W początkach XV wieku
Nieuznawanie przez Krzyżaków unii polsko-litewskiej oraz dążenie do utrzymania Żmudzi (zachodniej Litwy) jako pomostu terytorialnego z krzyżackich Prus ku krzyżackim Inflantom wywoływało nieskrywaną wrogość rosnącej w siłę Polski jagiellońskiej. Wobec powyższego, co najmniej od 1408 roku wielki mistrz Ulryk von Jungingen zaczął szykować Zakon do wojny z Polską i Litwą, przy czym w zbliżającej się walce mieli wziąć udział także –jako poddani krzyżaccy – gdańszczanie.
Wpływ Krzyżaków na stosunki wewnętrzne gdańskiego zespołu miejskiego – składającego się z czterech organizmów osadniczych: Starego Miasta, Głównego Miasta, Osieka i Młodego Miasta - polegał na stałej tendencji do ograniczania uprawnień samorządów i osiągania możliwie dużych korzyści finansowych. Wpływ ten uwydatniał się szczególnie mocno na terenie Starego i Młodego Miasta, gdzie władze krzyżackie dały sobie prawo zakładania obiektów przemysłowych. W codziennej praktyce wszelkie zarządzenia samorządów, podobnie jak statuty cechowe, musiały być uzgadniane z gdańskim komturem zamkowym. Do jego kasy należało też odprowadzać zbierane podatki, kary, dochody nadzwyczajne itp.
Jeśli chodzi o najważniejszy ośrodek, czyli Główne Miasto, Zakon pobierał tu opłaty z jatek i kramów oraz dwie trzecie opłat sądowych, zastrzegając przy tym dla siebie wyrokowanie w sprawach karnych na drogach publicznych. Również ustawodawstwo głównomiejskie (wydawanie wilkierzy) mogło przebiegać wyłącznie za zgodą komtura. Podobnie wybór burmistrzów, rajców i ławników pozostawał pod nadzorem Krzyżaków. Jednak najmocniej bolały gdańszczan ingerencje w takie sprawy gospodarcze, jak mennictwo i handel. Mennica gdańska, znajdująca się przy ulicy Ogarnej, przynosiła dochody wyłącznie skarbowi krzyżackiemu. Natomiast w handlu brylowali komisanci krzyżaccy, których nie obowiązywały ograniczenia, cła i podatki nakładane na kupców miejskich. Z innych powodów coraz większą niechęć do Krzyżaków przejawiali rzemieślnicy cechowi, ponieważ odczuwali dominującą pozycję materialną wytwórców niecechowych (tzw. partaczy), działających pod opieką Zakonu na przedzamczach.
Od progu XV wieku władze samorządowe Głównego Miasta coraz energiczniej dążyły – z pewnymi sukcesami – do większej samodzielności wewnętrznej. Najpierw w dziedzinie ustawodawstwa, zwłaszcza odnośnie do spraw budowlanych potem również w zakresie sądownictwa cywilnego oraz wybierania rajców i ławników (sędziów). Jednym z bardziej zagorzałych antagonistów krzyżackich był ówczesny burmistrz Konrad Letzkau, który nieco później, zapłacił za swe nieprzejednanie głową, zamordowany „w gościnie” na zamku gdańskim.
Bitwa pod Grunwaldem
Na przełomie XIV i XV wieki gdańszczanie, podobnie jak mieszkańcy innych miast i miasteczek państwa zakonnego, byli zmuszani do udziału w krzyżackich wyprawach, głównie przeciw opornej Żmudzi. Batalie te stanowiły zapowiedź nadchodzącego wielkiego starcia zbrojnego, które zostało zapoczątkowane w połowie sierpnia 1409 roku, na skutek prowokacji strony krzyżackiej. Wojna Polski i Litwy z Zakonem toczyła się początkowo na Żmudzi oraz na północnych obszarach Królestwa Polskiego: ziemi dobrzyńskiej i Kujawach.
Wiosną 1410 roku, po załamaniu się zimowych mediacji pokojowych, obie strony konfliktu podjęły przygotowania do szerzej zakrojonych działań zbrojnych. W czerwcu kontyngent gdański pod dowództwem komtura Jana von Schönfeld został ściągnięty pod Świecie nad Wisłą, gdzie wielki mistrz krzyżacki Ulryk von Jungingen grupował swą armię w oczekiwaniu na główne uderzenie wojsk króla Władysława Jagiełły. Ruszył on jednak w stronę ziemi chełmińskiej, zatem wielki mistrz w początkach lipca rozkazał większości swoich oddziałów marsz na wschód, zastępując drogę armii polsko-litewskiej nieopodal wsi Grunwald. 15 lipca 1410 roku została tam stoczona wielka bitwa, zakończona druzgocącą klęską wojsk Zakonu i śmiercią Ulryka von Jungingen. Biorące udział w owym zwarciu siły „gdańsko-krzyżackie" liczyły około 300 zbrojnych (konnych mieszczan i piechoty złożonej z marynarzy), którzy bili się pod chorągwią Głównego Miasta, przedstawiającą dwa srebrne krzyże w czerwonym polu.
Komtur Jan von Schönfeld zbiegł z pola walki i wrócił do Gdańska. Innych wziętych do niewoli gdańszczan, podobnie jak mieszczan z pozostałych ośrodków pruskich, Jagiełło rozkazał puścić wolno, aby wpłynęli na przychylne nastawienie swoich ziomków do władzy polsko-litewskiej. Było to posunięcie mądre i dalekowzroczne. Co prawda, nie udało się królowi zdobyć potężnie ufortyfikowanego zamku w Malborku (wzmocnionego zresztą przez czterystu pospiesznie dosłanych gdańskich marynarzy), ale klęska wojsk Zakonu i tak zrobiła olbrzymie wrażenie na wszystkich poddanych krzyżackich. Odtąd wielu mieszkańców Prus poczęło żywić przekonanie o zbliżającym się końcu panowania rycerzy-zakonników, a narastanie opozycji antykrzyżackiej stało się faktem.
Rada Głównego Miasta Gdańska, po pewnych wahaniach, wysłała posłów do biskupa włocławskiego Jana Kropidły, aby – jako pośrednik – przekazał stojącemu pod Malborkiem królowi Jagielle wiadomość o możliwości poddania się Polsce nadmotławskiego grodu. Biskup doprowadził wkrótce, 4 sierpnia 1410 roku, do spotkania posłów gdańskich z królem, czego owocem było wystawienie następnego dnia przywileju dla Głównego Miasta.
Ale już dwa miesiące później Krzyżacy – przy wsparciu swoich wojsk inflanckich, a także zaciężnych najemników z Rzeszy – poczęli odzyskiwać utracone obiekty na terenie Powiśla. Wobec powyższego, w listopadzie 1410 roku, Gdańsk poczuł się zmuszony do ponownego uznania władzy Zakonu.
Związek Pruski
Po roku 1411 wielcy mistrzowie krzyżaccy kontynuowali przedsięwzięcia mające zmusić Polskę i Litwę do ustępstw, zwłaszcza w sprawie Żmudzi. Spowodowało to wznowienie działań zbrojnych, które rozwinęły się szczególnie w latach 1414, 1422 oraz 1431-1433. Główne Miasto Gdańsk musiało podówczas – chcąc nie chcąc – uczestniczyć w operacjach militarnych pod komendą urzędników Zakonu. Jednocześnie wszakże wzmagała się opozycja mieszczan przeciwko agresywnej polityce krzyżackiej wobec Polski i Litwy, które stanowiły główne zaplecze gospodarcze Prus. Ponadto udział Gdańska w poczynaniach Zakonu przeciw Polsce przynosił miastu jedynie straty w ludziach i budowlach, co dało się szczególnie odczuć podczas odwetowej wyprawy polsko-husyckiej w 1433 roku.
Podjęte z końcem 1435 roku pertraktacje krzyżacko-polskie w Brześciu Kujawskim (przy udziale dwóch gdańskich burmistrzów) doprowadziły 31 grudnia do zawarcia traktatu pokojowego, nazwanego brzeskim. W akcie tym Krzyżacy zrezygnowali z dążności do rozbicia unii polsko-litewskiej. Co prawda, nadal pozostawały w rękach Zakonu ziemia chełmińska i Pomorze, jednak stosunki społeczne i gospodarcze między Polską a Prusami miały być odtąd znacznie swobodniejsze.
Czas pokazał, że po 1435 roku władze krzyżackie nie zrezygnowały ze swoich roszczeń. W dodatku pogarszający się stan finansów i obniżenie poziomu moralnego rycerzy zakonnych potęgowały ich dążność do wykorzystywania pozycji członków grupy uprzywilejowanej dla własnych korzyści materialnych. Zaznaczyło się to w rozwijaniu operacji handlowych przez poszczególnych urzędników krzyżackich, stosujących metody ostrej i często nieuczciwej konkurencji z kupiectwem pruskim. Również w ramach sądownictwa jaskrawe były nadużycia władz krzyżackich, które między innymi nie dopuszczały do apelacji pokrzywdzonych.
Takie postępowanie wywoływało rosnącą opozycję zarówno miast, jak i szlachty pruskiej, zbliżając je do siebie we wspólnym froncie antykrzyżackim. Wpłynęło to w końcu na zawiązanie się 14 marca 1440 konfederacji mieszczan i ziemian, którą nazwano Związkiem Pruskim. Pod aktem tym przywieszona została także wielka pieczęć Głównego Miasta Gdańska, przedstawiająca dwa krzyże, jeden nad drugim. Stare Miasto zgłosiło swój akces kilka tygodni później, natomiast „prokrzyżackie” Młode Miasto wykazało bierność.
Początkowo główną rolę w inicjatywach konfederacji odgrywały Toruń i Chełmno. Członkowie Związku zdecydowali się działać niemal jawnie, tym bardziej, że we władzach Zakonu toczyły się akurat silne rozgrywki personalne, odciągające uwagę wyższych urzędników od fermentu w Prusach.
Początek wojny trzynastoletniej
14 lipca 1451 roku król niemiecko-austriacki (niebawem cesarz) Fryderyk III Habsburg, jako formalny zwierzchnik Zakonu, wystosował pismo do Gdańska, a zarazem do całości konfederacji pruskiej, domagając się jej rozwiązania pod groźbą sankcji. Mimo to, na zjeździe w Elblągu 21 października 1451 roku wielkie i małe miasta pruskie zdecydowały się wytrwać przy Związku, podobnie jak większość rycerstwa.
Półtora roku później, 8 kwietnia 1453 roku, na zjeździe w Kwidzynie, związkowcy powołali swą Tajną Radę, mającą odtąd działać w trybie ciągłym. Zjazd kwidzyński wybrał też posłów (między innymi dwóch gdańszczan) na rozprawę sądową przed cesarzem Fryderykiem III w Wiedniu.
Odbyła się ona w listopadzie. Związkowcy bardzo starannie przygotowali się do tego wydarzenia, które jednak okazało się farsą. Powołani sędziowie nie chcieli słuchać skarg na niegodziwości krzyżackie, przyjmując za podstawę swego rozumowania wytyczną, że „sprzeciwianie się Zakonowi jest grzechem". Tym samym 5 grudnia 1453 roku został wydany wyrok potępiający konfederację i skazujący ją na rozwiązanie, a jednocześnie zapowiadający karę śmierci dla trzystu najbardziej aktywnych związkowców.
Takie postawienie sprawy wywołało oczywiście wrzenie w Prusach i spowodowało gorączkowe przygotowania do walki z Zakonem. Gdańszczanie już w drugiej połowie grudnia 1453 roku otoczyli zamek palisadą i dwoma setkami dział, pozbawiając Krzyżaków zaopatrzenia. Ponadto na Targu Rybnym przygotowali długie drabiny na wypadek oblężenia zamku, którego przeprowadzenie uzależniali od formalnej decyzji Tajnej Rady.
19 stycznia 1454 roku w Sandomierzu posłowie Związku Pruskiego zaoferowali królowi Kazimierzowi Jagiellończykowi poddanie się ziem pruskich. Monarcha jednak zażądał przysłania znaczniejszego poselstwa do Krakowa. Tymczasem 4 lutego 1454 roku Tajna Rada sporządziła w Toruniu oficjalny akt wypowiedzenia posłuszeństwa wielkiemu mistrzowi, co stanowiło początek wojny, nazwanej później trzynastoletnią.
Do tej pory Gdańsk starał się odwlec konflikt zbrojny, ale kiedy już zapadła decyzja o konfrontacji, stał się najbardziej ofiarnym bojownikiem o zrzucenie władzy krzyżackiej i przyłączenie Prus do Polski – przy jednoczesnych staraniach o wyciągnięcie z zaistniałej sytuacji jak największych korzyści. Główne Miasto rozpoczęło działania antykrzyżackie 5 lutego 1454 roku, szykując się do szturmu na zamek. Wówczas komtur zamkowy Konrad Pfersfelder, dostrzegając beznadziejność położenia swej wygłodzonej załogi, poddał zamek 11 lutego 1454 roku, dzięki czemu obyło się bez rozlewu krwi. Krzyżacy uzyskali możliwość swobodnego odejścia z mieniem, a nawet otrzymali od miasta pewną kwotę pieniężną. Starzy i chorzy bracia zakonni zostali umieszczeni w gdańskich szpitalach.
Przywileje
Ponieważ usytuowanie zamku krzyżackiego w Gdańsku zapewniało mu kontrolę nad portem, mieszczanie bardzo szybko – bodaj w ciągu marca i kwietnia 1454 roku – rozebrali warownię do fundamentów. Niewykluczone, iż nie chcieli pozostawić zamku nowemu władcy, ale z pewnością równorzędnym impulsem była możliwość darmowego pozyskania milionów cegieł, które niebawem zasiliły wiele gdańskich budowli.
6 marca 1454 roku, na skutek starań posłów gdańskich, kancelaria Kazimierza Jagiellończyka wydała akt inkorporacji (przyłączenia) Prus do Korony, choć na razie było to jeszcze dzielenie skóry na niedźwiedziu.
Wiosną 1457 roku udział Gdańska w trwającej wojnie wyraził się głównie znaczną pomocą finansową przy wykupieniu zamku malborskiego z rąk zaciężnych najemników czeskich i niemieckich. Pomoc ta stała się decydującą wartością przetargową przy uzyskaniu dwóch tzw. wielkich przywilejów od Kazimierza Jagiellończyka, który przybył nad Motławę l maja 1457 z sześciotysięcznym wojskiem.
W przywileju królewskim z 15 maja potwierdzona została, między innymi, więź terytorialna i prawna Gdańska. Oznaczało to, że miasto – złożone dotychczas z czterech organizmów – stawało się jednością.
Kolejne potwierdzenie dotyczyło nadania wielkich posiadłości gruntowych – w sumie ponad tysiąc kilometrów kwadratowych. Monarcha przyrzekł także nie budować nowych miast i zamków w odległości 5 mil, to jest około 35 kilometrów od Gdańska.
Rada Miasta uzyskała prawo do samodzielnego obsadzania wszystkich urzędów kościelnych i świeckich, za wyjątkiem stanowiska proboszcza kościoła Najświętszej Panny Marii.
Gmina otrzymała na swój wyłączny użytek mennicę, którą zobowiązano do wybijania monet z wizerunkiem królewskim, według stosownej próby kruszców.
Ponadto król nadał miastu prawo do kontroli wybrzeża pruskiego, zamykania i otwierania żeglugi, prowadzenia walki z piratami itp. W sprawie opłat morskich zapadło postanowienie, że monarcha nie będzie wprowadzał nowych ceł (także na Wiśle i drogach lądowych prowadzących do portu).
Bardzo ważne było dla Gdańska uzyskanie przywileju wolnego dostarczania towarów z Polski i Litwy bez obowiązku przestrzegania praw składu i przymusu drogowego. Wreszcie Gdańsk uzyskał przywilej, mocą którego tylko Rada Miejska mogła zezwalać na handel nad Motławą kupcom innych nacji. Dziesięć dni później, 25 maja 1457 roku, Kazimierz Jagiellończyk, przebywający ciągle w Gdańsku w oczekiwaniu na wieści o przejęciu zamku malborskiego przez wojsko polskie (co nastąpiło 6 czerwca), wydał jeszcze jeden przywilej. Między innymi zezwolił w nim na udostojnienie miejskiego herbu, czyli dwóch srebrnych krzyży, przez dodanie nad nimi złotej korony.
Zawiłości heraldyczne
Stare Miasto i Młode Miasto nigdy nie dysponowały odrębnymi herbami, lecz jedynie podobiznami św. Katarzyny i św. Bartłomieja na pieczęciach.
Wizerunek nowego herbu Głównego Miasta Gdańska z 1457 roku otrzymał koronę królewską z pięcioma widocznymi pałkami (kwiatonami), obejmującą częścią swej obręczy wierzchołek górnego krzyża. Mówiąc inaczej, górny krzyż odrobinę wchodził w dolną część korony. Takie ustawienie elementów godła miało w czasach feudalnych głębokie uzasadnienie, oznaczało bowiem wzięcie miasta pod opiekę monarszą. Bardzo podobnie, w sensie symbolicznym, wyglądało w średniowieczu składanie hołdu, gdy senior robił z rąk jakby daszek, natomiast wasal wkładał pod spód złożone dłonie. Ów gest pokazywał, kto jest panem, a kto poddanym.
Jak udowodnił przed kilkunastu laty gdański historyk profesor Błażej Śliwiński, wybitny specjalista w zakresie heraldyki i sfragistyki, dzieje herbu gdańskiego od końca XVI wieku to rozmaite układy dwóch krzyży i korony w tarczy herbowej. Nie chodzi jednak o kształty owych elementów, lecz o bliskość górnego krzyża względem korony. Niemal przez równe sto dwadzieścia lat od czasu nadania przywilejów kazimierzowskich gdańszczanie ukazywali w swoim herbie „przytulanie się” górnego krzyża do korony. Natomiast począwszy od roku 1576, czyli okresu buntu przeciwko Stefanowi Batoremu (którego Gdańsk nie chciał początkowo uznać za króla), nastąpiły odwzorowania z koroną odsuwaną od krzyża.
W początkach XVII wieku to odsunięcie korony od górnego krzyża było już usankcjonowane jako częsta praktyka. Jeszcze później zaczęły się rozmaite dowolności albo wręcz wynaturzenia heraldyczne. Chyba najbardziej bezmyślnym stało się wystawianie korony poza górne obrzeże tarczy herbowej, albowiem wszystko, co znajduje się poza obrębem tarczy, nie należy już do herbu. Warto pamiętać, że nawet słynne gdańskie lwy – aczkolwiek obecne niemal we wszystkich odwzorowaniach od drugiej polowy XV wieku – zawsze pełniły rolę jedynie tzw. trzymaczy herbu.
Na koniec jeszcze jedna uwaga: znana maksyma „Nec temere, nec timide” („Ani zuchwale, ani lękliwie”) pojawiła się na wstędze pod herbem Gdańska dopiero w drugiej połowie XIX stulecia. Konkretnie, wymyślili ją dziennikarze „Danziger Zeitung”, a zamieścili po raz pierwszy w numerze tej gazety z 6 lutego 1861 roku. Jeśli zatem ktoś spotka w antykwariacie „renesansowy” mebel gdański z dewizą „Nec temere, nec timide”, niech wie, jak należy go datować.
Zbigniew Gach
Pierwodruk: „30 Dni”3/2007