Studenci Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego w Salto Awards 2022
Charytatywny projekt o nazwie “Przez zabawę do zdrowia” znalazł się w gronie pięciu zwycięzców konkursu Salto Awards 2022, w którym o miano najlepszych inicjatyw realizowanych przez młodych ludzi w krajach Unii Europejskiej konkurowało ponad 100 pomysłów. Projekt Studenckiego Koła Naukowego “Pasjonaci Pediatrii” uznano za najlepszy w kategorii “Solidarność i Wolontariat”.
Laury przyznawano za działania podjęte w mijającym roku z wykorzystaniem grantów ze środków Europejskiego Korpusu Solidarności (tak było w przypadku opisywanego projektu) lub z programu Erasmus+.
Rozmawiamy z lek. Julią Leszkowicz - pierwszą koordynatorką projektu i jej następczynią Ewą Sokołowską, studentką VI roku kierunku lekarskiego.
“Cieszę się, że mogę wnieść te kilka działań” - zagraniczni wolontariusze o pracy dla Gdańska
Izabela Biała: Jak powstał Wasz projekt “Przez zabawę do zdrowia”?
Julia Leszkowicz: - Wszyscy oprócz jednego rodzynka z Politechniki Gdańskiej, wywodzimy się ze Studenckiego Koła Naukowego Pasjonaci Pediatrii, które zawiązało się dokładnie sześć lat temu w Klinice Pediatrii, Gastroenterologii, Alergologii i Żywienia Dzieci GUMed mieszczącej się w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika.
Kiedy tworzyło się koło, pani dr hab. n. med. Katarzyna Plata-Nazar, zastępczyni kierownika Kliniki, która opiekuje się nami do dziś, powiedziała, że bardzo liczy na to, że studenci nie tylko będą rozwijać się naukowo, ale że oddział szpitalny zyska dzięki nim popołudniowe “drugie życie. Zgłosiłam wtedy propozycję dekorowania z pacjentami pierniczków na święta i tak się zaczęło. Na początku organizowaliśmy świąteczne i sezonowe akcje, zawsze studenckim sumptem: jedna osoba przyniosła jaja, druga wosk, trzecia barwniki… Teraz animacje dla dzieci organizujemy każdego miesiąca.
Dlaczego dzieciom w szpitalu też potrzebna jest zabawa? Jaki cel przyświeca Waszym działaniom na oddziale?
J. L.: - Główny cel to pokazanie szpitala z pozytywnej strony, chcieliśmy pokazać dzieciom, że czas spędzony na oddziale nie wiąże się tylko z bólem i strachem, że może być ciekawy.
Oddział, na którym realizujemy nasze animacje ma swoją specyfikę. Zdarza się, że te same dzieci uczestniczą w kilku spotkaniach, ponieważ przebywają tu tak długo, albo wracają na kontynuację leczenia. Zdajemy sobie sprawę, że jest im nudno, chcemy odczarować szpital i umilić im jakoś ten czas.
Ewa Sokołowska: - Jeśli dziecko przebywa w szpitalu cztery tygodnie i leży w łóżku, bardzo to obniża jakość jego życia, dlatego ważne jest, żeby je aktywizować. Dzięki temu jego koncentracja na chorobie i szpitalu się zmniejsza. Są prace naukowe pokazujące, że zabawa potrafi zmniejszyć nasilenie bólu, przez co pacjent wymaga mniejszej podaży leków przeciwbólowych. Psychosomatyka ma bardzo duże znaczenie.
Działamy też z myślą o rodzicach, którzy często są z dziećmi przez cały pobyt w szpitalu. Dla nich nasze warsztaty to moment, w którym mogą się oderwać od łóżka, pobyć samemu, czy pójść na spacer, bo my na dwie, trzy godziny przejmujemy opiekę i inicjatywę. Mama, czy tata nie musi wtedy myśleć, jak poprawić dziecku nastrój. Oczywiście rodzice mogą uczestniczyć w warsztatach i widać, że dla nich też jest to przyjemność.
J.L.: - Dla nas samych wielką wartością projektu jest to, że mamy szansę zobaczyć pacjenta z zupełnie innej strony. Na studiach jesteśmy skoncentrowani na jak najlepszych ocenach i bezbłędnych odpowiedziach na wszystkie pytania. Tutaj skupiamy się na pacjencie, takim, jakim jest naprawdę - nie na ciekawym przypadku medycznym, czy obiekcie badania. Mamy kontakt z dzieckiem na jego zasadach. Dla nas, jako młodych, czy przyszłych lekarzy to jest najważniejszy aspekt. Działamy na oddziale klinicznym, co oznacza, że studenci przychodzą tu regularnie w ramach zajęć. W poniedziałek dzieci jeszcze chcą z nimi rozmawiać, ale w piątek zdarza im się wejść pod łóżko, bo mają dość kontaktu na zasadzie pacjent - student medycyny.
Jak organizujecie tak różnorodne zajęcia w warunkach szpitala?
J. L.: - Wydarzenia odbywają się w salach seminaryjnych na oddziale. Przy tym projekcie działa prawie 20 osób i mamy jasny podział zadań, w zależności od dyspozycyjności wolontariuszy. Każda akcja ma swojego koordynatora, ktoś inny robi zdjęcia, są osoby wyznaczone do opieki nad pacjentami, którzy na przykład mają podłączoną pompę infuzyjną; jeśli dziecko jest na wózku też ma osobę do opieki. Jest też ekipa do sprzątania i ktoś do “trzymania klucza” (w szpitalu bez karty magnetycznej nigdzie się nie wejdzie). Dobra organizacja, jak wszędzie, jest podstawą działania. Wspomniana już nasza opiekunka doc. Katarzyna Plata - Nazar wspiera nas od strony formalnej i akceptuje wszystkie szalone pomysły.
A propos pomysłów - aktualna edycja projektu, na lata 2021 - 23, na którą otrzymaliście dofinansowanie z Europejskiego Korpusu Solidarności, to działania rozpisane na trzy lata. Skąd czerpiecie pomysły?
J. L.: - Pediatria jest specyficzną dziedziną medycyny, w dużej mierze skupia osoby od zawsze aktywne społecznie, harcerzy i nie tylko, dlatego od początku opieraliśmy się na doświadczeniach i pasjach ludzi z naszego koła. Ewa proponując realizację sesji kalendarzowej, zajęła się charakteryzacją naszych modeli. Kolega jest pasjonatem uprawy roślin i zrobił warsztaty ogrodnicze, a jest wśród nas jeden uczestnik, który zawsze robi plakaty dla poszczególnych wydarzeń. Z kolei nasz informatyk, jedyny w tym gronie student Politechniki Gdańskiej, zajmuje się techniczną stroną działalności. On też przygotował warsztaty z eksperymentów naukowych, które utrwaliliśmy na filmie nakręconym na potrzeby konkursu Salto Awards.
E. S.: Teraz, dzięki dofinansowaniu unijnemu, możemy puścić wodze fantazji, a także zaprosić kogoś bardziej doświadczonego w pracy z dziećmi. Tak było na przykład z warsztatami kolektywu Mamy Wenę, pod okiem dziewczyn dzieci robiły świece sojowe. Taka współpraca jest fajna, bo jednocześnie wspieramy i promujemy organizacje i ludzi, którzy robią ciekawe rzeczy, także dla nas. Kiedy zaprosiliśmy profesjonalnego sushi mastera, uczyliśmy się razem z dziećmi o kulturze Japonii i tajnikach robienia sushi.
Kiedy fotograf Grzegorz Mehring, którego zaprosiliśmy do zrobienia sesji kalendarzowej z udziałem 12 pacjentów, stworzył w sali profesjonalne studio ze światłami i zapleczem. Nie tylko dzieci były pod wrażeniem. Doskonała jakość zdjęć to jedno, ale cała ta profesjonalna otoczka i charakteryzacja, zrobiły na dzieciach ogromne wrażenie. Każde dziecko i opiekun dostał swój egzemplarz kalendarza. To była chyba największa nasza akcja, z udziałem wszystkich wolontariuszy. Mamy nadzieję, że wypali i w tym roku, kolejna sesja w grudniu.
J. L.: - Grafik mamy szczegółowo rozpisany do września przyszłego roku, ale ogólnie mamy plany, że “Przez zabawę do zdrowia” będzie na wiele lat, na zawsze, żeby oddział żył drugim życiem popołudniami.
ZOBACZ FILM PRZYGOTOWANY NA POTRZEBY KONKURSU (w języku angielskim)
Nie możemy nie poruszyć tematu nagrody. Gratulacje! Jak się czujecie, mając “międzynarodowe potwierdzenie”, że (cytuję za jurorami) wasz projekt jest innowacyjny, inspirujący i ma tak wielki wpływ i wartość dla społeczności”?
J. L.: - Nagroda jest super, to dla nas ważne wyróżnienie. Zgłosiliśmy się do konkursu, bo można w nim wygrać pieniądze na dalsze działania. Jesteśmy wolontariuszami i nasz główny benefit to dojadanie ryżu po dzieciach, nie nastawiamy się na zysk (śmiech).
E. S.: - Kiedy podczas gali online jury komentowało i oceniało projekty na podstawie wniosków i filmów dokumentujących działania - mówiono o nas, o tym jak inspirujące jest to, że młodzi lekarze i studenci medycyny poświęcają wolny czas dzieciom bawiąc się z nimi, a znacznie więcej wolnego czasu na organizację, przeżyłam to bardzo emocjonalnie. Jurorzy byli autentycznie poruszeni i pełni podziwu dla naszego zapału, i tego, że rozumiemy, że nauka i wiedza to nie wszystko, że mały pacjent potrzebuje nie tylko kroplówki z lekami, ale także ludzkiego podejścia. To było naprawdę wzruszające.
Później rozmawiałyśmy z Julką, że działamy z miesiąca na miesiąc, nie zatrzymując się nad tym, co zrobiliśmy i nie pamiętając, jak bardzo dzieci się cieszyły. Po tej nagrodzie chyba same to doceniłyśmy. Nie robimy tego, by ktoś nas zauważył, ale jeśli środowisko międzynarodowe uznaje nasz projekt za unikatowy, to jest to wielkie wyróżnienie. Bardzo cieszy nas też pozytywny odzew ludzi, do których zwracaliśmy się z propozycją współpracy w tym roku.
Najlepszy student zagraniczny w Polsce to Kanadyjczyk z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego
Co ma Pani na myśli?
E. S. - Usiłowałam na przykład zaprosić magika na oddział w dzień dziecka. Teraz już wiem, że takie plany trzeba czynić rok wcześniej, ale kiedy zaczęliśmy rozmawiać o kosztach, od razu zapewnił, że kiedy będzie mógł przyjść, wystąpi za darmo, bo to szczytny cel.
Super, że możemy angażować do projektu także ludzi spoza naszego środowiska. Dla nas szpital jest naturalnym miejscem, nie szokuje nas widok chorych pacjentów. Filmik na konkurs nakręciła dla nas moja koleżanka, która pracuje w restauracji, wchodząc w rolę operatora zobaczyła te wszystkie pompy i wenflony u normalnie bawiących się dzieci. Mówiła później, że było to dla niej bardzo cenne doświadczenie.
J. L.: - Właściwie wszędzie, gdzie się zwracaliśmy z zaproszeniem, czy żeby zrobić zakupy na warsztaty, dostawaliśmy zniżkę, albo coś dodatkowego. Właściciel restauracji sushi, gdy dowiedział się po co nam te parę kilo ugotowanego ryżu, dodał różne produkty w prezencie. Kiedy robiliśmy ogrody ziołowe, pojechaliśmy do “Ogrodów Justyny” i dostaliśmy mnóstwo dodatkowych roślin. Rozczula mnie to, że tyle osób chce się na swój sposób przyłączyć na do naszych działań.
E. S. - Niedawno nawiązaliśmy współpracę ze studentkami psychologii Uniwersytetu Gdańskiego, chcielibyśmy wspólnie przeprowadzić dla dzieci warsztaty umiejętności radzenia sobie ze stresem, w realizacji pomysłu wesprze nas jeden z wykładowców UG.
Najwyraźniej zarażacie tym projektem!
J. L.: - Cieszę się, że możemy zarazić tyle osób z zewnątrz (choć w naszym “szpitalnym” kontekście dziwnie to brzmi), które w innych okolicznościach nigdy nie trafiłyby do szpitala, żeby pracować z dziećmi. Nasze “skutki uboczne” to uśmiech i nauka. Pokazanie, że choroba nie wyklucza zabawy, nawet jeśli jest jakąś przeszkodą.
Podziękowania i gratulacje z okazji zdobycia nagrody Salto Awards 2022 należą się wszystkim wolontariuszom zaangażowanym w projekt Przez zabawę do zdrowie: Annie Kloczkowskiej, Joannie Ramowskiej, lek. Elizie Bogdan, lek. Piotrowi Witkowskiemu, Mariannie Kostka, Annie Sabiniewicz, Pauli Ufnal, Wojciechowi Nazarowi, Grzegorzowi Nazarowi, Krzysztofowi Nazarowi (PG), Marcinowi Wieczorkowi, Łucji Komisarczyk, Jowicie Fiszer, Julii Landowskiej, lek. Kamili Kapeluch oraz Helenie Górce.
Więcej o SKN “Pasjonaci Pediatrii”
W 2021 roku Studenckie Koło Naukowe “Pasjonaci Pediatrii” otrzymało Nagrodę Czerwonej Róży dla najlepszego koła naukowego pomorskich uczelni. W działalność Koła angażuje się ponad sto osób. Poza kontynuowaną od lat inicjatywą animacji dla małych pacjentów, studenci zrealizowali już między innymi projekt “Jestem na sześć, wiem jak zdrowo jeść” (serię spotkań na temat zasad zdrowego żywienia dla grupy dzieci z Gdańska borykający się z problemem otyłości). Edukują też studentów, a niedługo także licealistów, na temat postępowania w razie wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego. Obecnie pracują nad akcją edukacyjną dotyczącą wirusa HPV.
Zanim Koło sięgnęło po granty Europejskiego Korpusu Solidarności, czterokrotnie otrzymało dofinansowanie Gdańskiego Funduszu Młodzieżowego, którego fundatorem jest Miasto Gdańsk, a operatorem Stowarzyszenie Morena. Do sięgnięcia po środki europejskie zachęciła "Pasjonatów Pediatrii" Katarzyna Huńko ze Stowarzyszenia.
Większe granty i więcej opcji - nowości w Gdańskich Funduszach 2021
Kontakt z Kołem na Instagramie lub Facebook`u