PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Gniazda ‘Sokoła’ nad Bałtykiem

Gniazda ‘Sokoła’ nad Bałtykiem
Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” wywodzi się z Galicji, gdzie zostało powołane w 1867 roku. Pod koniec XIX wieku swoją działalność rozpoczęło także w Gdańsku, a później w Sopocie.
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Członkowie gdańskiego gniazda; w pierwszym rzędzie długoletni naczelnik Franciszek Garyantesiewicz (siedzi drugi od lewej, z opaską na ramieniu); po lewej w pasiastych bluzach stoją futboliści; zdjęcie wykonano prawdopodobnie w budynku dawnych koszar we Wrzeszczu; 7 XII 1924
Członkowie gdańskiego gniazda; w pierwszym rzędzie długoletni naczelnik Franciszek Garyantesiewicz (siedzi drugi od lewej, z opaską na ramieniu); po lewej w pasiastych bluzach stoją futboliści; zdjęcie wykonano prawdopodobnie w budynku dawnych koszar we Wrzeszczu; 7 XII 1924
Fot. zbiory Rosvity Stern

Polska mniejszość nad Motławą nie mo­gła być wtedy konkurencyjna dla niemieckiej większości. Tworzył ją głów­nie proletariat, służba domowa oraz drobni kupcy i rzemieślnicy. Tylko nieliczna garstka uczestniczyła w życiu polskich organizacji, ta­kich jak Towarzystwo Ludowe, Towarzystwo Oświatowe „Ogniwo”, czy Towarzystwo Śpie­wackie „Lutnia”. Nierzadko jedna osoba na­leżała do kilku towarzystw, co zamiast je wzmacniać, raczej osłabiało. Była to mniej­szość pozbawiona silnej grupy inteligenckiej. Nawet znajomość języka ojczystego często była słaba, a wielu starych „danzigerów”, mimo słowiańskich nazwisk, nie czuło się Polakami. Był to zatem teren „misyjny” dla działaczy – jak mówiono – sprawy narodowej.

 

W państwie pruskim

Jednym z takich „misjonarzy” był Wielkopolanin Bernard Milski (1856-1926), redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej” i jej wydawca, który osiadł nad Motławą w 1891 roku. Z jego inicjatywy, 17 grudnia 1894 roku, niemal dokładnie dziesięć lat po reje­stracji w Inowrocławiu pierwszego na ziemiach zaboru pruskiego „Sokoła”, w „Cafe Upleger” przy Heilige Geistgasse 107 (Świętego Ducha) odbyło się spotkanie zało­życielskie nadmotławskiego gniazda. Akces do Towarzystwa zgłosiło dwadzieścia jeden osób. Prezesem wybrano majstra szew­skiego Ludwika Szuberta, Bernard Milski został skarbnikiem, nauczycielem gimna­styki – konstruktor maszyn Stanisław Si­mon, a jego zastępcą Konrad Forecki.

W statucie zapisano, że celem działania będzie podnoszenie sprawności fizycznej i zacieśnianie więzi towarzyskich przez zespo­łową gimnastykę i publiczne pokazy gimna­styczne, a także przez zabawy, śpiew, od­czyty i wycieczki. Nie wspominano o wycho­waniu patriotycznym, ale było ono oczywiste dla sokołów i policji, która pilnie obserwo­wała polskie organizacje. W policyjnych ak­tach (zachowane w Berlinie-Dahlem) można odnaleźć niemieckie tłumaczenia artykułów z „Gazety Gdańskiej”, które traktowały o życiu „Sokoła” i sprawozdania mówiące o dzia­łalności jego liderów.

Po pierwszym zebraniu, które zwołano na poniedziałek 7 stycznia 1895 roku, na godzinę dziewiątą wieczorem, w „Cafe Upleger”, lista członków liczyła już trzydzieści osiem na­zwisk. Z akt policyjnych wynika, że członko­wie Towarzystwa w większości wywodzili się spoza Gdańska i Kaszub. Wśród polskiej mniejszości tworzyli więc coś w rodzaju de­santu. Podobnie było z licznymi działaczami i członkami innych polskich organizacji. Być może efektem tej sytuacji był fakt, że Milski w „Gazecie Gdańskiej” potraktował jako wrogi jeden z materiałów publikowanych w pelplińskim „Pielgrzymie”. „Pielgrzym” dostał cięgi za przedruk artykułu z „Przy­jaciela Ludu”, w którym stwierdzano, że za­kładanie nowych polskich organizacji to roz­drabnianie narodowych sił. Kilka dni później „Gazeta” pisała: Jeżeli chcemy gimnastykować się i lubimy karność, zakładajmy gniazda »Sokole«”; druhowie „Sokoła” przychodzili na zajęcia gimnastyczne „dosyć licznie. Pod­czas lekcyi zauważyć można u druhów zami­łowanie i szczere chęci do gimnastyki. Pojedyńcze części ćwiczeń po dwukrotnem przejściu wychodzą gładko i bez omyłek”.

Członkami organizacji takich jak „Sokół” mogli być tylko mężczyźni, ponieważ konstytucja pruska zabraniała kobietom stowa­rzyszania się. Ale spotkania miały charakter otwarty, wśród gości mogły też być panie. Niekiedy, jednak niezbyt często, zapraszano je wprost, jak np. w anonsie z maja 1895 roku na „wycieczkę z paniami do Heubudy [Gdańsk-Stogi]. Punkt zborny o godzinie wpół do trzeciej po południu przy Zielonej bramie, w Heubudzie w restauracji »Wäldshanschen«”.

Odczyty, pogadanki i zebrania zarządu urządzano w pierwsze poniedziałki miesiąca w restauracji Uplegera. Dwa razy w tygo­dniu, w poniedziałki i czwartki, prowadzono ćwiczenia w lokalu Berty i Augusty Selonke. Niewykluczone, że te dwie Kaszubki były krewnymi Marianny Zielonki (forma zniem­czona: Selonke), która około 1820 roku, mając osiemdziesiąt cztery lata, kursowała pieszo między Sopotem i Gdańskiem z pocztą, którą nosiła w koszu na plecach. Ich lokal nosił na­zwę „Cafe Selonke” i stał przy Am Olivaerthor 10 (Dyrekcyjna) na terenach, które później zajął potężny gmach dyrekcji kolejowej i towarzysząca mu wielkomiejska zabudowa. Przy restauracji był ogród, w którym druho­wie gimnastykowali się, gdy pozwalała na to pogoda. Od połowy grudnia ćwiczono „na sali »Vereinshaus« przy Breitgasse 83 [Szeroka] punktualnie o godz. 9 1/2 wieczorem”. Godziny spotkań były późne, gdyż wiele osób pracowało również wieczorem, a po wtóre wcze­śniej w tych lokalach prowadzono zwyczajną działalność gastronomiczną.

Kiedy po 3 sierpnia 1895 roku gniazdo gdańskie przystąpiło do Związku Sokołów Polskich w Państwie Niemieckim, zostało włączone do Okręgu IV Nadwiślańskiego (ra­zem z Bydgoszczą, Chełmnem, Chełmżą, Koronowem, Lubawą, Nakłem, Toruniem i Wąbrzeźnem; wśród nich było najmniejsze). Odtąd gdańszczanie uczestniczyli w okręgo­wych zlotach sokolskich (w latach 1896 i 1897 w Chełmnie i Chełmży), podczas których brali udział w zawodach sportowych i poka­zach gimnastycznych.

Stroje galowe członków Towarzystwa przypominały czamary powstańców stycz­niowych, znane z grafik Artura Grottgera. Nie wyklucza się, że to on je zaprojektował. W Galicji nakładano je na amarantowe ko­szule. Zależnie od miejsca i czasu głowę osła­niała „batorówka”, rogatywka lub macie­jówka z nieodłącznym atrybutem, jakim było sokole pióro. Uniformy do ćwiczeń, nazywane polowymi, były proste, lekkie i najczę­ściej pozbawione nakrycia głowy. W zaborze pruskim noszono niebieskie koszule, bo tak pozwalała policja, która powoływała się na ustawę o barwach narodowych z 1845 roku.

Towarzystwo Gimnastyczne miało służyć przygotowywaniu kadr dla polskiej formacji wojskowej, w której utworzenie mocno wie­rzono. Pewnie dlatego większą wagę przywią­zywano do zajęć fizycznych i formacji patrio­tycznej, niż do rozrywki. A policja z urzędu śledziła działania zrzeszonych druhów. I tak np. podczas wieczornicy 9 maja 1897 roku (odbywała się Sali „Bildungsvereinshaus”, czyli Domu Towarzystwa Oświatowego, przy Hintergasse 16, czyli Za Murami) zabroniła śpiewu pieśni do słów Kornela Ujejskiego „Z dymem pożarów” (był to hymn powstań­ców z roku 1863), a także wykonania punktu programu, który krył się pod hasłem „Koś­ciuszko”.

Aktywność gdańskiego gniazda stop­niowo wygasała, aż uległa zupełnej stagnacji na przełomie lat 1899/1900, kiedy liczyło zaledwie dwudziestu druhów (tylko dziesię­ciu odbywało ćwiczenia). Reaktywowanie działalności „Sokoła” nad Bałtykiem nastąpiło jesienią 1910 roku. Być może przyczyniły się do tego urządzone z rozmachem krakowskie uroczy­stości pięćsetlecia bitwy pod Grunwaldem, w czasie których odbył się zlot „Sokoła” z wszystkich polskich dzielnic. Na przełomie września i października środowisko gdań­skich Młodokaszubów i władze Okręgu IV zwołały w Gdańsku zebranie, po którym gniazdo wznowiło działalność. Prezesem wy­brano prawnika Franciszka Kręckiego (1883-1940), jednego z liderów Towarzystwa Młodokaszubów, a do akt policyjnych trafił przetłumaczony na niemiecki statut, opa­trzony tytułem „Statut des Turnvereins „Sokół” (»Falke«) in Danzig”. Na zachowa­nym egzemplarzu widać zaznaczone przez policję na niebiesko punkty, które dotyczyły pracy patriotycznej i wspólnego śpiewu.

Gniazdo tworzyli sami mężczyźni, choć w myśl prawa kobiety mogły już wstępować do Towarzystwa, bo zezwalała na to pruska ustawa o zrzeszeniach z 1908 roku. Inaczej niż w Galicji, programem „Sokoła” nie ob­jęto młodzieży (w Prusach nie miała prawa wstępowania do towarzystw przed ukończe­niem osiemnastu lat). Dopiero w kwietniu 1912 roku prezesi gniazd, zebrani w grudziądzkim „Bazarze”, uznali, że prawo do­puszcza, by młodzi Polacy ćwiczyli pod opieką dorosłych sokołów i apelowali, by uczestniczyli w zajęciach gimnastycznych.

12 sierpnia 1912 roku powołano koło „Sokoła” w Sopocie. Lokalu na zebra­nie założycielskie użyczył działacz narodowy Alfons Chmielewski (1849-1934). Udostępnił pawilon ogrodowy domu przy Nordstrasse 5 (Powstańców Warszawy), w którym prowa­dził pensjonat „Quo vadis”. Prezesem został dentysta Augustyn Jankowski, mieszkający i praktykujący przy Seestrasse 28 (Bohaterów Monte Cassino).

***

Według Jana Rumińskiego (1869-1941, po Bernardzie Milskim właściciel i redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej”), w 1913 roku „najżywotniejszą” organizacją polską w Gdańsku było Towarzystwo Ludowe „Jed­ność” kierowane przez Józefa Czyżewskiego, za nim plasowało się Towarzystwo Śpiewac­kie „Lutnia” pod prezesurą mistrza krawiec­kiego Tomasza Pokorniewskiego, a jako trze­cie wymienia się Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” z młodym prezesem Julianem Dobro­wolskim.

Druhowie „Sokola”, podobnie jak członko­wie innych polskich towarzystw, nie mieli własnej siedziby, więc umawiali się w wynajmowanych salach. Bardzo często spotykali się i ćwiczyli na skrytych wśród ogrodów Siedlcach, w gospodzie „Danziger Bürgergarten” przy Karthauserstrasse 27 (Kar­tuska), która należała do Niemców Kurta i Marty Steppuhnów. „Właścicielka nadzwy­czaj sympatyczna, ale mąż jej nieobliczalny, sprawiający dużo zawodu ćwiczącym” – wspominał Kamiński. Natomiast spotkania zarządu, połączone czasem z wykładami, urządzano w lokalu „Luftdichten” przy Hundegasse 110 (Ogarna). Atmosfera na Siedl­cach, mimo nieznanych bliżej przywar pana Kurta, musiała być przyjazna, skoro Polacy nie tylko ćwiczyli u niego gimnastykę. Spotykali się tam także członkowie innych polskich organizacji i tam Polacy posyłali dzieci na tajne nauczanie języka ojczystego, historii i geografii (takich niejawnych pol­skich szkół było w Gdańsku kilka).

Kiedy wybuchła wojna światowa, wielu so­kołów wcielono do pruskiego wojska (trafił tam między innymi Franciszek Kręcki, Aleksander Majkowski i inni), co wyhamo­wało działalność gniazd. Gdański „Sokół”, po­dobnie jak inne polskie organizacje w pru­skim zaborze, kwestował, by pomagać „bez­domnym” rodakom w zaborze rosyjskim. Tak było między innymi 2 lipca 1916 roku podczas „zabawy latowej” w ogrodzie Steppuhnów. 5 listopada „Gazeta Gdańska” wydrukowała dramatyczny apel „Sokoła”: „Zbliża się zima, a fundusze komitetu są wyczerpane. Nędza królewiaków wyciąga ręce po bratnią pomoc. »Sokół« gdański po raz trzeci podczas obec­nej zawieruchy światowej zwraca się do sza­nownego Obywatelstwa Wiejskiego i Zac­nego Mieszczaństwa Gdańskiego z prośbą o poparcie go w zbożnym dziele”. Jedną z ko­lejnych kwest „na głodnych braci naszych w Królestwie” przeprowadzono 28 sierpnia 1917 roku podczas wieczoru w „Bildungsvereinshaus”. Wtedy sukces finansowy był niemały, bo zebrano 1800 marek, a prezes Dobrowolski miał powiedzieć, że jego gniazdo, jako jedyne „podczas burzy wojen­nej swej pracy nie zawiesiło”.

Skupiało czterdziestu dziewięciu człon­ków, w tym siedem kobiet (w ćwiczeniach gimnastycznych uczestniczyło dwudziestu czterech druhów).

Kiedy w 1918 roku kończyła się wojna, w grupach kierowniczych „Sokoła” zapadła de­cyzja, by czasowo ograniczyć ćwiczenia gimna­styczne na rzecz musztry i zajęć paramilitar­nych. Druhowie wstępowali do tajnej Or­ganizacji Wojskowej Pomorza oraz działającej jawnie od października Straży Ludowej, która dbała o utrzymanie porządku i bezpieczeństwa publicznego oraz broniła Polaków przed Niemcami. Po wybuchu powstania wielkopol­skiego wielu sokołów wzmocniło powstańcze siły, ci, co pozostali w domach, szykowali się do militarnego przejęcia Pomorza. Planowano, że oddział pod dowództwem Leona Czarlińskiego wyruszy na Niemców z południa (z Torunia), a drugi, prowadzony przez Franciszka Kręckiego, natrze na nich z północy.

Tymczasem jednak gdańskie gniazdo re­gularnie spotykało się w środy na ćwiczenia gimnastyczne „w sali pani Steppuhnowej”, a na zebrania miesięczne – w piątki po piętna­stym każdego miesiąca (od 1919 roku Marta Steppuhn była przedstawiana w księdze ad­resowej jako wdowa). Wielką imprezą patrio­tyczną „Sokoła”, która w ocenie policji zgro­madziła około tysiąc osób z dziećmi, był „Obchód Konstytucji 3 Maja” urządzony 4 maja 1919 roku w „największej sali Gdańska” czyli w ujeżdżalni „Sporthalle” przy dzisiejszej alei Zwycięstwa 15. Uroczys­tość poprzedziła msza święta w kościele św. Mikołaja, zakończona „wielką pieśnią modli­tewną narodu polskiego” „Boże, coś Polskę”.

Ujeżdżalnia nie pomieściła wszystkich chętnych. Dla kilkuset osób zabrakło nawet miejsc stojących. Wieczór był prawdziwą manifestacją jedności narodowej, gdyż dla Polaków zorientowanych w napięciach, jakie istniały między różnymi towarzystwami, wymowne było zaproszenie do „Sporthalle” chóru Towarzystwa Śpiewackiego „Lutnia”, z którym „Sokół” pozostawał wcześniej w do­syć drapieżnych stosunkach. Tego wieczora publiczność była hojna. Zebrano około sześciu tysięcy marek, z czego prawie tysiąc przeznaczono na Towarzystwo Czytelni Ludowych. Pod wrażeniem skali gdańskiej uroczystości Polacy z Sopotu postanowili wznowić spotka­nia miejscowego „Sokoła”.

***

Gdańskie władze z niepokojem obser­wowały eksplozję narodowej aktywno­ści wśród Polaków. 13 maja 1919 na policję został wezwany prezes Dobrowolski i usłyszał, że decyzją władz rejencji „Sokół” gdański jest rozwiązany. A ponieważ był jednocześnie sekretarzem Okręgu IV Nadwiślańskiego, oznajmiono mu, że to rozstrzygnięcie obej­muje wszystkie jednostki Towarzystwa na terenie Prus Królewskich

.Gniazda podporządkowały się tej decyzji, licząc na rychłe zakończenie prac komisji pokojowej w Paryżu. Po rozwiąza­niu „Sokola” automatycznie przestała dzia­łać Straż Ludowa. 17 maja rozwiązano też Podkomisariat Narodowej Rady Ludowej w Gdańsku pod zarzutem zdrady stanu. W obawie przed aresztowaniami Dobro­wolski i pracownicy Podkomisariatu opuścili Gdańsk.

Po podpisaniu traktatu wersalskiego (28 czerwca 1919 roku) „Sokół” wznowił pracę, nie pytając władz o zgodę. Nowym prezesem wybrano redaktora „Gazety Gdańskiej” Jana Kwiatkowskiego. 11 grudnia 1919 roku w Warszawie spotkały się delegacje Towa­rzystwa z trzech porozbiorowych dzielnic. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele władz państwowych, wojska i organizacji sportowych i tę datę przyjmuje się jako po­czątek pracy Związku Towarzystw Gimnas­tycznych „Sokół” w Polsce. Z ust poznań­skiego delegata padło wówczas zaaprobo­wane przez ogół oświadczenie, że Towa­rzystwo będzie służyć narodowi, a nigdy jed­nej partii politycznej. Prezesem ogólnopol­skiego zarządu wybrano Bernarda Chrza­nowskiego z Poznania. Powołano też ogólnopolskie pismo - miesięcznik „Sokół”.

Procesja Bożego Ciała we Wrzeszczu; za krzyżem grupa sokołów; lata 20. XX w.
Procesja Bożego Ciała we Wrzeszczu; za krzyżem grupa sokołów; lata 20. XX w.
Fot. zbiory Rosvity Stern

W Wolnym Mieście

20 czerwca 1920 roku Gdańsk stał się sie­dzibą Okręgu I Dzielnicy Pomorskiej Związ­ku, do którego należały gniazda z Gdańska, Sopotu, Kartuz, Tczewa, Wejherowa, Pucka, Skarszew, Kościerzyny i Starogardu. Pier­wszym prezesem okręgu wybrano dyrektora banku „Kwilecki Potocki i Ska”, Franciszka Kręckiego, a naczelnikiem – mistrza krawiec­kiego Franciszka Garyantesiewicza. Gdańsz­czanie ćwiczyli i spotykali się najczęściej w gospodzie Marty Steppuhn. Kiedy w Wol­nym Mieście ulokowały się polskie instytucje, szeregi „Sokola” zasilili pracownicy PKP, Poczty Polskiej, Komisariatu Generalnego RP, Rady Portu i Dróg Wodnych itd. W 1921 roku gniazdo liczyło już 146 członków, a w roku 1923 było ich 264 (ale ćwiczących tylko sześćdziesięcioro). W kolejnych latach liczeb­ność gniazda wykraczała niewiele ponad dwie setki. W 1924 roku powstały jednostki Towarzystwa w Siedlcach i Oliwie, a w dwa lata później w Nowym Porcie.

***

Powojenne lat sprzyjały rozwojowi sportu i młodzież chętnie go uprawiała. Działa­jące w Gdańsku organizacje sportowe były prowadzone z reguły przez Niemców i dla Niemców. By powstrzymać polską młodzież przed wstępowaniem do nich, już na początku 1920 roku gdański „Sokół” utworzył „polski oddział sportowy”, w którym prężnie działała sekcja lekkoatletyczna i piłki nożnej. Za bo­isko służył plac na terenie byłych koszar tele­grafistów przy Heeresangerstrasse (Legio­nów) we Wrzeszczu, które przypadły Polsce w ramach podziału pruskiego mienia wojsko­wego po demilitaryzacji Wolnego Miasta (bu­dynki zaadaptowano między innymi na kościół pw. św. Stanisława Biskupa i bursę polskich studentów politechniki gdańskiej).

W 1921 roku piłkarze „Sokoła” rozegrali mecze z drużynami z Tczewa, Starogardu i Skarszew, w lipcu 1922 roku zaś zmagali się w stolicy z warszawską „Koroną”. Po tym wyjeździe drużyna popadła w konflikt z zarządem na tle rozliczeń finansowych. Dalsze utrzymywanie zespołu było ponad możliwości niebogatego gniazda i zarząd go rozwiązał. Piłkarze nie zrezygnowali jednak z kopania piłki i po kilku tygodniach, 15 września, zało­żyli własny klub sportowy. Miał nazywać się „Polonia”, ale władze Wolnego Miasta sprze­ciwiły się takiej „prowokacji” i przyjęto nazwę „Gedania”.

Gdańskie gniazdo, jak i inne polskie orga­nizacje, korzystało z ogrodu i gospody Marty Steppuhn. Ale na początku lat dwu­dziestych gospoda została zamknięta i rozebrana. Na szczęście, na Siedlcach „ujawnił się” nowy przyjazny adres. Była to restau­racja „Zur Oberstrasse” (z salą taneczną i sceną) przy Obertstrasse 95 (Malczewskiego). Stanowiła własność Jana i Pauliny Majewskich, którzy przybyli nad Motławę w 1900 roku z okolic Lubawy. Jan pracował w Kaiserliche Werft. W 1920 roku zwol­niono go za posyłanie dzieci do polskiej szkoły. Wtedy, by nie opuszczać Gdańska i mieć zapewniony stały dochód, Majewscy nabyli siedlecką posiadłość. Restauracja zajmowała parter, a piętro zamieszkiwali właściciele z gromadą dzieci. Do domu przy­legał duży ogród, w którym ćwiczył „Sokół”. Majewscy udostępniali swój lokal polskim organizacjom, nie oczekując zapłaty.

26 października 1924 roku na placu przy Heeresangerstrasse „Sokół” urządził pierw­szy „polski dzień sportowy”. Udział wzięli sportowcy z Gdańska, Sopotu, Siedlec i Oli­wy. Rok później te same gniazda uczestni­czyły „za granicą”, w Starzynie w powiecie puckim, w „zawodach kościuszkowskich okręgu gdańskiego Sokołów polskich”.

W roku 1925 Komisariat Generalny RP oficjalnie przyznał „Sokołowi” dawny woj­skowy plac. Zarząd okręgu postanowił wznieść tu swoją siedzibę, czyli sokolnię. Komitet budowy rozprowadził wśród roda­ków 558 deklaracji składkowych. Jak poin­formowała „Gazeta Gdańska”, wróciło tylko 89 (33 puste), a działało w tym czasie dwanaście gniazd z około trzystu członkami (w większości byli to robotnicy kolejowi).

Pierwsza polska drużyna piłkarska w Gdańsku; na koszulkach emblemat z kombinacji liter S i G (Sokół Gdański); lata 1920-1925
Pierwsza polska drużyna piłkarska w Gdańsku; na koszulkach emblemat z kombinacji liter S i G (Sokół Gdański); lata 1920-1925
Fot. zbiory Rosvity Stern

Plac przy Heeresangerstrasse został przystosowany do zajęć sportowych przy ogrom­nej pomocy klubu „Gedania”, który rozwijał się wspierany przez Polonię (zyskiwał wpły­wowych członków, tworzył nowe sekcje). Przebudowano płytę i wzniesiono trybuny, dla zajęć lekkoatletycznych wyznaczono bież­nię i przygotowano skocznię. Uroczystość otwarcia boiska trwała dwa dni (2-3 paździer­nik 1925 roku) i przerodziła się w manifesta­cję patriotyczną. Po mszy świętej odprawio­nej przez księdza Bronisława Komorow­skiego, na boisko przeszedł pochód z czterna­stoma sztandarami. Uroczystość uświet­niła orkiestra Marynarki Wojennej z Gdyni. W 1929 roku wydzielono dwa boiska pił­karskie, zbudowano sześciotorową bieżnię i strzelnicę, w 1935 roku ukończono dwa korty tenisowe oraz szatnię z natryskami.

Budynek „Sokoła” w końcu stanął od stro­ny Magdeburgerstrasse (Kościuszki) i służył druhom z Towarzystwa oraz sportowcom. Zarządzała nim Polska Rada Sportowa. Jak podaje Andrzej Bogucki, Niemcy zajęli i znisz­czyli ten obiekt.

W 1926 roku na stadion przy Heere­sangerstrasse przyjechały na zawody drużyny z wielu dzielnicowych gniazd. „Sokół” od początku konsekwentnie lansował hasło „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Zachęcał do uprawiania sportu wszystkich członków, bez względu na wiek i warunki fizyczne.

***

Przyjęta podczas warszawskiego zjazdu w 1919 roku deklaracja o apolityczności „Sokoła” nie była przestrzegana. Wielu działaczy miało poglądy zbliżone do Naro­dowej Demokracji i zapewne z tego powodu Towarzystwo nie poparło w 1926 roku prze­wrotu majowego, przez co popadło w niełaskę u rządzących, którzy w „odwecie” powo­łali konkurencyjnego „Strzelca”. Te spory po­lityczne wywoływały zgorszenie dużej części Polaków zasiedziałych w Gdańsku od poko­leń. Ich nastroje w pewnej mierze może odda­wać tekst opublikowany 25 września 1926 roku w endeckim „Słowie Pomorskim” (wydawane w Toruniu): „od pewnego czasu wy­stępują z gdańskiego gniazda »Sokoła« roz­maici wyżsi urzędnicy Komisariatu Gene­ralnego, delegacji Polskiej Rady Portu, dalej wyżsi urzędnicy Dyrekcji Kolejowej. Jest to fakt uderzający i nie można oprzeć się wraże­niu, że występują oni z »Sokoła« dlatego, aby przypodobać się rządowi »odrodzenia moral­nego«, bo jak wiadomo rząd zwalcza »Sokoła« oraz Towarzystwo Powstańców i Wojaków, a natomiast proteguje »Strzelca« – lub też działają z nakazu otrzymanego z góry. Widać z powyższego, że »sanacja moralna« nie cofa się przed niczym w swojej zaciekłości, mimo że na placówce gdańskiej wszyscy bezwzględ­nie Polacy powinni się łączyć w naszych orga­nizacjach, gdyż będziemy się mogli utrzymać tylko wówczas, gdy będziemy silni łącznością i jednością”. Od podobnego błędu Warszawa nie uchroniła się po raz drugi, kiedy w zna­miennym w skutki roku 1933 założyła prorządowy Związek Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku, który konkurował z istniejącą tu Gminą Polską.

Po roku 1926 Okręg I „Sokola” działał w zasadzie bez wsparcia Warszawy i repre­zentującego ją w Gdańsku Komisariatu Generalnego RP. Gniazda były dyskretnie obserwowane przez jego urzędników. W la­tach 1934-1936 zarządowi Okręgu przewodni­czył znany gdański restaurator i kupiec Bro­nisław Kubicki, właściciel restauracji przy Am brausenden Wasser 5 (Wartka). Gdańska policja oceniała, że „Sokół” jest zrzeszeniem „umacniającym fizycznie swoich członków, przygotowującym militarnie oraz rozbudzają­cym bojowego ducha”. Tymczasem Towa­rzystwo miało w programie wyłącznie zajęcia paramilitarne o charakterze obronnym. I nic dziwnego, bo Polacy w Wolnym Mieście coraz częściej padali ofiarami pobić, kradzieży, morderstw, byli wyrzucani z mieszkań i po­zbawiani pracy.

Bronisław Kubicki zmarł w styczniu 1937 roku, a jego pogrzeb przerodził się w manife­stację patriotyczną. Na stanowisku prezesa okręgowego zastąpił go Wojciech Jedwabski, urzędnik PKP, znany działacz polonijny, je­den z organizatorów budowy boiska we Wrzeszczu. W ostatnim przedwojennym roku hitlerowskie bojówki tak często napadały na restaurację i sklep Majewskich przy Malczewskiego (dopuszczały się znieważania i bicia klientów), że restauratorzy byli zmu­szeni sprzedać wszystko i opuścili nieprzyja­zne miasto.

 

Tadeusz T. Głuszko

 

Pierwodruk: „30 Dni” 1/2010