Pierwsza książka Anne Applebaum “Gułag” ukazała się w 144-milionowej Rosji w nakładzie… tysiąca egzemplarzy. Kolejne dwie: “Za żelazną kurtyną” i najnowsza - “Czerwony głód” - nie ukazały się w ogóle. Istnieją jedynie jakieś pirackie tłumaczenia na rosyjski w Internecie. To znaczy, że Applebaum robi coś bardzo ważnego, skoro boi się jej Putin, a rosyjskie wydawnictwa nie są zainteresowane wydawaniem jej. Prawda po prostu boli.
Applebaum to gwiazda literatury faktu. Pisze o największych dramatach Europy Środkowo-Wschodniej: o sowieckich obozach, o kulcie jednostki, o totalitaryzmie.
Była w ciąży, a mimo to przemierzała rosyjskie archiwa. Jej mąż, Radek Sikorski, przemycał dokumenty z byłego sowieckiego obozu w teczce dyplomaty, żeby Applebaum mogła pisać swoje książki.
W środę, 28 lutego, w Europejskim Centrum Solidarności, w sali wystaw czasowych, na spotkaniu z pisarką były tłumy. Applebaum podpisywała książki, pozowała do zdjęć. Jej nowy tom, “Czerwony głód”, w księgarni w ECS natychmiast się wyprzedał: z miejsca poszło kilkadziesiąt egzemplarzy.
Basil Kerski, szef ECS, powiedział, że ta książka jest wydarzeniem politycznym. - To książka o zakłamaniu, o propagandzie - mówił.
“Czerwony głód” mówi o Wielkim Głodzie, czyli celowej polityce zagłodzenia na śmierć pięciu milionów Ukraińców przez Stalina w latach 1931-32.
Applebaum opowiadała (po polsku), na czym to polegało:
- Stalin wyznaczył, które wsie, które gospodarstwa nie mogą otrzymywać dostaw żywności, soli, niczego. Wprowadził blokady drogowe. W zimie komunistyczni aktywiści chodzili od domu do domu i zabierali ludziom wszystko, co było do jedzenia: worki zboża, warzywa, krowy, ostatnie kromki chleba. Wylewali gotującą się zupę. Ostatnie jedzenie. To byli ludzie przysłani z Rosji, ale też lokalni. Stalin widząc, że ludzie głodują, kontynuował eksport żywności za granicę. Powstała też na Ukrainie cała sieć sklepów, w sumie 1500, gdzie chłopi sprzedawali swoją biżuterię, krzyżyki, medale carskie. Wymieniali to na mąkę i ziemniaki. To było świetne źródło dochodu dla Kremla.
W książce Applebaum pisze:
By przeżyć, ludzie jedli wszystko. Jedli zgniłą żywność i wszelkie odpadki. Jedli konie, psy, koty, szczury, mrówki, żółwie. Gotowali żaby i ropuchy. Jedli wiewiórki. Piekli na ogniu jeże, smażyli ptasie jajka. Jedli korę dębów. Jedli mech i żołędzie. Jedli liście i mlecze, nagietki i łobodę. Zabijali wrony, gołębie i wróble. Nadija Łucyszyna wspomina, że „żab nie starczyło na długo. Ludzie je wszystkie wyłapali. Zjedzono wszystkie koty, gołębie, żaby; ludzie jedli wszystko. Jedząc chwasty i buraki, wyobrażałam sobie zapach pysznych potraw”.
Applebaum w Gdańsku mówiła, że chciała poznać motywację zbrodniarzy, którzy zagłodzili tyle milionów ludzi. Co odkryła?
- Ci aktywiści bali się, że oni będą następni, że jeśli nie wykonają rozkazu Stalina, to oni i ich dzieci też będą głodować. Poza tym aktywiści z Rosji mieli silne podejście ideologiczne: my jestesmy przodujący element społeczeństwa, my prowadzimy rewolucję proletariacką, a ci chłopi, ci analfabeci, nam przeszkadzają. Oni chowają jedzenie i niszczą rewolucję. Trzeba więc z nimi skończyć, bo to są ludzie starego świata, wrogowie ludu. To się nie stało z dnia na dzień. Przez 10 lat wcześniej budowano taką propagandę. Ci ludzie, po dekadzie przygotowań, byli przekonani, że ich ideologia jest ważniejsza niż życie chłopów.
Co kierowało Stalinem? Applebaum: - Stalin bał się Ukrainy, miał poczucie, że powstanie ukraińskie wkrótce wybuchnie. Zaostrzył politykę po to, żeby uniknąć nowego buntu. Najpierw był wielki głód - Hołodomor - a potem masowe aresztowania artystów, elity ukraińskiej. W końcu Stalin rozstrzelał całe politbiuro Ukrainy.
Applebaum kontra Putin
Rosja Putina nie uznaje winy ZSRR za Wielki Głód do dziś. Andriej Sacharow, nadworny historyk Putina (to inny Sacharow niż słynny noblista) twierdzi, że klęska głodu pochłonęła “jedynie” 1,5 miliona ludzi, a poza tym w 1933 Sowieci przysłali Ukrainie zboże i sytuacja szybko się poprawiła.
Applebaum: - Rosjanie nie chcą o Wielkim Głodzie mówić. Im niewygodne mówić o Ukrainie posiadającej oddzielną historię. Chcą pokazać, że to nie jest państwo, że Ukraina nie ma swojego języka, nie ma kultury, że to po prostu część Rosji. Oni nadal myślą: Krym nasz, Ukraina nasza. Więc nie mogą przyznać, że na Ukrainie zdarzyło się coś aż tak potwornego.
Wacław Radziwinowicz, korespondent "Gazety Wyborczej" w Moskwie, który prowadził spotkanie, powiedział: - Rosja jest krajem nieprzewidywalnej przeszłości.
Kolektywizacja jest OK!
Applebaum opowiedziała też historię dwóch dziennikarzy anglosaskich z tamtych czasów.
Walter Duranty był w latach 30. korespondentem “The New York Times” w Moskwie. Duranty dostał nagrodę Pulitzera za opisywanie sukcesów radzieckiej kolektywizacji i industrializacji. Ameryka była wtedy pogrążona w Wielkim Kryzysie, więc Amerykanie sądzili, że może się czegoś nauczą z modelu sowieckiego. Chcieli wierzyć, że socjalizm działa, a Duranty utwierdzał ich w tym przekonaniu. Przy tym korespondent bał się podpaść radzieckim cenzorom, bo konsekwencją byłoby wyrzucenie go z Moskwy. A była to intratna posada. Jego teksty szły przez oficjalny telegraf, były czytane. Więc nie pisał nic o Wielkim Głodzie, żeby nie drażnić Stalina.
Z kolei młody dziennikarz z Walii, Gareth Jones, przedarł się przez kordony na Ukrainę, wyskoczył tam z pociągu i zobaczył na własne oczy głód. Uciekł potem z Rosji i zwołał konferencję prasową, na której poinformował, że Stalin zagłodził miliony ludzi.
Duranty jednak zdyskredytował opowieść Jonesa, napisał swój tekst w “The New York Times”, pisząc lekceważąco, że może i ludzie są na Ukrainie głodni, ale na pewno nie umierają i Wielkiego Głodu po prostu nie ma.
Applebaum: - Dziś Duranty traktowany jest jako kłamca, a Gareth Jones jest coraz bardziej znany. Jego notesy z Ukrainy zostały opublikowane. No i będzie film Agnieszki Holland o nim.
Applebaum dodała: - O wielkim głodzie wiedział Zachód, wiedział Watykan i wiedziała Polska. Ale nikt nie informował.
Polacy budowali, Ukraińcy głodowali
W czasie spotkania w ECS głos zabrał także konsul Ukrainy w Gdańsku Łew Zacharczyszyn. Najpierw podziękował autorce za tę ważną książkę, a potem dodał:
- To szczególna książka dla Ukrainy. Ukraina to państwo, które płaci ogromną cenę za swoje miejsce na mapie. Wielki Głód to ponad 4 miliony zmarłych; II wojna światowa to 8 milionów ofiar. Jak ten naród mógł przetrwać? Skąd ta siła? W Polsce mówicie do nas: “Wy, Ukraińcy tacy niezdolni, nie potraficie nawet reform przeprowadzić”. Ale wy budowaliście państwowość w międzywojniu, w latach 30., a my wtedy umieraliśmy z głodu. Dlatego tak nam trudno. Dopiero teraz, w 2018, są na Ukrainie usuwane pomniki zbrodniarzy komunistycznych, które tam stały jeszcze niedawno! Natomiast reakcja świata na politykę Rosji na Ukrainie i w Syrii jest bardzo pasywna. Kiedyś świat nie chciał się konfliktować z Hitlerem, ale dziś nie można popełniać tych samych błędów.
Konsul Ukrainy podarował Applebaum petrykivkę - tradycyjne ukraińskie malowidło. - Ma ono Pani przypominać, że poza głodem jest na Ukrainie coś pięknego - powiedział.