• Start
  • Wiadomości
  • Rosyjska bomba nie wygrała. Pomoc z Gdańska dotarła pod Donieck

Rosyjska bomba nie wygrała. Pomoc z Gdańska dotarła pod Donieck

Gdy w lutym rosyjska bomba szybująca zniszczyła pod Donieckiem część transportu humanitarnego z Gdańska dla ukraińskich obrońców, przez chwilę był szok i zwątpienie. Straty: około 50 tysięcy złotych. Organizatorka pomocy, Aleksandra Kamińska, nie chciała dać za wygraną - zaapelowała publicznie o pomoc w ponownym nabyciu utraconych rzeczy. Reakcja Gdańszczan i innych ludzi dobrej woli była wspaniała: zebrano nie 50 tys. zł, a dużo więcej. Dziś już wiemy, że pomoc dotarła na miejsce.  
27.03.2025
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Sześć osób pozuje do zdjęcia z oponami do samochodów terenowych. Od prawej: kobieta, dwaj mężczyźni, kobieta i dwaj mężczyźni. Niektóre z tych osób trzymają w rękach jakiś znak: kartkę z polskimi barwami narodowymi, kartkę z ukraińskimi barwami, herb Gdańska, krzyż wojskowy, będący oficjalnym godłem Sił Zbrojnych Ukrainy
Jest dobrze, rosyjska bomba nie wygrała. Na zdjęciu, pośrodku, z herbem Gdańska - Aleksandra Kamińska
fot. Fb Zupa na Monciaku

Ludzie zareagowali wspaniale

Aż 100 tys. złotych - właśnie tyle wyniosły wpłaty od 801 osób na zbiórkę pieniędzy, która była prowadzona za pośrednictwem portalu Zrzutka.pl. Były to różne kwoty, zazwyczaj 100 lub 200 zł, ale zdarzały się i takie po kilka tysięcy. Pieniądze dawali nie tylko Polacy, również obcokrajowcy, w tym mieszkający w naszym kraju Ukraińcy. Do wpłat nierzadko były dołączone słowa otuchy i wyrazy uznania.

A do tej kwoty doszło jeszcze 70 tysięcy od firm, organizacji społecznych, wspólnot kościelnych.

Dalszy ciąg artykułu pod Kalendarzem Wydarzeń

- Z serca dziękuję w imieniu swoim, i w imieniu żołnierzy, których wspieramy na froncie - mówi Aleksandra Kamińska, z gdańskiej fundacji Zupa na Monciaku. - Pomoc trafia do konkretnych oddziałów, osobiście znam tych wspaniałych, dzielnych ludzi. Oni wiedzą, że mają w Gdańsku przyjaciół. Marzą o tym, żeby kiedyś Gdańsk zobaczyć, i jeśli tylko wojna się skończy, zaprosimy ich tutaj w odwiedziny.

Czytaj także: Więcej o ataku rosyjskiej bomby szybującej na transport z Gdańska

Magazyn pełen rzeczy poukładanych w stosiki
Magazyn z pomocą humanitarną, jeszcze w Gdańsku, przed wyjazdem do Donbasu. Dużo tego. W sumie na ten transport poszło 170 tys. złotych
fot. Fb Zupa na Monciaku

Rzeczy najbardziej potrzebne

Dzięki zebranym środkom, Aleksandra Kamińska mogła odtworzyć listę utraconych w lutym rzeczy i kupić je ponownie - z dużą nawiązką.

- Co rusz pojawiają się nowe potrzeby - mówi. - Jeśli do tego czy innego oddziału skierowani zostają nowi rekruci, to właściwie nie są przygotowani na to, by przetrwać w okopach. Brak dobrych rękawic, brak ciepłej bielizny, czy śpiwora, to w nocy o tej porze roku poważny problem. Za kilkadziesiąt dni przyjdą upały, wówczas potrzeby będą inne.

Bez względu na porę roku potrzebne są opony samochodowe do aut terenowych i ambulansów medycznych, które niemiłosiernie zużywają się na bezdrożach Ukrainy. Aleksandra Kamińska zawiozła ich teraz do Donbasu spory transport.

Czytaj także: Ukraińcy nie są wdzięczni Polakom? Posłuchaj żołnierzy z frontu

Dla nich jest to bezcenne

Ważny jest też czas, w jakim pomoc trafia do obrońców, którzy na froncie walczą z rosyjskimi agresorami. Ci żołnierze bohatersko walczą na froncie od miesięcy i lat, z powodu braków kadrowych rzadko otrzymują przepustki. Mają jednak kontakt ze światem za pośrednictwem telefonów komórkowych, laptopów. Dowiadują się, że pod wpływem rosyjskiej propagandy część świata zaczyna odwracać się od Ukrainy, a prezydent USA i jego ludzie zachowują się, jakby stali po stronie Rosji.

Gdańsk daje ukraińskim żołnierzom dowody, że nie cały świat zgłupiał lub dał się przekupić. Jest tak, że zwykli Ukraińcy od ponad 3 lat niezmiennie traktują Polaków jako przyjaciół i niezawodnych sojuszników. Jeśli słychać jakieś dziwne zarzuty, to jedynie ze szczytów władzy w Kijowie - ale kto jest w stanie nadążyć za politykami? 

Rzeczy w magazynie, starannie poukładane w stosiki
Kanistry - też ogromnie ważne. Jak w warunkach wojennych zaopatrywać się w paliwo, skoro wszystkie stacje benzynowe w okolicy zostały zniszczone?
fot. Fb Zupa na Monciaku

Radość z turlania opon

Aleksandra Kamińska napisała w Donbasie długiego posta, opisuje w nim, jak wygląda ta pomoc. 

Przywiezione rzeczy trafiły do pododdziałów walczących w obwodach sumskim i charkowskim - w tym część na niektóre potrzeby polskich medyków pola walki, ratujących na froncie życie rannych.

Tak więc: do Donbasu trzy busy z pomocą przygotowaną według potrzeb dwunastu walczących pododdziałów. Jak stwierdza szefowa Zupy na Monciaku, jest to pomoc w gruncie rzeczy niewielka, zamówiona według indywidualnych potrzeb, według np. rozmiarów ubrań. 

Czwarty bus to pomoc dla szpitali, dla cywilów ewakuowanych z linii frontu w obwodzie donieckim, dla starszych i dla dzieci oraz dla bezdomnych psów i kotów.

Co ważne, udało się dostarczyć 92 nowe opony na indywidualne zamówienia żołnierzy, przeważnie do aut terenowych. Dodatkowo pojechało 48 opon używanych - w sumie pozwoli to na funkcjonowanie 35 aut wojskowych.

“Czy Państwo wyobrażają sobie, jaka to dla nas radość, kiedy na pytanie medyków z oddziału ewakuacji rannych, czy można prosić o opony do Humvee, możemy odpowiedzieć: można, a potem turlać 35 kilogramowe opony po Gdańsku?” - napisała Aleksandra Kamińska.

Czytaj także: Gdańsk z Ukrainą

Pudła ze sprzętem do Starlinków
Zestawy do Starlinka. Elon Musk ma oczywiście rację, że gdyby je wyłączyć, front po stronie ukraińskiej by się po prostu posypał. Jednak minister Radek Sikorski dobrze odpowiedział miliarderowi, żeby się nie rozpędzał w tych fantazjach, bo wciąż obowiązuje umowa, na podstawie której za ukraińskie starlinki płaci polski rząd
fot. Fb Zupa na Monciaku

Gdańsk pomaga serdecznie 

Tych radości jest więcej.

Obrona przeciwlotnicza, która czwarty miesiąc siedzi w lesie, broniąc mieszkańców Charkowa przed rosyjskimi dronami, pyta: czy możliwy byłby starlink do komunikacji, możemy odpowiedzieć? Gdańsk z radością odpowiada: - Jasne!

Generatory prądu, akumulatorowe stacje ładowania ekoflow, cała skrzynka pancernych powerbanków, kilkanaście odpornych na uszkodzenia pojemnych tabletów do map, laptopy, duże ekrany telewizyjne, akumulatory do aut, kanistry na paliwo, 60 plecaków,  leki, buty i mundury przygotowane na imienne zamówienia, hełmy, latarki, liny holownicze, kompresory, podnośniki, kuchenki gaz. Również to pojechało z Gdańska do Donbasu.

Czytaj także: Walczy w Ukrainie, odwiedził Gdańsk

Pytanie, czy chcesz widzieć

Warto spojrzeć na tę wojnę oczami Aleksandry Kamińskiej. 

W bezpiecznym Gdańsku oglądamy telewizję, zaglądamy do internetu - a tam relacje z kolejnego dnia ukraińskiej tragedii. Z jednej strony heroiczna walka, ale z drugiej - ból, cierpienie, straty. 

Żołnierze mieli osobiste rzeczy w okopach, ale stracili je wskutek rosyjskiego ataku. I to się powtarza co jakiś czas, od trzech lat, można odnieść wrażenie, że w nieskończoność.

Aleksandra Kamińska wie, że żołnierze nie będą się użalać nad swoim losem. Nie poproszą sami o pomoc. Szefowa Zupy na Monciaku dzwoni do nich co jakiś czas, pyta jak sytuacja. Mówi, że dawanie jest znacznie prostsze od brania i to my jesteśmy wdzięczni chłopakom za obdarzenie nas zaufaniem i zgłaszanie potrzeb.

Kilka osób pozuje do zdjęcia pośród zestawów opon, ułożonych płasko, jedna na drugiej
Taki zestaw opon to skarb. Każdy komplet na front, do innego samochodu. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale w wojennej Ukrainie nie istnieje rynek wtórny opon, bo są zbyt cenne - jeździ się na nich dopóty, dopóki nie będą całkowicie zdarte
fot. Fb Zupa na Monciaku

Bo doceniamy ich trud

Na profilu Fb Zupy na Monciaku, Aleksandra Kamińska zdała raport z tego, co udało się zrobić:

Dzięki pomocy Państwa, mieszkańców Gdańska i innych miast, firm, organizacji, przygotowaliśmy transport z pomocą dla Walczącej Ukrainy na około 170 tysięcy złotych. Wszystko, co Państwo wpłacili na nasze konto i na zrzutkę wydaliśmy na pomoc rzeczową i zamieniliśmy w to, co jest indywidualnie potrzebne żołnierzom i dostarczymy osobiście razem ze słowem wsparcia i zapewnieniem, że nie zapomnieliśmy, że widzimy i doceniamy ich trud i że jesteśmy obok.

Żołnierze dostali też z Gdańska drobne upominki. Były pluszowe poduszki do ziemianek, puszki z ananasem i ręcznie robiona konfitura z pomarańczy, ciasteczka i snickersy. 

Wszystko to w kieszenie mundurów, do okopów - żeby tam, u nich, było choć trochę po ludzku.

TV

Video Player is loading.
Reklama
Aktualny czas 0:00
Czas trwania -:-
Załadowany: 0%
Typ strumienia NA ŻYWO
Pozostały czas -:-
1x
    Gdańsk pamięta o żołnierzach AK