Co jakiś czas, w tle różnych dyskusji, przewija się temat zamku krzyżackiego w Gdańsku – ostatnio, w 2018 roku, działo się to w związku z pomysłem na budowę nowej siedziby Muzeum Gdańska, który to gmach miałby stanąć w miejscu, gdzie dawniej stał zamek. W internetowej dyskusji rozważano nawet (zupełnie hipotetycznie) odtworzenie tej budowli.
Przy takich okazjach, a także wielu innych, powtarzany jest pogląd, że jedyne przedstawienie plastyczne zamku znaleźć można na obrazie „Okręt Kościoła” z końca XV wieku, a właściwie na jego fotografiach, gdyż malowidło zaginęło. Zwolennikom poglądu, że na obrazie uchwycono sylwetę zamku, nie przeszkadza fakt, że w momencie jego malowania budowla ta nie istniała już od około czterech dekad. A jednak stanowisko to przyjęło się dość powszechnie i trudno dziś spotkać zwolenników tezy przeciwnej. Czy sprawa została więc przesądzona? Czy na obrazie faktycznie zostało przedstawione wyobrażenie gdańskiego zamku, czy coś zupełnie innego?
***
Obraz „Okręt Kościoła” przez wieki wisiał w Dworze Artusa obok bliźniaczego formatem i pochodzeniem obrazu „Oblężenie Malborka”. Ich autorzy nie są znani. Razem z figurą „św. Jerzego pokonującego smoka” obiekty te stanowiły najstarsze wyposażenie Dworu Artusa. Uważa się, że obrazy te powstały dzięki fundacji Bractwa Malborskiego, które było jednym z ważniejszych bractw, w jakich organizowały się gdańskie elity tamtych czasów. Niestety, oba malowidła zaginęły w czasie II wojny światowej (z obrazu „Okręt Kościoła” przetrwała jedna z ośmiu oryginalnych desek). Szczęśliwie zachowały się przedwojenne fotografie zaginionych obrazów, w tym zdjęcia dokumentacyjne na szklanych negatywach. Dzięki nim mogły powstać pewnego rodzaju kopie. Ponieważ zdjęcia były czarno-białe, odtworzenie kolorowych malowideł nie było przedsięwzięciem trywialnym. Muzeum Historyczne Miasta Gdańska, opiekun Dworu Artusa, powierzyło to zadanie artyście Krzysztofowi Izdebskiemu. I tak, z pomocą technik komputerowych w 2002 roku powstało tzw. simulacrum „Okrętu Kościoła” – cyfrowa rekonstrukcja obrazu przeniesiona przy pomocy kolorowego plotera na płótno. Płótno, po oprawieniu, powieszono w miejscu dawnych desek.
Co niezwykłe, na obu XV-wiecznych obrazach z Dworu Artusa uchwycono najstarsze znane nam panoramy Gdańska. Tę absolutnie najstarszą znajdziemy na obrazie „Oblężenie Malborka” (1481-1488). Panorama ta jest ledwo zarysowana na horyzoncie, za to podpisana, więc wiemy od razu na co patrzymy (łatwo można rozpoznać tylko główną bryłę – Kościół Mariacki). Bardziej szczegółową panoramę miasta przedstawiono na późniejszym obrazie, jakim jest „Okręt Kościoła”. Jednak tym razem identyfikacja nie jest tak jednoznaczna, co dało możliwość postawienia hipotezy, że jest to widok zamku krzyżackiego.
***
Co zatem przedstawiono na obrazie „Okręt Kościoła”?
Większą część jego powierzchni zajmuje wielki okręt ze świętymi na pokładzie, ozdobiony flagami i tarczami herbowymi występującymi w regularnych triadach: Polski, Prus Królewskich i Gdańska. Nas jednak najbardziej interesuje w tej chwili fragment zajmujący lewy górny róg obrazu, gdzie ukazane są zabudowania portowego miasta. Choć miasto to trudno od razu zidentyfikować na podstawie samej zabudowy, oczywistym kandydatem jest Gdańsk – a to z uwagi na pochodzenie obrazu, a także widoczne na nim liczne flagi i tarcze herbowe z godłem Gdańska właśnie. A skoro to Gdańsk, to widoczny tu port i bramy wodne przenoszą nas nad Motławę. Jeśli jednak chcielibyśmy pójść dalej i szukać rozstrzygnięcia, który fragment miasta widzimy, napotkamy na wielkie trudności, choć temat ten był poruszany przez wielu badaczy.
Już przed II wojną światową pojawiła się hipoteza, że zabudowa, o której mowa, może ukazywać rozebrany jeszcze w średniowieczu zamek krzyżacki. Ale wtedy teza ta miała swoich oponentów. Z biegiem lat pogląd ten stał się na tyle popularny, że dziś w wielu poważnych publikacjach (np. Gedanopedii) przytacza się go nie jako hipotezę, a jako pewnik. W 2007 roku na specjalnej sesji poświęconej wyłącznie obrazowi „Okręt Kościoła”, którą zorganizowało Muzeum Historyczne Miasta Gdańska, nikt nie podejmował polemiki z tym stanowiskiem. Było też ono biskie autorom pisującym w „30 Dniach”.
Wydaje się, że są dwie powiązane ze sobą przesłanki, które skłaniają do przyjęcia „hipotezy zamku”. Pierwsza – i zasadnicza – to układ zabudowań, które przedstawiono na obrazie. Zostały ukazane na lewo od wody, z czego wynika, że patrzymy – ogólnie rzecz biorąc – w kierunku północnym, a na północ od motławskiego portu znajdował się właśnie zamek krzyżacki. Druga przesłanka dotyczy dość zrozumiałego mechanizmu poznawczego: jeśli to, co widzimy – bramy wodne, a zwłaszcza wieże górujące nad portem – są dziś trudne do zidentyfikowania i nie rozpoznajemy ich jako budowli miejskich, pozostaje wygodne wyjście, by uznać, że należą do zburzonego zamku, o wyglądzie którego niewiele wiemy.
***
Zacznijmy więc od układu zabudowy. Zamek krzyżacki znajdował się na północ od motławskiego portu, to jest pewne. Jednak próba (oczywiście na pomocą mapy) znalezienia na Motławie miejsca, z którego można byłoby zobaczyć wieże zamku wysokiego ponad miejskimi bramami wodnymi kończy się niepowodzeniem: za każdym razem, z każdego miejsca wieże zamkowe powinny być widoczne wyraźnie na prawo od miejskich bram, a nie jak na obrazie ponad nimi. Może więc na obrazie przedstawiony został wyłącznie zamek, bez towarzyszącej mu miejskiej zabudowy? Ale wtedy pojawia się inna wątpliwość: dlaczego zabudowa nadwodna zamku ma tak dziwnie miejski charakter – składają się na nią portowe bramy z pomostami przeładunkowymi, w oddali zaś, nad samą wodą i pod wyższym obiektem, majaczą małe domki. Zapewne tak nie wyglądał front wodny gdańskiego zamku.
Oczywiście, nie można wykluczyć, że niezgodne z topografią miejsca usytuowanie w miejskiej panoramie wież ewentualnego zamku, wynika z błędnego wyobrażenia malarza, który nie widział „prawdziwego” zamku, bo go już nie było, kiedy malował obraz. Dlatego trzeba też wspomnieć o innych problemach, które nasuwają się, kiedy patrzymy na przedstawioną zabudowę.
Jeśli chce się zinterpretować widoczną na obrazie zabudowę, jako przedstawienie zamku krzyżackiego, takim problemem staje się krzyż widoczny na szczycie wielkiej wieży. Dość jednoznacznie wskazuje on, że mamy do czynienia z wieżą kościoła. Tymczasem Krzyżacy nie budowali zamków komturskich (a takim był zamek gdański), w których główna wieża byłaby wieżą kościelną. Wielka wieża z obrazu prezentuje też niespotykaną – przynajmniej w szeroko pojętym regionie – formę. Na dolnej części o przekroju ośmiobocznym posadowiona jest część górna o – jak można domniemywać –przekroju kwadratowym (widoczne są trzy z czterech naroży w formie wieżyczek). Trzeba też zwrócić uwagę na ustawienie budowli nadwodnych. Pierwsze z nich nie są ustawione fasadami w linii nabrzeża, jak powinny, ale są odwrócone w stronę widza i zachodzą na siebie, co powoduje, że tracimy z widoku ich lewe fragmenty.
Nasuwa się dość oczywisty wniosek, że ukazana zabudowa nie jest realistycznym przedstawieniem ani motławskiego portu, ani części nadwodnej zamku. A zatem – albo mamy do czynienia z widokiem zupełnie fikcyjnym, albo mocno zniekształconym, zarówno co do układu jak i formy zabudowy. A skoro tak, to przy próbach konkretnej identyfikacji tej zabudowy powinniśmy wyjść poza dotychczasowe argumenty i sięgnąć także do symboliki i alegorycznego przesłania obrazu. W ten sposób można będzie nieco precyzyjniej odnieść się do charakteru tej zabudowy i wyjaśnić zauważone jej zniekształcenia.
***
Gdańszczanie wielokrotnie buntowali się przeciwko Krzyżakom i doznali z ich strony wielu krzywd, np. podstępne wymordowanie burmistrzów po buncie z 1411 roku, podwyższanie podatków, czy zakaz budowy wysokich wież, co godziło w dumę mieszkańców. Kiedy więc zajęli zamek w pierwszych dniach wojny trzynastoletniej (1454-1466) zaczęli niemal od razu jego rozbiórkę. Wydaje się zupełnie niezrozumiałe, dlaczego mieliby chcieć, aby na obrazie został przywołany jakby „zza grobu” znienawidzony zamek, który na dodatek dominuje nad miastem. Jak pisze Adam S. Labuda, autor uznanej monografii dotyczącej gdańskiego malarstwa z XV wieku: „odtworzenie po blisko 50 latach zamku krzyżackiego na obrazie, który symbolizował – jak zobaczymy – potęgę Gdańska, byłoby przedsięwzięciem nieuzasadnionym”. Przecież zamawiając obraz, który obok treści religijnych gloryfikuje związek miasta z Polską, gdańszczanie chcieli, by ukazać ich miasto z jak najlepszej strony. Dumnie powiewającym flagom i tarczom herbowym Gdańska oraz pozostałych pogromców państwa zakonnego powinno towarzyszyć dumne miasto. Dlatego przypuszczenie, że w jego widoku powinien się znaleźć zburzony zamek, a mogłoby zabraknąć najważniejszej ówcześnie gdańskiej budowli, wydaje się dalekie od racjonalnej analizy. I jest zarazem kolejnym argumentem przeciw „hipotezie zamku”.
Tą najważniejszą gdańską budowlą był wtedy kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, zwany w skrócie Mariackim, największy kościół zbudowany z cegły w średniowieczu. Bez wątpienia był dla gdańszczan powodem do dumy i pominięcie go w miejskiej panoramie na obrazie byłoby niezrozumiałe. Ale pojawia się pytanie: dlaczego centralna budowla miasta na tym obrazie nie przypomina gdańskiej fary, jaką znamy z innych przedstawień? I znów możemy powiedzieć: bo podobnie jak pozostała przedstawiona miejska zabudowa nie odpowiada realnemu widokowi, ale jest pewnym wyobrażeniem ideowym, będącym zlepkiem elementów zaczerpniętych z realnej świątyni, ale też elementów nierealnych, które trzeba było wprowadzić, by uzyskać pożądaną wymowę symboliczną.
W średniowieczu w tym kontekście najważniejsze były odniesienia biblijne – trwającą ponad sto pięćdziesiąt lat budowę największej świątyni w tej części Europy można było w pozytywnym sensie przyrównać jedynie do budowy biblijnej Świątyni Salomona, inaczej Świątyni Jerozolimskiej. W sztuce późnego średniowiecza ten motyw był sygnalizowany w dość szczególny sposób – przez obecność żurawia budowlanego na murach wznoszonej świątyni. Zauważmy, że na naszym obrazie, na lewo od wielkiej wieży (prawdopodobnie nad korpusem kościoła) wznosi się wysoki maszt z mocno pochyloną poprzeczną belką. Jedyna sensowna interpretacja dotycząca tej konstrukcji, prowadzi do wniosku, że jest to wielki żuraw budowlany. I znów jest to argument przeciw „hipotezie zamku”; umieszczenie wielkiego dźwigu górującego nad zamkiem jako znaku trwającej budowy nie ma przecież żadnego sensu. Co więcej, czas powstania obrazu (1490-1500) pokrywa się z końcowym etapem prac budowlanych przy Kościele Mariackim, które trwały od 1484 do 1502 roku. A więc ów dźwig może być jak najbardziej realnym elementem ówczesnej gdańskiej panoramy.
Twórca obrazu świadomie starał się nawiązać do Świątyni Jerozolimskiej. Jest to widoczne w tym, jak namalował wielką wieżę, dając jej ośmioboczną podstawę. W średniowiecznej ikonografii świątynia ta z reguły była przedstawiana jako budowla na takim planie, ponieważ chrześcijańscy pielgrzymi właśnie taki obiekt mogli zobaczyć w Jerozolimie na Wzgórzu Świątynnym (tzw. Kopuła na Skale, muzułmańskie mauzoleum z VIII wieku). Kiedy jednak pominiemy fakt, że wieża jest ośmioboczna oraz rodzaj dachu, który ją wieńczy, i popatrzymy na jej obrys z podziałem na główne kondygnacje, okazuje się, że całkiem dobrze pasuje do wieży Kościoła Mariackiego. Dość oczywiste i przystające do gdańskiego krajobrazu są też proporcje wysokości wieży i pozostałej zabudowy, czego nie można byłoby powiedzieć, gdyby namalowana wieża była wieżą zamkową (zabudowa zamku nie była przesadnie wysoka, wyznaczała dozwoloną wysokość dla innych miejskich budowli, które po wypędzeniu Krzyżaków zaczęto znacząco podwyższać).
W czasach, kiedy obraz powstawał, a było to pod sam koniec XV wieku, nawiązanie do Świątyni Jerozolimskiej nabierało dodatkowej symboliki poprzez skojarzenie z „Nowym Jeruzalem”. Według „Apokalipsy” św. Jana „Nowe Jeruzalem” – rajskie miasto – miało czekać na zbawionych po Sądzie Ostatecznym. A w całej Europie powszechnie spodziewano się końca świata wraz z końcem przełomowego roku 1500 po Chrystusie, który był jednocześnie rokiem 7000 od stworzenia świata według jednej z popularnych chronologii biblijnych. Widywano wówczas różne znaki, które zwiastować miały koniec dziejów, jak np. spadające krzyże – incydent taki opisuje nawet Albrecht Dürer, który dwa lata przed przełomem rysuje słynnych „Czterech jeźdźców Apokalipsy”. Na fali takich nastrojów, w pobliskim Toruniu, wierni zmobilizowali się, by na chwałę Boga odlać gigantyczny dzwon dla tamtejszej fary i w ten sposób oddalić od siebie apokaliptyczne plagi. Dzwon zabrzmiał po raz pierwszy w Sylwestra 1500 roku. Dla gdańszczan takim dziełem, które miało ich bezpiecznie przeprowadzić przez graniczną datę, był zapewne monumentalny Kościół Mariacki. Nadchodząca niezwykła data mogła zmobilizować mieszczan, by ukończyć jego budowę na wielki jubileusz (udało się to tylko z zewnętrznymi murami, sklepienia ukończono kilkanaście miesięcy później).
Te nastroje nadchodzącego kresu świata mogły też być jedną z głównych pobudek, by zamówić obraz „Okręt Kościoła”. Od pierwszych wieków chrześcijaństwa znana jest alegoria statku-kościoła, który przenosi wiernych przez pokusy i niebezpieczeństwa świata ku zbawieniu. Ta właśnie alegoria stanowi przewodni temat obrazu i wprowadza warstwę symboliki eschatologicznej (z greki: nauki o końcu). W kręgu religii chrześcijańskiej rozważania na ten temat krążą wokół Sądu Ostatecznego, zbawienia lub potępienia, raju lub piekła.
Na naszym obrazie widzimy okręt, jak ze świętymi zmierza do przyjaznego statkom portu, nad którym świeci Słońce (dokładnie główną bramę wskazuje wyciągniętą ręką mały Jezus siedzący na barkach św. Krzysztofa) i oddala się od niebezpiecznych dla żeglugi skał, nad którymi wisi mroczny Księżyc. Miasto znajduje się po prawicy ukazanego w centrum Boga, tam gdzie zgodnie ze średniowiecznymi kanonami lokowano raj („Nowe Jeruzalem”). Po lewej ręce Boga umieszczano piekło (dla oglądającego obraz strony te będą przeciwne). Zauważmy, że na obrazie po stronie „piekielnej” mamy nie tylko groźne skały, ale i łódź, której załoga kusi płynących do rajskiej przystani jakimiś towarami, by choć na chwilę odwieść ich od celu.
A zatem, pierwszoplanowy na obrazie okręt ze świętymi podąża w kierunku „rajskim”, gdzie znajduje się Gdańsk, pełniący jednocześnie rolę „Nowego Jeruzalem”. Do takiej interpretacji symbolicznej wymowy obrazu kompletnie nie przystaje hipoteza, że w portowej panoramie ukazany jest zamek krzyżacki – z pewnością w tamtym czasie nie mógł on uchodzić w oczach gdańszczan za ostateczną rajską przystań.
***
Wydaje się, że zostało już dość jednoznacznie wykazane, że zabudowa widoczna na obrazie „Okręt Kościoła” nie jest wizerunkiem krzyżackiego zamku. Jestem przekonany, że przedstawione na obrazie zabudowania wyrażają, zgodnie z najbardziej racjonalnymi oczekiwaniami, alegoryczną syntezę Gdańska z przełomu XV i XVI wieku, dokładnie z czasu, kiedy powstał obraz. Problem z rozpoznaniem konkretnego fragmentu miasta wynika przede wszystkim z faktu, że nie patrzymy na realistyczny pejzaż, a na widok mocno zniekształcony przez przyjętą symbolikę i dydaktyczne przesłanie. Taka sytuacja jest jak najbardziej typowa dla średniowiecznego malarstwa, zwłaszcza alegorycznego, a do jego schyłkowego okresu zalicza się „Okręt Kościoła”. Elementy zaczerpnięte z rzeczywistości są na nowo aranżowane w sposób podporządkowany nadrzędnemu programowi – te kluczowe mogą być przeskalowywane i stylizowane, mniej ważne marginalizowane lub zupełnie pomijane. Mimo tych zniekształceń i uproszczeń (wynikających choćby ze skali), wciąż można pokusić się o rozpoznanie przedstawionej zabudowy i wysnuć na tej podstawie ciekawe wnioski, z dość dokładnym datowaniem obrazu włącznie.
Lokalizacja wież zidentyfikowanych jako wieża ratusza oraz wieża Kościoła Mariackiego początkowo może zaskakiwać, niemniej widok miasta ma przemyślaną kompozycję. Mamy tu zagęszczone zestawienie osobnych kadrów skupionych na najważniejszych elementach – bramach wodnych kończących główne ulice miasta i właśnie dwóch symbolicznych wieżach (ratusz i miejska fara), które znalazły się dokładnie nad bramami ulic, przy których stoją. Te osobne kadry, składające się na jedną panoramę, nie mają wspólnej perspektywy – każdy ma własną. To cecha typowa dla malarstwa średniowiecznego, choć pod koniec XV wieku będąca już pewnym anachronizmem.
Najważniejszą częścią późnośredniowiecznego Gdańska było Główne Miasto, w nim zaś najważniejsza partia mieściła się między jego głównymi arteriami, ulicami Długą/Długim Targiem i Szeroką (w środku tego obszaru ulokowano główny miejski kościół). Tej części miasta odpowiada od strony portu odcinek nabrzeża od Bramy Kogi (Zielonej) do Żurawia i ten właśnie fragment portu widnieje według mnie na obrazie (inni badacze również sugerowali takie rozpoznanie). Ukazaną przez malarza panoramę można podzielić na trzy główne i mniej więcej równe co do szerokości części: lewą, centrum oraz prawą. Każda z nich tworzy osobny kadr miejskiego widoku, z zastosowaniem – jak już wspomniano – własnej perspektywy. Widok miasta przedstawiono z poziomu górnej linii dachów bram i kamieniczek, co mniej więcej odpowiada wysokości bocianiego gniazda statku stojącego w porcie.
Kadr lewy oraz centralny nazwać można sekcją władzy świeckiej i boskiej. W tym fragmencie panoramy zrealizowano istotną część programu ideowego, jeśli chodzi o przedstawienie miasta – patronat władzy świeckiej i boskiej nad Gdańskiem, który symbolizują dwie wieże.
Na sekcję świecką składa się ciąg najważniejszej w mieście ulicy Długiej/Długiego Targu, która jest schowana za zamykającą ją od portu okazałą Bramą Kogi. Przy tej głównej ulicy miasta znajduje się ratusz, z którego na obrazie widoczna jest górna część wieży (jej wystający fragment znajduje się niemal dokładnie nad otworem Bramy Kogi). Identyfikowanie tej bramy jako Bramy Kogi utrudnia fakt, że nie widzimy przy niej mostu, a przecież powinien tu być. Brak ten można wytłumaczyć przyjętą zasadą kompozycji obrazu – most kolidowałby z zajmującym jego miejsce okrętem, co więcej Motława na obrazie nie ma drugiego brzegu – zlewa się z rozległym symbolicznym akwenem, na którym znajduje się statek. Nie znamy innej ikonografii Bramy Kogi, wiemy jednak, że była jedną z najokazalszych, co zgadza się z przedstawieniem na obrazie.
Sekcja boska, którą można też nazwać „sekcją mariacką”, składa się z: Bramy Mariackiej, biegnącej od niej ulicy Mariackiej (też schowanej za bramą) i znajdującego się na końcu ulicy Kościoła Mariackiego. Widoczny fragment Bramy Mariackiej w pionie dość dokładnie pokrywa się z bryłą wielkiej wieży, co sugeruje, że widok ten został zakomponowany świadome, by uzyskać odpowiednie efekty symboliczne. W dolnej partii wieży kościoła, na styku z wieżą Bramy Mariackiej, autor obrazu umieścił w białym prostokącie emblemat z Najświętszą Marią Panną, co można odczytać jako rodzaj swoistego podpisu dla całego mariackiego kompleksu.
Konwencja, w jakiej wykonane jest malowidło powoduje, że lewy fragment Bramy Mariackiej jest schowany za wcześniejszą zabudową, dlatego widzimy tylko prawą z dwóch flankujących wież. Wieża ta może wydawać się zbyt okazała, ale chodzi zapewne o to, by poprzez jej wielkość nadać nadrzędną rolę całemu kompleksowi (na podobnej zasadzie postacie świętych na okręcie są wyolbrzymione). Natomiast proporcje wysokości wieży do budynku bramy (ich części murowanych) zostały z grubsza zachowane.
***
Można powiedzieć, że trzeci, czyli prawy kadr to już „tylko widok” pozostałej części motławskiego portu, gdyż przedstawia fragment nabrzeża od Bramy Św. Ducha do Żurawia, z zachowaniem w miarę realistycznych skrótów perspektywicznych i skali.
Rozpoczyna się Bramą Św. Ducha, a kończy na ostatniej widocznej z tej perspektywy budowli Głównego Miasta, czyli Żurawiu. Wymiary i kształt ostatniej budowli widocznej na obrazie pasują do ceglanych masywnych bocznych wież Żurawia (szczyty kamienic są wyższe). Dlaczego jednak nie widzimy środkowej wyższej części z dachem oraz charakterystycznej drewnianej konstrukcji dźwigowej wystającej nad wodę? Można przypuszczać, że malowanie obrazu nastąpiło w szczególnym momencie historii tej budowli – kiedy była podwyższana, bo przestały obowiązywać krzyżackie ograniczenia. Na czas prac murarskich drewniane konstrukcje, dachowe i dźwigowe, musiały zostać zdemontowane i dlatego widzimy tylko murowany korpus bocznej południowej wieży jeszcze zanim podwyższona została część centralna. To wprawdzie tylko przypuszczenie, ale nie kłóci się z dostępną nam wiedzą – obecnie wiemy tylko, że podwyższenie Żurawia musiało nastąpić pomiędzy rokiem 1454 i 1600. Warto pamiętać, że okres systematycznego podwyższania budowli po wypędzeniu Krzyżaków trwał do pierwszej dekady XVI wieku. Zaczęto od najbardziej prestiżowych obiektów, jak wieża Kościoła Mariackiego, którą zasadniczo podwyższono już w czasie wojny trzynastoletniej, czyli do 1466 roku, czy wieża kościoła św. Katarzyny, co stało się w latach 1484-1486.
***
Powróćmy jeszcze do dwóch głównych wież. W analizie obrazu „Okręt Kościoła”, którą przed laty przeprowadził Adam Labuda, możemy przeczytać: „Wyraźnie więc zaznaczone są dwa filary, na których opiera się siła gdańskiej gminy: pierwszym z nich jest Kościół, drugim Królestwo Polskie”. Chodzi o patronat władzy boskiej i świeckiej, który w symboliczny sposób unaoczniają dwie wieże, widoczne na obrazie powyżej nadwodnej zabudowy.
Ta większa z krzyżem odpowiada wieży Kościoła Mariackiego. Na lewo od niej mamy korpus kościoła, a z przodu Bramę Mariacką. Wieża kościoła zapewne nigdy nie miała takiego zwieńczenia, jak widoczna na obrazie wieża z krzyżem, (choć nie można wykluczyć, że były takie plany; podobne trójkątne zwieńczenie o wklęsłych łukach ma stojące w kościele sakramentarium z 1482 r., w którym niektórzy dopatrują się modelu dla nadbudowy wieży mariackiej).
Wieża ratuszowa obecna na obrazie ma przypominać o patronacie władzy świeckiej nad miastem. Nie wiemy, jak wyglądał hełm gdańskiego ratusza przed rokiem 1560, kiedy został zrealizowany w obecnej formie. Wiemy za to, że po podwyższeniu tej wieży w latach 1486-1488 otrzymała ona w roku 1492 wysoki hełm, który spłonął już po dwóch latach. Po pożarze zapewne zrealizowano jakieś skromniejsze zwieńczenie, np. takie, jakie widzimy na obrazie. Jeśli przyjmiemy, że gdańszczanie sprawnie uporali się z tym zadaniem – zaczęli rok po katastrofie i ukończyli projekt w kolejnym, tj. 1496 roku – możemy na ten właśnie rok przesunąć dolne oszacowanie daty powstania obrazu. Występujące wielokrotnie w obrazie triady herbowe Polski, Prus Królewskich i Gdańska oddają gradację władzy świeckiej, począwszy od królestwa, poprzez prowincję (Prusy), kończąc na władzy miejskiej. Tę reprezentuje właśnie wieża ratusza.
***
Jeśli nasze rozważania dotyczące zabudowy przedstawionej na obrazie „Okręt Kościoła” są wystarczająco uzasadnione, możemy stwierdzić, że udało się nam dotrzeć do unikalnej ikonografii Bramy Kogi oraz szczytu wieży ratuszowej z przełomu XV i XVI wieku.
Nasze rozważania pozwalają też zawęzić czas powstania dzieła – zostało namalowane nie wcześniej niż w 1496 (forma wieży ratuszowej) i nie później niż w 1502 (żuraw budowlany na murach kościoła).
Wychodząc od tych ustaleń, ale uwzględniając eschatologiczny wydźwięk obrazu, można przypuszczać, że jego zamówienie było związane z atmosferą niepewności, jaką przyniósł rok 1500, i dlatego jego ukończenie nie powinno przekraczać tej daty. Przyjmując, że na obrazie przedstawiono trwanie prac przy kościele i Żurawiu, z których ukończeniem zapewne chciano zdążyć na wielki jubileusz, można domniemywać, że dzieło powstało nie później niż w roku 1499.
Najważniejsze jest jednak to, że takie odczytanie przedstawionej na obrazie zabudowy i interpretacja jego warstwy symbolicznej, każe nam ostatecznie pożegnać się z tezą, wedle której na obrazie „Okręt Kościoła” przedstawiony jest gdański zamek krzyżacki.
Jarosław Zulewski
Wykorzystano:
S. Labuda, „Malarstwo tablicowe w Gdańsku w 2 poł. XV w.”, Warszawa 1979;
„»Okręt Kościoła« z gdańskiego Dworu Artusa. Materiały z sesji zorganizowanej przez Muzeum Historyczne Miasta Gdańska dnia 25 maja 2007 roku w 550 rocznicę nadania miastu honorowego przywileju przez króla Kazimierza Jagiellończyka”, Gdańsk 2008;
- Jankiewicz-Brzostowska, „Średniowieczne wizje statku jako wehikułu zbawienia”, Centralne Muzeum Morskie, Gdańsk 2007.
Pierwodruk: „30 Dni” 3/2019