Przywrócić świetność Wielkiej Alei Lipowej
Dom Zdrojowy w Brzeźnie. Sezon letni 2022 w Gdańsku został oficjalnie otwarty
Wielka Aleja Lipowa rozciąga się wzdłuż dzielnicy Aniołki od Bramy Oliwskiej do Wrzeszcza. W XIX wieku była porównywana do paryskich Pól Elizejskich. Jej święto to okazja do poznania historii tej części miasta, spotkania z sąsiadem i sąsiadką przy wspólnym stole i posłuchania muzyki klasycznej w otoczeniu zielonego Parku Steffensów.
Święto Wielkiej Alei Lipowej. Co się działo?
Świętowanie rozpoczęło się od sąsiedzkiego śniadania z przekąskami polsko - ukraińskimi przy wspólnym stole, w Parku Steffensów. Dania kuchni ukraińskiej przygotowała Alina, która przyjechała do Gdańska w marcu z okolic Zaporoża. Na stole pod gołym niebem znalazły się także polskie, wegańskie przysmaki przygotowane przez Bognę i Tomka czyli Jeden Chleb.
- Do wspólnego świętowania zaprosiliśmy Operę Bałtycką, która ma swoją siedzibę przy Wielkiej Alei - powiedziała Natalia Koralewska z Fundacji Palma, współorganizatora święta. - Stąd pomysł na operę w parku, zaprosiliśmy też Muzeum Gdańska, instytucję kultury w mieście, która o historii Gdańska wie najwięcej i wydała książkę o Wielkiej Alei. Ideą tego święta jest podkreślenie, że Wielka Aleja to miejsce historyczne, przypomnienie że to najstarsza w Polsce aleja czterorzędowa z lip. Było ich 1400, teraz jest czterysta, a wciąż robią na nas wrażenie. Kiedyś aleja żyła, wzdłuż niej były kawiarnie, gospody, podróżnicy zatrzymywali się tu po drodze, aby odpocząć. Dziś w parku Steffensów przy Wielkiej Alei trochę odtwarzamy ten klimat.
Atrakcją niedzielnego święta był koncert wykonany przez Kwartet Opera złożony z muzyków Orkiestry Opery Bałtyckiej w Gdańsku, który poprowadził Jerzy Snakowski. Można też było wziąć udział w spacerze historycznym, wspólne wyplatać wianki z kwiatów i posłuchać dyskusji o książce “Opowieści Wielkiej Alei”.
Rewaloryzacja Wielkiej Alei Lipowej. Zobacz jak zmieni się główna miejska ulica WIZUALIZACJE
Historia Wielkiej Alei i powrót do przeszłości
Monika Mazurowska przewodnicząca Zarządu Dzielnicy Aniołki przypomniała, że święto Wielkiej Alei (i dzielnicy Aniołki przy okazji) jest organizowane już po raz szósty.
Moda, marketing i zero waste - warsztaty dla młodzieży
- Nie zawsze był to park Steffensów, ale zwykle gdzieś w okolicy - powiedziała Monika Mazurowska. - Bywały lata kiedy spotykaliśmy się po drugiej stronie w Parku Zielonym, bywały lata, kiedy spacery odbywały się po wewnętrznym pasie Alei. Dla nas cel święta to oczywiście integracja mieszkańców i podbicie ważności Wielkiej Alei. Jest ona traktowana jako "przelotówka" ze Śródmieścia do Wrzeszcza, a my chcemy przypomnieć jej historię, pokazać, że jest to miejsce, w którym można się zatrzymać. “Rozlewamy” tę wielką aleję na parki obok. Włączamy te instytucje, które są lokalne, na dzielnicy. Liczymy, że ich współudział pomoże w budowaniu tożsamości tego miejsca.
Jak podkreśla przewodnicząca w parku Steffensów jest też "ukryta" historia dzielnicy.
- Tu swego czasu był Kościół Wszystkich Bożych Aniołów stąd nazwa Aniołki - dodaje Monika Mazurowska. - To kolebka dzielnicy, ruiny kościoła cały czas można zobaczyć. Staramy się, żeby po zakończeniu prac archeologicznych ruiny, choć we fragmencie były udostępnione do oglądania.
Po wysłuchaniu pikniku muzycznego kwartetu smyczkowego z Orkiestry Opery Bałtyckiej w Gdańsku można było wysłuchać rozmowy o tajemnicach i sekretach „małej ojczyzny”. O opowieściach Wielkiej Alei, na kanwie książeczki dla dzieci (i dorosłych) o tym samym tytule rozmawiały prof. Katarzyna Czerwińska i Anna Czerwińska-Rydel.
Wystawa „Truso. Legenda Bałtyku”. Rozpocznij wakacje z wikingami - już w sobotę
Co każdy gdańszczanin powinien wiedzieć o Wielkiej Alei?
-Wielka Aleja jest jednym z nielicznych przykładów alei, która nie była aleją łączącą na przykład pałac władcy z pałacykiem myśliwskim, jak to było w Berlinie czy innych miastach - tłumaczy profesor Katarzyna Rozmarynowska, architektka specjalizująca się w architekturze krajobrazu. - Aleja ta powstała z dwóch powodów: żeby umożliwić gdańszczanom dojście do Wrzeszcza i żeby uporządkować istniejącą już drogę. Połączyła Gdańsk z przedmieściem, które miało charakter rekreacyjny, liczyła dwa kilometry, a gdańszczanie byli z niej bardzo dumni. Co ważne, po to żeby ją zbudować, zasadzić drzewa odbyły się zbiórki społeczne, pieniądze nie poszły z kasy miejskiej. Przez lata aleja bardzo się zmieniała, bo czasy się zmieniły, życie, potrzeby mieszkańców, pojawiły się samochody i główna aleja stała się niedostępna. Dziś zostało 25 procent drzew, mamy z nimi problem, bo dochodzą do kresu swojego wieku, żyją w nienajlepszych warunkach. Trwa dyskusja, czy czekać aż drzewa obumrą, czy próbować Aleję uzupełniać i odtwarzać. Jedno wiemy, nie wyobrażamy sobie bez niej Gdańska.
Święto Wielkiej Alei Lipowej w obiektywie Dominika Paszlińskiego