Obwodnica ta, patrząc od południa, rozpoczyna się w Łęgowie, a kończy w Gdyni Chyloni, gdzie łączy się z drogą prowadzącą z Gdyni do Słupska. Pierwotnie nazywano ją drogą obwodową albo krócej – obwodową. Obecnie na odcinku gdańskim nosi nazwę alei Kazimierza Jagiellończyka. Mimo że bywa na niej ciasno, nie da się jej przecenić.
Bez tej drogi niemożliwe byłoby w miarę sprawnie poruszanie się po i tak wystarczająco zatłoczonym Trójmieście. Generalnym wykonawcą tego przedsięwzięcia było Gdańskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych. W przeddzień otwarcia w „Dzienniku Bałtyckim” (autor o kryptonimie H. N.) tak pisano o tej inwestycji:
„Cała trasa zbudowana została w ciągu 57, a nie jak przewidywano, 66 miesięcy (kosztem 740 mln zł). Zdaniem zaś koordynatora robót, inż. Adama Zawiszy, można by ją ukończyć jeszcze o 6 miesięcy wcześniej, gdyby nie warunki gruntowe.
Grunt tu bowiem torfiasty i bagnisty. Wzdłuż prawie całej trasy, tj. od Łęgowa koło Pruszcza Gd. do ul. Czerwonych Kosynierów w Gdyni (trasa kontenerowa jest w budowie od Chwarzna do portu) załoga budująca tę obwodnicę napotykała ciężką glinę o dużym stopniu wilgotności, a także wysoki poziom wód gruntowych. Toteż okresy intensywnych opadów zmuszały często do przerywania robót.
Wystarczy przytoczyć parę liczb, a sytuacja staje się jasna. Otóż łącznie wydobyto i wywieziono ok. 400 tys. m sześć. torfu i mułu. Roboty ziemne musiały być w wysokim stopniu zmechanizowane. Ogółem zgromadzono tu średnio na jedną zmianę (roboty prowadzono na dwie zmiany) ok. 50 sztuk sprzętu ciężkiego, a więc spycharki, zgarniarki samojezdne, wysokowydajne koparki itp. Zorganizowano też do produkcji masy bitumicznej centralną wytwórnię, gdzie zainstalowano otaczarkę o wydajności 1800 ton w ciągu 10 godzin.
Innych trudności również nie brakowało. Wynikały one z nierytmicznej dostawy materiałów, a przyczyną był brak transportu. Bo też warto wiedzieć, że na budowę obwodnicy, której inwestorem jest Zarząd Autostrad w Warszawie, a generalnym wykonawcą Gdańskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych, konkretnie zaś specjalnie powołany Oddział Budowy Autostrad, średnio dziennie trzeba było przewieźć 6 tys. ton materiałów. A zatem do dyspozycji budowa ta powinna była mieć ok. 35 samochodów dziennie. Tymczasem różnie to bywało.
Na trasie obwodnicy, której długość wynosi 39,3 km, generalny wykonawca [oraz jego podwykonawcy: Płockie Przedsiębiorstwo Robót Mostowych, Gdańskie Przedsiębiorstwo Instalacji Elektrycznych „Elbud”, „Gazomontaż”, Okręgowy Urząd Telekomunikacyjny i inni musieli zbudować 19 wiaduktów i mostów, wykonać 420 tys. m kw. nawierzchni, przebudować linię wysokiego napięcia długości 3 km, linię średniego i niskiego napięcia – 7 km, ułożyć 5 km kabli telekomunikacyjnych, 3,5 km instalacji wodociągowych itp.
Szerokość obwodnicy wynosi 7,6 m i 1,20 m pobocza bitumicznego. Jak już na wstępie zaznaczyliśmy, zakończono pierwszy etap budowy, tj. jedną jezdnię, która na razie spełnia rolę dwukierunkowej. Jeśli jednak ma to być obwodnica z prawdziwego zdarzenia i spełniać tę rolę, dla jakiej ją budowano, musi zapaść decyzja o budowie drugiej jezdni wraz z przebudową dwóch istniejących skrzyżowań jednopoziomowych w miejscowościach Kowale i Wysoka. (…)
Oddana do użytku droga przejmie przede wszystkim ruch tranzytowy, ale także winni z niej korzystać kierowcy wyjeżdżający z Trójmiasta w kierunkach zachodnim i południowym. W ruchu miejscowym będzie dużym udogodnieniem dla kierowców zdążających z Redy, Rumi i Gdyni do Gdańska i Tczewa oraz w relacjach odwrotnych. Jest to droga ruchu samochodowego i w związku z tym zabroniony będzie przejazd ciągnikom i furmankom”.
Z „Dziennika” dowiadujemy się też, że głównym gościem uroczystości przekazania obwodnicy do eksploatacji był wiceminister komunikacji Andrzej Markowski, a towarzyszyli mu, między innymi, sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR Jarosław Polski, gdański wicewojewoda Adam Langer, a także wiceprezydent Gdańska Kazimierz Rynkowski. Część ceremonii przebiegła w Sali Kominkowej Urzędu Wojewódzkiego, gdzie około pięćdziesięciu osobom wręczono honorowe odznaki „Zasłużony Ziemi Gdańskiej”, „Za zasługi dla Gdańska” oraz wyróżnienia resortowe „Przodujący Drogowiec” i „Za zasługi dla transportu PRL”.
WYKORZYSTANO:
„Dziennik Bałtycki” z 14 i 16 grudnia 1977.
Pierwodruk: „30 Dni” 4-5/2017