Do Polskiego Ładu miejscy radni nawiązywali podczas czwartkowej sesji już w trakcie oświadczeń klubowych (te wygłaszane są na początku sesji RMG), a także podczas dyskusji nad projektem uchwały w sprawie wprowadzenia zmian w Wieloletniej Prognozie Finansowej Miasta Gdańska.
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz, przypomniała, że Miasto zgłosiło trzy projekty do Programu Inwestycji Strategicznych, a dofinansowanie, w wysokości nieco ponad 80 mln złotych, otrzymało na jeden z nich - wspomnianą przebudowę ul. Kielnieńskiej w dzielnicy Osowa.
- Ważna informacja jest też taka, że zmiany podatkowe, które są jeszcze procedowane, spowodują spadek wpływów do budżetu Gdańska o 270 mln złotych - zaznaczyła prezydent Dulkiewicz. - Gdańszczanie każdego roku wpłacają natomiast do budżetu państwa około 2 miliardów złotych - dodała.
Cezary Śpiewak-Dowbór, przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej w Radzie Miasta Gdańska, stwierdził, że rząd RP "ponownie centralizuje wpływy osłabiając samorządy".
- Na programie Polski Ład miasto Gdańsk straci, wedle szacunków, 270 mln złotych. W obliczu tych kwot przyznanie 80 mln złotych na gdańskie przedsięwzięcia w ramach tzw. Polskiego Ładu jest tylko, w naszym przekonaniu, nieudolną próbą mydlenia oczu mieszkańcom Gdańska. Gołym okiem widać, że daje to ujemne saldo na poziomie 190 milionów złotych. To kwota szacunkowa, ale oparta na danych podawanych przez rząd - zaznaczył przewodniczący Śpiewak-Dowbór.
ZOBACZ TRANSMISJĘ Z OBRAD RADY MIASTA GDAŃSKA Z 28 PAŹDZIERNIKA 2021 R.
Inaczej tę kwestię przedstawiał Kazimierz Koralewski, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Gdańska.
- Musimy pamiętać, że w budżecie, w którym ma brakować ponoć 270 mln złotych, około pół miliarda złotych zostanie w kieszeni gdańszczan, którzy najlepiej wiedzą, jak wydać te środki. To mieszkanki i mieszkańcy Gdańska wydadzą te pieniądze według własnych potrzeb i uznania - argumentował przewodniczący Koralewski. - Ale jednocześnie pewien ubytek tego dochodu budżetu miasta Gdańska powinien zostać uzupełniony, dzięki nowelizacji budżetu państwa. Do 28 grudnia zostaną rozdysponowane środki z subwencji ogólnej z racji zmian w programie Polski Ład. Do 28 grudnia wpłyną środki również do budżetu miasta Gdańska z tego tytułu. Wierzę, że okaże się, że budżet Gdańska nic na tym nie stracił - dodawał.
Na to wystąpienie zareagował zastępca prezydent Gdańska ds. zrównoważonego rozwoju, Piotr Grzelak.
- Mieszkańcy powinni mieć świadomość tego, do czego doprowadza państwa polityka. Bo o tym, że obniżamy jakość usług społecznych, komunikacji publicznej, utrzymania zieleni w mieście o 270 mln złotych, wciąż powtarzamy. Być może to się nie przebija. Ale o tym, że o te 270 mln złotych obniżacie państwo szanse na inwestycje w przyszłości, o tym również zapominacie. Dlatego, że im wyższa jest nadwyżka w dochodach bieżących tym większa szansa na inwestycje w przyszłości. U progu nowej perspektywy Unii Europejskiej podcinacie nogi Gdańskowi o blisko 300 mln złotych. I warto, żeby o tym mieszkańcy wiedzieli - zaznaczył wiceprezydent Piotr Grzelak.
Radna PiS, Elżbieta Strzelczyk, przypomniała, że w Gdańsku zostaje 48 proc. z podatku PIT, który płacą gdańszczanie. Według szacunków wpływy z PIT w naszym mieście mają wynieść od 900 mln do nawet 1,2 mld złotych.
- Można więc wnioskować, że jeśli w mieście będzie o 270 mln mniej tego podatku to 560 mln złotych zostanie w kieszeniach gdańszczan - stwierdziła radna Strzelczyk.
W ocenie Skarbnik Miasta Gdańska, Izabeli Kuś, te pieniądze, zgodnie z wytycznymi rządowymi w tzw. Polskim Ładzie, trafią w dużej części przede wszystkim do Narodowego Funduszu Zdrowia, a nie gdańskich kieszeni.
Radny Wszystko Dla Gdańska, Wojciech Błaszkowski, stwierdził z kolei, że obecny rząd, poprzez program Polski Ład, dąży do utworzenia państwa autorytarnego.
- Pan przewodniczący (Kazimierz Koralewski - dop. red.) wspomniał, że powinniśmy współpracować z rządem, powinniśmy przekonywać rząd, żeby część pieniędzy oddał. To chyba najlepszy dowód na to, że państwo już zaakceptowali ten powrót do starego systemu sprzed 30 lat - do systemu państwa autorytarnego, gdzie samorząd nie ma dostać pieniędzy, ale ma układać się z rządem, być posłusznym. Wtedy dostanie pieniądze. A jeśli nie będzie współpracował z rządem tak jak należy, jeśli nie będzie popierał polityki rządu, wówczas pieniędzy nie dostanie. Taki model państwa szykuje się w związku z wprowadzeniem Polskiego Ładu - ocenił radny Błaszkowski.
Kamila Błaszczyk, radna Koalicji Obywatelskiej, mówiła, że wypowiedzi polityków PiS są demagogią.
- Mam wrażenie, że rządzący i radni PiS mają tendencję do wybierania jednego dobrego pomysłu z morza 100 negatywnych, które zawarte są w Polskim Ładzie. Do pozytywów możemy zaliczyć podwyższenie kwoty wolnej od podatku, ale całość tego rządowego programu prowadzi do złych konsekwencji. I takim jest obcinanie wpływów samorządom - stwierdziła radna Błaszczyk. - Wiem, że fajnie mówi się tekstami rodem z pasków TVP Info: "500 milionów zostanie w rękach gdańszczan". Super, pięknie to brzmi. To dlaczego nie pójść dalej, skoro gdańszczanie najlepiej wiedzą jak wydać te pieniądze, i powiedzieć: "dajcie im miliard, dwa miliardy, trzy. Po co w ogóle te podatki". Tylko wtedy trzeba by też powiedzieć gdańszczanom: "zimą bierzcie łopatę, idźcie na Grunwaldzką i ją odśnieżcie" albo "bierzcie swoje śmieci i jedźcie z nimi do Zakładu Utylizacyjnego, i na bramce zapłaćcie jeszcze za to, że odwozicie te śmieci" lub "weźcie własne żarówki i wkręćcie je w miejskich latarniach" i wiele innych takich rzeczy. To czysta demagogia. Nie można tak populistycznie mamić ludzi - dodała.
Dyskusja na temat Polskiego Ładu, a także nad Prognozą Finansową Gdańska trwała ponad godzinę. Ostatecznie uchwałę przegłosowano większością głosów radnych KO i WdG.
Polski Ład jest programem, który według rządu PiS, ma zagwarantować krajowi rozwój na najbliższą dekadę. Ma on pomóc w wyjściu z kryzysu spowodowanego pandemią Covid-19. Rząd deklaruje m.in. dofinansowanie ochrony zdrowia, niższe podatki, wyższą płacę i wzrost zamożności polskich rodzin. I właśnie rozwiązania podatkowe, zdaniem samorządowców, mocno przełożą się na budżety miast, miasteczek i wsi. Co istotne, dochody Miasta Gdańska z podatku PIT stanowią jedną czwartą miejskiego budżetu.
- Zmiany w podatku PIT bezpośrednio uderzają w kwotę dochodów własnych miast, na podstawie których miasta planują swój rozwój i w oparciu o które miasta realizują swoje zadania - wyjaśniała niedawno w programie Wszystkie Strony Miasta (realizowanym przez portal miejski Gdansk.pl) Skarbnik Gdańska, Izabela Kuś. - Miasta takie jak Gdańsk partycypują w 50 procentach w każdej złotówce, którą oddajemy jako mieszkańcy, jako pracownicy w postaci podatku PIT. W tegorocznym budżecie Gdańska kwota pochodząca z podatku PIT to 1 mld zł. Zmiany w podatkach, kiedy nie ma żadnego mechanizmu rekompensaty, obniżają bazę dochodową samorządów i w Polskim Ładzie, w dokumencie, który się nazywa „Ocena skutków regulacji” czytamy, że samorządy stracą 14 mld rocznie. To jest wyliczenie ministerstwa finansów. 14 mld rocznie w PIT to jest około 25 proc. dochodów samorządów z tego tytułu. Dla Gdańska 25 proc. z 1 miliarda to około 250 mln zł straty - tłumaczyła.
Wskutek trwającej inflacją, ale też za sprawą rozwoju gospodarczego, każdego roku kwota z PIT rośnie. Jak wyjaśnia Izabela Kuś, w przyszłym roku z powodu Polskiego Ładu Gdańsk straci już 270 mln. To wyliczenia Związku Miast Polskich.
- Zgodnie z ustawą o finansach publicznych, dochody muszą nam wystarczyć na pokrycie wydatków bieżących na tak zwaną konsumpcję. Jeżeli spadają nam dochody to musimy obniżyć przyszłe wydatki co najmniej o tę kwotę, która nam spadnie. Nie mówimy o inwestycjach. Inwestycje to jest całkiem inny mechanizm finansowania. Mówimy o wydatkach na utrzymanie, na wynagrodzenia, na sprzątanie, na opiekę nad osobami starszymi, na utrzymanie basenów i boisk, na sadzenie trawy - wyjaśnia Skarbnik Izabela Kuś.