Naukowcy Politechniki Gdańskiej pomogą zwalczać drony
Kto naprawi zegar?
Kiedy trzy lata temu zegar na wieży kościoła św. Jana Bosko przy ul. Gościnnej na Oruni, przestał odmierzać czas, okazało się, jak bardzo jest ważny dla lokalnej społeczności. Parafianie apelowali do ks. Przemysława Cholewy, proboszcza parafii, o przywrócenie czasomierza do działania.
Nikt nie chciał się podjąć naprawy elektroniki z lat 90-tych, dzięki której działał zegar. Oferowano nam wstawienie nowego, bardzo kosztownego sterownika - wspomina ks. Przemysław Cholewa. - Kilka miesięcy temu, podczas niedzielnej mszy tłumaczyłem parafianom, dlaczego zegar wciąż stoi. Zapytałem, czy może ktoś zna kogoś, kto pomógłby go naprawić.
To nie moja parafia
Po mszy do zakrystii zgłosił się dr inż. Dominik Kreft z Instytutu Budowy Okrętów na Wydziale Inżynierii Mechanicznej i Okrętownictwa Politechniki Gdańskiej, który przypadkowo uczestniczył w nabożeństwie.
- Kościół przy Gościnnej to nie moja parafia. Przyszliśmy na mszę po spacerze z dziećmi w Parku Oruńskim. Czy zegarmistrzostwo to moje hobby? Nie, absolutnie nie - mówi Dominik Kreft. - To było trzy miesiące po śmierci mojego taty i jak usłyszałem z ambony, że ksiądz szuka pomocy, pomyślałem, że to jest może jakiś znak? Stwierdziłem, że skoro umiem budować statki, no to pewnie z zegarem też sobie jakoś poradzę.
Naprawy dokonali we dwóch - Dominika Krefta wsparł dr inż. Konrad Marszałkowski, kolega z Instytutu.
- Znamy się trochę na elektronice, zaprojektowaliśmy i zbudowaliśmy nowy sterownik, bo poprzedni już się do niczego nie nadawał. Sam mechanizm zegara na wieży pozostał stary. Musieliśmy go tylko trochę wyregulować i nasmarować - mówi Dominik Kreft.
- W nowym sterowniku wybór padł na źródło czasu w postaci odbiornika GPS i Glonass, jako taniego i sprawdzonego rozwiązania - dodaje Konrad Marszałkowski. - Pozostałe elementy sterownika są tanie i łatwo dostępne, jako moduły Arduino (dzięki temu ew. naprawy w przyszłości nie powinny być już problemem finansowym - red.).
TUKAN - wykrywacz min morskich z Politechniki Gdańskiej
Inżynierowie na kościelnej wieży
Wyzwaniem przy ponownym uruchomieniu zegara okazał się sam mechanizm, który zacinał się mimo nowego sterownika. Inżynierowie kilkakrotnie wspinali się na wieżę, by go rozebrać i wyczyścić. Zsynchronizowali też trzy zegarowe tarcze.
Ponieważ z wnętrza wieży tarcz nie widać, jeden z naukowców obserwował wskazówki stojąc przed kościołem, zachowując łączność z drugim, który na górze składał mechanizm „na słuch i wyczucie”. Przy tej pracy kibicowali im wdzięczni za zajęcie się czasomierzem parafianie.
Inżynierowie rozwiązali też problem zmiany czasu, dodając sterowanie radiowe. Wystarczy stanąć przed kościołem, wyciągnąć pilot i jednym kliknięciem przestawić czas.
- Zegar działa dobrze - ocenia ks. Przemysław Cholewa. - To nie jest szwajcarski mechanizm, ale bardzo towarzyszy ludziom. Okazuje się, że mimo tego, że mamy dokładne zegarki w komórkach, przyzwyczajenie do tradycji jest, szczególnie wśród starszych osób. Dziś parafianie komentują, że nie szkodzi, że może śpieszy, czy późni o dwie minuty. Chodzi o to, że działa i wciąż mogą, rzucić okiem na kościelny zegar, tak jak robili to przez całe życie. Jestem ogromnie wdzięczny za ten gest obu panom naukowcom, za wykorzystanie swoich umiejętności zawodowych na rzecz społeczeństwa. Dali piękny wzór swoim studentom (czy, jak bym to jako salezjanin powiedział - świadectwo), jaki powinien być prawdziwy wychowawca.
Przy pracy wykorzystałam część informacji ze strony Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Okrętownictwa