Maria Radomska ma 89 lat, jej mąż Antoni jest o pięć lat starszy, 1 lipca będzie obchodził 94 urodziny. Para poznała się w 1947 roku, mieszkali po sąsiedzku na gdańskim Suchaninie, przy ulicy Otwartej. Gdy byli nastolatkami, często wpadali na siebie w drodze do kościoła. Ponieważ mieszkali na tej samej ulicy, powroty do domu też odbywały się wspólnie.
- Chyba nawzajem się wypatrzyliśmy - mówi Maria Radomska. - Nikogo o nic żeśmy się nie pytali. Poszliśmy do fotografa, zrobiliśmy sobie piękne zdjęcie, wróciliśmy do domu i powiedzieliśmy, że to są nasze zaręczyny. To był 1949 rok. Ślub miał być w 1950 roku, ale zmarł mój ojciec, przełożyliśmy więc nasze plany i pobraliśmy się w 1951 roku.
Państwo Radomscy ślub brali dwa razy. Pierwszy, cywilny, odbył się 10 marca 1951 roku. Drugi, kościelny, niespełna miesiąc później - 15 kwietnia. Jak wyjaśnia Maria Radomska, marcowa data wpisywała się w post, dlatego ślub cywilny był symboliczny, a kościelnemu towarzyszyła uroczystość weselna.
- Po ślubie przeprowadziłam się do męża i zamieszkałam z teściami - wspomina Maria Radomska. - W 1954 roku otrzymaliśmy mieszkanie na ulicy Piwnej, gdzie mieszkamy do dzisiaj. Był to przydział dla męża ze Stoczni Remontowej, gdzie pracował. Wcześniej oboje pracowaliśmy w Stoczni Gdańskiej. Ja jako sekretarka, mąż jako bhp-owiec, zastępca kierownika i kierownik. Mój mąż jest także zasłużonym, honorowym dawcą krwi.
W czasie małżeństwa Państwu Radomskim urodziły się cztery córki. Rodzice przeżyli dwie z nich. Ich rodzina jest bardzo liczna, Maria i Antoni doczekali się sześciorga wnuków i siedmiorga prawnuków, a niebawem dołączy do tego grona jeszcze jedno dziecko.
- Zawsze mówię, że to jest nasze bogactwo - z uśmiechem przyznaje pani Maria.
Pomimo 89 lat, pani Maria ma doskonałą pamięć do dat, które podczas rozmowy wymieniała bez chwili zastanowienia. Zapytana o jej sposób na trwałe małżeństwo, również odpowiedziała bez zawahania.
- Powiedziałam dzisiaj pani Prezydent, że w naszym przypadku jest to wspólny śpiew - wyjaśnia Maria Radomska. - Przez 50 lat śpiewaliśmy w chórze kościelnym - u nas w Mariackim i u św. Mikołaja też żeśmy śpiewali. Mąż jeszcze śpiewał w chórze męskim Moniuszko. Do dzisiaj wspólnie śpiewamy, rano i wieczorem.