Dzisiejsza ulica 3 Maja była zawsze miejscem poza miastem. Powstała już w średniowieczu, jako trakt, który – omijając Gdańsk – prowadził z Żuław do Oliwy. Później stała się drogą biegnącą wzdłuż fosy i murów obronnych. Dziś – mimo, że w środku miasta – ciągle jest ulicą „za torami”, trochę zapomnianą, trochę zaniedbaną. Ulica ludzi w drodze (dworce PKP i PKS) lub z kłopotami (Urząd Pracy, nie mówiąc już o więzieniu). Zawsze była za miastem, ale zawsze chętnie odwiedzana.
Zaczyna swój bieg skrzyżowaniem z Nowymi Ogrodami. Tu, gdzie dziś znajduje się parking policyjny, do wojny stał budynek, w którym w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku mieściła się siedziba Sejmu gdańskiego. Gmach odwrócony był frontem do ulicy Neugarten i do niej należał, ale dla wielu mieszkańców Gdańska był częścią ulicy Promenade.
Być może bliskość Sejmu i Senatu (również przy Nowych Ogrodach) spowodowała, że przy Promenade znalazły siedzibę dwa konsulaty: honorowy Jugosławii (funkcję konsula w latach trzydziestych pełnił doktor praw, dyrektor gdańskiego oddziału Dresdner Bank, Herman Mayer) i Republiki Boliwii. Mieściły się one w budynkach stojących w miejscu, gdzie dziś biegnie wysoki mur gdańskiego więzienia. Jednak adresy obu konsulatów trudne są do odszukania w księgach adresowych, bowiem w latach trzydziestych Promenade przemianowano na Horst-Hofmann-Wall, by uczcić pamięć 18-letniego S.A.-manna, zamordowanego – jak podawała nazistowska propaganda – 15 listopada 1931 roku. W tym samym czasie, gdy Promenade zmieniała nazwę, pojawiły się tu siedziby licznych – głównie młodzieżowych – organizacji hitlerowskich: Narodowo-socjalistyczny Związek Studentów, Narodowo-socjalistyczne Bractwa Strzeleckie, Hitler Jugend, rezerwowe oddziały szturmowe SS, Jungvolks. Dawna Promenade stała się siedliskiem młodych nazistów, którzy ulice Horst-Hofmann-Wall opanowali prawie wyłącznie dla siebie.
Strzelnica
Budynek boliwijskiego konsulatu stał na rogu z Schiesstange (dziś ulica Kurkowa). Za skrzyżowaniem rozpoczynał się teren Bractwa Strzeleckiego Fryderyka Wilhelma.
Już w pierwszej połowie XIX wieku w tym miejscu znajdowały się strzelnice bractw kurkowych, które za fosą miejska organizowały zawody strzeleckie, zebrania i towarzyskie spotkania. W roku 1851 pobudowano na parceli Dom Koncertów i Zebrań: Friedrich-Wilhelm-Schützenhaus.
Budynek – według projektów mistrza murarskiego Pasdacha – usytuowany niedaleko promenady wśród bogatych ogrodów tarasowych, nawiązywał do form antycznych, posiadał liczne łuki i kolumny. W Domu Koncertów umieszczono na parterze pomieszczenia mieszkalne, restaurację i kawiarnię, a na piętrze cztery niewielkie sale „do gry” i dużą salę widowiskową o powierzchni 400 metrów kwadratowych. Wyposażono ją w stosowne urządzenia sceniczne, muszlę orkiestrową, garderoby i cztery loże boczne dla szczególnie ważnych gości.
Sala teatralno-koncertowa Strzelnicy była przez długi czas jedną z największych tego rodzaju sal w Gdańsku. Stąd wykorzystywano ją bardzo często. Stała się tak popularna, że zarząd Bractwa Strzeleckiego postanowił rozbudować budynek. Na początku XX stulecia „stary” Schützenhaus zastąpiła obszerna budowla, w której znalazły pomieszczenie restauracje, kawiarnie (również na tarasie od strony Promenade i w ogrodach z tyłu budynku) oraz wielka sala koncertowo-widowiskowa na piętrze.
W największej sali Schützenhaus występowali przez całe dziesięciolecia liczni artyści i zespoły, organizowano wykłady i prelekcje, chętni mocnych wrażeń mogli uczestniczyć w seansach magii i pokazach żonglerki. Budynek Strzelnicy oferował więc „dla każdego coś miłego”.
Wielka sala Bractwa Strzeleckiego była też miejscem spotkań różnych kultur. I tak np. w lipcu 1921 roku prezentował tu swoje spektakle teatr żydowski z Warszawy, we wrześniu tego samego roku teatr ukraiński z Kijowa, a kilka dni później rosyjski balet z artystami, miedzy innymi, z Moskwy. W listopadzie 1921 roku w wielkiej sali Strzelnicy zainstalował się słynny zespól z Oberammergau, który aż do początku grudnia prezentował wielkie widowisko pasyjne „Jezus z Nazaretu”. O ogromie przedsięwzięcia świadczy fakt, że w przedstawieniu brało udział aż trzydziestu wykonawców. Z okazji występów artystów z Oberammergau dyrektor Teatru Miejskiego w Gdańsku, Hermann Merz, wygłosił wykład na temat tradycji widowisk pasyjnych. Oczywiście w sali Schützenhaus.
Nieistniejące cmentarze
Zaraz za ogrodami Bractwa Strzeleckiego rozpoczynały się tereny cmentarne. Niewielkie cmentarze usytuowane wzdłuż zachodniej fosy miejskiej istniały tu już w XIII wieku. Należały do wspólnot parafialnych Kościoła Mariackiego, św. Piotra i Pawła, św. Katarzyny, św. Bartłomieja i Bożego Ciała. Chowano na nich parafian, ale też ludzi biednych, bezdomnych i ofiary epidemii, które nawiedzały miasto.
Dziś po cmentarzach nie ma już śladu. Nie licząc kilku płyt nagrobnych obok znajdującego się trochę dalej kościoła Bożego Ciała i jedynego, ocalałego grobowca. Być może dlatego właśnie pojawił się pomysł, by skwer przy kościele, dawny cmentarz, uczynić miejscem pamięci po dawnych mieszkańcach Gdańska, których groby zniszczyła wojna i zła wola ludzi. Taki „cmentarz cmentarzy” miałby być swoistym lapidarium gromadzącym w tym miejscu ocalałe ślady innych cmentarzy, które kiedyś w Gdańsku istniały. Pomysł na tyle dobry, że już pojawiło się kilku jego ojców toczących spór o pierwszeństwo i prawo realizacji zamierzenia.
Szkoła Wojenna
Pomiędzy cmentarzem świętej Marii, a cmentarzykiem św. Piotra i Pawła mieścił się przed wojną obszerny budynek, który w latach 1891-1894 postawiono dla potrzeb Szkoły Wojennej. W latach dwudziestych i trzydziestych mieścił się w nim senacki Państwowy Urząd Gruntowy, dziś jest siedziba, między innymi, Urzędu Pracy. Budowlę pod numerem 9 pomieszczono na placu, którym już wcześniej zawiadywała armia pruska. Mieściły się tam wówczas place ćwiczeń saperów i piechurów, sala do fechtunku, ujeżdżalnia i ogrody na stokach Góry Gradowej. W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku postawiono na wojskowym placu obszerny budynek w stylu „neorenesansowym”. Obok licznych sal wykładowych mieściły się w nim pomieszczenia mieszkalne dla komendanta szkoły, siedmiu oficerów i stu ośmiu uczniów. W oficynach zamieszkali ordynansi. Budynki w głębi posesji mieściły stajnie dla koni oficerskich (z sześcioma boksami) i koni do ćwiczeń. W sumie szkoła dysponowała stajnią, w której mogło zmieścić się ponad sześćdziesiąt koni. Ćwiczono je na placu o wymiarach 17 na 37 metrów w centralnej części posesji. W budynku szkoły mieściły się również sale do ćwiczeń gimnastycznych, fechtunku oraz strzelnice. Za nim, na stokach Góry Gradowej, zbudowano tarasowe ogrody, z których rozciągał się piękny widok na Gdańsk, jego okolice i morze. Całkowity koszt budowy gmachu szkoły wyniósł w 1894 roku 446 tysięcy marek, co – jak na ówczesne czasy – było sumą dość znaczną.
Szkoła Wojenna armii pruskiej działała przy Nordpromenade do końca I wojny światowej.
Kościół szpitalny
Kościół Bożego Ciała stojący przy dzisiejszej ulicy 3 Maja jest jedną z najstarszych świątyń Gdańska. Powstał w wieku XIII jako kaplica średniowiecznego szpitala. Chorych, ofiary epidemii umieszczano bowiem poza murami miejskimi. Jak każda budowla znajdująca się poza chronioną przez mury i fosy, ścisłą zabudową miejską, również i kościół Bożego Ciała był ofiarą wojennych zawieruch. Wielokrotnie niszczony i odbudowywany zmieniał przez stulecia swój kształt. Tak więc na średniowiecznych zrębach budowli pojawiły się elementy renesansowe i barokowe. Pod koniec XVII wieku, po kolejnej przebudowie świątyni, powstała – unikatowa w skali Gdańska – zewnętrzna ambona przy południowej ścianie kościoła, z której wygłaszano kazania podczas nabożeństw na wolnym powietrzu. Stare zdjęcia pokazują, że zwieńczona była rzeźbą przedstawiającą pelikana karmiącego własną krwią swoje pisklęta (podobną rzeźbę możemy do dziś oglądać na zamku w Malborku). Poniżej umieszczono figury dwunastu apostołów.
Kościół otoczony był zewsząd budynkami szpitalnymi również wielokrotnie przebudowywanymi. Ich ostateczny kształt pochodzi z XIX wieku. Jednak nie wszystkie zabudowania szpitalne przetrwały do naszych czasów. Mimo, iż ostatnia wojna obeszła się z nimi w miarę łagodnie, to jednak potrzeby rozwijającego się miasta spowodowały konieczność wyburzenia części domów. Na początku lat sześćdziesiątych XX wieku, w związku z poszerzeniem ulicy 3 Maja i zmianą jej biegu w końcowym odcinku, duże kamienice dawnego szpitala Bożego Ciała zostały zburzone. Pozostały po nich tylko stare fotografie.
Mieczysław Abramowicz
Pierwodruk: Kwartalnik „Był sobie Gdańsk” 1(4)/1998