1 sierpnia to data ważna dla Gdańska i całego Pomorza. Zaraz po wojnie w naszym mieście i w naszym regionie osiedliły się tysiące wychodźców ze zrujnowanej Warszawy - nie tylko uczestnicy walk, ale w dużej mierze ludność cywilna, która doświadczyła tragedii stolicy w sierpniu i wrześniu 1944 roku. Do dziś w Gdańsku żyją ostatni kombatanci powstania i rodziny z warszawskimi korzeniami z tamtego okresu.
W uroczystości uczestniczyła prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz.
- Zebraliśmy się przy pomniku Polskiego Państwa Podziemnego. Jestem tu dzisiaj po raz pierwszy jako Prezydent Miasta Gdańska. Wiem, że wielu z tych, którzy uczestniczyli w Powstaniu Warszawskim, po wojnie, w 1945 roku, wybrało Gdańsk jako swoje miejsce. Należą wam się szczególne wyrazy wdzięczności za to, że odbudowywaliście, podnosiliście z ruin nasze miasto, nasz Gdańsk. Pracowaliście po to, by było tak pięknym miastem, jakim jest dzisiaj. Miastem, w którym tak wielu ludziom dobrze się żyje - mówiła prezydent Dulkiewicz. - Powstanie Warszawskie było kolejnym, nie ostatnim, tragicznym ogniwem walki o wolność, które, jak doskonale wiemy, nawet po zakończeniu II wojny światowej, nie dało Rzeczpospolitej Polskiej wolności. Musieliśmy czekać kolejnych kilkadziesiąt lat na to, żeby Polska była prawdziwie wolnym krajem [...] Polska wolność nie byłaby możliwa bez ofiary powstańców warszawskich, bez tych, którzy walczyli z komunizmem, ale też bez narodzonej tu, w Gdańsku, 39 lat temu, Solidarności.
Prezydent Aleksandra Dulkiewicz podkreślała też, że pamięć o tym Powstaniu, "o tych, którzy walczyli i ginęli z biało-czerwoną opaską Polski Walczącej, należy do wszystkich Polek i Polaków."
- Nie może być zgody na to, żeby ta pamięć należała tylko i wyłącznie do jednej siły politycznej czy do skrajnej narodowej prawicy. Taka polityka historyczna dzieli, a nie łączy. Myślę, że nie tego oczekiwali powstańcy warszawscy, i taka pamięć o Powstaniu jest po prostu niedopuszczalna - zaznaczała pani prezydent. - Pamiętajmy o przesłaniu, o tym, co jest zadaniem dla nas, współczesnych Polek i Polaków: w imię wspólnych wartości szukajmy tego, co łączy, a nie tego, co dzieli.
W gdańskiej uroczystości miał wziąć udział żołnierz Armii Krajowej, kmdr w st. spoczynku Roman Rakowski. Jednak ze względu na zły stan zdrowia nie pojawił się na niej. W jego imieniu głos zabrał syn, Wojciech Rakowski.
- Tato bardzo chciał być na dzisiejszej uroczystości. Przygotowywał się do tego od dłuższego czasu. Niestety, zachorował. Emocje sierpnia i końcówki lipca nadal są wielkie... - tłumaczył nieobecność ojca pan Rakowski. - Niedawno, bo w minioną niedzielę, wspominaliśmy w domu, że równo 75 lat temu pod Politechniką Lwowską został zaaresztowany, rozbrojony przez NKWD jako oficer AK, i zaczęła się dla niego "Golgota NKWD". Te wszystkie emocje trwają w nim, jak i w pozostałych - którzy jeszcze żyją - świadkach tej historii. I one przynoszą niespodziewane emocje.
Następnie Wojciech Rakowski odczytał treść przemówienia przygotowanego przez jego ojca specjalnie na gdańskie obchody 75. rocznicy wybuchu powstania w Warszawie.
- Powstanie warszawskie wpisuje się w romantyczną historię wielkich powstań narodowych, wielkich i tragicznych w swym wymiarze. Od samego początku powstanie warszawskie "krwawiło" - krwią swych bohaterskich żołnierzy, którzy często na wrogu zdobywali broń, płacąc za to ofiarą swej krwi i życia [...] Jakże więc dziś, po 75 latach, o tym mówić? Na pewno z pokorą ofiary życia tych, którzy nie wahali się ani chwili, by złożyć swoje istnienie na ołtarzu Ojczyzny - czytał Wojciech Rakowski. - 2 października 1944 roku podpisano protokół "o zaprzestaniu walk". To nie był akt kapitulacji. Powstanie nigdy nie skapitulowało [...] Z każdego miejsca Polski chciały iść oddziały AK i wykonać swój obowiązek pomocy stolicy - w niełatwej sytuacji walki z dwoma okupantami niszczącymi nasz kraj, traktujących żołnierzy Armii Krajowej jak bandytów [...] To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie patriotyzm, młodych i starych. Patriotyzm pisany z dużej litery, ale nie patetyczny, tylko taki, który jest oczywisty jak chleb czy oddychanie, wpisany w ich DNA - każdego z tych, którzy wtedy chwytali za broń, bez ekonimicznego wyrachowania. Bo tak trzeba było.
W swoim przemówieniu 96-letni żołnierz AK, kmdr Rakowski, zwrócił się także do młodego pokolenia.
- Nie chcemy zbędnego patosu. Prosimy tylko pamięć, o waszą chwilę uwagi, o to, jak wy dziś rozumiecie Polskę i swoje w niej miejsce, jak patrzycie na nasz wysiłek w dobie, gdy organizacja podziemna powstała bez internetu, telefonów komórkowych, smartfonów, portali społecznościowych, a często w głodzie i skrajnych warunkach. Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie siebie w takich warunkach, w takiej rzeczywistości. Być może choć trochę łatwiej będzie wam zrozumieć tych, których albo dzisiaj już nie ma, albo jest tak niewielu [...] Dzisiaj żadne spory pseudonaukowców poddające krytyce walkę w Warszawie nie zmienią oceny wielkości postaw młodych dziewcząt i chłopców tamtych dni, ocen i dzielenia: na tych, co byli w Warszawie i na tych, co przyszli w wrześniowych dniach od Berlinga zza Wisły. My dzisiaj, z siwymi głowami, mówimy do was: odnośmy się z miłością i szacunkiem jako naród, ciesząc się z odzyskanej wolności - napisał kmdr Rakowski.
Aktorka Krystyna Łubieńska miała odczytać okolicznościowe wiersze. Zanim to zrobiła, podzieliła się z obecnymi osobistymi wspomnieniami z sierpnia 1944 roku.
- 75 lat temu brałam udział w powstaniu warszawskim, jako 11-letnia dziewczynka [...] Tata zginął w Katyniu, mama była w AK. Ona uważała, że to słuszne, iż mając 11 lat jej córka będzie w powstaniu. Byłam sanitariuszką, u dra Mazurka, przy ul. Mickiewicza 27. Zamykałam oczy moim kolegom szkolnym, dwukrotnie. Ciągnęłam też rannych do punktu sanitarnego. Nie wiem, skąd miałam wtedy tyle siły... - wspominała Krystyna Łubieńska. - Nie chce mi się wierzyć, że to wszystko przeżyliśmy [...] Moi drodzy koledzy, ci najmłodsi, ja wam życzę, żeby nasza wielka Polska zawsze była wam bliska.
Po oficjalnych przemówieniach żołnierze oddali salwę honorową, odczytano Apel Pamięci, odmówiono modlitwę i złożono wieńce pod pomnikiem.