Jeden z tych, którzy budowali
Wojciech Organek ps. „Grom” zmarł 30 stycznia 2024 r., w wieku 96 lat. Mieszkał we Wrzeszczu przy ul. Grunwaldzkiej, miał okna nad lokalem, w którym mieści się obecnie biuro europosłanki Magdaleny Adamowicz.
Był przedstawicielem pierwszego powojennego pokolenia, które zaraz po maju 1945 roku przyjechało podnieść z ruin Gdańsk i ułożyć sobie tutaj życie. Ukończył Politechnikę Gdańską, Wydział Mechaniczny. Pracował w przemyśle stoczniowym, założył rodzinę. Zawsze był mocno związany z Kościołem katolickim. Jako inżynier, wysokiej klasy fachowiec, wielokrotnie wyjeżdżał na zagraniczne kontrakty. Mógł zostać za granicą - taką możliwość dawano mu w Australii, ale wrócił. Nie wyobrażał sobie życia poza Polską. Pod koniec kariery zawodowej pracował na dyrektorskim stanowisku w Stoczni Marynarki Wojennej.
Żona zmarła cztery lata temu, syn zginął tragicznie w młodości. Po Wojciechu Organku na świecie pozostała jedynie córka Ewa, a także wnuczka, która mieszka w Wielkiej Brytanii.
Opowiadał głównie o kolegach
- Rozmawiałem z córką "Groma" o sprawach związanych z pogrzebem - dodaje Wojciech Rakowski. - Powiedziała mi: Był tak skromny, że ja właściwie nie wiem, jaka była młodość taty. Jeśli opowiadał o wojennych losach, to raczej wspominał kolegów, nie siebie.
A Wojciech Organek miał co opowiadać. W maju 1944 roku został aresztowany i uwięziony przez Niemców na Majdanku. Szczęśliwie wrócił do domu po tym, jak 23 lipca 1944 r. Sowieci otworzyli bramy obozu. Jako AK-owiec poznał też jednak inny smak tego “wyzwolenia”. W 1945 roku zatrzymał go komunistyczny Urząd Bezpieczeństwa, Wojciech Organek ponad miesiąc był przesłuchiwany i trzymany w więzieniu, które opuścił 25 czerwca, dzięki amnestii.
Westerplatczycy pochowani na nowym cmentarzu. Tak przebiegały uroczystości. WIDEO i ZDJĘCIA
Chłopiec z pretensjami
Przyszedł na świat w Siedlcach, w 1927 roku. Gdy wybuchła wojna był dzieckiem, czynił swojej mamie wyrzuty, że nie urodziła go wcześniej - jako mężczyzna mógłby przecież “pomóc naszym”.
Mama należała do Armii Krajowej, wprowadziła syna do konspiracji, gdy skończył 16 lat. Przysięgę złożył w lipcu 1943 r., we wsi Pruszyn pod Siedlcami. W ten sposób został żołnierzem II drużyny Kedywu obwodu Siedlce krypt. „Sowa” Podokręgu Wschodniego AK w ramach Obszaru Warszawskiego AK. Było jeszcze 15 ochotników - on był najmłodszy. Przyjął pseudonim „Grom”, na cześć polskich żołnierzy, którzy zginęli w ataku niemieckiego lotnictwa na niszczyciel ORP Grom, który został zatopiony w maju 1940 roku u wybrzeży Norwegii.
Miał pretensje o to, że starsi koledzy z AK nie chcieli go zabierać na akcje bojowe. Dowódca tłumaczył Wojtkowi, że musi przeżyć, uratować się, skończyć studia, że będą potrzebne ręce i umysły, by odbudować Polskę.
Odeszła Irena Wronkowska ps. „Pestka”, żołnierka Armii Krajowej
Została ich już tylko garstka
- Jego motto życia: „Polska to Polska, moja Ojczyzna” - mówi Wojciech Rakowski. - Kolejne ogniwo akowskiego łańcucha zostało wyrwane. Cześć jego pamięci, niech spoczywa w Panu!
W ostatnich miesiącach pogrzeby w gdańskim środowisku weteranów AK odbywają się częściej niż dotąd. Odchodzą najbardziej długowieczni w tym ciężko doświadczonym przez los pokoleniu. Jest ich już tylko garstka, wszyscy mają ponad 90 lat.
Zmarł Jan Kowalczys ps. “Śmiały” - weteran AK na Wileńszczyźnie
Uroczystości pogrzebowe Wojciecha Organka odbyły się w sobotę, 3 lutego
- msza św. w Kolegiacie NSJ na czarnej o godz. 12.00
- pogrzeb na cmentarzu Łostowickim: godz. 13.30 pożegnanie w kaplicy, godz. 14.00 pochówek w Kwaterze Akowskiej
Wojciech Organek ps. „Grom” - pochowany w Kwaterze AK na Cmentarzu Łostowickim