Rynek pracownika
Choć w większości już dorośli, na sali gimnastycznej Zespołu Szkół Morskich (ZSM) w Nowym Porcie wciąż byli przede wszystkim uczniami „mundurówki”. Kadra goniła niesfornych chłopaków, by włożyli mundur, a nie paradowali w bluzie czy golfie, a tych w mundurach upominano, by poprawili podwinięte marynarskie kołnierze. Ale gdy po części oficjalnej, otwierającej „Targi Pracy Branży Morskiej”, przeszli do sali, w której rozstawili swe kramy pracodawcy, ta młodzież była już pożądanymi przyszłymi pracownikami. Przedstawiciele armatorów dwoili się i troili, by skusić swymi ofertami i warunkami pracy przyszłych absolwentów. – Jeszcze do mnie wrócicie! – pokrzykiwał niby z uśmiechem, ale i z zawodem, jeden z agentów za odchodzącymi do stoiska konkurencji uczniami.
- Staramy się tym młodym ludziom pokazać, że jest przyszłość, jeśli chodzi o zawód, który wybrali i że praca na morzu jest zawodem perspektywicznym – mówi Piotr Masny, dyrektor Marlow Navigation Poland i wiceprzewodniczący Związku Agentów i Przedstawicieli Żeglugowych APMAR – zarówno partnera Targów, jak i wystawcy. - Na pewno ja przyszedłem tutaj też po to, żeby w imieniu własnym i kolegów przeprosić uczniów tej szkoły za te lata zaniedbania. Za to, że nas tutaj nie było, a powinniśmy byli tutaj być.
Jak dodaje Masny, Targi w Gdańsku są ukoronowaniem touru APMAR-u po szkołach morskich w Polsce. Wcześniej odwiedzili uczniów w Świnoujściu, Kołobrzegu i Darłowie.
Co się stało, że branża przypomniała sobie o absolwentach morskich szkół średnich?
- W tym biznesie byt kształtuje świadomość. Przyszedł rok 2021, środek pandemii, i nagle się okazało, że marynarzy nie ma. Nie mówię o oficerach, tylko o szeregowych marynarzach. I wtedy zaczęliśmy się z kolegami zastanawiać, skąd ich wziąć – wyjaśnia przedstawiciel pracodawców, który wygłosił prelekcję „Rynek pracy marynarza”. Piotr Masny zauważa jednak, że polski rynek marynarskiej pracy należy właściwie dopiero stworzyć. – Polskie załogi szeregowe wyszły z mody. Nam było coraz trudniej tych ludzi znaleźć, więc w naturalny sposób pracodawcy, którzy w większości są zagraniczni, skierowali się na inne rynki. Natomiast ja widzę ogromną szansę, żeby to odbudować. Dla mnie wydaje się niemożliwym, żeby nie można było w Europie, za przyzwoite europejskie pieniądze, znaleźć pracę dla 400 absolwentów tych szkół w Polsce.
Sukces Politechniki Gdańskiej. To jedna z najchętniej wybieranych uczelni w kraju
Coraz więcej absolwentów idzie pływać
Dyrektor ZSM Ryszard Dombrowski uzupełnia, że na skutek pandemii oraz wybuchu wojny w Ukrainie z rynku znikło około 30 tys. marynarzy na poziomie operacyjnym. Wielu z nich po prostu walczy po obu stronach frontu.
- Armatorzy i firmy rekrutujące zobaczyły, że jest pustka i przypomniały sobie, że są takie szkoły, jak nasza. No i spotkał się popyt z podażą. Sporo naszych absolwentów poszło na praktykę, a później zaczęli pracować w tych wszystkich firmach jako marynarze wachtowi, motorzyści wachtowi – mówi dyrektor szkoły. - Oczywiście zawsze na rynku też jest krzywa Gaussa - raz jesteśmy na górze, raz jesteśmy niżej. Wtedy w pandemii byliśmy na dole, teraz trochę idziemy do góry, pewnie się rynek nasyca, ale za chwilę pewnie znowu będą braki.
Jak dodaje dyrektor Dombrowski, część Ukraińców i Rosjan wraca już na statki i zdarza się, że pracują na tych samych jednostkach, więc zawsze musi być odpowiedzialny oficer, który pilnuje, żeby nie było niesnasek.
Zespół Szkół Morskich wypuszcza rocznie około 60-80 absolwentów w zawodach marynarskich. Część z nich kontynuuje naukę na studiach wyższych, czasem łącząc studiowanie z pływaniem, choćby wakacyjnym. Ale jak szacuje dyrektor szkoły, obecnie aż 80-90 proc. uczniów, którzy kończą szkołę w zawodach morskich, wiąże się od razu z pływaniem. To duży wzrost, bo kilkanaście lat temu było to ledwie 20-30 proc.
Kształcą mundurowych w Gdańsku. Ośrodek Szkolenia Policji otwarty
Doskonała inicjatywa
Na targach w ZSM pojawili się tacy wystawcy, jak Academy Maritime Services, Dohle Marine Services Europe, Hartmann, Intermarine, Matrix, Morska Agencja Gdynia, Marlow, Phoenocean, Polaris, Polish Marine Management czy Columbia Stodig.
- Proponujemy marynarzom wszystkie rodzaje statków konwencjonalnych, oprócz „pasażerów”, plus mamy statki offshore'owe. Także jest to naprawdę szeroka gama ofert. Są to głównie oferty dla kadetów, szereg naszych armatorów ma programy kadeckie, ewentualnie dla OES-ów (OES – Ordinary Seaman czyli marynarz wachtowy – red.) lub motorzystów, jeżeli będą mieli już jakiekolwiek doświadczenie – mówi Katarzyna Pawłowska z firmy Intermarine i dodaje, że ofert pracy jest bardzo dużo, bo wszyscy armatorzy budują obecnie na skalę masową nowe statki i szukają ludzi do pracy.
Z ofertami Intermarine, jak i pozostałych pracodawców, zapoznali się Sebastian i Szymon z IV E.
- Ja bym celował na oficera albo kapitana, chociaż z tym wiąże się duża odpowiedzialność, ale zawsze ciągnęło mnie, żeby mieć wyższe wykształcenie. Aczkolwiek zobaczę tak naprawdę, jak się ułoży sytuacja po tych targach, czy może się znajdzie jakaś ciekawsza oferta, która jednak przeważy nad tymi studiami – mówi Sebastian.
Szymonowi już spodobała się oferta firmy Polaris – pływanie na promach, 2 tygodnie w morzu i 2 w domu, ale też zastanawia się nad studiami, by zostać oficerem lub kapitanem.
Nie bądź z góry posłuszny. Myśl! Lekcja obywatelska w „mundurówce”
Obaj inicjatywę zorganizowania targów pracy w szkole oceniają jako doskonałą. – Braliśmy wcześniej udział jako szkoła na tragach AmberExpo, tylko że to były dużo większe targi i nie było aż tak bliskiego kontaktu z pracodawcami. Tutaj dużo łatwiej jest porozmawiać z pracodawcami, bo to jest rzeczywiście skierowane stricte do nas.