Motto:
To już jest III wojna światowa. Putin rozpoczął ją dawno temu, a Ukraina to tylko aktualny front. Będzie ją eskalować mimo wszystko, a jest jeszcze bardziej prawdopodobne, że uda mu się zniszczyć Ukrainę, bo znowu przekonaliście go, że go nie powstrzymacie, chociaż możecie.
- Garri Kimowicz Kasparow, arcymistrz szachowy pochodzenia żydowsko-armeńskiego, mający też obywatelstwo Chorwacji (Twitter)
Przed salą plenarną odbywającego się w Marsylii Europejskiego Szczytu Regionów i Miast przedstawiciele samorządów Estonii udzielają wywiadu. Mówią bez ogródek o wojnie Putina, mówią o swoich obawach. Położony na Bałtykiem, liczący 1,3 mln obywateli kraj w 25 procentach zamieszkany jest przez Rosjan. Teraz jest w Unii Europejskiej, wcześniej był jedną z sowieckich republik (byłego Związku Radzieckiego).
Temat wojny zdominował spotkania i debaty odbywającego się w dniach 3-4 marca szczytu w Marsylii. Każdy z uczestników siłą rzeczy odnosił się do dramatycznej sytuacji w Ukrainie. Podstawowe pytania są następujące: „Jak pomóc Ukrainie i zatrzymać wojnę?” oraz „Jak zmienić Unię Europejską, żeby nie paść łupem Putina?”.
– Tego samego ranka, kiedy Estonia przygotowywała się do obchodów 104. rocznicy swojej niepodległości, nadeszła wiadomość, że świat jaki znamy, gdzie wyrośliśmy my i nasza niepodległa Estonia, już nie jest taki sam. Tu nie chodzi o Ukraińców, tu chodzi o cały świat – mówi Toomas Sarapuu, radny z położonego na południe od Tallina miasta Võru.
– Robimy wszystko, co możemy i mam nadzieję, że świat i Unia Europejska nas słyszy. Wszystko, co robimy i pokazujemy ma świadczyć, że to nie są żarty – dodaje jego koleżanka Bärbel Salumäe z gminy Rae.
Problemy Estonii nie są obce innym. O swoich obawach i rosyjskiej mniejszości mówią też Finowie. Podobne nastroje panują wśród Polaków.
Baza wiedzy: Gdańsk pomaga Ukrainie. Jak to robić mądrze? Українська мова. Pусский
Agresja Rosji na Ukrainę zmieniła przebieg dwudniowego Europejskiego Szczytu Regionów i Miast w Marsylii. Lokalni politycy dużo o niej mówili. Zmieniając i reformując UE wciąż odwoływali się do tego, co dzieje się na wschodzie kontynentu. Ci, którzy przyjechali właśnie ze wschodnich regionów Unii zadawali sobie pytanie, czy pozostali członkowie ich rozumieją i podzielają ich obawy.
Olgierd Geblewicz, marszałek zachodniopomorski, a jednocześnie szef grupy Europejskiej Partii Ludowej w Komitecie Regionów mówi nam, że wojna zmieniła w sposób zdecydowany postrzeganie krajów Europy Wschodniej.
– Przez długi czas również jako lokalne i regionalne wspólnoty ostrzegaliśmy przed Putinem, ostrzegaliśmy przed Nord Stream 2. Sam miałem poświęconą temu komisję w Komitecie Regionów. Mówiliśmy wtedy: „To nie jest projekt gospodarczy. To jest projekt geopolityczny, który ma zagłodzić i zamrozić Ukrainę i również dotknąć nas”. Wtedy niestety nie było to słuchane. Możemy tu powiedzieć o Niemcach. Mówiliśmy też o tym, co wyczynia Putin. Nie chcę tutaj mówić o takich potępianych dziś politykach jak Gerhard Schroeder. Nikt przyzwoity już mu ręki nie podaje, a jego pracownicy się zwolnili. Coraz bardzie dojrzewa tutaj to, że trzeba zareagować. Mam nadzieję, że to zrobią instytucje unijne – mówi Olgierd Geblewicz. – Jestem pod wrażeniem, jak szybko zadziałała Komisja Europejska, która już po kilku dniach zadeklarowała dostarczanie broni. Nigdy w historii czegoś takiego nie było. To jest dobry znak i to trzeba komisji umożliwić. Niestety dzisiaj bardzo duża część decyzji może być blokowana przez jedno państwo. Wydaje się, że trzeba to zmienić. Musimy też przemyśleć nasze priorytety. Mówiliśmy o zielonej i digitalnej Europie, dalej te cele są ważne, ale dzisiaj musimy mieć świadomość tego, że mamy być zieloni, ale bezpieczni. Poprzez realizację celów zielonych jesteśmy uzależnieni zbyt mocno od Putina. W związku z tym trzeba szybko uniezależnić się od niego. Po drugie, jeżeli mówimy o cyfrowej Europie, to musimy mieć świadomość, że dzisiaj ta wojna przeniesie się do świata cyfrowego. Już tam się rozgrywa. Musimy postawić na bezpieczeństwo w sieci i budowę wspólnej europejskiej odporności w sieci.
Rewizja zasady jednomyślności z pewnością przyspieszyłaby unijne decyzje. To jednak zajmie trochę czasu. Pozostaje to, co trzeba zrobić natychmiast. Znany zachodni polityk i członek Parlamentu Europejskiego Guy Verhofstadt, były premier Belgii a obecnie jeden z zarządzających projektem Konferencja na temat Przyszłości Europy, pytany przez dziennikarzy o atak na elektrownię atomową w Zaporożu bardzo wyraziście daje do zrozumienia, że Unia Europejska musi wprowadzić jak najszybciej kolejne, zdecydowanie ostrzejsze od ostatnich sankcje.
– Musimy robić więcej. Po pierwsze, sankcje muszą być pełnymi sankcjami. Dzisiaj sankcje SWIFT obejmują jedynie siedem rosyjskich banków, a 70 procent banków w Rosji nie przejmuje się blokadą SWIFT. Uważam, że w tej kwestii musimy działać bezwarunkowo. Wykluczenie rosyjskiego systemu finansowego z systemu SWIFT musi być globalne i całkowite, a nie dotyczyć tylko siedmiu banków. To samo tyczy się gazu i ropy, musimy nałożyć embargo na import paliwa z Rosji. Wiem, że to będzie dla nas trudne, ale musimy być gotowi na poświęcenia jeśli chcemy pomóc Ukrainie. Myślenie że możemy się z nimi solidaryzować nic nie robiąc i nie ponosząc żadnych strat jest niemożliwe. Musimy więc nałożyć pełną blokadę, pełne embargo na rosyjski gaz i ropę, co zatrzyma finansowanie maszyny wojennej Putina. Po trzecie musimy być poważni w naszych dostawach broni. Są już dostawy broni i to jest dobre działanie, ale musimy przyspieszyć użycie naszego pół miliardowego Funduszu dla Pokoju który przekazaliśmy na sprawę ukraińską. Należy to zrobić poprzez jak najszybsze wysłanie potrzebnego wyposażenia, włączając w to myśliwce. Rzeczywistość jest taka, że jeśli nie chcemy wprowadzić strefy zakazu lotów nad Ukrainą, co z wielu powodów jestem w stanie zrozumieć, to chociaż powinniśmy uzbroić ukraińską armię w konieczny dla nich sprzęt, który pozwoli im na obronę swojej przestrzeni powietrznej. Jeśli nie możemy tego zrobić za nich, to dajmy im narzędzia, które pozwolą na to żeby zrobili to sami.
– mówił Guy Verhofstadt.
Europejskie regiony i miasta stoją murem za Ukrainą. Przesłanie ze szczytu w Marsylii
Podczas wielu posiedzeń na szczycie łączono się z samorządowcami na Ukrainie. Europejscy burmistrzowie i przedstawiciele regionów na bieżąco słuchali tego, co mają im do powiedzenia koledzy z Charkowa, Mariupola czy Kijowa.
– Ta wiadomość jest adresowana do burmistrzów Europy. Jak wiecie Rosja rozpoczęła wojnę i okupację naszego kraju. My Ukraińcy stoimy silni i walczymy, broniąc naszego kraju. Potrzebujemy Waszego wsparcia na polu walki, aby powstrzymać bezsensowną wojnę i zabijanie moich rodaków, kobiet i dzieci. Razem możemy obronić nasze europejskie wartości demokratyczne. Razem jesteśmy silni. Jesteśmy naprawdę silni i powstrzymamy rosyjską agresję. Chwała Ukrainie i dziękuję – mówił do zebranych z wielkiego ekranu mer Kijowa Witalij Kliczko.
Po dwóch dniach szczytu widać, że to już inna Unia, Unia w chwili swojej największej próby. Wspólnota powstała między innymi po to, żeby chronić i wspierać Europejczyków, nie tylko w czasie pokoju. Miejmy nadzieję, że takie apele jak Witalija Kliczki, przedstawiciela narodu, który został zaatakowany, bo chciał być członkiem Unii Europejskiej, nie pozostaną bez odpowiedzi.
Manifest z Marsylii
To był również wyjątkowy szczyt z innego względu. Władze lokalne i regionalne jednym głosem domagają się czynnego uczestnictwa w kreowaniu i realizacji polityki społecznej, klimatycznej, środowiskowej, energetycznej i cyfrowej UE. Chcą też mieć bezpośredni dostęp do finansowania UE w obszarach leżących w ich kompetencji. Aspiracje lokalnych wspólnot znalazły swój wyraz w przyjętym na szczycie Manifeście z Marsylii.
W związku z tym wzywamy do stopniowego zwiększania roli Europejskiego Komitetu Regionów, tak by nie polegała wyłącznie na konsultacji, lecz miała wiążący charakter w pewnej liczbie obszarów polityki o wyraźnym wymiarze terytorialnym, i by wystrzegano się przy tym dodatkowego komplikowania struktur UE.
|