O sukcesie Szymona Sutora portale rodzime pisały “Kościerzak z Fryderykiem”. Muzyk urodził się bowiem w Kościerzynie, a studiował - dwa kierunki - w Akademii Muzycznej w Gdańsku. Uczelnia zaliczyła go do grona najlepszych dyplomantów w roku akademickim 2016/2017. Jego kompozycja „Mirage” została wykonana przez orkiestrę Polskiej Filharmonii Bałtyckiej pod dyrekcją Maestro George Tchitchinadze podczas koncertu „Pomorskie Talenty 2017”. Jest laureatem IX i X Międzynarodowego Konkursu Kompozytorskiego im. Krzysztofa Komedy (2016 i 2017 r.).
Wraz z producentem muzycznym Szymonem Weissem, skomponował utwór „The Lost Season” inspirowany „Czterema Porami Roku” Antonio Vivaldiego. Dzieło powstało w ramach kampanii społecznej #iCO2dalej organizowanej przez międzynarodową Fundację ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. Kompozycję wykonano podczas szczytu klimatycznego ONZ w Katowicach w 2018 roku.
Rok później, w Filharmonii Narodowej w Warszawie, Szymon Sutor objął kierownictwo muzyczne oraz dyrygenturę koncertu „Świat Mistrza Beksińskiego”.
2020 był dla artysty bardzo owocny - za pierwszą płytę, album „Jazz Septet & String Orchestra” z autorskimi kompozycjami, otrzymał 1 października nagrodę FRYDERYKA w kategorii „Fonograficzny debiut roku - jazz”. Tydzień temu, podczas gali wręczenia Nagród Miasta Gdańska dla Młodych Twórców w Dziedzinie Kultury odebrał aż dwie statuetki. Drugą - Nagrodę Publiczności - przyznali mu czytelnicy Gazety Wyborczej Trójmiasto.
Kompozytor, aranżer i dyrygent nie lubi podziałów w muzyce, jazz łączy z muzyką poważną.
Szymon Sutor: - Gdy dowiedziałem się o nominacji do najważniejszej nagrody muzycznej w Polsce, przeżyłem wielkie zaskoczenie i ogromną radość. Nadal tkwi we mnie ten entuzjazm, który poczułem tamtego dnia
fot. Sisi Cecylia
WYWIAD Z SZYMONEM SUTOREM
Anna Umięcka: - Czy miał pan wrażenie, że potencjał na pierwszej autorskiej płycie, z własnymi kompozycjami pt. „Jazz Septet & String Orchestra” jest tak duży? Wart Fryderyka?
Szymon Sutor: Nagranie oraz wydanie debiutanckiego albumu jest tak pochłaniającym i angażującym wszystkie emocje wydarzeniem, że nie ma nawet chwili na rozmyślanie o tym, co może być w przyszłości.
Byłem jedynie przekonany, że dzielę się z ludźmi solidnym fragmentem mojego życia, a to co napisałem i w jakiej formie oddałem jest aktualnym odzwierciedleniem mojego odczuwania muzyki.
Gdy dowiedziałem się o nominacji do najważniejszej nagrody muzycznej w Polsce, przeżyłem wielkie zaskoczenie i ogromną radość. Nie trudno sobie wyobrazić, co poczułem w dniu ogłoszenia wyników. Nadal tkwi we mnie ten entuzjazm, który poczułem tamtego dnia.
Zdaję sobie sprawę, że „Fryderyk” to wielka sprawa i ogromne zaufanie, którym obdarzyła mnie Akademia Fonograficzna. Piękny początek!
Mogę sobie tylko wyobrazić, jak wielkie nadzieje pokłada artysta w pierwszej płycie, która zawiera całą jego dotychczasową wiedzę i doświadczenie. To też rodzaj wizytówki przez światem.
- Z pewnością jest to pierwsza konfrontacja ze światem zewnętrznym. Jeśli nasza twórczość zostanie zauważona i doceniona, dodaje to pewności i swobody w kolejnych działaniach. To jak powiew wiatru, który może ponieść daleko, ale należy go dobrze wykorzystać.
Jest to również moment, który zazwyczaj definiuje jaką drogą chcielibyśmy podążać i co chcielibyśmy swoją twórczością zakomunikować. Faktycznie, może to być swego rodzaju wizytówka młodego artysty.
Nominację do gdańskiej nagrody otrzymał Pan również za kompozycję „The Lost Season”. Materiał wymagał odwagi twórczej, a nawet braku pokory, bo polegał na nowatorskiej aranżacji „Czterech pór roku” Vivaldiego, zmieniał utwór kanoniczny w muzyce. Ale też okoliczności do jego skomponowania były niezwykłe. Utwór powstał na rzecz kampanii społecznej #iCO2dalej organizowanej przez międzynarodową Fundację ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. Czy ekologia jest tematem ważnym dla pana jako artysty?
- Tak, mam poczucie, że jako twórcy powinniśmy przekazywać nasz komentarz dotyczący aktualnych i bardzo ważnych dla nas wszystkich wydarzeń. W takich sytuacjach muzyka, jak i każda inna sztuka, staje się mocnym narzędziem do uświadamiania i zachęcania każdego z nas do przemyśleń i zmian. Kiedy padła propozycja stworzenia tej kompozycji, od razu stwierdziłem, że to wielkie wyróżnienie, ale także mój obowiązek. Jako mieszkaniec i obywatel naszej planety czuję się zobowiązany do przekazania komunikatu, który mógłby zwrócić uwagę na te tragiczne konsekwencje naszych wieloletnich czynów i zaniedbań.
Naruszanie i gruntowne zmiany tak perfekcyjnego i cenionego dzieła były szalenie ryzykowne i odważne. “Cztery pory roku” A. Vivaldiego to klasyka, która jest kompozycją kompletną. „The Lost Seasons” powstało we współpracy z producentem muzycznym Szymonem Weissem, który swobodnie czuje się w sferze muzyki elektronicznej. Po wspólnej analizie stwierdziliśmy, że pomimo rangi tej kompozycji, powinniśmy bez większych zahamowań stworzyć nowe brzmienie, korzystając z wielu współczesnych technik kompozytorskich. Taki zabieg pozwolił nam podkreślić i wyeksponować płynące z tej kompozycji przesłanie.
Premierowe wykonanie odbyło się podczas Szczytu Klimatycznego ONZ w Katowicach.
- Tak, odbyło się to podczas Szczytu Klimatycznego ONZ, który w roku 2018 odbywał się w Polsce. Byliśmy ogromnie zaangażowani i oddani temu projektowi, tak by precyzyjnie przekazać emocje i myśli, które nam przyświecały podczas tworzenia nowej wizji „Czterech Pór Roku”.
Pamiętam, że uniosło się wtedy wiele przejmujących emocji. Widzieliśmy smutek i refleksje u słuchaczy z całego świata. Nasz cel został osiągnięty. Udało nam się zobrazować upadek i zagładę klimatyczną.
Czy jest szansa, żebyśmy usłyszeli ten utwór jeszcze raz na żywo?
- Wszyscy doskonale wiemy, że w najbliższym czasie koncertowanie nie jest możliwe, ale prowadziliśmy już wiele rozmów na tematy związane z publicznymi wykonaniami tej kompozycji. Jeszcze przed okresem pandemicznym odzywały się do nas media zarówno z Europy jak i USA. Jaki tylko świat wróci do normalnego trybu, z pewnością ten utwór zostanie zaprezentowany szerszej publiczności. Już niebawem kompozycja pojawi się w formie mini albumu na popularnych platformach muzycznych. Jednak przeżycie tego bezpośrednio, na żywo wraz z audiowizualnymi efektami będzie największym doznaniem dla wszystkich.
Studiował pan jazz i dyrygenturę w Akademii Muzycznej w Gdańsku, ale ta kompozycja od klasycznego jazzu jest dość odległa.
- Tak, nie chcę zamykać się wyłącznie na jazz. Bardzo kocham tę estetykę i twórcze poczucie wolności, stąd moja debiutancka płyta o takim właśnie charakterze. Nie oznacza to jednak, że chciałbym się oddać wyłącznie tego typu muzyce. Od zawsze mam potrzebę zacierania granic między gatunkami. Uciekam od określania i precyzowania, nie chcę dać się zaszufladkować. Muzyka dla mnie to czysta emocja, mój język, który zmienia się i potrzebuje przestrzeni. Nie ma dla mnie znaczenia czy jest to jazz, czy muzyka poważna lub elektroniczna. Ważne, by była autentyczna i szczera.
Niektórzy twierdzą, że jazzem jest wszystko, to tylko punkt wyjścia do poszukiwań.
- To prawda. W jazzie nikt i nic nas nie ogranicza. Czujemy wielką wolność, co pozwala nam wybrać własną drogę. To idealny początek by znaleźć siebie i świadomie wybrać najlepszy kierunek.
Czuję, że miałem taką szansę i możliwość.
Zapowiadał pan już w wywiadach, że druga płyta nie będzie kontynuacją lecz zmianą. Usłyszymy instrumenty dęte?
- Pierwsza płyta była delikatna, subtelna, bardzo emocjonalna i ciepła. Na kolejnym autorskim albumie chciałbym ukazać inny koloryt brzmieniowy. Sprowokować do poszukiwań czegoś dla mnie nowego i inspirującego.
Jestem jeszcze na początkowym etapie tworzenia, ale z pewnością będzie to zauważalny kontrast w stosunku do tego, co przedstawiłem na płycie „Jazz Septet & String Orchestra”. Wolność i swoboda, którą uwielbiam w jazzie z pewnością pozostanie. Z przyjemnością podzielę się szczegółami już na początku nowego roku.
Czy taki wybór to wynik zmiany w życiu, pojawiającej się nowej energii czy kompozytorskich prób mierzenia się z inną materią muzyczną?
- Mam potrzebę innego wykorzystania narzędzi, które mam do dyspozycji i które znam już doskonale. Zależy mi, aby przekazać moją wrażliwość, ale w nieco inny sposób. Dać sobie szansę na nowe poszukiwania i dalszy rozwój, bez podążania utartymi ścieżkami. Tym samym odkryć w sobie coś, czego nie miałem jeszcze szansy dostrzec. Wierzę, że uda mi się to osiągnąć.
Pozostali laureaci 21. Nagrody Miasta Gdańska dla Młodych Twórców Kultury