• Start
  • Wiadomości
  • Pożegnanie "Mistrza". Ryszard Zieniawa - pogrzeb wybitnego trenera w piątek, 19 czerwca

Pożegnanie "Mistrza". Ryszard Zieniawa - pogrzeb wybitnego trenera w piątek, 19 czerwca

Jest legendą polskiego judo. Zdobył aż 11 tytułów mistrza Polski, był najwybitniejszym polskim trenerem w tej dyscyplinie sportu: jego podopieczni zdobywali aż 42 medale igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Europy. Ryszard Zieniawa zmarł 15 maja w wieku 87 lat. W piątek, 19 czerwca, na Cmentarzu Łostowickim odbędzie się jego pogrzeb.
17.06.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Ryszard Zieniawa zmarł w wieku 87 lat. Był najwybitniejszym polskim trenerem judo w historii - jego podopieczni zdobyli aż 42 medale igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Europy
Ryszard Zieniawa zmarł w wieku 87 lat. Był najwybitniejszym polskim trenerem judo w historii - jego podopieczni zdobyli aż 42 medale igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Europy
fot. Michał Zieniawa / Facebook

 

Syn Ryszarda Zieniawy, Michał, na swoim profilu na FB napisał:

Chciałbym poinformować, że pogrzeb Ojca odbędzie się 19 czerwca o godzinie 12.00 na cmentarzu na Łostowicach. Prośba z naszej strony, aby nie kupować kwiatów, a środki przekazać na hospicjum.

Dalszy ciąg artykułu pod Kalendarzem Wydarzeń


KIM BYŁ RYSZARD ZIENIAWA?

"Przypomina Feliksa Stamma, bo podobnie jak znakomity trener bokserski wyszkolił wielu świetnych zawodników. Był jak trener siatkarzy Hubert Wagner - bezkompromisowy i skuteczny jednocześnie. Jest tym dla polskiego judo, kim dla naszej piłki nożnej Kazimierz Górski."

Tak pisałem w 2003 roku na łamach "Gazety Wyborczej" o Ryszardzie Zieniawie, który wówczas obchodził swoje 70. urodziny. To prawda. Ryszard Zieniawa jest jedną z NAJWIĘKSZYCH postaci polskiego sportu.

Z "Mistrzem" widziałem się kilka razy. Zawsze był miły i uprzejmy. Mocny uścisk dłoni na powitanie i pożegnanie nie dziwił - przecież był judoką. Najbardziej utkwiło mi w pamięci spotkanie w jego klubie Budokad w Gdańsku, gdy przyszedłem porozmawiać z okazji jego 70-lecia. Najbardziej, bo spędziliśmy na rozmowie kilka godzin. Spotkanie przerwał 23-letni wówczas (jeśli dobrze pamiętam) syn Michał. - Musimy już jechać - powiedział. "Mistrz" rozłożył tylko bezradnie ręce i się pożegnaliśmy. I tak wyszliśmy z hali ostatni. 

Wtedy opowiedział mi kilka historii z życia. Jedna z nich dotyczyła spotkania z olbrzymem ...

Olbrzymem był Holender Anton Geesing, do dziś uznawany za jednego za najlepszych judoków w historii. Spotkali się w 1959 roku na mistrzostwach Europy w Wiedniu w tzw. kategorii open, w której mogli walczyć zawodnicy o różnej wadze. Przykładowo 60 kilogramowy mikrus mógł stanąć przeciwko 120 kilogramowemu olbrzymowi.

Geesing miał prawie dwa metry wzrostu, ważył ponad sto kilogramów, był mistrzem świata (w 1964 roku w Tokio zdobył złoty medal olimpijski, czym całą Japonię doprowadził do rozpaczy - judo w Japonii to sport narodowy). Zieniawa, choć starszy o trzy lata, był mikrusem. Miał 173 cm wzrostu i 78 kg wagi.

- On nie wiedział, który to Zieniawa. Stoi i się rozgląda. A ja jestem obok niego i sięgam mu dotąd - opowiadał pan Ryszard przystawiając dłoń kilkanaście centymetrów poniżej barku. - No i zaczynamy walczyć. Próbuję atakować, ale to tak, jakbym ścianę atakował. W końcu chwycił mnie, wyrzucił w górę. Poszedłem tylko po orbicie…


Judo to indywidualna dyscyplina sportu. "Mistrzu" najbardziej był jednak dumny nie z medali swoich zawodników, ale z drużynowego sukcesu.

W Japonii co roku rozgrywany jest słynny - najbardziej prestiżowy na świecie - turniej Jigoro Kano, w którym walczą też drużyny. Zaproszone reprezentacje wystawiają zawodników w każdej kategorii wagowej a wyniki poszczególnych walk są sumowane. W 1986 roku Polacy doszli aż do finału, w którym przegrali z Rosjanami.

- To mój największy sukces jako trenera. Bo to znaczyło, że mamy świetną drużynę, w każdej wadze zawodnika, który mógł coś osiągnąć - mówił.


Ryszard Zieniawa uważany był za kontrowersyjnego. Dlaczego? Bo zawsze miał swoje zdanie.

- W związku [Polskim Związku Judo – przyp. red.] nie brakuje pieniędzy. Są tylko źle dystrybuowane. Proszę zobaczyć, ile mamy wyjazdów na zagraniczne turnieje - mówił mi w 2003 roku, pokazując zeszyt z dokładnie rozrysowanym całorocznym cyklem przygotowań wszystkich grup wiekowych. - A może byśmy tak najpierw poćwiczyli? Zawodnicy jeżdżą na turnieje i dostają baty. Mamy więcej walk przegranych niż wygranych.

Oczywiście to samo powtarzał działaczom z Polskiego Związku Judo.


Pan Ryszard wyglądał na spokojnego, statecznego pana z siwymi włosami. Na ten wizerunek wielokrotnie nabierali się różni chuligani, czego świadkami byli m.in. Janusz Pawłowski - gdańszczanin, najwybitniejszy obok Waldemara Legienia i Pawła Nastuli polski judoka oraz Wiesław Błach - medalista mistrzostw świata i Europy.

Janusz Pawłowski:

- Gdy byłem jeszcze juniorem, to jeździliśmy na różne zgrupowania i turnieje. Często zatrzymywaliśmy się w różnych dziurach na posiłek. No i jak to w takich mordowniach, zdarzały się kowbojskie historie. Miejscowi przychodzą, marudzą, zaczepiają. No i Zieniawa robił porządek, a my razem z nim. Albo inna historia. Kiedyś płynęliśmy razem kajakiem. Przepływamy pod mostkiem, a z góry leci na nas butelka. Trener do wody i za nimi, ja kajakiem do brzegu i za nimi. Zieniawa był szybszy.

Wiesław Błach:

- Jesteśmy na zgrupowaniu w Cetniewie (Centralny Ośrodek Przygotowań Olimpijskich we Władysławowie - red.). Rano budzą nas jakieś krzyki. A to “Mistrzu” przyłapał jakiegoś złodzieja samochodów i fizycznie mu tłumaczył, by tego więcej nie robił. Podobnie było kiedyś na dworcu kolejowym w Gdańsku. Dwaj chuligani zaczynają rozrabiać. Pan Ryszard kulturalnie zwraca im uwagę. “Uspokój się, dziadek, bo dostaniesz” słyszy tylko. No to skończyło się na szamotaninie i złamanych rękach obu napastników.


Ryszard Zieniawa urodził się 1 lutego 1933 roku w Równem w ówczesnym województwie wołyńskim. Pochodził z rodziny wojskowej: żołnierzem był pradziadek, dziadek i ojciec. Po drugiej wojnie światowej wraz z ojcem trafił do Sopotu. Zainteresował się jujitsu, był inicjatorem powstania sekcji judo przy technikum wychowania fizycznego we Wrzeszczu. W końcu zaczął startować w turniejach, był zawodnikiem Wybrzeża Gdańsk.

Zdobył aż 11 tytułów mistrza Polski, najwięcej w historii. Jego rekord wyrównał walczący w latach 70. i 80. wrocławianin Zbigniew Bielawski. Z tego powodu Zieniawę nazywano "Mistrzu". W latach 1959-1964 (jeszcze jako czynny zawodnik) i 1980-1991 był trenerem kadry narodowej mężczyzn. Swoich podopiecznych doprowadził do 42 medali najważniejszych światowych i europejskich imprez. Trenowani przez niego zawodnicy zdobyli 3 medale igrzysk olimpijskich (1 złoty, 1 srebrny, 1 brązowy), 9 mistrzostw świata (1 srebrny, 8 brązowych) i 30 mistrzostw Europy (6 złotych, 4 srebrne, 20 brązowych). Wśród nich byli gdańszczanie: mistrz Europy Antoni Reiter, multimedalista (sześć medali mistrzostw świata i Europy, dwa igrzysk olimpijskich) Janusz Pawłowski, Jerzy Kolanowski i Krzysztof Kamiński. W 1988 roku do olimpijskiego złota doprowadził Waldemara Legienia.

Zmarł w nocy 15 maja. W piątek, 19 czerwca, o godz. 12.00 odbędzie się pogrzeb na Cmentarzu Łostowickim.

 

TV

Video Player is loading.
Reklama
Aktualny czas 0:00
Czas trwania -:-
Załadowany: 0%
Typ strumienia NA ŻYWO
Pozostały czas -:-
1x
    Dzień Jedności Kaszubów