Poranny deszcz mógł zaniepokoić wszystkich, którzy planowali wziąć udział w sobotnim, VI Maratonie Zumby. A chętnych było naprawę dużo, bo w południe na plaży w Brzeźnie pojawiło się kilkaset osób. Po porannym deszczu na szczęście pozostało jedynie wspomnienie. Gdy na scenie pojawili się pierwsi instruktorzy, pogoda była idealna, by zacząć trening na świeżym powietrzu. Wszyscy uczestnicy byli uśmiechnięci, naładowani pozytywną energią - jednym słowem czuć było w tym miejscu świetną atmosferę. Nie bez znaczenia na pewno jest fakt, że w tłumie roztańczonych ludzi, choć zdecydowanie dominowały panie, bez trudu odnaleźć można było podrygujące dzieci, mamy z niemowlakami na rękach, seniorki, a nawet panów, którzy - choć niezbyt liczni - zwracali uwagę zaangażowaniem w taniec.
- Żona namówiła mnie do tego sportu i jestem z tego powodu bardzo zadowolony - mówi pan Andrzej. - Trzy razy w tygodniu uczestniczymy w ćwiczeniach tanecznych z Anią Cegłowską. Miałem dość długi okres rozbiegu i nadal chyba pełna konfiguracja z tymi tańcami nie następuje, ważne żeby bęben było słychać wyraźnie.
Z uwagą przyglądaliśmy się mężczyznom, którzy nie bacząc na stereotypy, tańczyli i świetnie się bawili. Choć wielu osobom wydaje się, że taka forma aktywności, czyli połączenie ćwiczeń z tańcem, zarezerwowana jest dla kobiet, wcale tak nie jest. Takie osoby powinni wiedzieć, że zumbę stworzył... mężczyzna. Mowa o Kolumbijczyku - Beto Perezie.
Wśród roztańczonych mężczyzn, wypatrzyliśmy pana Darka. Radził sobie wyśmienicie, tym większe było nasze zaskoczenie, gdy okazało się, że w zumbie nie ma doświadczenia.
- Pierwszy raz jestem za zumbie - wyjaśniał pan Darek. - Koleżanki mnie namówiły, zaprosiły i jestem. Bardzo się cieszę, że tu jestem. Chyba coś mam od urodzenia z tańcem. Powinienem to wykorzystać, ale jeszcze tego nie zrobiłem.
Kto chciałby dołączyć do wielkiej, roztańczonej rodziny, może to zrobić w każdej chwili.
Jak to zrobić? Więcej informacji na ten temat znajdą Państwo tutaj.