400 osób na spotkaniu polsko-ukraińskim. - W Gdańsku dobrze się mieszka, ale tęsknimy

W zielonym ogrodzie przy ul. Wita Stwosza 23 w Oliwie zorganizowano w sobotę, 19 sierpnia, piknik polsko - ukraiński. Było bardzo kolorowo, głośno i aktywnie. Dużo rozmów, uśmiechów i ciepłych słów. Nikt nie ukrywał jednak tęsknoty za swoim krajem, ogarniętym wojną: - W Gdańsku dobrze się mieszka, ale tęsknimy za Ukrainą.
19.08.2023
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
na zdjęciu kilkoro dzieci, niektóre stoją inne siedzą przy stole, są zajęte drobnymi pracami artystycznymi
19 sierpnia przy ul. Wita Stwosza zorganizowano integracyjny piknik polsko - ukraiński
fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

Dużo atrakcji przy ul. Wita Stwosza

Na pikniku pojawiły się przede wszystkim kobiety z dziećmi, w różnym wieku. Ogromna kolejka ustawiała się regularnie do wielkiego grilla, z którego unosił się nęcący zapach pieczonych kiełbasek. Obecnym przygrywali polsko - ukraińscy artyści, ale też amatorzy, młodsi i starsi, którzy chcieli zaprezentować swoje umiejętności. Chętnych nie brakowało na zajęciach plastycznych, w tym do wspólnego tworzenia obrazu, ale też chętnie zaglądano na inne stoiska z rękodziełem, a także na... sportową matę, gdzie można było potrenować m.in. sztuki walki.

Na uczestników czekały gry i zabawy ruchowe, malowanie twarzy, konkursy, plecenie warkoczyków, warsztaty artystyczne. Odbyły się zajęcia relaksujące, takie jak joga czy stretching. Na miejscu można było skorzystać z pomocy w punktach informacyjnych, uzyskać konsultacje z zakresu procedur pobytowych w Polsce, prawniczych i psychologicznych.

W Oliwie integrowali się radni gdańskich dzielnic

Organizatorem wydarzenia było Towarzystwo Edukacyjne „Wiedza Powszechna”, współorganizatorem Fundacja RC, która swoją obecną siedzibę ma właśnie przy ul. Wita Stwosza.

- Przez festyn "przewinęło się" około 400 osób. Mamy konkretne dane, bo prosimy wszystkich wchodzących o podpisanie specjalnej listy obecności - przyznaje Łukasz Samborski, dyrektor Fundacji RC. - Chcąc zaprosić na to wydarzenie jak największą liczbę osób, rozesłaliśmy informację do różnych grup, także Polaków, korzystaliśmy z różnych kanałów, mamy różnych partnerów i organizacje partnerskie, którym także przekazaliśmy takie informacje. Każdy udostępnił to gdzieś u siebie. Zależało nam, by informacja dotarła do jak najszerszego grona. W trakcie tego pikniku było dużo czasu i możliwości, by móc porozmawiać ze sobą, poznać się, po prostu się zintegrować z innymi - dodaje.

przy stole siedzi lub stoi grupa kilkunastu kobiet, mają na stole różne materiały ozdobne, w tym suszone rośliny
W trakcie pikniku można było skorzystać z wielu atrakcji, w tym warsztatów artystycznych
fot. Dominik Paszliński / www.gdansk.pl

Wsparcie uchodźców z Ukrainy cały czas potrzebne

Piknik integracyjny w Oliwie był drugą już odsłoną wydarzenia pod hasłem "Dom/Дім", integrującego uchodźców z Ukrainy, którzy mieszkają w Gdańsku. Projekt ma odpowiadać na kilka potrzeb uczestników - może być okazją do pokazania, czym dla nich jest dom, możliwością wspomnienia, uhonorowania miejsca na Ziemi, za którym się tęskni i szansą na wizualizację marzenia, jakie mają w związku z myślą o domu.
Na piknik zajrzała m.in. pani Julia Khrystiuk, która mieszka w Gdańsku od pięciu lat, z mężem i dzieckiem. Przyjechała zatem do naszego miasta na długo przed wybuchem wojny. Bardzo jednak tęskni za Ukrainą i chciałaby tam wrócić. Przyznaje, że jest pod dużym wrażeniem otwartości gdańszczan, którzy pomagali jej rodakom, kiedy ci musieli uciekać z kraju w marcu 2022 r.

- Bardzo ważne jest też to, że organizowano tutaj darmowe kursy językowe dla obcokrajowców. Każdy, kto chciał się tu odnaleźć, zintegrować, miał szansę nauczyć się języka polskiego. Dzięki temu znikają przecież pewne bariery, można znaleźć pracę. Działały też punkty, w których dawano bezpłatnie odzież czy jedzenie. To było ogromne wsparcie. Minął ponad rok. Część Ukraińców, w tym moi znajomi, wrócili już na Ukrainę. Sporo osób wciąż mieszka w Polsce, w tym w Gdańsku - zwraca uwagę pani Julia.

Julia Khrystiuk przyjechała do Gdańska z mężem. Była wtedy w ciąży. Pomysł mieli taki, by pomieszkać przez rok w Unii Europejskiej. Do Gdańska przyjeżdżali już wcześniej, więc znali nasze miasto.

- Mąż dostał tu zaproszenie do pracy. I stało się tak, że zostaliśmy dłużej niż rok. Ale chcę wracać na Ukrainę. Z zawodu jestem prawnikiem, ale w Polsce nie mogę wykonywać mojego zawodu. Musiałabym zrobić nostryfikację, zdać egzaminy. U siebie pracowałam w zawodzie 10 lat, a w Gdańsku zajmuję się... przedłużaniem rzęs. Lubię to, ale wolałabym wrócić do wyuczonego zawodu - nie ukrywa.

Za Ukrainą tęskni też Evgenia Popkowa pochodząca z Mikołajowa.

- W Gdańsku zajmuję się córką i domem. Mąż pracuje i zarabia na nasze utrzymanie. Udało nam się uciec przed wojną całą rodziną. Razem z nami przyjechali do Gdańska też moi rodzice, i rodzice męża. Trzymamy się wszyscy razem. W Gdańsku czujemy się trochę jak osoby, które przyjechały do kogoś "w gości". Wiadomo, nie jest źle, ale kiedy tylko będzie taka możliwość na pewno wrócimy do siebie, na Ukrainę - przyznała Evgenia Popkowa.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z PIKNIKU POLsKO - UKRAIŃSKIEGO W OLIWIE

 

TV

MEVO od kulis i życzenia. Rower metropolitalny ma już rok