PORTAL MIASTA GDAŃSKA

„Kosmokomik” z Gdańska

„Kosmokomik” z Gdańska
Paul Scheerbart był jednym z prekursorów niemieckiej literatury fantasy i science fiction. Fabuła wielu jego tekstów rozgrywa się w kosmosie, a planety występują jako postacie literackie.
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Paul Scheerbart, 1897
Fot. Wilhelm Fechner / M. Rausch „Von Danzig ins Weltall. Paul Scheerbart Anfangsjahre (1864-1915)”

Scheerbart kreśli obrazy pięknego, niemal rajskiego życia, które jest możliwe także dzięki wynalazkom technicznym. W jego literackim świecie dobro i zło nie walczą ze sobą przy pomocy sił magicznych a zło nie jest częścią metafizycznej struktury tego świata. Piekło tworzą ludzkie słabości, takie jak materializm, żądza władzy, nacjonalizm i militaryzm. Twórczość gdańskiego „kosmokomika” czy „mędrca-błazna”, jak nazywali go współcześni, oprócz fantastyczno-utopijnego nurtu miała także oblicze humorystyczne, objawiające się przede wszystkim w drobnej prozie, wierszach i sztukach teatralnych. Scheerbart grał na wielu instrumentach komizmu: od szyderczego śmiechu, satyry i groteski po absurd i nonsens. W czasach, gdy w Niemczech powodzeniem cieszyły się dramaty naturalistyczne, był pionierem awangardy. Jego twórczością inspirowali się Alfred Jarry, Christian Morgenstern i Alfred Döblin, nawiązali do niej także dadaiści i ekspresjoniści, czytał go oczywiście również Günter Grass.

***

Pisarz urodził się 8 stycznia 1863 roku w Gdańsku. Ojciec Carl Eduard Scheerbart (1816-1873) był cieślą, jego rodzina pochodziła ze wsi Zboże pod Sępólnem Krajeńskim w dzisiejszym województwie kujawsko-pomorskim. Brat ojca Friedrich Wilhelm był właścicielem restauracji, od 1874 roku posiadał hotel przy Hundegasse 85 (później 17). Matka Catharina Friederike Hering (1818-1867) była córką szewca pochodzącego z Altony nieopodal Hamburga. Niektórzy z przyjaciół Scheerbarta twierdzili, że miał polskie albo kaszubskie korzenie. Stanisław Przybyszewski, który poznał go w Berlinie, wspominał: „zdradził się przede mną, że urodził się w Gdańsku i jest pochodzenia kaszubskiego, więc ochrzciłem go uroczyście nowym nazwiskiem: Paweł Szczerba”. Według niemieckiego pisarza Brunona Willego gdańszczanin połączył „fantastyczne i egzaltowane polactwo [sic!] z melancholijnym marzycielstwem Niemców”. Scheerbart chwalił polską uprzejmość i życzył sobie, aby Niemcy pod tym względem stali się bardziej Polakami. O jego mniemanych słowiańskich korzeniach wiemy jednak tylko tyle, że miał prababkę o słowiańskim nazwisku – Annę Barbarę Czapkowską (Schapkowsky).

Dom rodziny Scheerbartów przy Fleischergasse 38 (Rzeźnicka) znajdował się naprzeciwko koszar Wiebego, w pobliżu innych budynków wojskowych oraz placu ćwiczeń. Bardzo możliwe, że charakter najbliższego otoczenia, w którym przyszło mu spędzić dzieciństwo, wpłynął na jego późniejszą, pacyfistyczną postawę twórczą. Jak bardzo była ona znana, dokumentuje legenda, która rodziła się po jego śmierci. Scheerbart zmarł 15 października 1915 roku na zawał serca, ale rozpowszechniono wiadomość, że zagłodził się na śmierć w proteście przeciwko I wojnie światowej. W powieści „Der Kaiser von Utopia” (1904) można znaleźć aluzje do Gdańska jako pruskiego miasta skoszarowanego, bo nie tylko geograficzne położenie przedstawionego tu miasta Schilda (na wzgórzach nad brzegiem morza), ale także jego wojskowy charakter przypominają Gdańsk. Mieszkańcy Schildy zakładają w utworze  Powszechne Stowarzyszenie Munduru i mundurują nawet niebo, przykrywając je żółtymi i czerwonymi paskami płótna.

Na dzieciństwo Scheerbarta cieniem kładło się poczucie utraty, bowiem Paul – urodzony jako ostatnie z jedenaściorga dzieci swoich rodziców – stracił prawie całe rodzeństwo. Jedna z sióstr, starsza od niego o osiemnaście lat, osiągnęła wprawdzie wiek dorosły, ale i ona zmarła, gdy Paul był piętnastolatkiem. W wieku trzech lat chłopiec stracił matkę, jako dziesięciolatek ojca. Opiekowała się nim Emilia Scheerbart z domu Möller (1818-1890/1891), z którą ojciec ożenił się dwa lata po śmierci żony. Okoliczność, że pisarz wyrastał jako jedyne dziecko wśród dorosłych, mogła się przyczynić do tego, że stał się samotnikiem o niemal mizantropijnym charakterze. Z wczesną utratą najbliższych może się też łączyć szczególne znaczenie śmierci, jakie odnajdujemy w jego twórczości. Podróże w kosmos opisane w utworach Scheerbarta nierzadko zaczynają się po śmierci protagonisty, która wcale nie jest stanem ostatecznym, lecz transformacją i początkiem nowego życia. Przykładem takiego literackiego „wniebowstąpienia” może być baśń „Weltglanz”, opowiadająca o małym chłopcu w starym mieście, który jadąc dorożką na Słońce, dowiaduje się, jak powstaje światło słoneczne. Jednocześnie ten sam chłopiec na Ziemi choruje, gorączkuje i umiera.

Światopogląd młodego Scheerbarta kształtowały z pewnością książki, które kolekcjonowała jego matka, będąca pietystką, a więc uczestniczką nurtu religijnego kładącego nacisk na osobistą i żywą wiarę. Po jej śmierci przechowywano je na strychu. Wśród nich znajdowały się pisma Nikolausa hrabiego von Zinzendorfa, założyciela i przywódcy wspólnoty religijnej Herrnhut. Lektury takie wzbudziły w chłopcu marzenie o byciu misjonarzem. Miał wtedy trzynaście lat i ostatecznie misjonarzem nie został, jednak w jego prozie fantastycznej można odnaleźć myśl religijną. Według Scheerbarta wszystkie istnienia (organiczne i nieorganiczne) są uduchowione i związane ze sobą dzięki duchowi świata (Weltgeist). Pisarz nawiązał tu do filozofa i fizyka Gustava Theodora Fechnera (1801-1887), przedstawiciela panpsychizmu, który rozwijając swoją teorię wychodzi od panteizmu Spinozy i filozofii przyrody Schellinga. Podobnie jak inni twórcy przełomu XIX i XX wieku Scheerbart nadał sztuce znaczenie prawie religijne, a siebie uważał za misjonarza nowego romantyzmu lub nowego pietyzmu.

Jedna z grafik, w której Paul Scheerbart żartuje z nazwisk rodziców, przedstawiając siebie jako latającego śledzia (Hering – nazwisko matki) z brodą (niem. Bart) nad łańcuchem wzgórz morenowych w okolicach Gdańska
Fot. Wilhelm Fechner / M. Rausch „Von Danzig ins Weltall. Paul Scheerbart Anfangsjahre (1864-1915)”

Trudne dzieciństwo oraz predylekcja do literatury religijnej i filozoficznej mogły mieć wpływ na problemy szkolne młodego Paula. Do szkoły elementarnej uczęszczał na Starym Przedmieściu, następnie do Conradinum w Jankowie Gdańskim, by w końcu uczyć się w gimnazjum miejskim na Lastadii. Szkoły tej nie ukończył, a próby zdawania matury w Berlinie, Lipsku i ponownie w Gdańsku nie powiodły się.

***

W wieku dwudziestu dwóch lat Scheerbart zaczął pisywać artykuły na temat sztuki do berlińskiego „Börsen-Courier”, potem przebywał w Monachium, Wiedniu i Królewcu, a od 1887 roku zamieszkał ponownie w Gdańsku. I tu napisał swoją pierwszą powieść, w której oddał hołd sztuce, w tym sztuce architektonicznej. Część pierwsza „Das Paradies. Die Heimat der Kunst” („Raj. Ojczyzna sztuki”) ukazała się w 1889 roku w Berlinie, jednak planowana druga część pod tytułem „Die Hölle. Die Heimat der Machtsucht” („Piekło. Ojczyzna żądzy władzy”) już nie powstała. Swą pierwszą publikacją książkową Scheerbart zdobył uznanie w środowisku młodych pisarzy, którzy mieszkali w małym kurorcie pod Berlinem, w tzw. Friedrichshagener Dichterkreis (krąg poetów w Friedrichshagen).

Choć pisywał dla „Berliner Tageblatt”, nie ominęły go problemy finansowe, dlatego wrócił do rodzinnego miasta, by pracować jako lokalny reporter dla „Danziger Courier”, dziennika ukazującego się w kilku tysiącach egzemplarzy w latach 1882-1901. Od kwietnia do grudnia 1890 roku Scheerbart publikował tu reportaże i relacje z procesów sądowych oraz spraw kryminalnych, takich jak morderstwo, podpalenie, włamanie i kradzież róż z cmentarza. Pisywał też o innych rzeczach: tramwaju konnym i kolejce linowej stoczni Schichaua,  spotkaniach klubów i stowarzyszeń, zebraniach Towarzystwa Przyrodniczego,  sztuce i rzemiośle, a nawet o modzie na kolorowe parasole przeciwsłoneczne. Wśród tych w dużej mierze użytkowych tekstów wyróżnia się notatka dotycząca renowacji gdańskich kamienic mieszczańskich, w której Scheerbart opowiada się za zachowaniem polskich znaków na ulicach Gdańska. O domu przy Długim Targu 20 pisze, że orzeł na szczycie z pewnością był kiedyś biały, a zatem dom był polski, co potwierdzają także dwie głowy portretowe, które są wyraźnie polskiego pochodzenia. Artykuł kończy zdaniem: „Ciekawe, czy orzeł otrzyma swoją pierwotnie białą kolorystykę”.

Teksty Scheerbarta zdradzają także inne jego upodobania, np. z ośmiu artykułów o Jarmarku Dominikańskim przebija jego nostalgia za dawnym Gdańskiem (zwłaszcza w opisie jarmarku na podstawie relacji z „Danziger Dampfboot” z 1836 roku), sympatia dla włóczęgów oraz miłość do tego, co jest „cudowne, monstrualne, gigantyczne, spowite marzeniami, niepojęte” i zdaje się objawiać wszędzie na jarmarku. Scheerbart był zafascynowany fotoplastykonem, który nosił nazwę  Kaiser-Panorama (Panorama Cesarska), i znajdował się na pierwszym piętrze Café Central przy ulicy Długiej 42. Prawie co tydzień siadał tam w ciemnej sali przed jednym z dwudziestu pięciu stereoskopów i przez dwa wizjery przypatrywał się przesuwającym się przed jego oczami trójwymiarowym fotografiom pejzaży z Niemiec i świata.

Publikacje Scheerbarta wskazują przede wszystkim na jego szczególne zainteresowanie sztuką i architekturą. W relacjach dotyczących renowacji gdańskich kamienic dziennikarz opowiada się za zachowaniem historycznej tkanki budowlanej. W jego opinii, budynek nowego dworca głównego w Gdańsku, nad projektem którego wówczas dyskutowano (budowano go w latach 1896-1900), był do zaakceptowania jedynie w stylu gdańskiego neorenesansu. Innym interesującym go tematem była rozbiórka wałów obronnych. W artykule „Die Danziger Festungswälle” z 13 lipca 1890 roku (był to jedyny jego artykuł, który ukazał się na pierwszej stronie „Danziger Courier”) Scheerbart gorąco bronił zachowania wałów obronnych i przedstawił projekt przekształcenia ich w park krajobrazowy:

„Czyż nie jest całkiem naturalne wykorzystanie wielkich wzgórz wałowych i bastionów jako terenów rekreacyjnych? Widok z wałów jest wspaniały; dopiero wówczas, gdy na wszystkie te pagórki będzie można wygodnie wejść i otoczą je cieniste lasy, będziemy mogli poznać uroki naszego rodzinnego miasta ze wszystkich stron. Oczywiście trzeba by tym wzgórzom, pagórkom i równiutkim grzbietom nadać nieco bardziej urozmaicony wygląd. Szpadla należy używać wszędzie, ale nie po to, by zniszczyć wzgórza, lecz by je gustownie przekształcić. To oczywiście wymaga ręki artysty. Musi ona stworzyć tu jakieś wcięcie, tam wąwóz, dolinę lub małe przedgórze, tarasy i punkty widokowe, place zabaw i strome ściany górskie itd. itp. Co by to dało Gdańskowi, powinno być od razu oczywiste dla każdego. Nasze kochane miasto stałoby się miastem idealnym o tak urokliwym wyglądzie, że ze wszystkich miast świata Gdańsk byłby najciekawszy, najpiękniejszy, najbardziej czarujący. [...] Na bastionie Kot  można byłoby postawić wspaniały budynek, być może nawet wojskowy.

Wspaniałe budowle, takie jak Gmach Sztabu Generalnego, nowa Akademia Sztuk Pięknych, Gdańskie Muzeum Rzemiosła Artystycznego, nowy teatr itp. itd., wzniesione na wysokich bastionach dawałyby oszałamiający efekt. Oczywiście równie dobrze na wszystkich dwudziestu bastionach mogłyby się znaleźć przemyślane artystycznie budynki. Restauracje, wille, budynki miejskie, wpisujące się w charakter stylu gdańskiego, tylko podniosą znaczenie i atrakcyjność artystyczną parku miejskiego. […] Należy również pamiętać, że nie ma pośpiechu w realizowaniu zaplanowanych obiektów, a to, czego nie da się ukończyć w ciągu jednego roku, dwadzieścia lat może z łatwością wydobyć na światło dzienne. Jeśli jednak zostawimy na chwilę kwestię giełdy, to możemy nieco pobudzić naszą wyobraźnię, gdy pomyślimy o grotach, kaskadach, schodach i halach, szumiących fontannach, które wieczorem lśnią w kolorowym świetle elektrycznym, o posągach i marmurowych ławkach, o wszystkich gatunkach drzew na świecie, o kwietnikach i gajach różanych, o kioskach, galeriach, kolumnach, estradach, sztucznych ruinach, małych stawach z kamiennymi figurami i zielonymi brązami, itd. itp. […] Niechaj nowy amerykański i jednocześnie artystyczny duch przedsiębiorczości wejdzie przez niemal zniwelowane wały do naszego niewątpliwie starego, rodzinnego miasta!”.

W tym projekcie, polegającym na stworzeniu parku łączącego piękno sztuki i piękno przyrody, pobrzmiewają już wizje rozwijane później przez Scheerbarta. Jego publikacje zdają się wskazywać, że łączyły go z Gdańskiem osobiste więzi, a jednak opuścił miasto pod koniec roku 1890 i prawdopodobnie już nigdy do niego nie wrócił. Ale też nic go już nad Motławą nie zatrzymywało. Macocha Emilia Scheerbart, która pomogła mu finansowo i umożliwiła napisanie pierwszej powieści, zmarła pod koniec 1890 lub w 1891 roku. Wielka miłość z czasów młodości, Rosa Joetze (1866-1946), córka organisty i kompozytora Franza Joetzego, wyszła za mąż za fabrykanta Emila Gerlacha i zamieszkała z nim w Insterburgu (dziś Czerniachowsk).

***

Scheerbart osiedlił się w Berlinie i założył Verlag deutscher Phantasten (Wydawnictwo niemieckich fantastów), które – niestety – miało krótki żywot. Sam publikował w powstających na przełomie wieków nowych wydawnictwach, które z czasem stały się znanymi domami wydawniczymi, jak Inselverlag (założone 1901) i Rowohlt, gdzie w 1909 roku ukazał się tomik jego wierszy „Katerpoesie” („Poezja na kacu”) jako jedna z pierwszych książek publikowanych przez to wydawnictwo. Swoimi książkami Scheerbart zyskał uznanie krytyków literackich i pisarzy, a także filozofów. Walter Benjamin, pisząc o nim kilkukrotnie nazwał go „wielkim obywatelem świata […], który w tak przejrzystym i bezbarwnym jak szkło języku szlifował soczewki służące do zaglądania w przyszłość […]. I który przez to swoje szlifowanie soczewek – jak niegdyś Spinoza – stał się mędrcem”.

Scheerbarta można było spotkać w słynnym Café des Westens lub w winiarni Zum Schwarzen Ferkel (Pod Czarnym Prosiakiem). Gospoda Gustava Türcke była wówczas miejscem spotkań artystów niemieckiej, skandynawskiej i polskiej cyganerii, bywali tutaj, między innymi, August Strindberg, Edvard Munch, Stanisław Przybyszewski, Dagny Juel, Richard Dehmel i Peter Hille.

Wiele lat później Przybyszewski  wspominał Scheerbarta  jako przyjaciela i cudownego człowieka:

„Jeden tylko był wśród nich [niemieckich pisarzy, mb], który drwił, kpił i wiecznie się śmiał, a ponieważ stale miał czczy żołądek, więc parę kieliszków wystarczyło, by już dniami całymi nie wychodził z rauszu: Paweł Scheerbart [...]. Jaki Scheerbart był zdziwiony niesłychanym powodzeniem dramatu Hauptmanna »Tkacze«! - Przecież codziennie wyczytują te hece w »Lokal-Anzeigerze«, a nikt się nie dziwi, a tu nagle hałas, rwetes, jakby się ziemia zapadała. Och, jaki potężny dramat mógłbym stworzyć, gdybym przedstawił życie portowych robotników w Gdańsku, a ojciec mój był bowka [...], łajdak, londrus – za to go właśnie kocham – ale pisać o tym – a! fe! Weltgeist, wo bist du?!

Więc zamiast pisać o »robotnicze hece«, pisał o kometach, które pojawiły się w 1848 roku, pisał o ciałach niebieskich, które w ciężkich deliriach wyrywały się z swoich torów, a gdy po trzecim kieliszku zwalał się z nóg, bił pięścią o podłogę i płakał, i jęczał:

Weltgeist, wo bist du?!

Taka to sobie anegdota – wprawdzie autentyczna, ale anegdota. Czyżby tylko to? Poza tym wszystkim tkwi w nim rozpaczny smutek w wytworność wielkiego pana, który śmiechem dławi piekielny ból życia. O, jak on miał cudownie się śmiać w najniesłychańszych tonacjach – u niego poznałem wszystkie gamy śmiechu i w dur, i moll”.

Książki Scheerbarta słabo się sprzedawały, ale przed największą biedą chroniła go Anna Scherler z domu Sommer (1858-1936), u której wynajmował pokój po powrocie do Berlina i z którą ożenił się w 1900 roku. W ciągu dwudziestu pięciu lat napisał trzydzieści pięć książek, którymi zaprowadził czytelników w kosmos („Liwûna i Kaidôh”, 1902), do Orientu („Tarub, Bagdads berühmte Köchin”, 1897) lub w przyszłość („Münchhausen i Clarissa”, 1906).

Najbardziej znaną z powieści „astralnych” jest „Lesabéndio. Ein Asteroiden-Roman”, opublikowana w 1913 roku z ilustracjami Alfreda Kubina (1877-1959). Jak pisze Walter Benjamin, przedstawia ona „utopijny obraz duchowego świata niebiańskiego”. Fabułę powieści stanowią dzieje budowy wysokiej wieży na beczkokształtnej asteroidzie Pallas. Jej bezpłciowi mieszkańcy, posiadający specyficzne ciało, które mogą dowolnie modelować, żyją całkowicie sprawami sztuki i ducha. Czytelnik dowiaduje się o powstaniu pomysłu budowy wieży, przegłosowaniu przedsięwzięcia, różnych perypetiach i wreszcie o realizacji zamierzenia, czyli o zbudowaniu budynku umożliwiającego połączenie się z wyższym, nieznanym bytem.

Największy rozgłos zyskała książka Scheerbarta zatytułowana „Glasarchitektur” („Architektura szklana”), opublikowana w 1914 roku w Berlinie. Nie jest to powieść, lecz koncepcja architektoniczna i utopia. „Kultura szkła” (Glaskultur) – jak nazywa to pisarz – miała całkowicie zmienić życie człowieka. Swoją koncepcją domów ze szkła Scheerbart zainspirował współczesnych architektów, wśród nich Brunona Tauta (1880-1938), projektanta modernistycznych osiedli mieszkaniowych w Berlinie, który dedykował mu swój szklany pawilon na kolońskiej wystawie Werkbundu w 1914 roku.

Scheerbart był propagatorem architektury szklanej; jeden z architektów, Bruno Tauta, dedykował mu swój szklany pawilon na wystawie w Kolonii
Fot. Internet

Kiedy pisarz zaczął pracować nad konstrukcją perpetuum mobile („Das Perpetuum mobile. Die Geschichte einer Erfindung”, 1910), nawet niektórzy z jego przyjaciół zaczęli wątpić w jego poczytalność. Perpetuum mobile miało  służyć realizowaniu utopii Scheerbarta: Ziemia miała być przekształcona w dzieło sztuki, życie ludzkie uwolnione od konieczności pracy i przemienione w twórczy byt. Radość nieograniczonej komunikacji, zarówno tej duchowej, jak i tej fizycznej, miała przezwyciężyć wszelki nacjonalizm.

Architektura szklana, centralny element tej wizji ziemskiego raju, została skontrastowana z architekturą ceglaną w futurystycznej powieści „Das graue Tuch und zehn Prozent Weiss” („Szara tkanina z dziesięcioma procentami koloru białego”, 1914). Projektant szklanych budowli Edgar Krug, w swoich podróżach sterowcem stara się „unikać wszelkich konstrukcji z czerwonej cegły. Dlatego mój [Edgara Kruga] sterowiec często wybiera długie trasy, abym nie musiał przypominać sobie, że wśród cegieł żyją jeszcze ludzie. Nie lubię też słuchać o ludziach mieszkających w ceglanych budynkach. Proszę pani, może mi pani naprawdę uwierzyć, że bardzo nie lubię całej kultury ceglanej”.

Jeśli szklane domy uosabiać miały lekkość, światło, transparencję i barwy, to czerwona cegła mogła ucieleśniać ciężkość, opresyjność i ciemność. Czy pisząc o ceglanej architekturze Scheerbart myślał o Gdańsku? Czy miasto to miało dla niego, jak zauważa Mechthild Rausch, „znaczenie cmentarza, nekropolii, w której spoczywają jego zmarli bliscy, ale także jego cierpienia i rozczarowania”? Trzy jego opowiadania, „Der Franziskaner” („Franciszkanin”), „Frau Hevelius” („Pani Heweliusz”) i „Wenn Knaben fromm sind” („Gdy chłopcy są pobożni”), których akcja osadzona jest w Gdańsku, mogą przybliżyć nas do odpowiedzi na to pytanie. W „Der Franziskaner” (rzecz dzieje się w XVI wieku) franciszkanin inicjuje i organizuje budowę szklanej kaplicy u bram Gdańska, w pobliżu wsi Siedlce. Koszty budowy finansuje starsza kobieta, która chce dokonać zbożnego dzieła. Jednak po kilku latach murarze dewastują szklany kościół, bo obawiają się, że nowy sposób budowania z żelaza i szkła zagrozi ich rzemiosłu. Inne opowiadanie, „Frau Hevelius”, przedstawia Gdańsk jako urokliwe i pogodne miasto z dowcipnymi, choć czasem pokazującymi swoją pychę, mieszkańcami, którzy korzystają z życiowych przyjemności.

Daje się zauważyć, że Gdańsk nie był Scheerbartowi obojętny, nawet wtedy, gdy stawał się dla niego synonimem „ceglanej” opresyjności. A poza literaturą było jeszcze realne miasto, to miejsce, w którym przyszło mu spędzić młodość i kilka lat aktywnego życia. Dla dzisiejszych gdańszczan postać tego ciekawego pisarza  pozostaje właściwie nieznana.

 

Marion Brandt

 

Wykorzystano:

Paul Scheerbart. „70 Trillionen Weltgrüsse. Eine Biographie in Briefen 1889-1915“. Hrsg. von M. Rausch. Berlin 1991;

Przybyszewski: „Moi współcześni”, Warszawa 1926;

Rausch: „Von Danzig ins Weltall. Paul Scheerbarts Anfangsjahre (1864-1915)“. Mit einer Auswahl aus Scheerbarts Lokalreportagen für den „Danziger Courier”,. München 1997;

Rausch: „Murx den Europäer! Paul Scheerbart und Danzig”, w: „Grenzüberschreitungen. Deutsche, Polen und Juden zwischen den Kulturen (1918-1939)”. München 2006, s. 95-107;

Rausch: „Der Phantast als Lokalreporter. Paul Scheerbarts Texte im »Danziger Courier«”, w: „1000 Jahre Danzig? in der deutschen Literatur. Studien und Beiträge”. Hrsg. v. Marek Jaroszewski. Gdańsk 1998, s. 107-120;

Scheerbart: „Der Kaiser von Utopia” und „Das graue Tuch und zehn Prozent Weiss”. Zwei utopische Romane. Frankfurt a. M. 1988;

Scheerbart: „Lesabéndio. Ein Asteroidenroman”. Kehl 1994.

 

Pierwodruk: „30 Dni” 3/2023