Niebieski, żółty, zielony - takie kolory mają ule w pasiece 12-letniego Bolka Jacaszka, do której kilka dni temu (20 czerwca) wprowadzono zaczątki trzech pszczelich rodzin (tzw. odkłady). Malutkie domki stoją na wzgórzu, w półcieniu (tak pszczoły lubią najbardziej) na terenie Politechniki Gdańskiej. Władze uczelni zgodziły się udostępnić przestrzeń do realizacji marzenia młodego wrzeszczanina: opiekowania się własnymi pszczołami.
Ule Bolek dostał rok temu od dziadka, Stanisława Młyńskiego, który pamięta jeszcze pszczele domki w pasiece swojego ojca. Po rozmowie z ciekawym historii pszczelarskich wnukiem, emerytowany stolarz postanowił zrobić dla niego cztery ule.
Motyle i pszczoły w centrum miasta. Nowa rabata przy gdańskim skrzyżowaniu
Rośliny zamiast ciasteczek
Fascynacja pszczołami u Bolka zaczęła się od roślin:
- Od kiedy pamiętam jestem blisko przyrody. Najpierw pomagałem mamie w naszym przydomowym ogródku, później marzyłem o swoich roślinach - opowiada Bolek. - Mój dziadek Rafał Jacaszek, który mieszka blisko nas, użyczył mi ziemi pod uprawę przed swoją kamienicą. Zasadziłem kwiaty i zioła. Pieniądze, które mama dawała mi do szkoły na ciasteczka, wydawałem na rośliny, a znajoma kwiaciarka pani Sylwia zawsze ofiarowała mi większość sadzonek gratis.
Jako siedmiolatek zażyczył sobie na urodziny kompostownik - to także było dzieło dziadka Młyńskiego.
- W ogródku zawsze towarzyszyły mi owady: raz pszczoła podlatywała do moich roślin, raz trzmiel i bardzo mnie te małe stworzenia zanurzające języczki w kwiatkach fascynowały. W końcu postanowiłem przeczytać książkę o pszczołach, którą dostałem jakiś czas wcześniej od rodziców - wspomina Bolek.
Lektura kolejnej, już profesjonalnej książki o hodowli pszczół, utwierdziła go w przekonaniu, że nie tylko chce, ale także jest gotowy, by zostać pszczelarzem.
- Czytałem opracowania najnowszych badań, z których wynika, że pszczołom w tych czasach lepiej żyje się w mieście, niż na wsi, bo tam jest hodowla gospodarcza roślin, regularnie pryskanych środkami owadobójczymi, a tutaj tego nie ma - tłumaczy chłopak. - Baza pożytkowa dla pszczół w mieście jest bardzo obfita i różnorodna. Postanowiliśmy zainteresować moim pomysłem Politechnikę Gdańską, bo jej teren jest doskonałym miejscem dla pszczół. Pomyślałem też, że pracują tam naukowcy, którym bliskie są tematy związane z ratowaniem przyrody, a pszczoły to gatunek zagrożony.
Gdańskie Ogrody Motylowe. Przy Szkole Podstawowej nr 76 powstał czwarty, nietypowy miejski ogród
Same do miasta nie przylecą
Okazało się, że Bolek “miał nosa” co do wrażliwości naukowców z gdańskiej uczelni.
- Kiedy Bolek przyszedł do mnie z pomysłem postawienia uli, postanowiłem mu pomóc. Jeśli ktoś ma dużo chęci i ciekawe propozycje, zawsze staram się go wspierać, choć dotąd dotyczyło to raczej moich studentów - wspomina prof. Robert Tylingo z Katedry Chemii, Technologii i Biotechnologii Żywności na Wydziale Chemicznym PG. - Przez Bolka sam zacząłem się interesować pszczołami i wiem, że są nam potrzebne w mieście. Urbanizacja powoduje, że działkowcy mają problem z zapylaniem swoich roślin, a ich zbiory nie są takie, jak być powinny. Z drugiej strony miasta z powodu suszy coraz częściej rezygnują z trawników na rzecz łąk kwietnych. A ktoś musi je zapylać, by funkcjonowały. Pszczoły są nam więc niezbędne, ale same do miasta nie przylecą, trzeba im pomóc.
Robert Tylingo skontaktował się z dr. Maciejem Siudą z jedynej w Polsce Katedry Pszczelnictwa na Uniwersytecie Warmińsko - Mazurskim w Olsztynie, który zalecił sprowadzenie do pasieki trzech rodzin - to minimum niezbędne dla poczucia bezpieczeństwa i dobrego funkcjonowania pszczół - i przygotował odkłady (zalążki pszczelich rodzin) gatunku krainka, rodzaj kortówka.
- To pszczoła stworzona na olsztyńskim uniwersytecie, najłagodniejszy polski gatunek, ceniony przez pszczelarzy - podkreśla Robert Tylingo.
Tu nie o miód chodzi
Sponsorami pszczół są firma Restudio Jacaszek Architekci Sp z o.o. oraz Bolek ze swojego stypendium za wyniki w nauce. Tata młodego pszczelarza - Maciej Jacaszek jest współwłaścicielem firmy i zarazem jednym z trzech dorosłych opiekunów wspierających chłopca w pielęgnacji owadów. Drugim (głównym z ramienia PG) jest Robert Tylingo, trzecim zaś Tymoteusz Cejrowski, kolejny zaangażowany w “pszczelą tematykę” naukowiec z PG (z Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki), współtwórca systemu Smartula do monitoringu pasiek.
Bolek i jego opiekunowie podkreślają, że ich celem nie jest produkcja miodu.
- Nasze cele to hodowla, pomnożenie zagrożonego pszczelego gatunku i edukacja - podkreśla młody pszczelarz.
- Razem z Bolkiem będziemy realizować program edukacyjny wokół jego uli. Chcemy tematyką pszczelarstwa i miodu zainteresować koła studenckie, nie tylko z mojego wydziału - podkreśla Robert Tylingo. - Na pewno znajdą się kolejni młodzi pasjonaci, którzy pójdą w tym kierunku. Być może z czasem powstanie na Wydziale Chemicznym specjalność, której absolwenci będą gotowi zawodowo zająć się produkcją miodu. Nie chcemy robić konkurencji Olsztynowi, raczej będziemy chcieli nawiązać z nimi współpracę.
Pierwszym projektem wokół uli Bolka, które chemik przeprowadzi ze swoimi studentami, będzie porównanie jakości miodu z PG z miodami produkowanymi komercyjnie w dużych pasiekach.
- Okazuje się, że nawet te miody, które powstają w regionach wiejskich, często nie mają odpowiedniej jakości - tłumaczy naukowiec. - Chemizacja rolnictwa jest bardzo rozwinięta, a drobnocząsteczkowe zanieczyszczenia są razem z pyłkiem przenoszone do ula, a później do miodu. Smog, który mógłby być źródłem zanieczyszczeń miodu, w Gdańsku nie występuje, dlatego chcemy sprawdzić, który miód ma lepszą jakość.
Rodziny monitorowane
To plany - na razie odkłady muszą nabrać sił i stworzyć prawdziwe rodziny - pomnożyć swoją liczebność z kilku tysięcy owadów na ul do dwudziestu kilku tysięcy. Ten proces potrwa mniej więcej rok i wymaga szczególnego wsparcia człowieka.
W nadzorze nad owadami pomoże wspomniany system Smartula, którego współtwórca - Tymoteusz Cejrowski, także ma rodzinne tradycje pszczelarskie.
- Kończymy pilotaż naszego systemu monitorującego stan roju w ulu. Faza testów wymaga częstych interwencji, a najbliższe nasze pasieki są piętnaście kilometrów od Gdańska. Fajnie, że teraz będziemy mogli pracować na miejscu, na bieżąco robiąc korekty - podkreśla Tymoteusz Cejrowski.
Wkrótce do wnętrza uli Bolka trafią specjalne ramki Smartuli wyposażone w aparaturę: małą antenę, mikrofon, czujniki temperatury oraz wilgotności i akcelerometr (czujnik wibracji/buczenia roju). Algorytmy napisane na potrzeby systemu zasilone danymi z aparatury są źródłem informacji o kondycji pszczelej rodziny.
- Cieszą mnie te naukowe projekty wokół uli, bo zależy mi bardzo, by duże i wpływowe instytucje, takie jak politechnika, zainteresowały się tematem przyszłości pszczół - zaznacza Bolek. - Chciałbym także zachęcić moich rówieśników, by je wspierali. Nie trzeba zaraz stawiać uli. Można sadzić miododajne rośliny na balkonach i stawiać poidełka dla pszczół w czasie suszy, bo one także potrzebują wody do życia.
Pszczoły są w stanie polecieć po pożytki nawet na odległość trzech kilometrów od swojego ula. Owady z uli Bolka spokojnie dolecą więc do jego ogródka nieopodal uczelni.
- Będę na nie czekał - mówi.
CORAZ WIĘCEJ MIEJSKICH PASIEK W GDAŃSKU
Oni także założyli pasieki:
- Centrum handlowe Osowa
- Alchemia/budynek biurowy Argon
- Centrum handlowe Madison
- Hevelianum
- Forum Gdańsk
Powiększa się rodzina pszczół miodnych w Hevelianum. Pasieka ma już osiem uli