Zamiast piwiarni jest dom kultury. Urodziny Wyspy Skarbów

- To miejsce bardzo potrzebne Wyspie Sobieszewskiej. Poza szkołami i dla niektórych kościołem, to najistotniejszy punkt na wyspie - mówi jedna z mieszkanek o Wyspie Skarbów, oddziale Gdańskiego Archipelagu Kultury. Sobieszewska placówka obchodzi w tym roku 12. urodziny. Opowiadają nam o niej osobowości dzielnicy.
03.07.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Wernisaż wystawy ceramiki w Wyspie Skarbów w 2011 r.

Ludzie z wyspy

Pisarz i historyk Waldemar Nocny mieszka na Wyspie Sobieszewskiej z żoną. Krainie tej poświęcił jedną ze swoich książek, wydaną w 2008 roku. Jest członkiem Stowarzyszenia Przyjaciół Wyspy Sobieszewskiej.

- Często jeździmy z żoną do Wyspy Skarbów. Jesteśmy mieszkańcami Wyspy Sobieszewskiej, więc siłą rzeczy nas to interesuje, mieszkamy siedem kilometrów od tego miejsca - mówi pisarz.

Mieszka tutaj także Danka Jarzyńska artystka-rzeźbiarka, wiceprezes zarządu Lokalnej Organizacji Turystycznej: - Jestem tutaj od zawsze, niemal się tu urodziłam. Po tym, jak przywieźli mnie ze szpitala w Gdańsku do domu, już zawsze tu mieszkałam.

22-letni Maciej Grygiel uczęszczał do przedszkola w miejscu, w którym mieści się dziś Wyspa Skarbów. Społecznik - jest najmłodszym w historii wiceprezesem Stowarzyszenia Przyjaciół Wyspy Sobieszewskiej, najmłodszym radnym dzielnicy Wyspy Sobieszewskiej i wolontariuszem w Wyspie Skarbów. Działa w Ochotniczej Straży Pożarnej w Sobieszewie i udziela się w Ośrodku Wczesnej Interwencji, który pomaga dzieciom niewidzącym. Trenuje boks. O sobie mówi, że jest „rdzennym sobieszkiem”.

Danka Jarzyńska

Początki

Wyspa Skarbów mieszcząca się przy ul. Turystycznej 3 swoją działalność kulturalną rozpoczęła w 2004 roku. Jest najmłodszą placówką Gdańskiego Archipelagu Kultury i jedyną instytucją kultury na Wyspie Sobieszewskiej. - Jako pierwsze cykliczne spotkania prowadzone były tutaj chyba zajęcia ceramiczne i baletowe. Od tego zaczęła się działalność domu kultury - wspomina Danka Jarzyńska.

To między innymi ona stoi za powołaniem Wyspy Skarbów. - Bardzo o to zabiegałam od 2001 roku. Sama zrobiłam projekt, jeździłam wielokrotnie do pani Teresy Kuśmierskiej, dyrektor GAK, pisałam różne podania - wylicza Jarzyńska. - Byłam wtedy w Radzie Osiedla Wyspa Sobieszewska. Uważałam, że to jest konieczne, żeby taka placówka powstała. Ja miałam samochód i stać mnie było na to, żeby wozić swoje dzieci na zajęcia dodatkowe do Gdańska, ale wielu rodzin nie mogło sobie na to pozwolić finansowo lub czasowo, a niektórzy nawet nie wiedzieli, że tak można. Z powodu oddalenia naszej dzielnicy od centrum, dzieci nie miały możliwości rozwijania swoich zainteresowań. Walczyłam o to, żeby to się zmieniło, żeby dzieci nie marnowały się na trzepakach.

Okazja nadarzyła się, gdy mieszczące się w tamtym okresie w dzisiejszej siedzibie Wyspy Skarbów przedszkole przeniesiono do innego budynku.

- Ta przestrzeń opustoszała. I od razu zaczęły pojawiać się wnioski i podania do urzędu miasta od ludzi, którzy chcieli otworzyć w tym miejscu piwiarnię i inne tego typu lokale. Piwiarnię! - oburza się artystka. - Ja do tego przedszkola chodziłam, miałam osobiste wspomnienia z nim związane, a do tego kierowniczką była wspaniała postać, pani Gładyszewska, która wraz z mężem wniosła ogromny wkład w wychowanie pokolenia ludzi lat 50. i 60. Powiedziałam więc, że tam nie może być żadnej piwiarni, tam musi być placówka kulturalna.

Wieść o tym, że stara się o powołanie domu kultury rozeszła się błyskawicznie.

- W pewnym momencie zaczęli do mnie przychodzić dziwni panowie. Jeden przyjechał z Nowego Dworu Gdańskiego i złożył podanie z prośbą o zatrudnienie go w powstającym domu kultury - śmieje się Jarzyńska. Przedziwne historie z tego wynikały, ludziom się wydawało, że to ja jestem osobą decydującą. A ja tylko chciałam, aby wysłuchano mojego głosu z prośbą o utworzenie takiej placówki. Dzięki wspólnej pracy, wspólnym działaniom, to się udało.

Dzisiejsza siedziba Wyspy Skarbów w 1911 roku.

Wspomnienia

Do przedszkola, które mieściło się w budynku dzisiejszej Wyspy Skarbów chodził również Maciej Grygiel. - To były fajne czasy, okres pierwszych miłości i pierwszych świadomych, ważnych dziecięcych wyborów - wspomina. - Kiedy teraz przychodzę na spotkania czy wernisaże organizowane w domu kultury, powracam wspomnieniami do tamtych czasów. Przypominam sobie, gdzie była jadalnia i że tam, gdzie jest teraz schowek na krzesła, swój pokój miała pani dyrektor.

Najsilniejsze wspomnienie z tamtego okresu wiąże się z pierwszy raz złamanym sercem. Żartuje, że tamto wydarzenie podświadomie sprawiło, że zaczął trenować boks.

- W przedszkolu była dziewczynka o imieniu Magda, bardzo mi się podobała. Nie miałem odwagi, żeby do niej podejść i zagadać. Wymyśliłem więc, że wręczę jej pierścionek zakupiony za dwa złote w pobliskim automacie - opowiada Grygiel. - To się nie spodobało mojemu koledze (z którym do dziś mam bardzo dobre kontakty). Podczas drobnej sprzeczki uderzył mnie taboretem, wybijając mi przy tym dwa zęby przednie. Tak się skończyła moja przedszkolna miłość. Nie chciałem dalej ryzykować, bo nie chciałem tracić więcej zębów - śmieje się.

Ale pamięta budynek nie tylko z czasów przedszkolnych.

- Dzięki Wyspie Skarbów uwierzyłem w siebie i w swoje możliwości. Kiedy byłem w piątek klasie podstawówki w tutejszym domu kultury organizowano konkurs recytatorski imienia Wincentego Pola. Wziąłem w nim udział i odkryłem w sobie talent, który rozwijałem dalej - twierdzi młody radny. - Zacząłem angażować się w działalność kółek teatralnych, dostałem propozycję pracy w teatrze. Niestety, moje oceny w szkole nie zadowalały rodziców i nie wyrazili zgody.

Danka Jarzyńska w Wyspie Skarbów miała swoją pierwszą indywidualną wystawę.

- To dla mnie niesamowite wspomnienie. Tytuł tej wystawy brzmiał „Więź”. Ówczesna kierownik domu kultury, Ania Urbańczyk "wrzuciła" mnie w grafik wystaw na pierwszy rok działalności placówki - przypomina sobie rzeźbiarka. - Uczciwie przyznam, że nie byłam przygotowana. Ale ponieważ jestem ambitna, wzięłam się do roboty.

Zbudowała totemy, symbolizujące trzy pokolenia wyrosłe po wojnie na Wyspie Sobieszewskiej. Odbyło się wielkie ognisko uczestników wernisażu, jako symbol tytułwej więzi.

- To wydarzenie zgromadziło bardzo dużo ludzi, pracownicy mówili mi później, że setki, co jak na taką placówkę było imponujące. Wernisaż skończył się wpół do czwartej nad ranem - kwituje.

Także Waldemar Nocny miał w Wyspie Skarbów kilka spotkań autorskich w związku z ukazywaniem się jego kolejnych książek. Jedno szczególnie utkwiło mu w pamięci.

- Wydałem wówczas książkę „Trzecie Ujście Wisły” o Przekopie Wisły i o nowym ujściu, które Wisła otrzymała w końcu XIX wieku. I przygotowaliśmy spotkanie w Wyspie Skarbów, na którym miała być multimedialna prezentacja, przyszło bardzo dużo ludzi - wspomina pisarz. - W pewnym momencie wysiadło światło na całej wyspie. Zrobiło się kompletnie ciemno w całym Sobieszewie, kolejni ludzie docierali na spotkanie w zupełnych ciemnościach. Szybko jednak zorganizowano świece i znicze, i spotkanie potoczyło się w takiej dawnej atmosferze, zupełnie jak w czasach, kiedy jeszcze nie było prądu, w bardzo kameralnym nastroju. To się spodobało ludziom, bo było takie nietypowe, niecodzienne.

Maciej Grygiel

Duch wspólnoty

Są zgodni: Wyspa Skarbów to miejsce bardzo potrzebne Wyspie Sobieszewskiej.

- Poza szkołami i dla niektórych kościołem, to najistotniejszy punkt na wyspie. Jesteśmy oddaleni od centrum Gdańska i dostęp do różnych form kultury jest utrudniony, dla niektórych mieszkańców bardziej, dla innych mniej. Wyspa Skarbów pełni ogromnie ważną rolę kulturotwórczą; także dla samych artystów, których mamy tu sporą grupę, jest bardzo przyjazna - mówi Danka Jarzyńska. - Wyspa Skarbów zawsze próbowała w różny sposób integrować nas, zbierać artystów. Jedną z takich okazji są urodziny placówki.

- Najważniejsza dla mnie w tym miejscu jest atmosfera, którą stwarzają pracownicy i artyści, rozmowy po spotkaniach i wernisażach - mówi Waldemar Nocny. - Panuje na nich charakterystyczny duch wspólnoty. Jedność osób, które tworzą i prezentują swoje artystyczne dokonania, z tymi, które chcą przyjść i współuczestniczyć, obejrzeć lub wysłuchać, co artysta ma do powiedzenia. To nie zawsze się zdarza, a tam w tym wyodrębnionym miejscu Gdańska to się udaje. Dlatego jestem na spotkaniach i wernisażach w tym miejscu, kiedy tylko mogę.

- Mówienie o tym, jak wiele dobrego wydarzyło się tutaj dzięki istnieniu tego domu kultury na wyspie, to byłaby niekończąca się opowieść. Jesteśmy bardzo radzi, że Wyspa Skarbów tutaj jest. Przybliżyła możliwość rozwoju dzieciom i dorosłym. Podczas tutejszych zajęć powstają fantastyczne rzeczy, uczestnicy niezwykle się rozwijają - mówi Danka Jarzyńska.

Maciej Grygiel dodaje, że nie wiadomo, czy byłby dziś tak zaangażowany społecznie, gdyby nie Wyspa Skarbów. - Jestem pełny podziwu dla ludzi, którzy tam pracują. To ludzie z pasją i powołaniem. Mają dużo zapału, samozaparcia i skutecznie dążą do celu. Jako młody społecznik wiem, że nasze życie jest bardzo ciężkie. Gdy miałem kryzys i zaczynałem wątpić w te działania, myślałem, żeby to porzucić, to właśnie załoga domu kultury mnie wsparła. To ich determinacja i wsparcie pokazały mi, żebym się nie poddawał.

Waldemar Nocny

TV

Trzy dni ślubowań nowo wybranych radnych gdańskich dzielnic