Gdańskie uroczystości upamiętniające pierwszą masową deportację rozpoczęły się mszą św. w Kościele św. Elżbiety. Obecni byli gdańscy sybiracy, ale też kombatanci, przedstawiciele Rodziny Katyńskiej i Rodziny Ponarskiej.
- Dzisiaj jest bardzo ważna dla nas rocznica. W dniu 10 lutego, 80 lat temu, miała miejsce pierwsza, masowa i najtrudniejsza dla Polaków deportacja na Sybir - mówi Celina Riedl, która w zarządzie gdańskiego Związku Sybiraków odpowiada za sekcję historyczną.
Zobacz relację wideo:
Ojciec pani Celiny więziony był w obozie w Ostaszkowie, a potem zamordowany przez NKWD w Twerze i pochowany w Miednoje. Sama została wywieziona wraz z mamą, półroczną siostrą i prababcią 13 kwietnia w kolejnej zsyłce. Trafiła do północnego Kazachstanu.
Po mszy św. uczestnicy przeszli do siedziby gdańskiej Rady Miasta. Tu rozbrzmiały Hymn Polski i Marsz Sybiraków. Marsz napisany został dość późno, bo dopiero w latach 90-tych XX w. po odzyskaniu niepodległości. Opowiada historię polskich zsyłek na Syberię, a jego głównym motywem jest droga.
Ref.
A myśmy szli i szli - dziesiątkowani!
Przez tajgę, stepy - plątaniną dróg!
A myśmy szli i szli - niepokonani!
Aż "Cud nad Wisłą" darował nam Bóg!
Pieśń podczas uroczystości wykonała młodzież z VII LO im. Józefa Wybickiego, która na stałe - przy różnych okazjach i rocznicach - wspiera środowisko gdańskich sybiraków. Każdego roku 17 września, który obchodzony jest jako Światowy Dzień Sybiraka, Miasto Gdańsk wraz ze środowiskami sybiraków i kombatantów oddaje cześć ofiarom zsyłek na Cmentarzu Łostowickim. Znajduje się tam Pomnik Golgoty Wschodu i kwatera, w której pochowani są sybiracy.
- Kiedy 30 lat temu był reaktywowany Związek Sybiraków w Gdańsku, było nas około 2,5 tysiąca. Teraz jest nas już tylko 600 osób - mówi Kordian Borejko, prezes Zarządu Głównego Związku Sybiraków.
ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ Z UROCZYSTOŚCI
W nocy z 9 na 10 lutego władze ZSRR rozpoczęły pierwszą z czterech wielkich deportacji obywateli polskich na Syberię. Decyzję wydała Rada Komisarzy Ludowych, a przeprowadzał realizował ją Wsiewołod Mierkułow - zastępca szefa NKWD Ławrientija Berii. Dla wielu ze 140 tysięcy zesłanych (niektóre źródła mówią nawet o 200 tys.) było to równoznaczne z wyrokiem śmierci. Pierwsza zsyłka objęła w głównej mierze osoby uznane za niebezpieczne dla władzy sowieckiej: urzędnicy państwowi, kolejarze, właściciele ziemscy czy leśnicy z czego ok. 80% stanowili Polacy, 20% zaś Ukraińcy i Białorusini. NKWD zabierało całe rodziny, na spakowanie mieli dosłownie kilkadziesiąt minut. Transport wagonami towarowymi przebiegał w niezwykle ciężkich warunkach, przy bardzo niskich temperaturach. Wiele osób nie przeżyło podróży. Polacy trafiali głównie do obwodów archangielskiego, czelabińskiego, czkałowskiego, irkuckiego, iwanowskiego, nowosybirskiego, omskiego i swierdłowskiego, a także do Jakucji, Kraju Krasnojarskiego i Ałtajskiego. Łącznie, w czterech masowych zsyłkach, według danych NKWD wywieziono około 330-340 tys. osób. Związek Sybiraków uważa te liczby za zaniżone. Według niektórych historyków wywózki mogły objąć nawet 1,35 mln osób, z których wielu nie przeżyło wyczerpującej pracy w łagrach. |