
Wiele oblicz Marka
Któż nie zna Marka Kamińskiego, a przynajmniej jednego z jego kilku oblicz? Cały świat wypraw, sportu i eksploracji zna go jako polarnika, pierwszego człowieka na globie, który zdobył oba bieguny Ziemi w jednym roku. A oprócz tego odbył kilkadziesiąt różnych wypraw w różne zakątki świata. Czytelnicy znają jego książki, których napisał kilkanaście – podróżniczych, filozoficznych, dla dzieci, a nawet thriller. Jeszcze inni znają go jako biznesmena czy wreszcie założyciela Fundacji Marka Kamińskiego, której misją jest wspieranie głównie dzieci i młodzieży do stawiania sobie wyzwań i ciągłego rozwoju, a przez to urzeczywistnienia wizji lepszego człowieka żyjącego w zrównoważonym świecie. Na bazie wielu doświadczeń w osiąganiu pozornie niemożliwych celów i autorskiej metody Kamińskiego „Biegun”, jego Fundacja wspiera młodzież i ludzi, którzy stracili sens życia, poprzez dawanie narzędzi do wyznaczania sobie celów i ich osiągania.
Teraz ten człowiek o wielu twarzach wyznaczył kolejny wielki cel przed sobą.

To nie powtórka z rozrywki
Marek Kamiński zdobył oba bieguny Ziemi w 1995 roku – 23 maja – biegun północny, 27 grudnia – biegun południowy. Powtórzył to w 2004 roku m.in. wraz z Jankiem Melą, chłopakiem z niepełnosprawnością. Po 30 latach biegun znów go zawołał, jak powiedział podróżnik podczas konferencji prasowej w piątek, 4 kwietnia. Jako że konferencję zorganizowano tuż przed jego wylotem na Grenlandię, odbyła się na terenie Portu Lotniczego Gdańsk.
- Po co kolejny raz na biegun? Już tam byłem – pytał sam siebie polarnik. – Niby te same miejsce, ale wierzę, że to człowiek nadaje znaczenie światu, swojemu życiu, ale też przestrzeni, w której żyje – odpowiedział.
A znaczenie jego kolejnej ekspedycji na Antarktydę i biegun południowy jest znacznie szersze niż „wyrypa”, przygoda. Kamiński stawia sobie za cel zwrócenie uwagi na znaczenie zdrowia psychicznego, inspirowanie do szukania i odnalezienia własnej wewnętrznej siły i drogi oraz promocję zbiórki pieniędzy na działania Fundacji.
- To wszystko co robię, służy budowaniu odporności psychicznej młodzieży. Podczas tych projektów zbieramy fundusze na programy, które robimy. Jest to też element budowania świadomości, że nie ma granic, że te granice są tylko w nas. Niektórzy myślą, że ich życie nie ma sensu, bo nie mają pieniędzy, pracy, bo rzuciła ich dziewczyna lub chłopak. A to od nas zależy, co zrobimy ze swoim życiem. Tak jak wyprawa z Jankiem Melą zachęciła osoby z niepełnosprawnością do tego, żeby przekraczały swoje granice, tak ta wyprawa może być inspiracją dla każdego, niezależnie od wieku i tego w jakiej jest kondycji. Ja byłem w słabej kondycji, kiedy przyjąłem trzy miesiące temu zaproszenie do walki z Przemkiem - tłumaczył bohater, który dzień wcześniej zmierzył się na ringu z bokserem Przemysławem Saletą.
Czytaj także: Goń Zajączka, goń! Bieg dla hospicjum - zapisy do 8 kwietnia
Trening potrzebny od zaraz
Gdzie Rzym, a gdzie Krym? To w końcu biegun południowy, czy północny, skoro Kamiński wyrusza na Grenlandię? Spokojnie, wszystko się zgadza. Na Antarktydę i biegun południowy gdański podróżnik wyruszy w listopadzie tego roku. Cała ekspedycja potrwa do stycznia 2026. A jako że do przejścia przez lodowa krainę będzie miał jakieś 1600 km, to wędrówka zajmie około 60 dni.
Grenlandia jest jednym z etapów przygotowań i treningu po prostu. Bo trzeba przyznać, że Pan Marek się ostatnio zasiedział. Poprzednio dłuższy kawałek drogi przeszedł 10 lat temu, podczas wyprawy „Trzeci biegun” – drogą św. Jakuba z Królewca do Santiago de Compostela, pokonując około 4 tys. km. Trenując więc do tegorocznej ekspedycji odbył już wędrówki przez Norwegię, właśnie wyruszył na Grenlandię, a potem znów skoczy do Norwegii. Również walka z Saletą to element treningu. I fizycznego i psychicznego. Boks wymaga sprawnych ruchów rąk i nóg, podobnie jak poruszanie się z ciężarem na nartach. A Antarktyda potrafi też znokautować, jak Saleta. Już raz Kamińskiego powaliła, gdy porwał go wiatr i rzucił na lód. Skończyło się liczeniem i wstrząsem mózgu, ale poszedł dalej.
Ale jak to u Kamińskiego, wszystko ma kilka twarzy. Walka na ringu była równocześnie charytatywna, a wędrówka przez Grenlandię będzie poznawcza. W jej czasie Marek Kamiński będzie uczył się języka grenlandzkiego, poznawał kulturę Inuitów oraz pisał książkę. Jaką? Dowiemy się już niedługo. Powrót z Grenlandii do Gdańska za 23 dni.