• Start
  • Wiadomości
  • Strajk Rodziców, dzieci nie poszły do szkoły. W niektórych szkołach, klasach, blisko 90 procent nieobecności!

Strajk Rodziców, dzieci nie poszły do szkoły. W niektórych szkołach, klasach, blisko 90 procent nieobecności!

Rodzice zapowiedzieli na piątek, 10 lutego, strajk - nie puścili do szkoły swoich dzieci. W gdańskim gimnazjum nr 26 przy ul. Tragutta frekwencja wyniosła... jedynie 13 procent! W szkole było 44 uczniów na 326! - Może to pokaże, że nie wszyscy są za tą reformą, jak usiłują nas przekonać rządzący - powiedziała dyrektor szkoły Liliana Gdowska.
10.02.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Gimnazjum nr 33, Gdańsk Osowa: lekcja polskiego w 3 klasie. Frekwencja - jeden uczeń

Lekcje trzeba było przeprowadzić, bo nie był to strajk nauczycieli, ale strajk rodziców przeciw PiS-owskiej reformie edukacji. To rodzice postanowili nie posyłać swoich dzieci do szkoły. 


W piątek Strajk Rodziców: nie poślą dzieci do szkół. Czy taki protest ma sens? [OPINIE]

Na początku odwiedziliśmy Zespół Szkół nr 2 w Gdańsku Osowej. Tu do likwidacji, wskutek reformy edukacji, poszło gimnazjum 33, szkoła na bardzo wysokim poziomie. 

W dniu strajku, 10 lutego, jak podała nam dyrektor szkoły Marzena Majerowska, frekwencja wynosiła 31 procent. Co oznacza, że w szkole nie było 69 procent uczniów! W niektórych klasach siedział jeden uczeń, w innych dwoje czy troje, w jeszcze innych 11 osób. Największa frekwencja w jednej z klas wynosiła 15 osób.  

- Wszystkie lekcje odbywały się normalnie. Oczywiście nauczyciele muszą dostosować zajęcia do frekwencji. Nie ma sprawdzianów - mówi dyrektor szkoły Marzena Majerowska.

A co z usprawiedliwieniem? - Rodzic nie  musi się tłumaczyć, z jakiego powodu nie ma dziecka w szkole. Musi usprawiedliwić nieobecność, ale bez podawania powodu - wyjaśnia dyrektorka. 

Co Majerowska sądzi o Strajku Rodziców, jako dyrektor szkoły? - Mam taką zasadę, że nie komentuję pewnych decyzji ani w jedną ani w drugą stronę. Jestem neutralna. Zostawiam to dla siebie. Mogę tylko powiedzieć, że jest mi bardzo szkoda, że nasze gimnazjum zostaje zlikwidowane, bo wypracowaliśmy już sobie metody pracy z uczniami, dobrze nam to wychodziło i szkoda mi tego wszystkiego, nad czym przez lata pracowaliśmy. Zawsze też miałam taką filozofię, że są sprawy dla dorosłych i sprawy dla dzieci. Smutno mi, że my dorośli nie potrafimy rozwiązać pewnych spraw i angażujemy w to dzieci. Akurat dzieci powinniśmy jak najdłużej przed brutalnym światem dorosłych chronić. One powinny czuć się bezpiecznie i nie powinny myśleć o pewnych sprawach.

Gimnazjum nr 33 będzie przekształcone w szkołę podstawową. 

Nowa sieć szkół w mieście - tłumaczymy, co konkretnie się zmieni

W gimnazjum nr 25 przy ul. Tadeusza Kościuszki we Wrzeszczu frekwencja wyniosła 68 procent.

- Na co dzień mamy frekwencję w granicach 99 procent, więc to jest mało - powiedziała nam dyrektor Anna Mrotek z Gimnazjum nr 25. - W niektórych klasach są komplety, a w niektórych jest połowa klasy, czy nawet jedna trzecia. Średnio nie ma około ośmiu osób na klasę.

Gimnazjum nr 25 będzie przekształcone w liceum ogólnokształcące.

Dyrektor Anna Mrotek powiedziała, że uczniów gimnazjów, zwłaszcza tzw. rocznika skumulowanego czeka “rzeź”: - Dzieci, które są teraz w gimnazjum to są dwa roczniki skazane na zatracenie. Oni stracą swoich nauczycieli. W Gdańsku pracę straci 900 nauczycieli gimnazjów. Dzieci stracą nauczycieli, szkoły, nie wiem, jak będzie z motywacją, żeby te dzieci dobrze przygotować do egzaminu. Na pewno też będzie "rzeź" za dwa lata, kiedy do szkół średnich pójdą dwa roczniki jednocześnie [2003 i 2004 - red]! Mówienie o tym, że one się pomieszczą w szkołach, to jest żart. Pewnie gdzieś się pomieszczą. Czy one w ogóle dostaną się do tych szkół, do których chcą się dostać? Przecież ich szanse zmniejszą się o połowę, a to jest bardzo dużo! Tu jest dramat, którego rząd nie bierze pod uwagę. Naprawdę można sobie przeorganizować wszystko, tylko że w tym są jeszcze dzieci, o których trzeba pamiętać! 


To już pewne. Rada Miasta podjęła decyzję o likwidacji 49 gdańskich gimnazjów
 

Najmniejszą frekwencję, ze szkół, do których dzwoniliśmy, miało Gimnazjum nr 26 przy ul. Traugutta 92 w Gdańsku. Tylko 13 procent uczniów przyszło tam do szkoły: 44 na 326!

Dyrektor szkoły Liliana Gdowska: - Dziwię się, że w innych szkołach w Gdańsku nie jest podobnie. My naprawdę nikogo specjalnie nie przekonywaliśmy do tego strajku, tak po prostu wyszło. To były indywidualne decyzje rodziców. Może ta frekwencja pokaże, że nie wszyscy są za to reformą, jak usiłują przekonać nas rządzący. Ja się rodzicom nie dziwię: te zmiany programowe, wprowadzane tak szybko, sprawią, że trzy roczniki - obecne klasy 4, 5 i 6 w podstawówce - to będą roczniki stracone, niedouczone, będą miały po prostu braki. Poza tym nie ma cudów i w liceach dla roczników skumulowanych nie da się wyczarować dwa razy więcej miejsc. Już nie mówię o latach naszej pracy, o krwi, o pocie, o godzinach, często nieopłaconych, które my, nauczycielki, włożyłyśmy przez lata, żeby to gimnazjum było na wysokim poziomie. To wszystko teraz przepada!


Reforma czy „deforma”? Zobacz skrajnie różne opinie radnych PO i PiS

Dyrektor Gimnazjum nr 7 na Orunii Górnej Paweł Zaremba powiedział nam, że w jego szkole frekwencja wyniosła 30 procent. Frekwencję wylicza się na podstawie dziennika elektronicznego. W "siódemce" było w szkole średnio dziewięciu uczniów na 30 w jednej klasie. Choć zdarzały się klasy, w których nie było ani jednego ucznia! 

W Gimnazjum numer 29 przy ul. Beethovena w Gdańsku frekwencja wyniosła 90 procent.

- Nie ma może po jednym, dwojgu dzieci w klasie - powiedział nam dyrektor szkoły Henryk Knospe.

Dlaczego rodzice zdecydowali się nie posyłać dzieci do szkoły? Katarzyna Urbanek, matka 13-letniego Mateusza, gimnazjalisty z Osowy: - W największym skrócie: nie puściłam syna do szkoły, bo to jest durna reforma i tyle! Rząd PiS chce nas cofnąć do czasów PRL. Chcą odebrać dzieciom możliwość twórczego myślenia, wyrabiania sobie własnego zdania i kształtowania wyobraźni. Chcą mieć pełną kontrolę nad społeczeństwem, w tym dziećmi. Chcą, żebyśmy byli posłuszni. Nie będziemy! 

Strajk dotyczy całego województwa. Witold Modrzyński z Kolbud, ojciec dwójki dzieci: - Córka jest w piątej klasie, a syn w trzeciej gimnazjum. Rozmawiałem z dziećmi i starałem się im wytłumaczyć na czym mają polegać te zmiany i moje dzieci same zadecydowały, że zostają w domu. To ich decyzja. Nie zgadzam się na zniszczenie wszystkiego, co przez 17 lat udało nam się wypracować. Nie wszystko jest idealne, ale nastąpił wielki skok poziomu nauczania naszych dzieci, co pokazują badania. Jest to też dla moich dzieci ważna lekcja społeczeństwa obywatelskiego: pokazuję im, że ich głos jest ważny i że mają wpływ na swoją przyszłość. Dzięki temu w przyszłości będą świadomie chodzić na wybory. Nie będą siedzieć w fotelu i narzekać, że nic od nich nie zależy. 

Ciekawostka: dyrekcja jednej ze szkół gimnazjalnych powidziała nam, że zmieniała dziś.. stołówkowe menu! Jako, że nie było tylu uczniów, zamiast planowanego łososia, podano ryż z owocami. Łosoś ma poczekać, gdy w szkole będzie więcej dzieci.  





TV

Mniej bruku - więcej drzew!