- Jubileusz to dobry czas do podsumowań - mówi Barbara Sroka z Instytutu Kultury Miejskiej. - Każdy z 60 murali w kolekcji to oddzielna historia i opowieść. Anegdoty związane z powstaniem murali i historię Zaspy opowiadają Lokalni Przewodnicy i Przewodniczki podczas letnich spacerów. Jubileuszowy spacer będzie wyjątkowy - trasa będzie oparta na 20 ulubionych muralach, które wyłonione zostaną w głosowaniu. To także okazja do poznania wszystkich Lokalnych Przewodników i Przewodniczek podczas jednego spaceru.
Spacer rozpocznie się w sobotę, 23 września o godz. 12 na Zaspie, pod Plamą GAK przy ul. Pilotów 11. Tam też się zakończy. Organizatorzy obiecują tort, świeczki, toast za przyszłość osiedla oraz quiz z nagrodami.
Trasę poznamy w ostatniej chwil, 20 murali, które zobaczymy będzie wyłonionych w głosowaniu. Wyniki głosowania będą 24 września opublikowane na stronie IKM.
Link do głosowania: www.ikm.gda.pl/glosowanie-murale.
„Wolność w czasach kryzysu”
Dorobek ośmiu edycji Festiwalu Monumental Art (2009-2016) na Zaspie - ubiegłoroczna zakończyła oficjalnie ten cykl - tworzy w sumie 60 prac, to unikatowa kolekcja na skalę świata.
Każdego roku malarze z Polski i zagraniczni goście otrzymywali wraz z zaproszeniem od kuratora Piotra Szwabe, określony temat, który miał być dla nich inspiracją. Były więc: „Wolność w czasach kryzysu”, „Miłość jest pokusą”, „Czy wszystko jest na sprzedaż?”, „Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?”, “Droga jest szczęściem”, „Każdy dzień jest ważny” i ostatni - “Oczekiwanie”. Na szczytowych ścianach budynków osiedla powstawały wielkoformatowe grafiki, czasem łączące styl graffiti z muralami.
O samej idei street artu tak mówił w Gdańsku, w 2011 roku, brazylijski malarz Mazu, który ozdobił jedną ze ścian 11 - piętrowego wieżowca 35 - metrowym muralem.
- Chodzi o wyrażanie siebie, o to że myślę o świcie i że mnie to obchodzi - mówi Mazu. - I o podzielenie się tym się z ludźmi, za darmo: nie musisz płacić, żeby wejść i zobaczyć, nie musisz kupować. Po prostu przechodzisz obok, a to tam jest.
Kurator Festiwalu Piotr Szwabe nie ma swojego ulubionego muralu, ale kilka zapamiętał bardziej z powodu okoliczności, w których powstawały.
- W 2009 pomagałem Ozmo, gdy malował diabła tasmańskiego, vis a vis kościoła - wspomina Piotr Szwabe. - Byłem na wysokości drugiego piętra, on wyżej i nagle przewrócił kubeł z czerwona farbą, która wylała się na mnie. Kombinezon i czapka - wszystko do wyrzucenia! Ciężko też było dwa lata później - bardzo intensywna praca i straszny upał. Run malował nagą, czarnoskórą tancerkę z wachlarzami i zaczęły się próby protestów: dlaczego tutaj koło kościoła? Dlaczego taka postać, dlaczego się wachluje?
Czasem to właśnie kolor budził opór mieszkańców.
- Ekta ze Szwecji malował na ścianie na czarno część twarzy i nagle dostałem telefon od prezesa: “Chyba trzeba coś zmienić panie Piotrze, bo mieszkańcy do mnie dzwonią i mówią, że nie lubią czarnego koloru” [śmiech]. A przy malowaniu na Pilotów muralu Davida de La Mano, pewien pan dyskutował, że czarny kojarzy mu się z nazizmem, a on nie chce faszyzmu [śmiech]. Przez te lata mieszkańcy oswoili się z naszą obecnością na ścianach, a ostatnio nawet dopytywali się, kiedy na ich bloku powstanie jakiś mural - mówi Szwabe.
A jak to się zaczęło?
- Kiedy kończyłem studia nie było szans na żadną wystawę malarstwa, ponieważ modna była wtedy sztuka konceptualna i każdy kto nie tworzył w tym stylu nie miał szans na wystawianie się w poważnej galerii - tłumaczy Rafał Roskowińskim, który zorganizował Międzynarodowy Festiwal Malarstwa Monumentalnego w 1997 roku. - Jedyna forma wystawy to była ulica, a ja chciałem malować. Pomocną dłoń podał mi wtedy Maciej Nowak, szef Nadbałtyckiego Centrum Kultury. To on pomagał mi, jako poważna instytucja kultury, w uzyskiwaniu pozwoleń na malowanie w mieście.
Rafał Roskowiński wraz z Rafałem Ewertowskim i Tomaszem Bielakiem chcieli wykreować modę na uliczne malowanie. W 1995 powołali Pracownię Murales, a rok później z ich inicjatywy na filarach Węzła Kliniczna powstało 16 murali.
- Zbliżało się milenium Gdańska i Maciek podpowiedział mi, żeby wyjść z tym na bardzo duży format i spowodować jakieś większe uderzenie malarstwa ściennego w postaci festiwalu. Wtedy ta nazwa nie była jeszcze popularna - mówi Rafał Roskowiński.
Pierwszą rozpatrywaną lokalizacją były falowce, ale tam zaczęły się już pojawiać reklamy. Wybór padł więc na Zaspę. - Zaspa w latach 90. to była smutna forma urbanistyczna - wspomina artysta. - Wielka płyta i szarzyzna. Ideą festiwalu było wejście kolorem w anonimowość Zaspy.
Udało się zaprosić artystów z kilku krajów i powstała pierwsza realizacja zaspiańska - dziesięć prac i pierwszy w Polsce Międzynarodowy Festiwal Muralu (1997 r.), który zapoczątkował następne, a w rezultacie modę na takie malarstwo.
- Miałem wtedy 22 lata - wspomina Piotr Szwabe. - Mieszkałem vis a vis pierwszego muralu Rafała Roskowińskiego “Tukanów”, blisko robota Rafała Ewertowskiego. To było coś ciekawego, co mocno utkwiło w mojej pamięci.
Co kręci malarzy w tworzeniu na ścianach?
- To jest w sumie ciężka fizyczna praca, czasem w upale, na wietrze, ale wielka satysfakcja że można malować na takiej przestrzeni - uśmiecha się Szwabe. - Łączy się też z moim ekspresyjnym rodzajem malowania, na takim formacie ekspresjoniści mogą sobie poszaleć. Ja lubię malować, lubię kolor, to wielka frajda.
Na Zaspie znajduje się dziś 60 prac, które powstały w ramach Festiwalu Monumental Art (kurator: Piotr Szwabe) i inicjatyw Gdańskiej Szkoły Muralu (prowadzący: Rafał Roskowiński i Jacek Zdybel).