W środę, 28 października, wieczorem w warszawskiej Arenie Ursynów na przeciwko siebie stanęły zespoły, które zmagały się bądź zmagają z koronawirusem. Trener Michał Winiarski w Treflu w końcu mógł skorzystać z wszystkich swoich graczy po drugiej fali zakażeń, gry w kwarantannie musieli zostać m.in. on sam oraz Mariusz Wlazły i Moritz Reichert. Z kolei w ekipie trenera Andrei Anastasiego brakowało Piotra Nowakowskiego i Artura Szalpuka, którzy przechodzą przez zakażenie koronawirusem.
Pierwszego seta goście przegrali do 23. Potem to oni się cieszyli i po dwóch godzinach walki zeszli z parkietu w roli zwycięzców.
W ekipie gdańszczan dobrze atakowali Bartłomiej Lipiński (65 proc. skuteczności w ataku), Mariusz Wlazły (19 punktów - najwięcej w zespole), który jednak zepsuł kilka zagrywek, dobrze rozgrywał Marcin Janusz, ale gdy trzeba było to także kapitalnie bronił. No i Mateusz Mika, który wystąpił od pierwszej minuty - był skuteczny i rozegrał swój najlepszy mecz w tym sezonie. Swoje dorzucili Bartłomiej Mordyl i Pablo Crer, którzy na swoich kontach zapisali po 9 "oczek". Kilka trudnych piłek wyciągnął Maciej Olenderek.
Siatkarze Trefla w drugiej partii prowadzili 11:7, ale po chwili wicemistrzowie Polski doszli na 13:13. Po dość nerwowej końcówce udało się wygrać seta do 23.
W trzeciej partii gdańskie lwy prowadziły wyraźnie - od 8:8 wyszli na 15:10. Po zablokowaniu Marcina Wrony i Bartosza Kwolka było nawet 23:15. Nokaut wicemistrzów Polski. Wlazły, największy motywator w ekipie Trefla, skakał, krzyczał i klepał kolegów po każdym udanym zagraniu. Uśmiechał się nawet trener Winiarski przy bocznej linii boiska. Po autowym ataku Kwolka było 25:17.
Czy Trefl przypieczętuje wygraną za trzy punkty? A może będzie piąty set? Po asie serwisowym Wlazłego i udanym ataku Lipińskiego było 2:0. Gdańszczanie oddali prowadzenie raz (na 11:12), ale kilka chwil później mieli trzy punkty przewagi (17:14). Byli bliżej zwycięstwa, jednak Andrea Anastasi także potrafi mobilizować i ma kim grać - mimo braku Nowakowskiego i Szalpuka. Było nerwowo. Lipiński z zagrywki w aut. Pomylił się również Kowlek. To samo Reichert. Zablokowany Mika. Było 21:22. W końcu skutecznie Crer ze środka. Przy stanie 25:25 zaatakował Lipiński - sędzia pokazał aut, ale wideo powtórka pokazała, że się pomylił. Punkt dla Trefla. Za chwilę arbiter odgwizdał błąd przyjęcia Kwolka i to siatkarze Trefla mogli cieszyć się ze zwycięstwa w całym meczu 3:1.
W niedzielę, 1 listopada, o godz. 14.45 gdańszczanie w Ergo Arenie podejmą Jastrzębski Węgiel. Pierwotnie spotkanie obu zespołów w hali na granicy Gdańska i Sopotu było planowane na weekend 16-17 stycznia. Według wstępnych terminarzy Trefl miał teraz podejmować Indykpol AZS Olsztyn, a jastrzębianie mieli rywalizować z GKS-em Katowice. Ze względu na liczne zakażenia SARS-CoV-2 w szeregach rywali, drużyny trenerów Reynoldsa i Winiarskiego już teraz rozegrają spotkanie z rundy rewanżowej.
- Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Wszystkim jednak zależy na tym, by nie pauzować i stąd przesunięcia meczów z rundy rewanżowej. Jesteśmy w stałym kontakcie z Polską Ligą Siatkówki, Telewizją Polsat oraz oczywiście drużynami przeciwnymi i wszyscy wspólnie staramy się znajdować jak najlepsze rozwiązania. Wiemy, że dla kibiców nie jest to komfortowa sytuacja, gdy dochodzi do tylu zmian, jednak liczymy na wyrozumiałość i oczywiście zapraszamy śledzenia zmagań w Polsacie Sport – mówi Prezes Trefla Gdańsk Dariusz Gadomski.
VERVA Warszawa ORLEN Paliwa – Trefl Gdańsk 1:3 (25:23, 23:25, 17:25, 25:27)
VERVA Warszawa: Kwolek 14, Wrona 11, Grobelny 11, Kowalczyk 6, Ziobrowski 2, Trinidad, Wojtaszek (libero) oraz Król 18, Superlak, Kozłowski
Trefl: Wlazły 19, Lipiński 18, Mika 12, Mordyl 9, Crer 9, Janusz 4, Olenderek (libero) oraz Reichert, Majcherski (libero)