Wielka Synagoga gdańska, powstała w latach 1885-1887, sąsiadowała z Dworem Miejskim przy Reitbahn (obecnie ulica Bogusławskiego). Na żądanie władz miejskich zbudowała ją berlińska firma Ende i Boeckmann – ta sama, która wybudowała gmach, w którym później mieścił się gdański sejm. Rajcom miejskim zależało na zachowaniu wspólnego stylu architektonicznego nowo budowanych gmachów.
Synagogę wzniesiono w stylu neorenesansowym. Monumentalny budynek od strony zachodniej wieńczyła potężna kopuła z latarnią i dwie wieże ze stylowymi hełmami. Ścianę frontową zdobiło duże witrażowe okno z ażurową gwiazdą Dawida.
Wnętrze, o żaglowym sklepieniu, otaczały arkadowe galerie wsparte na kolumnach. Na ścianie wschodniej świątyni, wskazującej kierunek Jerozolimy, umieszczono ozdobną aron ha-kodesz (hebr: „święta skrzynia”, szafa ołtarzowa, w której przechowywane są zwoje Tory), zasłoniętą specjalną, bogato haftowaną zasłoną (hebr.: „parochet”). Szafa, nad którą znajdowały się tablice dziesięciorga przykazań trzymane przez dwa lwy, ustawiona była na podwyższeniu, u stóp którego umieszczono bimę, rodzaj kazalnicy. Nad nimi górowała galeria dla kobiet i chóru synagogalnego oraz organy elbląskiej firmy Terleckiego, która wykonała instrument między innymi dla Kościoła Mariackiego w Gdańsku. Od strony zachodniej, na wysokości okna witrażowego, zbudowano amfiteatralną galerię, na której mogło pomieścić się około trzystu osób. Wielka sala modlitw umieszczona centralnie pod kopułą synagogi zabudowana była dwoma rzędami ław dla 1600 osób. Nad nimi zwisały bogate, kute żyrandole. Ściany i sklepienia udekorowano symbolicznymi wzorami roślinnymi i geometrycznymi oraz wersetami z Biblii.
Symbol jedności
Aktu religijnego otwarcia Wielkiej Synagogi (którą wówczas nazywano Nową Synagogą) dokonał 15 września 1887 roku rabin Kossman Werner, który już w roku 1878 przybył do Gdańska z Wrocławia. Rabin wygłosił w obecności nadburmistrza von Wintera, setek wiernych, przedstawicieli władz miasta i prowincji Prusy Zachodnie płomienne przemówienie, w którym głównie skupił się nad rolą świątyni w życiu społeczności żydowskiej, odnosząc fakt budowy nowego Domu Bożego do dziejów świątyni Salomona w Jerozolimie.
Swoją mowę zakończył wezwaniem do Boga: „Panie, pobłogosław cesarzowi i Rzeszy, królowi i ojczyźnie, pobłogosław obywatelom naszego dostojnego książęcego szczepu, pobłogosław przywódcom i kierownikom naszego miasta i prowincji, dla których z oddaniem i poświęceniem zamierzamy dla dobra naszej wspólnoty wszystkie nasze siły oddać”. Do nowej świątyni w uroczystej procesji wniesiono święte zwoje Tory, umieszczono je w aron ha-kodesz i zapalono wieczne światło. Od tego dnia synagoga przy Reitbahn stała się symbolem „powstania, jedności i siły Żydów gdańskich”.
„Moja rodzina nie była szczególnie pobożna. Kiedy więc ożeniłem się i przybyłem [z Olsztyna – MA] do Gdańska, rodzinnego miasta mojej żony, chodzenie do synagogi z teściami było dla mnie pewną nowością. Ale bardzo szybko do tego przywykłem. Przy Reitbahn panowała wyjątkowa atmosfera; wielka hala Domu Bożego, głośne modły, śpiew kantora i przede wszystkim wspaniała muzyka organowa. Być może właśnie w gdańskiej synagodze po raz pierwszy wybuchła moja wielka miłość do muzyki” – tak wizyty w Wielkiej Synagodze wspominał przed dwoma laty w rozmowie z niżej podpisanym pan Horst Salzmann, dziś mieszkaniec Hamburga, przed wojną początkujący gdański adwokat i równocześnie wielki meloman.
Bo rzeczywiście: żydowska świątynia w Gdańsku była nie tylko miejscem modłów, lecz również centrum kultury i sztuki gdańskich Żydów. W murach Wielkiej Synagogi narodziła się powszechnie znana na całym świecie tradycja muzyki synagogalnej do dziś kultywowana, głównie z Stanach Zjednoczonych i Izraelu, przez wielu kantorów i organistów (wybitnymi przedstawicielami gdańskiej tradycji muzyki synagogalnej są np. kantorzy Naftali Herstik z Tel Awiwu i Sandor Kovacs z Budapesztu).
Liberalna forma modlitwy, a zwłaszcza organowy akompaniament wprowadzone w Wielkiej Synagodze już w momencie jej inauguracji w roku 1887, spotkały się początkowo z wyrazami sprzeciwu. Ale od roku 1900 – za sprawą rabina Maxa Freudenthala i dyrygenta chóru Moritza Friedlaendera – stały się powszechnie akceptowanym standardem.
Muzyka liturgiczna Wielkiej Synagogi w Gdańsku zawierała początkowo głównie kompozycje Louisa Lewandowskiego (1821-1894), jednego z najwybitniejszych przedstawicieli muzyki aszkenazyjskiej w Europie. Jego kompozycje – inspirowane wschodnioeuropejską tradycją kantoralną i twórczością Feliksa Mendelssohna – kładły wyraźny nacisk na obecność organów w muzyce synagogalnej.
Moritz Friedlaender stworzył antologię kompozycji Lewandowskiego, która stała się podstawą specyficznej liturgii gdańskiej. Wielki wpływ na niepowtarzalność muzyki synagogalnej w Gdańsku wywarł kantor Jacob Meisel. Jego silny, bogaty baryton był przez kilka dziesięcioleci (1906-1936) znakiem wyróżniającym muzykę wokalną Wielkiej Synagogi. Jako kompozytor zostawił kongregacji gdańskiej wiele utworów na głos i organy, które włączone zostały do kanonu liturgicznego Wielkiej Synagogi. W gdańskiej synagodze kilkakrotnie gościli najwybitniejsi kantorzy dwudziestolecia międzywojennego: „król kantorów” Mosze Kusewicki i Gerszon Sirota z Warszawy oraz Karl Neumann z Berlina. Odbywały się tu również regularnie koncerty chóru synagogalnego (z czasem również chórów zapraszanych z Niemiec), koncerty muzyki świeckiej (najczęściej wykonywane przez znany gdański zespół kameralny Henry Prinsa), występy teatralne (głównie związane z tradycyjnymi świętami żydowskimi, jak np. tzw. Purim-szpil w okresie wiosennego święta Purim), wykłady wybitnych naukowców, jak np. prof. Majera Bałabana z Warszawy, prof. Martina Bubera, filozofa z uniwersytetu frankfurckiego, czy wybitnych rabinów z Berlina.
W sali ślubów, znalazła miejsce największa w owym czasie na świecie kolekcja judaików. Stworzył ją powszechnie znany i szanowany kupiec zbożowy, Lesser Giełdziński. W roku 1904 przekazał swe zbiory gdańskiej gminie reformowanej, która miała siedzibę w Wielkiej Synagodze.
17 maja 1935 roku w sali głównej Wielkiej Synagogi odbyło się „nabożeństwo żałobne dla uczczenia św. pamięci Marszałka Józefa Piłsudskiego", na które – ogłoszeniem w języku polskim – zapraszało na łamach „Jüdisches Gemeindeblatt” Zjednoczenie Żydów Polskich w Gdańsku. Podobne uroczystości odbywały się rokrocznie w każdą rocznicę śmierci Piłsudskiego.
Zagłada
Po dojściu do władzy nazistów wzmogły się wystąpienia antysemickie. Ograniczano prawa gdańskich Żydów (również obywateli polskich), napadano na ich sklepy, domy i świątynie. W roku 1938, w „noc kryształową” z 12 na 13 listopada, grupy nazistów napadły na synagogi w Sopocie, we Wrzeszczu i przy ulicy Szopy. Synagogę sopocką podpalono i doszczętnie zniszczono. Wielka Synagoga uniknęła wówczas podobnego losu dzięki bliskości Prezydium Policji i zdecydowanej postawie oficera dyżurnego, który pozytywnie zareagował na żądania Żydów opieki i obrony budynku przed nazistowskim atakiem. Dużą zasługę w uratowaniu w listopadzie 1938 roku Domu Bożego przy Reitbahn mieli żydowscy weterani I wojny światowej, którzy zaciągali warty wokół synagogi.
Pod koniec roku 1938 hitlerowskie władze Gdańska różnymi sposobami zaczęły wywierać nacisk na zarząd gminy żydowskiej, by wymusić na niej jak najszybszą emigrację Żydów z Wolnego Miasta. Prezydent policji Helmut Froboess obiecał nawet ukrócenie nasilających się napaści na Żydów w zamian za szybkie opuszczenie przez nich miasta. Jednak nie wszystkich było na to stać, koszt podróży jednej osoby do Palestyny wynosił wówczas kilkaset dolarów, co dla wielu rodzin było sumą nieosiągalną. W tej sytuacji zarząd gminy żydowskiej przyjął „propozycję” Senatu likwidacji gminy i sprzedaży jej majątku. Uzyskane tą drogą pieniądze miały być przeznaczone na emigrację, szczególnie dzieci i członków uboższych rodzin. Przez nazistów akcja ta została szyderczo nazwana „popieraniem żydowskiej emigracji”.
17 grudnia 1938 roku w Wielkiej Synagodze zwołano zebranie ogólne Żydów gdańskich, w którym udział wzięło ponad dwa tysiące osób. Po dramatycznych przemówieniach członków zarządu gminy (między innymi Kurta Itziga i Hermanna Segala) zgromadzeni w świątyni Żydzi udzielili zgody na podjęcie wszystkich koniecznych kroków dla ratowania życia członków gdańskiej społeczności żydowskiej. Uczestnicy zebrania wyrazili swoją aprobatę dla likwidacji gminy przez milczące powstanie z miejsc. Jak pisze, między innymi, Samuel Echt, izraelski historyk badający dzieje gdańskiej społeczności żydowskiej, wielu uczestników zebrania w synagodze mdlało i płakało, zdając sobie sprawę z tego, że oto nadszedł kres wielowiekowej obecności Żydów w Gdańsku.
W następnych dniach podjęto szczegółowe negocjacje z władzami Wolnego Miasta. W ich wyniku majątek gminy sprzedany został za sumę 330 tys. guldenów mimo, iż wart był ponad milion guldenów: szantaż ze strony władz Senatu nie pozostawiał innej możliwości, jak tylko przyjęcie warunków nazistów.
Gmina uzyskała również zgodę na sprzedaż lub wywiezienie z Gdańska części majątku ruchomego. Dzięki temu archiwum gminy z Wielkiej Synagogi znalazło się w Jerozolimie, a przedmioty sakralne i kolekcję judaików (między innymi zbiór Giełdzińskiego) przewieziono do Nowego Jorku, gdzie – zgodnie z umową zawartą między zarządem gminy, a amerykańskimi organizacjami żydowskimi – miały przebywać do momentu swobodnego powrotu Żydów do Gdańska. Dziś stanowią ważną część kolekcji Muzeum Żydowskiego w Nowym Jorku. Sprzedano również, do ewangelickiego kościoła w Nowym Porcie, drewniane ławy, organy Terleckiego do Krakowa, a świeczniki do Warszawy. Bogata biblioteka gminy synagogalnej wywieziona została do Wilna, gdzie zasiliła zbiory Żydowskiego Instytutu Naukowego.
Uzyskane tą drogą pieniądze przeznaczono na emigrację gdańskich Żydów. Niestety, nie wszystkich udało się uratować. Ci, którzy nie zdążyli wyjechać z Gdańska podzielili w większości los swych braci z całej Europy.
15 kwietnia 1939 roku odbyło się w synagodze ostatnie nabożeństwo. Wkrótce po nim świątynię otoczył mur z napisem: „Przybądź kochany maju i uwolnij nas od Żydów”. 2 maja 1939 roku władze nazistowskie przystąpiły do rozbiórki Domu Bożego przy Reitbahn.
***
5 stycznia 1991 roku powstała Fundacja Theatrum Gedanense założona między innymi przez wybitnego badacza i znawcę twórczości Wiliama Szekspira, anglistę i historyka teatru, profesora Jerzego Limona. Głównym celem fundacji (…) jest budowa teatru szekspirowskiego i organizowanie Festiwalu Szekspirowskiego (co od lat z ogromnym powodzeniem jest już praktycznie realizowane). Chodzi o zbudowanie – jak zapewnia prof. Limon – teatru, który „ma być czymś symbolicznym, nośnym kulturowo, ma przypominać o wielonarodowości kultury Gdańska, nie tylko polskiej czy niemieckiej, ale choćby i angielskiej” czy w końcu – jak należy się domyślać – stworzenie środowiska (swoistego lobby) naukowo-artystycznego, które zajęłoby się kultywowaniem, ale również tworzeniem i promowaniem, związków artystycznych, naukowych, literackich... etc. z wielkimi ośrodkami kultury w Europie. Wszystkie te pomysły od lat trafiają na podatny grunt w Gdańsku, ale również poza nim.
Cóż to jednak ma wspólnego z Wielką Synagogą w Gdańsku?
Po „naturalnym” rozpadnięciu się, nieremontowanej i zapomnianej przez lata Szkoły Fechtunku (nowy teatr, tym razem solidnie murowany powstał na Targu Węglowym w roku 1801), a na posesji przy Dworze Miejskim, sprzedanej przez władze miasta gminie żydowskiej, zbudowano Nową Synagogę. Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego (czyli XX) wieku pojawiły się kontrowersje: kto ma prawo do tego miejsca; „fundatorzy” z Funadacji Theatrum Gedanense, czy może prawni spadkobiercy żydowskich mieszkańców Gdańska? Problem rozważano w kategoriach prawnych (na podstawie „prawa” PRL) i moralnych. Na przykład dziennikarz „Gazety Morskiej” w roku 1991 sprawę „stawiał jasno”: „Żydzi w 1938 roku działkę ziemi, na której stała ich świątynia, i sam budynek synagogi sprzedali miastu, a miasto rozebrało budynek w 1939 roku. (...) Do gruntu, na którym ma stanąć teatr, nikt poza władzami Gdańska nie ma więc tytułu prawnego. I to musi być postawione jasno. Czy ktoś ma do tego miejsca tytuł moralny?”. I żeby nie pozostawić czytelnikowi wątpliwości dziennikarz „GM” precyzuje swój pogląd: „jeśli zaczną się prace inwestycyjne przy budowie teatru, może się zdarzyć, iż odkryte zostaną ślady np. świątyni prasłowiańskiej. (...) Czy wówczas będziemy budować świątynię Światowida?” (W. Kuchanny, „Gazeta Morska” 14.12.1991).
Nie czas i miejsce na komentowanie takich enuncjacji. Wiemy na jakich „zasadach” gdańscy Żydzi „sprzedali” miastu budynki, jak „miasto rozebrało budynek w 1939 roku” i co stało się z tymi gdańskimi Żydami, którzy nie zdążyli wsiąść na emigranckie statki. Początek lat dziewięćdziesiątych, zbyt bliski nowomowie stanu wojennego i – generalnie – propagandzie PRL, nie sprzyjał, jak widać, wyważonej refleksji i nie był czasem promowania rzetelnej wiedzy historycznej. (…)
W wyniku długotrwałych negocjacji ustalono, że plac przy dawnej Reitbahn podzielony zostanie pomiędzy społeczność żydowską Gdańska, Theatrum Gedanense i sąsiadujący z placem Urząd Ochrony Państwa. Fundacja rozpoczęła prace archeologiczne na swojej części terenu uzyskanego od miasta, przygotowała szczegółowe plany i projekty przyszłego „teatru elżbietańskiego”.
Projekty gminy żydowskiej ciągle są w sferze planowania. Zapewne na tym skrawku terenu, który gminie zwrócono z przedwojennej własności nie powstanie żadna znacząca budowla, (…). Do pejzażu Gdańska nie powróci więc wyniosła kopuła Wielkiej Synagogi (choć pojawiały się w ostatnich latach również i takie nierealne pomysły, by budynek odbudować).
Mieczysław Abramowicz
Pierwodruk: „30 Dni” 1-2/2001