„Twórczość Pablopavo i jego sceniczny wizerunek utkane są ze sprzeczności. Artysta lubi lekką formę dociążać wisielczą treścią, gorzki naturalizm kontrastować najsłodszą liryką, a mroki zwątpienia, opatrzone równie ciemną nutą, zdarza mu się rozświetlić iskrą głębokiego humanizmu.
„Lakuna" nie jest albumem w dorobku Pablopavo wyjątkowym, jest raczej kolejnym krokiem w raz obranym kierunku. Konkretnie: w noc, w mgłę, w pustkę.
Tytuł płyty to zapożyczenie z łaciny, które oznacza ubytek w tekście manuskryptu, dziurę, brak – coś było i znaczyło, ale zatarło się i nie ma. Był dom, ale „straciłem go / przez jeden błąd". Była miłość, ale „trochę wypiła / wraca do rzeki / płacze w głębinie / lub śmieje się / cholera wie". Byliśmy my, ale „coraz bardziej mgliści rozmywamy się". Było życie, ale już tylko „światło czerwone na przejściu się pali".