• Start
  • Wiadomości
  • Witajcie, żeglarze! Generał Zaruski wrócił do domu ze Spitsbergenu

Witajcie, żeglarze! Generał Zaruski wrócił do domu ze Spitsbergenu

Wypłynął 30 czerwca w gorącym słońcu, powrócił 8 października w rzęsistym deszczu - Generał Zaruski, flagowa jednostka Gdańska po 101 dniach żeglugi, zdobyciu i opłynięciu Spitsbergenu, zacumowała na swoim stałym miejscu przy nabrzeżu Narodowego Muzeum Morskiego na Ołowiance.
08.10.2025
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
gcm-download-2500-2025-10-08-przywitanie-general-zaruski-005-68e6948fdfd34.JPG
Generał Zaruski powraca z rejsu na Spitsbergen, 8 października 2025
Fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Liczby wyprawy Generała Zaruskiego na Spitsbergenie

140 uczestników, siedem etapów, ponad 6 tys. mil morskich i 15 portów oraz pięć polskich polarnych stacji badawczych, niezliczone wspomnienia i bezcenna nauka - to bilans trwającej dokładnie 101 dni wyprawy na Spitsbergen.

Więcej o przebiegu i najważniejszych punktach wyprawy pisaliśmy już wcześniej

Generał Zaruski wraca ze Spitsbergenu

Jednostkę witały szantowe pieśni chóru “Zawisza Czarny”, a przede wszystkim rodzina, przyjaciele, środowisko żeglarskie i oficjalna reprezentacja Gdańska, pod którego banderą Generał pływa już 13 rok.

50 lat później zdobył i opłynął

Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz przypomniała, że rejs na Spitsbergen odbył się w 50. rocznicę pierwszej arktycznej podróży zabytkowego żaglowca. Wśród osób witających powracającego do macierzystego portu statku była dwójka żeglarzy, która pięć dekad temu pod wodzą kpt. Andrzeja Rościszewskiego doprowadziła jacht do brzegów Svalbardu - Joanna Wyderko i Mirosław Dyndo. 

-  Pod gdańską banderą “Generał Zaruski” nie tylko powtórzył tę trasę, ale i opłynął Spitsbergen - podkreśliła prezydent Gdańska. - Ten rejs pokazał, że żeglarstwo uczy współpracy, odpowiedzialności i wzajemnego szacunku. To wartości, których bardzo potrzebujemy. To była wyprawa edukacyjna, naukowa i wychowawcza, w której młodzi ludzie doświadczyli prawdziwej szkoły życia. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego sukcesu - kapitanom, oficerom, organizatorom i załodze. Generał Zaruski wrócił bezpiecznie do macierzystego portu w Gdańsku, a my możemy być dumni, że jest ambasadorem naszego miasta na najdalszych wodach świata i służy wychowaniu morskiemu młodych ludzi, bo to przede wszystkim w tym celu Gdańsk uratował ten zabytkowy żaglowiec.

Prezydent podkreśliła też rolę kpt. Jerzego Jaszczuka, pierwszego kapitana Generała Zaruskiego, którego staraniem Miasto wzięło na swoje barki ciężar ratowania niszczejącej jednostki kilkanaście lat temu: - Bez niego nie byłoby nas dziś tutaj - mówiła Aleksandra Dulkiewicz. 

Kobieta w beżowym płaszczu i niebieskim szaliku przemawia do mikrofonu podczas wydarzenia pod czerwonym namiotem. Za nią stoją przedstawiciele organizatorów i uczestnicy spotkania, a w tle widać fragment żaglowca przy nabrzeżu.
Przy mikrofonie prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, za nią od lewej: Krzysztof Czopek - dyrektor Departamentu Infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego; Piotr Borawski - z-ca prezydent Gdańska, Adam Walczukiewicz i Marcin Dobrowolski - kapitanowie Generała Zaruskiego oraz Magdalena Matusiak-Małek, dyrektorka Instytutu Nauk Geologicznych UWr
Fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Młodzi zdobyli Spitsbergen

Załogę, która dobiła do brzegów arktycznej wyspy, stanowiła młodzież Gdańskiej Szkoły pod Żaglami. Ten realizowany od 10 lat na pokładzie “Generała” pod kierunkiem Piotra Królaka z Gdańskiego Ośrodka Sportu (GOS jest armatorem żaglowca - red.) program skierowany do młodzieży, w tym roku trwał rekordowe cztery tygodnie. 

Młodzi uczestnicy wydarzenia witają się serdecznie w deszczu, przytulając się z radością mimo niesprzyjającej pogody. W tle widać osoby z parasolami oraz zabytkowe budynki nabrzeża w Gdańsku.
Młodzież ze Szkoły pod Żaglami stawiła się prawie w komplecie na powitaniu Generała Zaruskiego. Ta ekipa I etapu rejsu wróciła do Gdańska pod koniec lipca
Fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

19 adeptów żeglarstwa pod opieką kadry oficerskiej pokonało ponad 2000 mil morskich, zdobywając (jak to w szkole) wiedzę z zakresu żeglarstwa, nawigacji, meteorologii, historii morskiej oraz ekologii Arktyki. Młodzież funkcjonowała bez dostępu do telefonów i internetu, co sprzyjało budowaniu relacji i koncentracji na życiu załogowym.

Jednym z wykładowców na pokładzie był dr Tomasz Rożek, znany popularyzator nauki i twórca portalu Nauka. To lubię.

DESZCZOWE POWITANIE NA FILMIE

 

Rekord północnej szerokości

O znaczeniu Szkoły mówił też Piotr Borawski, zastępca prezydent Gdańska, nawiązując do trzeciego żeglarskiego osiągnięcia wyprawy, czyli ustanowienia historycznego rekordu najdalszej północnej szerokości geograficznej 80°35’ N (o jeden stopień więcej niż 50 lat temu).

- Można mówić o tym, że żaglowiec dopłynął dalej niż pół wieku temu, co jest absolutnym sukcesem. Ale dla mnie najważniejsze jest coś innego – to, że w tym rejsie widać sens naszej Gdańskiej Szkoły pod Żaglami. To już jej dziesiąta edycja, a każda z nich pokazuje, że żeglarstwo potrafi budować charaktery i rozwijać młodych ludzi w sposób, którego nie da się zastąpić żadną inną formą edukacji.

W powitaniu żaglowca uczestniczył także radny miejski Łukasz Bejm, przewodniczący Komisji Sportu, Rekreacji i Turystyki RMG.

Dotknęliśmy historii

Kpt. Marcin Dobrowolski, który wypłynął z młodzieżą z Gdańska i dowodził wyprawą na Spitsbergen, podkreślił wielowymiarowość 101-dniowej wyprawy: 

- Wyruszyliśmy z Gdańska, by powtórzyć trasę sprzed 50 lat, ale wiedzieliśmy, że to nie będzie zwykła żegluga, że to będzie wyprawa z misją - mówił kapitan. - Na pokładzie mieliśmy młodzież z Gdańskiej Szkoły pod Żaglami, naukowców z Uniwersytetu Wrocławskiego, dla których nasza jednostka stała się statkiem badawczym i żeglarzy, którzy od lat związani są z Zaruskim. Wspólnie tworzyliśmy zgrany zespół. To była prawdziwa szkoła charakteru, współpracy i odpowiedzialności. Kiedy przekroczyliśmy 80. stopień szerokości północnej, czuliśmy, że dotykamy historii – tego, co było marzeniem naszych poprzedników. Dziś cały świat możemy sobie obejrzeć w telefonie, ale nie usłyszymy w nim syku wpadającego do wody kawałka lodu z cielącego się lodowca, nie poczujemy ciszy w Zatoce Białego Niedźwiedzia, nie odczujemy zimna arktycznych wód, kąpiąc się w nich. Generał Zaruski znów przypomniał, że żeglarstwo to nie tylko sport, ale sposób myślenia o świecie z pokorą wobec natury i z szacunkiem do tradycji.

Obaj kapitanowie - bo po Marcinie Dobrowolskim stery przejął Adam Walczukiewicz, z którym jednostka powróciła do Gdańska, podkreślali, że na pokładzie często sięgano po wspomnienia ich poprzednika sprzed 50 lat - kpt. Andrzeja Rościszewskiego. 

Mężczyzna w czerwonej kurtce żeglarskiej i czapce marynarskiej pokazuje gest „kciuk w górę”, stojąc przy nabrzeżu w deszczowy dzień. W tle widać żaglowiec z biało-czerwoną flagą oraz zabytkowe budynki Gdańska nad Motławą.
Kpt. Marcin Dobrowolski - dumny i szczęśliwy
Fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Niezwykły duch załogi

- Dla mnie ten rejs był czymś więcej niż kolejną wyprawą, to była podróż w czasie. Kapitan Rościszewski w 1975 roku marzył o tym, by opłynąć Spitsbergen, ale wtedy nie pozwoliła mu na to pogoda w cieśninie Hinlopen. My to marzenie spełniliśmy, na tym samym statku - przypomniał kpt. Adam Walczukiewicz, pod którego sterami opłynięto arktyczną wyspę. - Opłynęliśmy całą wyspę, odwiedzając miejsca, które na mapie są tylko punktami, a w rzeczywistości robią ogromne wrażenie: lodowce, fiordy, stacje badawcze, miejsca pamięci. Każdy dzień był inny, każda wach­ta przynosiła nowe wyzwania: mgły, silne prądy, dryfujące kry. Ale duch załogi był niezwykły - młodzi ludzie, oficerowie, kapitanowie wszystkich etapów- każdy wiedział, że bierze udział w czymś wyjątkowym.

Adam Walczukiewicz przypomniał, że w drodze powrotnej “Generał” zawinął m. in. do Narviku, gdzie załoga złożyła kwiaty na grobach polskich marynarzy: - To był moment refleksji i zadumy. Zaruski pokazał, że jest nie tylko statkiem, ale symbolem – ciągłości tradycji, edukacji i żeglarskiego ducha Gdańska.

Pod czerwonym namiotem dwaj mężczyźni serdecznie ściskają sobie dłonie, a obok nich stoją uczestnicy wydarzenia w żeglarskich i przeciwdeszczowych strojach. W tle widoczny jest fragment żaglowca zacumowanego przy nabrzeżu w Gdańsku.
Wojciech Moskal z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie, mocno wspierał żeglarzy w Svalbardzie
Fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Kapitan podziękował też obecnemu na powitaniu Wojciechowi Moskalowi z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie, który kieruje Centrum Logistyczno - Naukowego BERA na Svalbardzie (to wspólne przedsięwzięcie wszystkich polskich stacji polarnych) za nieustające wsparcie na miejscu. Wojciech Moskal jest naukowcem polarnikiem, który 30 lat temu razem z Markiem Kamińskim jako pierwsi Polacy zdobyli Biegun Północny. Kapitan podkreślił też ogromną rolę Mirosława Bieleckiego, bosmana Generała Zaruskiego.

Pod zadaszeniem na nabrzeżu mężczyźni wymieniają uścisk dłoni podczas oficjalnego spotkania, a obok stoją osoby bijące brawo. W tle widać żaglowiec i elementy portowego otoczenia Gdańska.
Z prawej kpt. Jerzy Jaszczuk, z lewej - kpt. Adam Walczukiewicz, między nimi Piotr Borawski, zastępca prezydent Gdańska
Fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

- Nie mogłem być w tym rejsie, ale byłem z wami duchem od pierwszego dnia. Jestem dumny i szczęśliwy, że Generał Zaruski wciąż niesie w świat najwyższe standardy żeglarstwa i wychowania morskiego - mówił kpt. Jerzy Jaszczuk. - Bo w żeglarstwie najważniejsza jest jakość i to jest coś, co charakteryzuje nasz statek i ludzi skupionych wokół niego. Mam nadzieję, że to dzieło będzie kontynuowane i dalej rozwijane.

Kobieta w czerwonej kurtce z logo Uniwersytetu Wrocławskiego i ekspedycji GeoArctic przemawia do mikrofonu, trzymając w ręku kartkę z tekstem. Za nią stoją uczestnicy wydarzenia oraz żaglowiec zacumowany przy nabrzeżu.
Magdalena Matusiak-Małek, dyrektorka Instytutu Nauk Geologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego raportowała o przebiegu i rezultatach Geo Arctic Expedition
Fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Geo Arctic Expedition: naukowcy na pokładzie

Częścią wyprawy była dwutygodniowa ekspedycja naukowa Instytutu Geologii Uniwersytetu Wrocławskiego “Geo Arctic Expedition”. Naukowcy i studenci prowadzili badania geologiczne oraz obserwacje fauny arktycznej, współpracując z Instytutem Oceanologii PAN.

- Dla nas ten rejs był nie tylko wyprawą naukową, ale także jubileuszem 80-lecia wrocławskiej geologii. Generał Zaruski stał się pływającym kampusem, mobilną stacją badawczą, na której nasi studenci i naukowcy prowadzili badania nad geologią i geomorfologią Spitsbergenu - mówiła dr hab. Magdalena Matusiak-Małek, dyrektorka Instytutu Nauk Geologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego. - Pobieraliśmy próbki skał i lodu, obserwowaliśmy faunę arktyczną i dokumentowaliśmy zmiany środowiska. To nie tylko badania, to inwestycja w młodych naukowców i w edukację ekologiczną. Morze uczy odwagi i pokory, a Arktyka – szacunku do świata, który musimy chronić.

Na zakończenie oficjalnej uroczystości kapitanowie żaglowca przekazali symboliczne cegiełki pamiątkowe wykonane z historycznych fragmentów poszycia Generała Zaruskiego. Trafiły one do Prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz oraz przedstawiciela Urzędu Marszałkowskiego Krzysztofa Czopka jako wyraz wdzięczności i pamięci.

Generał Zaruski na Spitsbergenie. Gdański remake

Grupa osób stoi na nabrzeżu w Gdańsku podczas deszczowej pogody, słuchając mężczyzny przemawiającego z teczką w ręku. W tle widać żaglowiec, polską flagę oraz panoramę zabytkowych kamienic nad Motławą.
Męski chór szantowy Zawisza Czarny rozgrzewał deszczową atmosferę
Fot. Grzegorz Mehring/gdansk.pl

A jak było 50 lat temu?

Wyprawa żaglowca Generał Zaruski na Spitsbergen w 1975 roku była pierwszym w historii polskiego żeglarstwa polarnego przedsięwzięciem tego typu. Dowódcą rejsu był kapitan Andrzej Rościszewski, a załogę stanowili młodzi żeglarze z Pałacu Młodzieży w Warszawie, którzy przez rok przygotowywali się do wyprawy – uczestnicząc w szkoleniach takielarskich i bosmańskich oraz odbywając rejs kwalifikacyjny jesienią 1974 roku.

Rejs trwał 56 dni, rozpoczął się 8 lipca i zakończył 31 sierpnia. Trasa prowadziła przez Gdynię, Skagen, Longyearbyen, Ny Ålesund, wyspę Moffen, cieśninę Hinlopen, Barentsburg, Hornsund, Wyspę Niedźwiedzią, Lerwik (Szetlandy) i Göteborg, kończąc się ponownie w Gdyni. Łącznie przepłynięto  wówczas 5270 mil morskich, a kulminacyjnym momentem wyprawy było osiągnięcie rekordowej szerokości geograficznej 80°34′N – wówczas najwyższego punktu dotarcia polskiego jachtu na północ.

Choć celem wyprawy było pełne opłynięcie Spitsbergenu, załoga musiała zawrócić z powodu bariery lodowej w cieśninie Hinlopen. Kapitan opisał później dramatyczne chwile, gdy żaglowiec bez radaru, w gęstej mgle, balansował w pobliżu zdradliwych gór lodowych. Wspomnienia z tej wyprawy znalazły się w jego książce “Północne rejsy”, a sam rejs został wyróżniony III Nagrodą Rejs Roku 1975.

W tamtych czasach organizacja wyprawy wymagała znacznie większego wysiłku niż dziś – konieczne było zdobycie wiz, załatwienie “twardej” waluty, a także pokonanie ograniczeń technicznych i logistycznych.

Paradoksalnie - kpt. Rościszewski (jak sam po latach tłumaczył) wybierał kierunki polarne ze względu na większą swobodę organizacyjną niż w przypadku wypraw do krajów zachodnich. Rejsy organizowane przez Pałac Młodzieży odbywały się cyklicznie co pięć lat i stanowiły ważny element edukacji morskiej młodzieży w Polsce.

Gdańska wyprawa Generała Zaruskiego na Spitsbergen była możliwa dzięki współpracy wielu instytucji, w tym Urzędu Miejskiego w Gdańsku, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, Uniwersytetu Wrocławskiego, Instytutu Oceanologii PAN oraz partnerów takich jak Narodowe Muzeum Morskie, Polski Rejestr Statków i sponsor wyprawy – firma PZU.

TV

“Chciałbym ‘mówić’ coraz mniej”