Przypomnijmy, że potencjalnie szkodliwe odpady, w postaci 15 tysięcy ton ziemi zawierającej toksyczne pestycydy HCD, zostały sprowadzone przez Port Service w Nowym Porcie w 2011 roku z Ukrainy. Zgodę wydał wtedy Główny Inspektor Ochrony Środowiska. Skażona toksycznie ziemia miała być sprawnie i szybko zutylizowana przez Port Service.
Taka była teoria. W praktyce 2,5 tysiąca ton ziemi wciąż jest magazynowane (bądź składowane) na terenie firmy, w pobliżu Westerplatte.
Urząd Marszałkowski uznał w styczniu 2016, że Port Service składuje te akurat odpady w miejscu do tego nieprzeznaczonym i nałożył na firmę karę w wysokości 8 milionów złotych jedynie za grudzień 2014 roku. Kolejne kary, za kolejne lata, miały być systematycznie nakładane. Część ekspertów przewidywała, że takie kary (w sumie blisko 100 milionów złotych) rozłożą firmę.
Cześć mieszkańców Nowego Portu mogła to przyjąć z zadowoleniem, bo sąsiedztwo śmierdzącej spalarni jest dla nich codzienną udręką. Ale pracownicy Port Service martwili się o swoje miejsca pracy.
Czytaj także: Nowy Port: co dalej z tym smrodem?
Jednak spółce Port Service przysługiwało odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO), ciała, do którego można zaskarżać decyzje czy uchwały marszałka, prezydenta, rady miasta.
Kolegium Odwoławcze właśnie wydało decyzję: marszałek województwa nie może nałożyć na Port Service takiej kary, ani żadnych kolejnych kar, bo to, co robi Port Service to nie zabronione “składowanie”, ale “magazynowanie z przekroczonym terminem”, za które Port Service był już wcześniej karany przez Pomorskiego Inspektora Ochrony Środowiska. Decyzja jest ostateczna, nie ma od niej odwołania.
Urząd Marszałkowski uważa, że jest to luka prawna, która powinna być poprawiona przez Ministerstwo Środowiska.
- Jak pokazuje przypadek Port Service, obecnie obowiązujące przepisy nie zawierają skutecznego rozwiązania, które mogłoby spowodować zaniechanie niezgodnego z prawem postępowania z odpadami - mówi Małgorzata Pisarewicz z Urzędu Marszałkowskiego. - Dlatego też, w celu jak najszybszego rozstrzygnięcia wątpliwości prawnych, Marszałek Województwa Pomorskiego zwróci się do Ministra Środowiska o podjęcie natychmiastowych działań mających na celu wyeliminowanie istniejącej luki prawnej w tym zakresie.
ZOBACZ FILM ZE SPOTKANIA URZĘDNIKÓW MIASTA Z MIESZKAŃCAMI W SPRAWIE PORT SERVICE, 8 września 2015 roku
Firma Port Service nie odpowiedziała na naszego maila z pytaniami, co dalej z toksycznymi odpadami. Wiadomo, że toksyczna ziemia z Ukrainy jest systematycznie utylizowana, jednak nie w tempie, które zadowalałoby mieszkańców czy urzędników oraz inspektorów ochrony środowiska. Jako jedną z przyczyn tego stanu rzeczy mógłby być drogi koszt specjalnego paliwa używanego do spalania tego typu odpadów. Jednak nikt nie chciał nam oficjalnie potwierdzić, że to jest właśnie główna przeszkoda spowalniająca ten proces.
Miasto Gdańsk stoi na stanowisku, że Port Service powinien jak najszybciej wyprowadzić się z obecnej lokalizacji i przenieść na tereny niezamieszkane, nie szkodzące środowisku i ludziom. Gdańska Agencja Rozwoju Gospodarczego zaproponowała nawet nową lokalizację, jednak piłka jest po stronie Port Service. Spółka może bowiem dzierżawić zajmowany obecnie teren do 2024 roku. Nie wiadomo, czy będzie jej się opłacało przenosić wcześniej. Port Service zapowiada wykonanie stosownych analiz ekonomicznych.
Prezydent Paweł Adamowicz mówił już mieszkańcom Nowego Portu we wrześniu zeszłego roku: - Spotkałem się z niemieckim właścicielem Port Service i powiedziałem mu jasno: nie ma mowy, żeby po upływie 30 lat gdański samorząd przedłużył z wami umowę. W 2024 roku będzie definitywny koniec waszej działalności. Miasto proponuje wam pomoc w znalezieniu nowej, nieuciążliwej dla mieszkańców lokalizacji, pod warunkiem że wybudujecie nową, opartą na najnowszej technologii, spalarnię plazmową. Proponuję, żebyście dobrze to przemyśleli.
Marszałek Województwa nie wypowiedział się w kwestii, czy składowane przez Port Service odpady są szkodliwe czy nie, uznał jedynie, że są składowane nielegalnie i tylko za to chciał nałożyć kary. Greenpeace Polska uważa jednak, że jest to ziemia toksyczna i zanieczyszczona, szkodliwa dla ludzi i środowiska. Ale kilka inspekcji na terenie zakładu, wykonanych przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, nie wykazało dotąd przekroczenia polskich norm.
Czytaj także:
Nowy Port odetchnie pełną piersią? Gigantyczna kara dla Port Service