Kto nie słyszał o Annie Walentynowicz - gdańszczance, bohaterce Sierpnia? Ma swój pomnik i skwer we Wrzeszczu. Opiniotwórczy amerykański tygodnik „Time” nazwał ostatnio Annę Walentynowicz "matką polskiej niepodległości", przygotował okładkę z jej portretem i zaliczył do grona 100 kobiet, które zdefiniowały ostatnie stulecie.
Okazuje się, że Anna Walentynowicz miała swoje głęboko skrywane sekrety, które zostały opisane i wyjaśnione przez Dorotę Karaś i Marka Sterlingowa w biograficznej książce “Walentynowicz. Anna szuka raju”. Jednym z nich jest ukraińskie pochodzenie bohaterki Sierpnia. Jej ojciec w latach II wojny światowej walczył jako żołnierz Armii Czerwonej, brat był bojownikiem UPA. To niezwykłe odkrycie: Anna Walentynowicz powinna być wspólną bohaterką Polski i Ukrainy.
Dlaczego ukrywała swoje prawdziwe korzenie? Na to i inne pytania autorzy książki starali się znaleźć odpowiedź jako goście portalu www.gdansk.pl, w programie Wszystkie Strony Miasta.
Dorota Karaś i Marek Sterlingow mówili m.in.:
- O powodach, dla których postanowili opisać na nowo losy Anny Walentynowicz: “Bohaterka, osoba, której życiorys jest doskonale znany, opisany, okazało się, że ukrywa jakąś tajemnicę. Że jej korzenie, jej rodzina, jej historia rodzinna, jest zupełnie inna niż ona ją opisywała, niż opisywali ją historycy. I że w zasadzie tę tajemnicę ona ukrywała przez całe życie”.
- O różnicach między tym, co Anna Walentynowicz mówiła na temat swoich korzeni i tym jak było w rzeczywistości: “Zgadza się właściwie tylko jedno, że urodziła się w 1929 roku na Wołyniu (...) Ta historia była bardzo inna. My nie lustrujemy Anny Walentynowicz, nie zarzucamy jej, że ukrywała, że jej rodzice byli Ukraińcami z krwi i kości, że miała więcej rodzeństwa, niż wspomniała. Nas to trochę dziwi, zastanawia i napawa smutkiem, że żyjemy w takim społeczeństwie, w którym nawet taka osoba jak Anna Walentynowicz, woli przemilczeć pewne rzeczy na swój temat, niż cieszyć się, opowiedzieć o tym, że udało jej się po 55 latach przypadkiem, cudem, odnaleźć tę rodzinę”.
- O tym, jak samotna i twarda dziewczyna budowała w latach 50. swoje życie w Gdańsku jako przodowniczka pracy socjalistycznej: “Jej nową rodziną stała się stocznia. Związała się dosyć blisko z organizacją ZMP, to była komunistyczna organizacja młodzieżowa. Anna Walentynowicz przez lata była przodowniczką pracy, była takim gdańskim Pstrowskim. Była młodą dziewczyną, która zaangażowała się w to, w co większość ludzi w polsce zaczęła wierzyć: w ten lepszy, nowy, powojenny świat”.
- O okolicznościach, w jakich rozeszły się drogi Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy: “Lech Wałęsa może o tym dużo powiedzieć. Anna Walentynowicz jako przyjaciel była dużym wsparciem dla każdej osoby. Anna Walentynowicz jako wróg była bardzo groźna, choć wszyscy przez całe życie wydawali się ją lekceważyć. Komuniści również. A tutaj proszę bardzo: ta pani Ania, mała dziewczynka z Ukrainy, bardzo istotnie przyczyniła się do obalenia komunizmu”.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM