• Start
  • Wiadomości
  • Wygrane zawsze nakręcają. Trefl pokonał Asseco Resovię 3:2 po walce i emocjach

Wygrane zawsze nakręcają. Trefl pokonał Asseco Resovię 3:2 po walce i emocjach

Ponad dwie godziny i pięć setów. Kibice zebrani w niedzielę, 6 lutego, w Ergo Arenie oglądali emocjonujące widowisko. Pierwszego seta wygrali rzeszowianie, dwa kolejne gdańszczanie, następnego ponownie goście. O wszystkim decydował tie-break. Trefl Gdańsk pokonał wyżej notowane Asseco Resovię Rzeszów 3:2. MVP spotkania wybrano Lukasa Kampę.
06.02.2022
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Najskuteczniejszy w Treflu był Bartłomiej Lipiński (z prawej)
Najskuteczniejszy w Treflu był Bartłomiej Lipiński (z prawej)
fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

 

Do Ergo Areny w niedzielę, 6 lutego, pierwotnie miał przyjechać mistrz Polski - Jastrzębski Węgiel. Zakażenia koronawirusem w ekipie jastrzębian sprawiły, że ten mecz trzeba było odwołać (nowy termin nie jest jeszcze znany). Odwołany został także zaplanowany na 5 lutego mecz Asseco Resovii z Grupą Azoty ZAKSĄ z powodu sytuacji epidemicznej w drużynie z Kędzierzyna-Koźla. W tej sytuacji na 6 lutego udało się przenieść mecz Trefla z Asseco Resovią, które pierwotnie planowany był na 13 marca.

Spotkanie w Ergo Arenie świetnie rozpoczęli gospodarze. 4:1, 8:3, 11:6. Przy stanie 12:9 na zagrywce w Asseco Resovii stanął Nicolas Szerszeń. Bił bardzo mocno i precyzyjnie. To dzięki niemu gospodarze zaczęli mieć problemy z przyjęciem. Przy stanie 12:12, dwa kolejne serwisy posłał pod koniec boiska, gdańszczanie nie dali rady wybronić. 12:14. Szerszeń w końcu spudłował. Podopieczni trenera Michała Winiarskiego doprowadzili do remisu 15:15, jednak goście od tego momentu przeważali coraz bardziej.

Dwie kolejne partie to popis gdańszczan, choć początek drugiego seta nie napawał optymizmem. 1:4, 2:5. Ale wtedy kapitalnie dwukrotnie zaserwował Bartłomiej Lipiński, skutecznie zaatakował Mariusz Wlazły i jeszcze raz zaserwował Lipiński. 6:5. W tej części gry gospodarze jeszcze tylko raz oddali prowadzenie - na 12:13.

Tego seta i trzeciego wygrali do 19. Bardzo dobra zagrywka, świetne przyjęcie i blok. Idealnie dogrywał do kolegów Lukas Kampa, skuteczni w ataku byli Lipiński i Wlazły.

Potem jednak przyszedł czwarty set i odwrócenie ról. Siatkarze Trefla jakby stanęli, rywale wprost przeciwnie - grali na luzie, uśmiechnięci zdobywali kolejne punkty. Niemal zdemolowali gdańszczan.

Co się stało?

Tego samego dnia - w niedzielę, 6 lutego - w Pekinie odbywał się męski konkurs skoków na normalnej skoczni. Cieszyliśmy się z pierwszego medalu tegorocznych Zimowych Igrzysk Olimpijskich dla Polski po tym, jak po świetnym drugim skoku na trzecie miejsce podium wleciał Dawid Kubacki. Dzień wcześniej w kwalifikacjach z Polaków błysnął Piotr Żyła, który miał trzeci wynik. W dniu konkursu skakał słabiej, starczyło na 21. miejsce.

Dlaczego tylko tyle?

- Pomyślałem - mówił reporterowi Eurosportu po konkursie. - Stary a głupi. Po prostu pomyślałem.

Pomyślał o medalu. O tym, że go stać. O tym, że może go zdobyć. Więcej - o tym, że go zdobędzie.

Siatkarze Trefla mecz z Resovią Rzeszów rozpoczęli godzinę po konkursie skoków w Pekinie. Czy po wygraniu dwóch setów, tak jak Piotr Żyła, pomyśleli? Pomyśleli, że już są zwycięzcami?

 

Kibice siedzący w kilku rzędach na trybunach. Nad nimi powiewają klubowe żółto-czarne flagi
Spotkanie oglądało 3 450 widzów. Kibice Trefla mieli powody do zadowolenia
fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

 

Na szczęście w siatkówce gra się do trzech wygranych setów. Jak coś w pewnym momencie się zacina, to zawsze do wykorzystania jest tie-break.

Piątego seta świetnie zaczął Jakub Urbaniowicz, który ze środka uderzył na 1:0. Do stanu 7:7 oba zespoły szły niemal "łeb w łeb". Potem najpierw Sam Deroo zepsuł zagrywkę i zaraz mini koncert dał Lipiński: atak, blok i ponowny atak. 11:7.

Końcówka seta i meczu była niezwykle zacięta.

Długa wymiana, świetnie bronił m.in. Moritz Reichert, jednak punkt dla rzeszowian. 11:8.

Wlazły zaatakował 12:8.

Łukasz Kozub z zagrywki w aut. 12:9

Maciej Muzaj mocno z zagrywki, Kewin Sasak odebrał, ale piłka wróciła na pole gości. Muzaj skończył atakiem. 12:10.

Zagrywka Muzaja po siatce za boisko. 13:10.

Lipiński serwował w siatkę. 13:11.

Szerszeń mocno zagrywał, kilka wymian zakończył atak Resovii i potrójny blok gospodarzy - niestety - z dotknięciem siatki. 13:12.

Szerszeń jeszcze raz zagrywał, mocno, dobry odbiór gdańszczan, Kampa dokładnie rozegrał do Lipińskiego, ten jednak w aut. 13:13.

Szerszeń znowu na zagrywce. Odbiór, piłka do Kampy, który tym razem na prawo do Wlazłego. Kapitan Trefla wystrzelił w górę, podciągnął nogi, złożył się, uderzył dłonią idealnie w piłkę. 14:13.

Serwis rezerwowego Patryka Łaby, który świetnie zagrywał, w czwartym secie. Odbiór, piłka do Deroo, który uderzył, ale świetnie zablokował Reichert. Jeszcze wideo weryfikacja. 15:13 i cały mecz 3:2 dla Trefla.

Gdańskie lwy wytrzymały napięcie i jak Dawid Kubacki kilka godzin wcześniej, mogli się cieszyć z sukcesu.

MVP spotkania dla Lukasa Kampy. 

- Szkoda, że przegraliśmy pierwszego seta, miałem wrażenie, że w pierwszej połowie tej partii mieliśmy wszystko pod kontrolą, a później Resovia bardzo dobrze zagrywała. Uważam, że w każdym z setów decydująca była zagrywka, z jednej i drugiej strony serwis był na dobrym poziomie, jedna i druga strona miały problemy z przyjęciem. Możemy być zadowoleni, że mamy te dwa punkty, bardzo ważne dwa punkty dla nas. Najważniejsze, że wróciliśmy w tym meczu dwa razy: najpierw po przegranym secie, a później gdy Resovia nas dogoniła w piątym secie - oceniał spotkanie Lukas Kampa. - Cały czas mamy słabsze momenty, ale gramy zdecydowanie stabilniej. To jest ta różnica w porównaniu do wcześniejszej części sezonu. Teraz możemy wrócić, cały czas wierzymy, że możemy wygrać i to zdecydowanie było dziś widoczne. Warunki są inne niż jesienią, w listopadzie można powiedzieć, że mieliśmy „czarną serię”. Teraz przed nami też miesiąc topowych meczów, ale czujemy się dobrze. Gdy dobrze zagrywamy, to możemy wygrać każdy set, każdy mecz. Mam nadzieję, że ta seria będzie trwać.

- Można powiedzieć, że przetrzymaliśmy [zagrywki], bo na szczęście po ciężkim boju wygraliśmy ten mecz w tie-breaku. Kto oglądał mecz, widział, że Resovia mocno „kopała” w tym elemencie. Przetrzymaliśmy, chociaż jednak dziewięć ich asów nam wpadło. Jako taka nerwowość na boisku chyba rzadko się pojawia, bo raczej jesteśmy po prostu skupieni na następnej akcji - dodawał gdański libero Maciej Olenderek. - Myślę, że kibice siedząc na trybunach i wiedząc, że nie mogą nic zrobić w meczu, mają ten stresik trochę większy. Na szczęście po naszej serii w tie-breaku, którą Resovia odrobiła, daliśmy radę zakończyć ten mecz na swoją korzyść. Wygrane zawsze nakręcają do jeszcze cięższych treningów i dają pozytywną energię, także bardzo się cieszymy z tej małej serii zwycięstw na naszym koncie. Gramy troszkę lepiej i to się przekłada na wynik.


Trefl Gdańsk - Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (20:25, 25:19, 25:19, 18:25, 15:13)

Trefl: Lipiński 21, Wlazły 17, Reichert 8, Urbanowicz 7, Mordyl 5, Kampa 4, Olenderek (libero) oraz Sasak 2, Łaba 1, Kozub

Asseco Resovia: Muzaj, Kozamernik, Szerszeń, Drzyzga, Cebulj, Tammemaa, Zatorski (libero) oraz Deroo, Woicki, Buszek, Krulicki.

 

ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ Z MECZU

 

TV

Kamienica przy Toruńskiej 27 odzyskała blask