskich tramwajów Oskara Kupferschmidta (był dyrektorem przedsiębiorstw komunikacji miejskiej w latach 1872-1922).
W 2014 roku zbiory dotyczące przedwojennych tramwajów kupił gdański kolekcjoner Maciej Lisicki. Nie zatrzymał ich tylko dla siebie, ale najbardziej atrakcyjną część udostępnił do zwiedzania w Strefie Historycznej Wolne Miasto Gdańsk przy Długim Targu.
TTG
WYKORZYSTANO:
Bufe Siegfried, „Strassenbahnen in Ost- und Westpreussen”, Egglham 1987;
Księgi adresowe Gdańska i Königsberga;
Spuścizna po Dietrichu Scheelje w zbiorach Macieja Lisickiego.
Tekst powstał i jest publikowany dzięki wsparciu: Gdańskie Autobusy i Tramwaje Sp. z o.o.
Pierwodruk: „30 Dni” 3/2017